środa, 30 sierpnia 2017

Louis

- Louis, otwieraj te cholerne drzwi ! - krzyczała tak głośno jak w stanie jest krzyczeć drobna dziewczyna o wzroście metr sześćdziesiąt osiem. Tłukła pięściami w drewniane drzwi, które po chwili otworzyła, ku zdziwieniu Loli, siostra Lou.
- Lola? Wszystko ok? - zapytała zdziwiona zachowaniem przyjaciółki.
- Gdzie jest Lou? - zignorowała pytanie i weszła do domu jak do siebie.
- Jest u siebie w pokoju. Czy coś się stało? - zanim Lottie skończyła pytanie, Lola już dawno skierowała się w stronę pokoju chłopaka. Biegiem popędziła pod drzwi i z siłą tłukła w nie.
-Louis ! - zawołała, a po chwili chłopak lekko uchylił drzwi.
-Lola? - zapytał jakby sam siebie.
- Otwórz te drzwi ! - rozkazała. Obawiała się, że to co usłyszała dzisiaj na popołudniowych zajęciach z muzyki okaże się prawdą, a ona zastanie w pokoju Lou swoją największą rywalkę. Anastasie Miller, której nienawidzi od narodzin. W dzieciństwie psuła jej zabawki, zabierała słodycze.  W późniejszych latach, gdy lalki poszły w odstawkę Anastasia wiele razy ukradła zeszyty, książki z plecaka Loli. Teraz w Liceum, Ana jej tak zwana królową szkolnego korytarza, a Lola zwykłą szarą myszką, nikim ważnym.
- Lola, nie świruj. Spotkajmy się jutro na mieście. - zaproponował Louis.
- Wpuść mnie, rozumiesz ? - powiedziała szarpiąc się z chłopakiem. W końcu wygrała, weszła do pokoju i jej przeczucia się potwierdziły.
- Zadowolona? - zapytała pół naga An. Leżała na łóżku Louisa w samych spodniach i staniku. Jakby nigdy nic spięła swoje włosy w wysokiego koka.
- Nienawidzę Cię. - wyszeptała dziewczyna i wyszła tak szybko jak weszła.
- Lola? Poczekaj. - zawołała Lottlie, gdy zobaczyła przyjaciółkę zalaną łzami. - Lola, ej..- siostra Lou stała bezradnie w drzwiach i widziała jak Lola wsiada do malutkiego auta i odjeżdża z ich podwórka.
Odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do pokoju brata zapytać, dowiedzieć się czegoś. Każdy wie, że ten chłopak nie jest święty, ale nigdy nie doprowadził nikogo do płaczu. Szczególnie Lolę, przecież są najlepszymi przyjaciółmi od wielu dobrych lat. Zawsze i wszędzie razem, tworzą drużynę. Lou i Lola, Lola i Lou.
- Ej, Lou dlaczego .. - Lottie zamurowało. - Co robi tutaj ta szmata ? - zapytała widząc An. Jak i Lola, tak i siostry Lou nie znoszą tej dziewczyny.
- Uważaj na słowa gówniaro. - oburzyła się Ana, ubierając bluzkę.
- Wynoś się stąd, natychmiast. - krzyczała siostra Lou.
- Uspokój się ! - chłopak już nie wytrzymał i z nerwów uderzył pięścią w ścianę.
- W takim razie ja i bliźniaczki wyjdziemy.
- Lottie, oszalałaś ? !
- Nie Lou. Tobie padło na mózg. Albo ona albo my.
- An, będzie lepiej jak już pójdziesz. - Lou patrząc na znerwicowaną siostrę postanowił odpuścić i wyprosić swojego gościa.
Po 10 minutach ciszy, Anastasia wyszła z domu a rodzeństwo siedziało w pokoju chłopaka.
- Co Ci strzeliło do głowy, Louis ? - zapytała spokojna już Lottie.
