piątek, 14 czerwca 2013

Liam - cz3.






- A co chcesz. ? Jak chcesz spedzic resztę zycia.? - powiedział z sarkazmem.
- Chce mieszkac w małym domku z ogrodem, jadać hot- dogi i czekoladowe deserki. Chce chodzić do kina, oglądania horrowów z przyjaciółmi. Chce być szczęśliwa. - powiedziałam marząc.
- Ciekawe kto moze cię uszczęśliwic. ? - zapytał z sarkazmem.
- Liam. - wyszeptałam.
-Słucham ? - usłyszał, ale był tak zdziwiony, ze chciał to usłyszeć to jeszcze raz.
- Chcę byc szcześliwa u boku Liama. - powiedziałam i sie usmiechnełam na te słowa. Mama wstała i podeszła do mojego taty.
- daj jej to czego chce. - powiedziała i mnie przytuliła. Przytuliła sie do swojego męża. Rzuciłam bukiet róż za siebie. Wylądował kilka metrów za ołtarzykiem. Usmiechnełam się i spojrzałam na Liama. Stał i sie tak pieknie uśmiechał. Zaczełam do niego biec. W pokonywaniu drogi do ukochanego zrzuciłam welon i małą tiarę. Liam rozłorzył ręce, w które po chwili wpadłam. Podniósł mnie i obkręcił wokół siebie. Postawił mnie i pocałował.
- czyli jednak cie przekonałem. ? - zapytał.
- tak. już wiem czego chce.? - powiedziałam.
-czego?- zapytał z uśmiechem.
- Zycia z toba. - pocałowałam go.
- Zabieram cie stąd. -zaśmiał sie i zabral mnie na ręce. Wyniósł z poeseji moich rodziców. Moi rodzice, ciotki, wujkowie, kuzyni, nawet Leo pobiegli za nami. Oni jednak zostali na terenie domu, a ja i Liam pobiegliśmy ulicą. Biegłam ile sił w nogach. Liam zabrał mnie na plecy i szedł ulicą Londynu. Każdy sie na nas parzył i uśmiechał.
- Oni myślą, że jesteśmy para młodą- zaśmiałam sie do ucha ukochanego.
- Niech myślą co chcą. - poruszał ramionami.
- Gdzie idziemy.? - zapytalam.
- Zobaczysz. - odpowiedział i szedł dalej. Niósł mnie na plecach, ale ja po chwili zeskoczyłam. Szłam wtulona w niego i spoglądałam na przechodniów. Weszlismy do autobusu i pojechalismy na najbliżeszą plaże. wyszliśmy i udalismy sie na piaszczysta plaże. Szliśmy wzdłuż brzegu. Nagle Liam wziął mnie na rece i wszedł w garniturze do wody.
 - Liam. stój. Boje sie. - śmiałam sie i krzyczalam.
-Nie masz czego. Jestem tu. - Szedł i zatrzymał sie, gdy woda doseięgał już mojego ciała.
- Nie wrzucaj mnie. - Liam puścił mnie, ale złapał. - Nie! Prosze. - Krzyknełam.
Popatrzył na mnie, uśmiechnął sie i wrzucił mnie do wody. Byłam pod wodą i poczułam jak ktoś wyciąga mnie na powierzchnię.
- Liam!!!- Wydarłam sie na niego, a on sie śmiał. Ochlapałam go i wyszłam z wody udając obrarzoną.
- {TI}. ! Gdzie ty idziesz. ? - zapytał już z powagą, gdy widział jak w morkej sukni ide po piasku.
Podbiegł do mnie i złapał mnie za ręke. Stanął przede mną i przewiesił mnie przez swoje ramie. Zaniósł mnie na miejsce gdzie była zielona i gęsta trawa. Posadził mnie na niej i usiadł obok.
- Dlaczego ja? - zapytał i patrzył na rozległe wody.
- Jesteś nie powtarzalny i nie zastąpiony. - Powiedziałam i przytuliłam sie do niego. Pocałował moje czoło.
- Jesteś gotowa. ? - zapytał.
- Na co.? - odsunełam sie od niego i spojrzałam na niego zdziwiona.
- Za ...- spojrzał na zegarek na ręce - 4 i pół godziny jade na lotnisko. Wyjeżdżam w trase po świecie. 7 miesięcy w rozjazdach. - powiedział i zasmucił się nieco.
- Nie wierzę. - byłam zła, więc wstalam i odeszłam od niego.
- {TI}! Ale daj mi dokończyc. - wstał i biegł za mną.
- Co dokończyc. Właśnie uciekłam spod ołtarza, aby być z tobą. Odwołałam własny ślub, abyśmy mogli być już na zawsze razem. A ty. ?  Nagle wyjeżdżasz i to na 7 miesięcy.  - szłam szybko. Zastawiał mi drogę, ale ciągle go wymijałam. - Nie moge w to uwierzyć. To jakieś żarty. - chciałam mówić i iść dalej, ale on złapał mnie jedną reką za plecy, a drugą zakrył mi usta.
- Jedziesz ze mną. Nie przyjmuje odmowy. A poza tym gdybyś jednak znalazła jakis powód, dla którego nie pojechalabyś to i ja bym został. Rozumiesz.? W końcu znalazłem moje prawdziwe szczeście i tak łatow nie zrezygnuje z ciebie. Ja wiem, że nie jest ci łatwo. W ostatniej chwili uciekłaś spod ołtarza dla mnie. - Przytulił mnie do siebie, tak abym mogła usłyszec jego rytm serca.- Kocham cie.
Odwrócił mnie tyłem do siebie, pokazując mi przy tym piękny zachód słońca. Był to nie ziemski widok.


1 komentarz: