niedziela, 20 września 2015

Harry cz.1

- Harry patrz kto przyszedł. - zaśmiał się mi do ucha kumpel z klasy, który pod wpływem alkoholu zawiesił mi się na ramieniu. O mało nie spadł z barowego krzesełka. - Tam na balkonie. - powiedział, ale głośna muzyka i jego stan sprawił, że nie zrozumiałem ani słowa.
- Kto i gdzie ? - zapytałem zabierając jego rękę z mojego ramienia. On jedynie wskazał palcem na balkon, gdzie stała Martha. Kurde, żadna jeszcze mnie tak nie kusiła jak ona. W szkole byłem znany z wielu romansów. Żadna mi nie odmówi, potrafię zamotać nawet starsze nauczycielki.

- Ja zaraz wracam Panowie. - powiedziałem w miarę głośno. Po czym udałem się na balkon. Przepchałem się przez tłum na schodach i już mogłem nacieszyć oko dziewczyną bujającą się w rytm muzyki. Co kilka chwil sączyła drinka machając biodrami. Wiedziałem, że tylko udaje niedostępną, a w rzeczywistości pragnie mnie równie bardzo jak ja jej. Widzę czasami te spojrzenia i " potajemne rozmowy " jej koleżanek. Zobaczyłem jak Martha zlizuje z palca kropelki rozlanego drinka.  Bez zastanowienia podszedłem do stojącej do mnie tyłem dziewczyny i po prostu przycisnąłem jej ciało do barierki. Jedną dłoń przytrzymałem się metalowej rurki, a drugą położyłem na jej biodrze.
- Nie prowokuj mnie - wyszeptałem dotykając ustami jej ucha. 
- To Ty mnie nie prowokuj i zabieraj ręce. - powiedziała oschle. Łyknęła drinka i odwróciła się do mnie. Widziałem złość, ale też lekką obojętność w jej brązowych oczach. 
- Wiem, że Ci się podobam. - zaśmiałem się i przysunąłem jej biodra do moich. 
- Kiepski z Ciebie wróżbita, Harry. Puść. Idę do toalety. - dziewczyna lekko mnie odepchnęła i z gracją odeszła w stronę toalet oddając pustą szklaneczkę na ladę. 
- Harry ! - usłyszałem swoje imię za plecami. W tłumie zobaczyłem oświetloną reflektorami twarz Liz. - Zatańczymy ? - zapytała skąpo ubrana blondynka. Liz chodziła ze mną do klasy, jeszcze w szkolnych czasach. Kilka razy zagościłem w jej łóżku, ale do mnie to tylko przelotny romans. Dziewczyna ubzdurała sobie jakiś związek i ugania się za mną. Podoba mi się to. Wiem, że jest na każde moje zawołanie.
- Może się napijemy? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, a dziewczyna uśmiechnęła się uwodzicielsko i skierowaliśmy się do balkonowego baru. Zamówiłem dla niej drinka, a sam poprosiłem o duże piwo. 
- Słuchaj Harry, dawno mnie nie odwiedziłeś. - zaczęła rozmowę zakładając nogę na nogę. 
- Nie miałem czasu. - stwierdziłem. 
- Nie masz czasu na przyjemności ? - zdziwiła się i zamoczyła usta w alkoholu. 
- Zawsze można to nadrobić. - rzuciłem dotykając jej nagie udo. 
- Co proponujesz ? - wyszeptała mi do ucha. 
- Zamówię taxi i pojedziemy do Ciebie. - wsadziłem palce pod czarny materiał jej obcisłej sukienki. 
Ona jedynie wyciągnęła telefon z torebki i podała mi go z błyskiem w oczach. Zabrałem jej telefon i chwyciłem ją za dłoń sprowadzając na parter klubu. Rzuciłem krótkie " nara " swoim kumplom i razem z Liz wyszliśmy przed budynek. Ku mojemu zdziwieniu na parkingu zobaczyłem Marthe z jakimś kolesiem. Dziewczyna krzyczała coś, ale głośna muzyka i wrzaski ze środka uniemożliwiły mi dosłyszenie tego. Na widok tego kolesia poddenerwowałem się, ale mam obok jedną z najseksowniejszych lasek z całego klubu dlatego postanowiłem się nie przejmować. Gdy chciałem zadzwonić po taxi poczułem ciepłe dłonie Liz pod moją koszulką, które wędrowały z brzucha na plecy. Zacisnąłem mocniej szczękę, gdy zobaczyłem jak mój rywal szarpie drobną brunetkę. 
- Liz idź do środka jeszcze. - powiedziałem wyciągając jej dłonie. 
- Jak to ? - zapytała. 
- Albo wiesz co ? Chyba nic z tego dzisiaj. - stwierdziłem patrząc na Marthę, a Liz powędrowała za moim wzrokiem. 
- Serio? Nadal Ona ? - wrzasnęła. - Myślałam, że Ci przeszło. - stwierdziła. 
- Liz, nie rozumiesz tego. - odpowiedziałem. - Masz tutaj na taxi i wróć do domu. - podałem jej 40 dolarów. 
- Nie chcę Twojej kasy. - odwróciła się i weszła do środka. Od razu ponownie skierowałem wzrok na parę na parkingu. Martha była przerażona, a ten facet nią szarpał jak zabawką. Ruszyłem w ich stronę, przez co coraz lepiej słyszałem błaganie dziewczyny wobec tego frajera. 
- Martha ? - zawołałem, a ta odwróciła się do mnie. Zobaczyłem jej zaszklone oczy pełne strachu, bólu i przerażenia. 
- Kto to ? - zapytał ściskając rękę dziewczyny coraz mocniej. 
- To boli, puść. - wyszeptała i potok łez pojawił się na jej bladych policzkach. 
- Słyszysz co powiedziała ? - zapytałem podchodząc do niego. 
- Suka wisi mi dwie i pół stówki. - odpowiedział, a ja bez zastanowienia wyciągnąłem portfel i podałem facetowi pieniądze. 
- Reszty nie trzeba. - stwierdziłem. 
- I to mi się podoba. - zaśmiał się i puścił dziewczynę. - Do następnego. - powiedział i odjechał. Martha stała jak słup soli i płakała. Nie jestem zbyt uczuciowy, ale nie potrafiłem stać obok niej i patrzeć jak roztrzęsiona przeżywa to wszystko. Przytuliłem ją, a ona o dziwo pierwszy raz wtuliła się we mnie wkładając zmarznięte ręce pod moją kurtkę. 
- Wszystko dobrze ? - zapytałem zerkając na nią z góry. Jest taka malutka, drobna. 
- Dziękuję. - powiedziała patrząc do góry. - Czemu widzę Cię podwójnie, Harry ? - zapytała. 
 - Jesteś pijana ? - zaśmiałem się. 
- Może. - wtuliła się we mnie. 
- Idziemy do domu. - stwierdziłem. - Gdzie mieszkasz ? - zapytałem. 
- Nie mogę wrócić do domu w takim stanie. - zaśmiała się. - Miałam zostać na noc u koleżanki, ale nie wiem gdzie ona jest. 
- Idziemy do mnie. 
- Nie znam Cię. Co jeśli jesteś gwałcicielem ? 
- Martha, nie jestem gwałcicielem. 
- Ale masz dużo kochanek. To jest obrzydliwe ! - krzyknęła, a do mnie doszło właśnie jakim jestem człowiekiem. Może nawet zabolały mnie jej słowa, ale to dobrze. Zimny prysznic nie jest zły. 
- Chodź już. - stwierdziłem.