- O co Ci chodzi ? Nie mogę się spotykać z dziewczynami ? Jestem juz dużym chłopcem, wiesz? - zaśmiał się sarkastycznie siadając na łóżko.
- Możesz, oczywiście. Tylko, że.. oh
- No co ?
-Nie mogę Ci powiedzieć. Obiecałam i słowa dotrzymam. Ale proszę Cię, nie przyprowadzaj jej tutaj więcej.
- Jeśli masz robić takie akcje to nie będę.
Lottie poczochrała brata po włosach i wyszła z pokoju. Zajrzała jeszcze na chwilę do środka.
- Ej. - Louis spojrzała w jej stronę. - Zadzwoń do Loli. Bardzo płakała jak wychodziła.
- To o to Ci chodzi ?
- Zadzwoń do Niej. - Lottie się lekko uśmiechnęła i poszła.
Louis rzucił się do telefonu i raz, drugi, trzeci dzwonił do przyjaciółki. Na darmo. Dzwonił, pisał przez kilkanaście minut, jednak żadnej odpowiedzi. Ubrał koszulę i zszedł do salonu, gdzie jego siostry oglądały jakiś teleturniej w telewizji.
- I jak ? - zapytała najstarsza/
 - Nie odbiera. - stwierdził i usiadł bezradny na sofę.
- Robisz jej takie świństwo i myślisz, że zwykły telefon wystarczy ? - zapytała Daisy śmiejąc się razem z siostrą bliźniaczką.
- Powiedziałaś im ? - zapytał się chłopak starszej z sióstr.
- Są czasami mądrzejsze niż Ty. - stwierdziła Lottie zakładając nogi na puf.
- To co ja mam zrobić ? - zapytał Lou.
- Faceci są jednak jak dzieci. Ubierz czyste ubrania i umyj włosy. - podpowiedziała Phoebe.
- Kup jej kwiaty. - dopowiedziała Lottie.
- I jedź do Niej, powiedzieć jak bardzo Ją kochasz ! - wykrzyczała Daisy.
Louis poczerwieniał się, jednak wstał i poszedł do pokoju. Po pewnym czasie wyszedł w śnieżnobiałej koszuli.
- Łap. - zawołała Lottie rzucając do brata klucze do jej auta.
- Dzięki. Na serio. - powiedział i pobiegł do drzwi.
Chwila moment i był już w pobliskiej kwiaciarni. Wybrał ulubione różowe róże Loli i ponownie wsiadł do auta, aby udać się do dziewczyny. Po kilku minutach był na miejscu. Zaparkował auto i wyszedł pewnie z auta. Zapukał do drzwi, a po chwili otworzyła je mama Loli.
- Louis, jaki Ty elegancki. Wejdź proszę. - zaprosił chłopaka do salonu.
- Jest Lola? - zapytał.
- Tak, tak. Jest w złym humorze, więc dobrze, że jesteś. Swoją drogą co to za okazja na biała koszulę, kwiaty. O mój Boże, Lou czy to perfumy ? - zaśmiała się kobieta.
- Mogę iść do Niej ? - zapytał z powagą.
- Tak, idź.
Louis stanął przed drzwiami dziewczyny i zapukał.
- Mamo, proszę nie mm ochoty rozmawiać.
Louis ponownie zapukał, po czym usłyszał jak Lola idzie ku drzwi.
-Oh, mamo proszę.. - powiedziała i otworzyła drzwi. - Louis ? - zdziwiła się.
- Możemy porozmawiać ? - zapytał.
- Nie mam ochoty. - stwierdziła, a ten po prostu padł przed Nią na kolana.
- Daj mi pięć minut Lola.
- Louis, wstawaj.
- Nie. Daj mi szansę, chociaż ze mną pogadaj. Lola, proszę.
- Ja Ciebie też proszę, abyś wstał.
- Będę tu klęczał do puki ze mną nie porozmawiasz, wiesz ? - stwierdził.
- Lola, kochanie ? wszystko ok ? - zapytała mama. Widząc klęczącego chłopaka przed stopami swojej córki miała mieszane uczucia.
- Tak mamo, wszystko dobrze. - stwierdziła i ustąpiła przejścia do swojego pokoju, aby Lou mógł wejść. Chłopak na kolanach wszedł do pokoju, a mama Loli bez słowa z wytrzeszczonymi oczami odeszła spod pokoju córki. Dziewczyna zacisnęła szczęki, zamknęła za chłopakiem drzwi i spojrzała na Niego.
- Czego Ty ode mnie chcesz ? - zapytała po chwili.
- Żebyś mi wybaczyła, czuję się jak ostatnia świnia i nie masz pojęcia jak bardzo żałuję tego co się stało. Gdybym jakoś mógł cofnąć czas, oddałbym wszystko, żeby to się nie zdarzyło. - powiedział klęcząc i trzymając wielki bukiet przed sobą. Zła mina dziewczyny nie zmieniła się ani trochę. Tommo wstał, położył bukiet na biurku i złapał w swoje dłonie twarz dziewczyny.
- Przepraszam Cię. Nie chcę, ąbyś przeze mnie płakała. Żałuję, że tak się to wszystko potoczyło, ale byłem tak bardzo wkurzony jak dowiedziałem się o Tobie i Leo.
- Co ? O mnie i Leo ? - zapytała.
- W szkole wszyscy mówią, że się spotykacie. Chciałem, żebyś była zazdrosna, że ja spotykam się z kimś innym, byłem tak strasznie zły i spotkałem się z An.
- Ale Louis, ja i Leo robimy po prostu razem projekt na fizykę.
- Co takiego ? - zapytał, a ze zdziwienia mu ręce opadły.
- Tak, ja i Leo robimy projekt na dodatkowych zajęciach. Nie mówiłam Ci, bo wiem jak nie lubisz fizyki, a zresztą uznałam, że to jej nie ważne.
- Żartujesz sobie ze mnie ? Zaprosiłem największą żmiję ze szkoły do mojego domu, a Ty mi mówisz, że to jakiś projekt ? - zawołał.
- Louis, jesteś zazdrosny  ! - zaśmiała się Lola.
- Oczywiście, że tak. Jestem zazdrosny jak diabli. - przyznał się pewny siebie.
- Mój Boże, haha ! - zaśmiała się nie wierząc w to.
- A Ty co ? Nie jesteś lepsza. - stwierdził siadając na kanapie.
- Ja? Nie, po prostu.. - Lola przestała się śmiać i udawała, że Lou jest jej obojętny.
- Przyznaj się.
- Nie jestem zazdrosna, ok ?
- To dlaczego nie pozwoliłaś mi zaliczyć tej laski ? - zapytał, za co dostał pięścią w ramie. Złapał Lolę za rękę i przyciągnął Ją do siebie, przez co dziewczyna usiadła na Jego kolanach.
- Nie mów tak. - dziewczyna posmutniała po pytaniu Lou.
- Ej, wiesz co ? - zapytał.
- Co ?
- Kocham Cię. - powiedział wpatrując się w Jej oczy. Momentalnie poczuł jak na ciele dziewczyny pojawia się gęsia skórka, a policzka lekko poczerwieniały. Dziewczyna odwróciła twarz w drugą stronę. - Proszę Cię, powiedz coś. - Lola ponownie spojrzała na chłopaka. - Dlaczego płaczesz ? - zapytał zmartwiony.
- Nie, nie płacze. - powiedziała mrugając szybko, aby łzy się nie polały po policzkach.
- Wszystko w porządku ? - zapytał Lou.
- Tak, nigdy nie było lepiej. - stwierdziła z uśmiechem.
- Nie chce Cię do niczego zmuszać. - powiedział po czym został obdarowany najczulszym pocałunkiem jaki można dostać. Poczuł, że unosi się ponad wszystko, wszystkich. Że jest w stanie oddać dla Niej wszystko, aby całowała go tak zawsze, wszędzie i jak najdłużej.