niedziela, 20 lipca 2014

Harry


W beżowych szpilkach biegła przez zatłoczony chodnik na jednej z Londyńskich ulic. Będąc dzieckiem fascynował ją świat wielkich budynków, drogich, ale także eleganckich ubrań, ktore oglądała zza szyby. Mała dziewczynka, dla której ogromne miasto było krainą cudów, kolorów i atrakcji z czasem zmieniła się w dorosła kobietę. Piękną, elegancką i szykowną, a przede wszystkim zmęczoną ciągłym biegiem, ciężkim powietrzem wielkiego miasta. Przeciskając się przez tłumy osób dotarła do swojego samochodu, na który zarobiła dzięki ciężkiej pracy prawniczki, znanej i cenionej w świecie kancelarii oraz spraw sadowych. 
Wsiadła na miejsce kierowcy, a na fotelu obok wylądowała torebka, wraz z teczką wypełnioną papierami. Odpaliła silnik i włączyła się do ruchu ulicznego. Pędząc ulicami Londynu zerkała na zegarek na lewym nadgarstku. Ma już 7 minut spóźnienia, przez co modli się w duszy, aby samolot się opóźnił. 
Po kilku minutach szybkiej jazdy już widziała długi budynek i maszyny latające w powietrzu. 
Na lotniskowym parkingu zostawiła swój wóz i podążyła do środka. Trzymała kurczowo swoją kopertówkę i co kilka sekund zerkała na zegarek. Wydawało jej się, że wskazówki wcale się nie ruszają. Nawet nie słyszała gwaru jaki panował wokoło, nie miała na to czasu. Po kilku minutach, które upłynęły od jej pojawienia się w tym miejscu zaczęła chodzić wokoło. Zerkała to na zegarek, to na szklane drzwi przed nią, którymi miał wyjść jej narzeczony. Jednak ani on, ani nikt inny nie pojawił się w nich. Nagle pomyślała, że może już dawno jej ukochany przyleciał i ot tak pojechał do domu. Podeszła do grupki młodych osób, którzy najwidoczniej wybierali się na upragnione wakacje. Zapytała czy wiedzą cokolwiek o przylocie samolotu z Barcelony. Jedna dziewczyna poradziła jej zapytać się kogoś innego, najlepiej z pracowników. Tak też uczyniła. Stukając obcasami podbiegła do okienka, gdzie miłe uśmiechająca się kobieta powiedziała jej, że taki samolot jeszcze nie wylądował. Usiadła na granatowym krzesełku i czekała. Cierpliwie. Do czasu, gdy po raz kolejny spojrzała na zegarek, który pokazał już 40 minut spóźnienia. Usłyszała za sobą rozmowę kilku osób, które były w identycznej sytuacji jak ona. Odwróciła się i zapytała czy nie wiedzą co się dzieje. Nikt nie wiedział co tak na prawdę stało się z samolotem. Dlaczego ma takie opóźnienie. Próbowała dzwonić do ukochanego, ale miał wyłączony telefon. Non stop czarne myśli. Mijało kolejne 40 minut, kolejne. Zamieniło się to w 4 godziny oczekiwania. Każdy kto był w identycznej sytuacji jak ona dowiedział się o tragicznym locie. Samolot lecący z Barcelony zatopił się w kanale La Manche. Dzieli on Francję i Wielką Brytanię. Nie wiedziała co ma zrobić. Krzyczeć czy milczeć. Chcieć pocieszenie czy pocieszać ludzi wokoło. Zostać tu czy odejść. Nie wiedziała. Siedziała i patrzyła na tapetę swojego telefonu. Podniosła wzrok i zobaczyła pracownika lotniska, do którego pobiegła. Trzymała kurczowo jego koszuli i błagała. Błagała, żeby ta wiadomość była głupimi, niewinnym żartem. Jednak on nie mógł tak stwierdzić. Było pewne. Maszyna zatonęła, a żaden z pasażerów nie przeżył. Widziała przed sobą ogrom ludzi zalanych w łzach. Usiadła na schodach i zakryła twarz. Płakała jak małe dziecko. Trzymała zawieszkę na łańcuszku, którą dał jej 9 lat temu na uczczenie ich pierwszego pocałunku. Miała 17 lat a już znalazła miłość na całe życie. Teraz utraciła wszystko. Jej książę o bujnych lokach, zielonych oczach znikł. Podniosła się z zimnego schodka i chwiejnym krokiem zmierzała ku wyjściu. Zatrzymała się, aby zdjąć niewygodne buty. Nie interesowało ją już nic. Miała pustkę w głowie. Złapała w dłonie swoje buciki i odruchowo spojrzała za siebie. Zobaczyła zjawę. Widziała go idącego do niej z ogromnym uśmiechem. Odwróciła się i powoli odchodziła z tego miejsca. Słyszała jego głos. Wołał ją, ale to przysporzyło więcej łez, bólu i cierpienia, które przyszło w jednej sekundzie. Była jak w transie. Szła przed siebie, jak zahipnotyzowana. Poczuła dłoń na ramieniu. Kolejny dotyk poczuła na biodrze, a jakby drugi, w tym czasie na zapłakanej buzi. Zamknęła oczy upuszczając na materiał koszuli łzę. Usłyszała kolejne słowa, jaki jest szczęśliwy. Jak bardzo tęsknił. Jak bardzo ją kocha. Przełknęła ślinę, zwilżyła usta i chciała iść dalej. Uderzyła w jego ciało. Otworzyła oczy i spojrzała do góry. Patrzyła i patrzyła. Dotknęła jego włosów, policzka, kciukiem zahaczyła o usta. Pocałował jej wewnętrzną cześć. On żyje. Przecież ona go dotyka, czuje. Czyżby już wariowała ? Nie, zupełnie nie. Nie wsiadł na pokład zatopionego samolotu z Barcelony. W ostatnie trzy dni pobytu na Hiszpańskiej ziemi musiał być w Madrycie, co uratowało go. Stamtąd wyleciał. Dzięki czemu wrócił do niej. Był... 




sobota, 19 lipca 2014

!

Kolejny raz poszukuję nowej autorki. Wiem,  że w wakacje wolicie spędzać aktywnie czas,  jednak mam maleńką nadzieję,  że zgodzi się ktoś.  :-)
Kontakt ze mną możecie ze mną nawiązać dzięki zakładce tam na górze pt. " kontakt " lub napiszcie w komentarzu. Liczę,  że jest ktoś wśród Was ta perełka ... może nawet kilka. Na prawdę nie ma co się wahać!  Zapraszam serdecznie do zgłaszania się .. :-)
Poruszę jeszcze kwestię braku nowości.
Zepsuł mi się laptop,  a dodatkowo leci mi czas bardzo szybko co zawdzięczam domowym obowiązkom, przyjaźnią,  pracą,. Tyle pomysłów jednak brak sprzętu. .. to też jest powód nowych poszukiwań.  Może znacie kogoś chętnego?