sobota, 31 sierpnia 2013

NIALL #19 IV

Hejka kochanii. Co u was? Mam nadzieje, że wszystko ok.
1.Kto był na TIU? Ja nie mialam okazji, ani zaszczytu obejrzenia filmu. Niestety. Cóż.. ktos ma to szczescie, drugi ma pecha. Padlo na mnie. Troszkę było przykro jak czytałam na tt wpisy, widziałam zdjęcia. Fajna sprawa.
2. Kolejny wpis pojawi się za tydzięn, ponieważ dzisiaj mam dożynki, jutro jade do internatu. Będzie mi ciężko tak bez Was, 5 dni. 

3. Komentarze... jak już pisałam prosiłabym was o kilka słów od Was. Mysl i zdanie co sądzicie o moich pracach. Ja wiem, ze to was dużo nie kosztuje... własciwie to nic nie kosztuje. Kwestia 5 seknud. Za kazde wasze najmniejsze słowo jestem  bardzo wdzięczna

4. Ta część jest dedykowana dla Pauliny P. , która jest moja uluniona czytelniczką, co nie zanczy, ze nie doceniam i nie dziękuje innym. Jej ostatnio komentarz był bardzo pocieszaący. Pozostałe również, za co dzięki wielkie. :*
 

N: Jasne, Juz..
Wstałem z kanapy i skierowałem się na schody, którymi udałem się do sypialnii. Wyjąłem puedłko i zaniosłem je dziewczynie.
S: Dzięki. Miło było poznać.
Pożegnałem mojego gościa i zadzwoniłem do Liama, któremu wszystko
opowiedziałem. Poradził mi abym, udał się do kuzynki {TI}, która była i być może jest najbliższą osobą dla {TI} zaraz po jej przyjeździe do miasta. Odszukałem w starych notatnikach i kalendarzach numer do Holly.
~
Ho:Witaj, zapraszam.
N: Dzięki, ze się zgodziłas ze mną pogadac.
Ho: Usiadaj, prosze.
N: Chciałem się dowiedzieć ..
Ho: Wiem. Widziałam ją wczoraj w nocy. Była tu. Płakała.
N: Ona chciała wrócić, prawda?
Ho: Niall. Ty powinieneś wiedzięc, jaka ona jest. Dotarął do wniosku, aby podjąć taką decyzje. Miała dylemat czy jej wybory są słuszne. Oddała wszystko co posiadała, aby być taka jak każdy.
N: nie rozumiem. Jak to oddala wszystko.?
Ho: Pamiętasz jak czasami znikała na całe noce, tłumacząc się spotkaniem ze mna ?
N: Tuż przed odejściem nie było jej dwa dni.
Ho: Tak, musiałyśmy uciekac.
N: Przed czym?!
Ho: Kiedyś twoja wytwórnia chciała zapłacić {TI}, aby cie zostawiła i poprostu znikneła z twojego zycia. Nie chciała. Odrzuciał tę propozycje, ale oni zaczeli jej grozic. Nie wiemy skąd znają jej największe tajemnice. Wiec prosiła mnie o pomoc. Wiele razy tez dzwoniła, ze nie radzi sobie z twoją kariera.Brakowało jej bezpieczeństwa. Ale nie mogła cie zostawić.
N: Musze iść.
Ho: Jasne. Do zobaczenia.
Wyszedłem z domu kobiety i wsiadłem do auta, którym pojechałem do wytwórni.
Z siłą otworzyłem szklane drzwi i nie pytajac o pozwolenie wbiegłem do gabinetu Simona.
S: Niall, jak miło cię widzięc, przyjacielu.
N: Jak mogłeś? To twoja wina.!
S: Co, posze?
N: Zapłacileś za moje nieszczęście. Jak możesz?
S: Posłuchaj, ona jest zwykłą prostaczką. Nie pomoze ci w karierze, nie da nic. Lecz Demi jest odpowiednia.
N: Kocham {TI}, a Demi nawet tak dobrze nie znam.
S: Nie interesuje nas to. Masz być z Demi!
N: Chrzań sie.
Wyleciałem z jego gabinetu i pojechałem do mojego domu, w którym musialem ułożyć plan. Plan, który pozwoli mi być z {TI}, a przynajmniej, aby ona była szczęśliwa. Jak zawsze moim przyjacielem w tego typu sytuacjach, który bez żadnego ględzenia mnie wysłucha okazał się ALKOHOL. 

Jedna szklaneczka, druga. Moje kubki smakowe zostały pobudzone, a z każdym łykiem marszczyłem brwi, ale dzielnie przełykałem napój z procentami. W mojej glowie zaczelo wirować, ale w plamki i zawijasy wplątał się pewniem pomysl. A co jezeli okaże sie idiotyczny? Jedank musze cokolwiek zrobić. Moje szczęście samo nie wróci. Muszę pokazać, że mi zależy. Szybki prysznic, świeże ubrania, arytstyczny nieład w blodn czupryny i jestem gotowy. Gotowy, aby pojechać do Sarah, aby wyciągnąć z niej informacje gdzie {TI} się podziewa. 
~
Już od jakiś 10 minut staram się wejść do domu Sarah, bo wiem, ze jest tu moja ukochana. 
Ale jak na niską, kruchą dziewczynę Sarah jest bardzo silna i za wszelką cene tarasuje mi drzwi. 
N: Sarah, musze z Nią pogadać.
S: Niall, nie rozumiesz, ze ona nie chce.
N: Wiem, o Simonie. 
Krzykow nie było konca. W oczach dziewczyny widziałem złosć, gniew i nienawiść. 
S: To nic nie zmienia. Ty tez jestes powodem. Nie wiem czy wiesz, ale jezeli się kogoś kocha, to powinno mu się poswięcać bardzo duzo uwagi. A ona nie czuła sie nawet bezpiecznie. 

N: Kocham ja i kązdy wie, że nie skrzywdziłbym jej. Nie jestem idealny, jak każdemu może się wydawac. Jestem tez człowiekiem i popełniam błedy. A przyszedlem tu, aby naprawic ten największy w życiu, bo nie radze sobie bez {TI}. Nie mam po co wstawac z lóżka, po co jeść. Dla kogo mam żyć, jak nie dla niej? 

S: Moze Simon będzie twojm nowym powodem. Wkońcu jest zdolny nawet, aby zapłacić {TI}, żeby wyjechala. 

N: NIe wiedziałem o tym, dopiero dzisiaj. 

S: Niall jest już 21, sąsiedzi zaraz będą robić problemy.

N: Nie interesuje mnie to, poprostu chce odzyskać moje małe szczęście. 

TY: Sarah. 

Ja na zawolanie ja i Sarah spojrzeliśmy w gląb mieszkania. {TI}.W niedbałym warkoczu zrobionych w burzy lokow. W startych jeansach i szarej przydużej bluzie z kapturem, a do tego z pustym wzrokiem wpatrywała się w podłogę.
TY: Zostaw nas, ok?
S: Ale. Ok. Jakby co to wołaj.
TY: Yhym.
Niska dziewczyna odeszła do drzwi i poszla do kuchnii, po drodze przytulając przyjaciólkę.

{TI} naciągneła rękawy bluzy na dłonie i nie raczyla odbarzyć mnie jej wzrokiem, lecz wpatrywala się bezmyslnie w róg korytarza.
TY: Wyjdźmy przed dom. Przepuściłem dziewczynę w drzwiach, a ona nie pewnie przeszła przez prog i usidała na schodku. Zasiadłem zaraz obok niej, przecierajac dłonmi po udach. Zmieniłem usta w cienką linie i wziąłem kilka głebokich oddechów.
 

czwartek, 29 sierpnia 2013

Sprawa.

Post z okazji urodzina naszego Batmana jest 100 postem.

Hepi borstdej kuwa tu ju...:D

Ps.  Prosze Was o komentarze. Czytając pozostawione przez Was wpisy bardzo mnie dowartościowują. A gdy pod postami znajduje sie 1 - 2 komy to nie wiem , czy tylko nie trace czasu na bloga. Sprawia mi to olbrzymie szczeście, takie prowadzenie bloga, jednak nie wiem czy to się opłaca. Widząc inne blogi, które maja tyle komentarzy.. robi mi sie poprostu przykro. Szanuje Was, wiec wy szanujcie mnie. Dzieki. 

Happy Birthday Liam!♥

20 lat mineło od narodzin anioła,
dzieki Niemu kązdy problemy pokana.
Liama cenimy za Jego życie wzorowe,
chociaż nie zawsze było ono kolorowe.
Bólu cierpienie nie było Mu mało,
ale przetrwać mu się udało.
Marzę by być w połowie taka jak On,
Jemu nalezy się korona i tron. 
Pokłony Mu powinni dawać,
pomniki w całym świecie stawiać.
Dzięki Liamowina twarzach ludzi uśmiech wielki,
my możemy żyć z problemami, taj jak On bez nerki.
Kiedyś prosił o przyjaźń na całe życie,
Jego przeznaczeniem to naszym idolem bycie.
Aniol, Batman, Wzór w jednej osobie,
że jest inaczej nikt nie powie.
Uśmiechem czaruje,
damy w sobie rozkochuje.
Doświadczył przemocy na szkolnym tle,
jednak do przodu dzielnie brnie.
Drogi Liamku szczęście, milość, przyjaźń już masz,
więc pamiętaj, aby o nią dbać.
Dużo zdrowia byc Ci się przydało, 
wiec ..oby go nie było mało.
Życzę Ci więcej ciekawych przygód,
licznych życiowych wygód.
Pamietaj o tylko o tym co lepsza,
żyj na Payne wiecznie. 
Polska dzisiaj zrgana,
wszyscy tu kochami LIAMA.
Stara dupa z Niego jest,
LIAM PAYNE JEST THE BEST.!


HAPPY BIRTHDAY, MY HERO!!!!

@IamLolls


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

NIAL #!9 III

N: Możesz wyjść?

JI: Zmarnowane 3 godziny na dupka. 
I tu się zgodze. Tak właśnie się zachowuje. A może wina nie należy do mnie? Nie wiem. 
Dziewczyna z obrazą i urażoną dumą wyszla z mojego domu.
Zapadła nie chciana cisza, którą tak bardzo nienawidziłem. Od czasu znikniecia mojej ukochanej stale to gości i nie potrafie się jej pozbyć. Za mało starań? Dzisiaj się starałem zapomnieć o niej i odszukać nowy obiekt mojej miłości, ale widocznie nie tak ma byc, skoro podjąłem się tej próby, a ni stąd ni stamtąd pojawia się {TI}. 
Wolnym krokiem podszedłem do komody, a której zwinnym ruchem zgarnąłem pęk kluczy. Rzuciłem nimi w głąb salonu. Znikneły gdzieś w odchłani pomieszczenia. Bez chwili zastanowienia skierowałem sie do ostatnio najczęściej odwiedzanej szafeczki. Alkohol. Mój nowy przyjaciel. Czysta szkalanka, butelka dobrej whisky. 
Nazajutrz obudziłem się na kanapie. Moja głowa bolała niemiłosiernie, a nawet cichy powiw wiatru na oknem powodował większe cierpienie. Poprawiłem opadające na twarz, blond włosy i zdjąłem z siebie wymieta, przechodzoną koszulke. Przeszedłem wolnym krokiem do kuchnii, gdzie w miare szybko odszukałem w lodówce butelkę schłodzonej wody, która wlałem w siebie. Kilka tabletek i myśle, ze będzie dobrze z moją głową. Pff. Z głowa tak, a czy z sercem? Następny kierunek - sypialnia. Wyszukałem leniwie szarych dersów i biały podkoszulek, który zawsze służył {TI} jako piżama, zanim zamieszkała ze mną. Zabrałem przygotowane ciuchy i udałem się do lazienki, gdzie wziąłem orzeźwiający i zimny prysznic. Przebrany i odświerzony położyłem się na łóżku, po drodze zabierając telefon.
Dzownił Harry, pewnie zdycha po wczorajszym. Widomość od Paula, że zapomniałem z auta czapeczke.
Dzisiaj nie kontaktuje się z nikim. Wyłaczyłem telefon i wrzuciłem na dno szuflady w szace nocnej.
Ułorzyłem się wygodnie, wiercąc się przez chwile na materacu, a gdy już prawie odpływałem w świat wspaniałych snów, rozbudził mnie dźwięk dzwonka. Postanowiłem go ignorowac, ale mój, szczerze, nie chciany gosć był wkurzająco natarczywy, wiec zrezygnowałem i zwlekłem sie w strone drzwi. Jako Niall Horan musze być ostrożny, więc mój dom ma wiele alarmów, kamer i innych bajerów. Przez jedną z kamer dostrzegłem dziewczynę, której nigdy nie miałem okazji zobaczyć. Postanowiłem otrzorzyć furtke, a już po chwili dziewczyna stała w drzwiach mojej posiadłości.
S: Witaj Niall. Jestem Sarah, przyjaciółka {TI}.
N: Ale ...Nie za bardzo rozumiem po co tu przyszłas.
S: {TI} prosiła mnie o odebranie jej rzeczy.
No tak, racja. Nie zabrała wszystkiego. Kilka książek, płyty, jakieś dokumenty, a to wszystko znalazło się w małym, czerwonym kartoniku, który spoczywał na dnie szafy w sypialni.
N: Prosze, wejdź.
Zaprowadziłem ją do salonu.
N: Kawa? Herbata? sok?
S: Mogłabym poprosić sok? 
N: Jasne. 
Zniknąłem na momecik na podwójnymi drzwiami w kuchnii, skąd wyniosłem na tacy dwie szklanki z motywem greckich wzorów oraz karton soku.
S: {TI} prosiła mnie, aby Ci to oddała. 
Połorzyła na szklany stoliku podłuzne pudełeczko i przesuneła ku mnie. Wiedziałem co tam jest. Naszyjnik. Mamy takie same, jednak mój wciąż wisi na mojej szyji. 

