niedziela, 2 czerwca 2013

Zayn cz.3

Odebrała i smutnym, ale obojętnym głosem przemówiła. 

- Zayn, daj mi spokoj. Prosze cie. 
-TI chce sie tylko zapytać czy nic ci nie jest. Martwię sie o ciebie. 
-TAk jestem u rodzicow, ale daj mi czas.
-JA rozumiem, ze potrzebujesz czasu i dam ci go. Wiem, że mnie kochasz. Ja ciebie najbardziej na Swiecie i nie oddam cie nikomu. Dowiem się o co w tym chodzi. 
-Zayn, przepraszam, ale nie chce z tobą rozmawiac. 
I rozłączyła się, ale wiem, że jest bezpieczna. 
Jest u rodziców. Powiedziała im pewnie wszystko. Jej ojciec mnie zabije. Ale ważne, aby TI mi wybaczyła. 
Położyłem się spać, ale męczyłem się z zaśnięciem pół nocy. 
Rano otworzyłem oczy i leniwie udałem sie do łazienki. Musiałem się ogarnąc przed spotkaniem z Kim. 
Napisałem jej sms, że spotkamy się w parku obok budki z włoskimi lodami o 12:30. 
Odpisała potwierdzenie. Umyłem sie, w miare ogarnąłem włosy. Ubrałem jakieś dersy. Mam się strojć na spotkanie z moją byłą, przez którą straciłem narzeczoną ? W snach. 
Była 11, więc zjadłem śniadnie, posprzątałem w sypialni. Dochodziła już godzina, na którą byłem umówiony, więc ubrałem kurtkę i buty. Znalazłem telefon, portwel i klucze od domu i wozu. Zakluczyłem dom i wsiadłem do małego, sportowego auta. Odpaliłem silnik i pojechałem do parku. Droga zajeła mi okoł 10 minut. Zaparkowałem samochód i poszedłem ścieżką na wskazane miejsce. Była już tam. Stała z zieloną spacerówką. 
-Hej. Możesz mi wytłumaczyc co odwalasz za akcje? - zaskoczyłem nawet na nią nie patrząc.
- Zayn, ale nie rozumiem o co ci chodzi ? To twoje dziecko. Taki fakt. - powiedziała jakby to była jakaś bezsensowna wiadomość. 
- To nie jest moje dziecko. Chce dowodów. Pakuj się, jedziemy zrobić testy. - MAchałem ręką przed jej twarzą, dają gestem do zrozumienia, że ma się pakować. 
- Sam tego chciałeś.- wkurzona zaczeła zbierać zabawki dziecka do wózka. 
W ciszy poszliśmy do moojego auta, zapakowaliśmy wózek do bagażnika i wsiedliśmy do auta. Pojechalismy do najlepszego szpitala, gdzie robią takie testy. 
****Oczami TI*****
Rano obudziłam sie w łóżku w moim dawnym pokoju. Wczoraj zasnełam zanim mama wróciła, więc nie rozmawiałam z nią o tym. Zasnełam u taty na kolanach. Musiał mnie tu przyniesć. Rozcigając si, ziewałam. Przetarłam oczy i poszłam do łazienki. Wziełam prysznic, umyłam włosy, wyszczotkowałam ząbki. Ubrałam ciuchy, które zapakowałam do mojego plecaka wczoraj. Wysuszone włosy spiełam w koka. Zeszłam na dół i spotkałam w kuchni mame. 
- Dzień dobry. Rozmawiałam wczoraj z twojm tatą. Opowiedział mi co się zdarzyło. Nie mogę w to uwierzyć. - powiedziała podsuwając mi talerz z kanapkami. 
- Sama w to nie wierze. -pokiwałam przecząco głową i odsunełam talerz. - Jest mi tak strasznie źle.- rozpłakałam się, a mama mnie przytuliła.
-Tak mi przykro. Ale nie poddawaj sie. Jestes silną dziewczyna. - Mama odsuneła się ode mnie i trzymała moją twarzw dłoniach.- Kocham cię i wierze, że będzie dobrze. 
Przytuliłam znów mamę, po czym pomogłam jej w porządkach domowych. 
Nie powiem. Myślałam ciągle o Zaynie. Po trzech godzinach sprzątania, troszkę zmęczona poszłam do swojego starego pokoju i połozyłam sie na łóżku. Zasnełam. Śniło mi sie wesele. Byłam ubrana w biała piekną suknie, miałam welon, bukiet czerwonych róż. Pan Młody, był w czarnym garniturze. Był nim Zayn. 
Goście weselni tańczyli w kółku, a ja sama tańczyłam w środku. Zayn przyglądał się wszystkiemu, siedzą na fotelu na miejscu pary młodej. Uśmiechał sie na mój widok. Był to wyjątkowy, szczery i słodki uśmiech, który zawsze rozwala mnie. ....
Obudziło mnie delikatne szarpnięcie za ramie i czuły pocałunek. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Zayna. Uśmiechał się podobnie jak w moim śnie. 
-Co ty robisz?- odsunełam sie od chłopaka. 
- Zobacz. - Mulat podał mi jakąs kartkę, która niepewnie przeczytałam. 
Bla bla bla. Nie jest ojcem. ! Nie ma nic wspólnego z tym dzieckiem, ani z Kim. ! 
Rzuciałam się z uśmiechem na Zayna. Mocno go przytuliłam, a on oddał uścisk. Odsunął się troszkę i mnie pocałował. 
-Widzisz, mówiłem prawdę. 
-Przepraszam. 
-Nie masz za co. Nie wracajmy do tego. 
-Obiecuje. 
-Ja tez. 
Zeszliśmy na dół do salonu, gdzie zobaczyłam moich rodzicó i rodziców Zayna. Na nasz widok sie uśmiechneli. 
- JAk miło znów Was widziec takich szcześliwych. - Powiedziała mama Zayna. 
- Nie będe zaprzeczać, ale już chciałem cię zabić. - Zaśmiał sie mój tata i podał ręke mulatowi. 
-Tato ! - Przewróciłam oczami i przytuliłam sie do ZAyna, który uścisnął dłoń mojego ojca. 
-Wporządku TI. Ja tez bym tak zrobiła na jego miejscu. - Przytulił mnie Malik i pocałował w czoło. 
-Już jest wszystko wyjaśnione? - Zapytała moja mama. 
-Tak. Jak najbardziej. - uśmiechnełam sie do wszystkich. 
-No nie do końca. - wydobył sie chłopak z mojego uścisku. - Jedna spraw jest nie załatwiona. 
- Ale co masz na myśli? - byłam zaskoczona jego wypowiedzią. Nie wiedziałam czego sie spodziewac. 
Zayn poprostu uklękł, wyjął z kieszeni spodni małe krwisto czerwone pudełeczko w kształcie różyczki. otworzył ję i ukazał mi się ten sam pierścionek co podarował mi Zayn 3 mieśiące temu. 
- Jasne, że tak. Nie ma innej opcji. -Przytuliłam się do mojego, znów narzyczonego i mocno pocałowałam.



Koniec!!! Komentarze mile widziane, także nie peszyc się :) pisać. 

3 komentarze: