piątek, 29 lipca 2016

Harry część 4

część 3

ZOSTAW PO SOBIE NOTKĘ NA DOLE ! 

Nie mogę się jej oprzeć. Jest spełnieniem każdego mojego marzenia. Denerwuje mnie jak nikt inny, ale w sumie podoba mi się jej zaborczość. Wiem, że tylko udaje. Widać to. Jak stara się być niedostępną i nieosiągalną, ale prawda jest taka, że jedno moje słowo i kolana jej miękną. Może to i w zasadzie dobrze, że nie jest na moje zawołanie tak do końca. Muszę się troszeczkę postarać, ona tego właśnie chce. Zrobię to dla Niej, niech będzie. Z jednej strony mam ochotę zabrać ją w tego miejsca i ukryć u siebie w pokoju, gdzie byłaby bezpieczna. Zabrać Ją z miejsca, gdzie ślinią się do Niej na każdym kroku. Wydaje się, że jest zbyt delikatna i zgrywa taką twardą i niezależną. Z drugiej strony podoba mi się taka stanowcza, nie dostępna. Ma w sobie tyle różnych charakterów, że nie wiem który bardziej mi się podoba - szkolnym mundurku i trampkach, ale i w kuszącej sukience i szpilkach. Nie mogę tak stać, muszę Ją zabrać stąd.
- Wychodzimy ! - krzyknąłem, aby usłyszała i chwyciłem ją za biodra.
- Co Ty robisz, puść mnie ! - teraz zobaczyłem, że jest wstawiona. - Kretynie ! Zostaw mnie ! - wykrzyczała mi w twarz i wyrwała się z moich objęć.
- Nie denerwuj mnie, jesteś pijana - stwierdziłem spokojnie. Nie mogę pozwolić, aby się denerwowała. Nie da mi się wtedy wyprowadzić przed klub.
- Zajmij się swoją nową laską, Harry ! - zaśmiała się wypijając całego drinka na raz. Oblizała powoli usta i odłożyła szklankę na pobliski stolik. Miałem taką ochotę Ją pocałować.. Po chwili Martha odwróciła się i włożyła swoją małą rączkę do kieszeni moich spodni. Poczułem jak coś zostawia i wróciła do zabawy. Wyciągnąłem z kieszeni pieniądze.
- Martha ! - zaczepiłem Ją znowu.
- Za mało ? Liczyłeś odsetki ? - zapytała wyjmując z torebki kolejne pieniądze.
- Nie chcę Twoich pieniędzy. - stwierdziłem.
- To czego chcesz ? - zdziwiła się i poprawiła włosy. Śmiała się jak opętana. To ten drink. - Napij się ze mną ! - zaśmiała się i pociągnęła mnie za rękę do baru.
- Martha, już za dużo wypiłaś. - przyznałem siadając na krzesełku.
- Daj spokój, ale z Ciebie sztywniak. - powiedziała i zamówiła butelkę wódki.
- Mówisz to do mnie ? - zapytałem zdziwiony i przysunąłem kieliszek do siebie. Dostaliśmy zamówioną wódkę i dziewczyna zaczęła rozlewać. Nie wiem kiedy, ale zaczęło mi szumieć w głowie. Moja towarzyszka ledwo wciskała w siebie kolejny kieliszek.
- Starczy - zaśmiałem się wyrywając jej szkło. Zapłaciłem z alkohol i zabrałem dziewczynę na zewnątrz. O dziwo nie protestowała.
- Harry, czy dzisiaj też będę spać u Ciebie ? - zaśmiała się przekładając torebkę na drugie ramie.
- Gdzie masz buty ? - zmieniłem temat patrząc na jej bose stopy.
- Nie pytaj się mnie o takie rzeczy, Harold. - stwierdziła i usiadła na ławce.
- Poczekaj tu, zaraz wracam. - przypomniałem sobie gdzie widziałem jej szpilki. Szybko wleciałem do środka i odnalazłem buciki. Wróciłem do dziewczyny i kazałem jej podać mi stopy. Założyłem Jej obcasy i pomogłem wstać.
- W domu mnie zabiją. Gdzie to było ? Tam ? - zapytała wskazując całkiem przeciwną stronę.
- Pojedziemy taksówką. - stwierdziłem chwytając Jej rękę i wskazując inną stronę.

     Po dłuższej chwili trafiłem nareszcie kluczem do zamka i otworzyłem drzwi przed Marthą. Weszła jak do siebie, rzuciła buty w korytarzu i popędziła do kuchni. Poszedłem za Nią i zobaczyłem jak szuka szklanki po szafkach, ale po chwili poddała się i wypiła wodę z butelki.
- Przepraszam - stwierdziła odkładając butelkę.
- Nie szkodzi, na zdrówko - uśmiechnąłem się opierając się o blat. - Jesteś dziwna. - powiedziałem przerywając cisze.
- Co ? - zaśmiała się.
- Każesz mi dać Ci spokój, a teraz jesteś u mnie w domu. Jak to z Tobą jest ? - zapytałem. Nie odpowiedziała tylko usiadła w miejscu gdzie stała. Podszedłem do Niej wystraszony, że coś jest nie tak. - Co jest?
- Jestem beznadziejna . - stwierdziła i uśmiechnęła się do mnie. Nie mogłem tego wytrzymać i szybko pocałowałem Ją. Nie odepchnęła mnie. Zawiesiła małe rączki na mojej szyi, a ja przyciągnąłem Ją bliżej. Po chwili poczułem jak się odsuwa i głęboko oddycha.
- Przepraszam- stwierdziłem, bo nie powinienem tego robić. To nie powinno się chyba wydarzyć. Nie chcę, żeby się bała. Popatrzyła na mnie tymi ogromnymi oczami i podarowała mi najsłodszy pocałunek na całym świecie.
- Zaprowadzisz mnie do pokoju ? - zapytała cicho. Była jak laleczka. Taka bezbronna, ale uśmiechnięta. Bez słowa pozbierałem dziewczynę z podłogi i zaprowadziłem do swojego pokoju. Pomogłem jej ułożyć sie do snu, a sam wróciłem do kuchni po butelkę wody. Po drodze dostałem krótką wiadomość od brata: " będę jutro wieczorem. Uważaj na dom. ". Mój brat pewnie znowu zabalował ze znajomymi. Nie jest takim sztywniakiem jak zawsze myślę. Może i chodzi pod krawatem, ale też potrafi się zabawić. Zabrałem wodę i wróciłem do Marthy. Spała, chrapiąc jak niedźwiedź.