N: Ty wiesz dlaczego odeszła, prawda?

S: Tak. Masz racje. Jednak nie wiem czy powinnam. 

N: Przynajmniej to. Nie wiem dlaczego. Co noc sie zastanawiam i wymyślam chore scenariusze, czemu ? 

S: Wiesz, że ona ma problemy z byciem w centrum uwagi. Jest wrażliwa na każda dawkę krytyki. A jeszcze brak wsparcia. 

N: Co ? 

S: NIall, nie znam Cie i nie chce Cie oceniać, ale {TI} dzwoniła do mnie prawie co drugą noc. Z płaczem. Nie radziła sobie z tym. 

N: chce z nią pogadać. 

S: Ja obiecałam, że nie powiem gdzie jest. Znasz ja, jeżeli będzie gotowa to sama się do ciebie odezwie. 

N: By to szlag. Ona tu była. Pewnie chciała pogadac. 

S: To dlaczego nie pogadaliście? 

N: Bo widziała ja przyprowadziłem jakąś laske i jak się z nia całowałem. 

S: Moze dasz mi te rzeczy? 



OkOkOk. Mam zawał bo OurMoment. /\/\/\/\/\/______

Super. Będzie m, in. Grejfrut, jagody...stopy Liamśka. Rewelka. :D 

Myślę, że to jeden z nalepszych imaginow. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale to co mi się wydaję to... no koment. :) Zaprzaszam na mój tt. @IamLolls. 

Zdajecie sobie sprawe, że to ostatnie dni wolnosci. Nie wiem czy się cieszyc., bo pod koniec jest TIU, ale tez koniec wakacji i szkoła. Ale my tak ją wszyscy kochamy, prawda ? -.-

Nie moge się oprzeć temu gifowi z okiem Horanka. ♥ Wiem, że to troszkę którkie, ale byla troszkę przeziębiona. FEST, nie? I Jeszcze mam remonty pokoju, przygotowania do szkoły : (. NIE mam siły. :/ Ale na imagina zawsze znajde. Przeczówam, ze duugie to będzie..opowiadanie. 

Cieszycie się, że Pan Liam Szef Payne na tt powrócił ? :D A ciągne łacha z tej akcji o Hazzie i tej 12- latce. hahah Styles - mistrz ciętej riposty. Pozrdowinoka :** 


sobota, 24 sierpnia 2013

NIALL #19 II

Z siłą oderwałem się z mocnego uścisku, wpatrując się ze złością i nienawiścią w Harrego, któremu Josh pomagał utrzymac się na nogach. Każdy, kto widział to całe zajście wlepiał we mnie swoje wścipskie spojrzenia.
Przetarłem zewnętrzną stroną dłoni pod nosem i naciągnąłem koszulkę.

H: Od kiedy bijemy się o dziewczyny?
N: Od chwili, w której straciłeś szancunek do mnie.
H: Do {TI}. Zraniła cię.
Miał racje, zraniła. I to bardzo. Znikneła bez zadnych wyjaśnień. Bez słowa. Żandego Do Widzenia. Ani nawet Spadaj. Nic. Może była chora i nie chciała mojej pomocy? Może szantaż? Groźby? Bała się czego? Byłem nie dobry dla niej? Starałem sie, najlepiej na świecie. Nie powiedziałem złego slowa o niej, nigdy. Nawet po zniknięciu. Kochałem z całego serca. Zaraz. Ja dalaej to czuje. Nie wiem gdzie jest, co robi, czy żyje. STOP.! Niall nawet tak nie myśl. Żyje i jest szczęśliwa. 
Przeczesłałem dłońmi blond włosy, zatrzymując je na karku. Wodziłem wzrokiem po suficie. Podszedłem do przyjaciela i ze wzrokiem zbitego psa, podałem mu dłoń na znak zgody.
H: Wporządku?
N:Jasne.
Przyjacielski uścisk. Hazza zaproponaował mi rundke przy barze, ale czujac, że w moich żylach jest juz wystarczająco dużo alkoholu, odmówiłem. Resztę wieczoru przesiedziałem z rodziną, której w ostatnim czasie mi brakowało, ale teraz, gdy mamy kilka tygodni wolnych od pracy, moge z nim być.Zawsze dobrze się czuje w ich towarzystwie. wiem, ze mnie kochają mimo wszystko i sa ze mnie dumni. Czy jestem na dni czy na samej górze. Za prosba brata wypiłem jeszcze pare kolejek. Grubo po północy, gdy już większość gości podziękowało za impreze, ja równiez postanowiłem dać sobie spokój. W mojej głowie zaczeło się dziać coś nie tak, a nogi platały się.
Jąkającym się głosem powiadomiłem odpowiednie osoby i juz po chwili z małą pomocą, wsiadłem do czarnego busa, którym pojechałem do domu. Jednak o dziwo w moim towarzystwie była średniego wzrostu dziewczyna o czekoladowych włosach z bązowymi oczami. Cała droge do domu lepiła się do mnie, a ja nie opierałem sie jej. Auto zaparkowało w przestronnym garażu w mojej posiadłości, a gdy wysiedliśmy kierowca wyjechał maszyną i znikł za wysoka bramą. Kiedyś ten dom był mój i {TI}, ale jak już wiecie pewnego dnia wróciłem z radiowego wywiadu, a po mojej ukochanej został tylko zapach perfum. 
Bez żadnych słów i ceregieli ładna dziewczyna wlepiła swoje małe usta w moje. Nie przerywając pocałunku, po omacku otworzyłem drzwi i weszliśmy do wnętrza domu. (Jakieś imie) przerwała pocałunki i odsunela się ode mnie, wpatrując się w jakiś punkt za mną.
JI: O mój boże. Niall?
Dziewczyna spojrzała na mnie z pytajacym wzrokiem. Ja zdezoriętowany odwrócilem się, zauważając znaną mi postać. Siedziała naprzeciwko nas, na sofie koloru kości słoniowej. Nie potrafiłem nic powiedzieć. Nie potrafiłem sie ruszyć. Wstała ze swojego
miejsca, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu przesiadywaliśmy razem w deszczowe noce, oglądajac nudne seriale, jednak w jej towarzystwie było wspaniale. Nie patrząc na mnie, ani na (JI) wstajac, zabrała ze szklanego stolika czerwona torbę i przewiesiła ją przez ramię.
TY: Przepraszam. Nie powinnam.
N:{TI}, poczekaj!
Nie słuchala mnie tylko zmierzała ku drzwiom. Po drodze, mijając dużą, dębową komodę zatrzymała się przy niej. Dłonia sięgneła do przedniej kieszeni swojch podartych jeansów. Szybko wyszukała z nich pek kluczy. Poznaje. Drugi komplet do wyszystkich zamków w posiadłości. Garaż. Tylne wejście. Drzwi wejściowe. Piwnica. Była tam tez malutka zielona zawieszka, która kupiliśmy w wesołym miasteczku, kiedy byliśmy, gdy zapytałem o przeprowadzkę. Z cichym dźwiękiem obijajacego się metalu, odlorzyła klucze na komode. Popatrzyła przez kilka sekund na nie, a następnie wyszła z salonu, kierując się do wyjścia. 
N: {TI} poczekaj. Prosze cię tylko o to. Nie należy mi się to?
O dziwo dziewczyna przystaneła i stała odwrócona tyłem. 
JI: NIall, kto to jest? 
N: Możesz wyjśc?
JI: Co? To twoja dziewczyna?
Nie zdążyłem nic powiedzieć, a drzwi z kukiem trzasnely. Poszła. 
N: {TI}. !
Krzyknąłem, gdy otworzyłem drzwi. Szybko pokanała długośc od drzwi do metalowej, wysokiej furtki, która sprytnie otworzyła. Nim się obejrzałem, widziałem jej postać biegnącą po oświetlonej jezdni. 


Hejka. 
Tak końcówka to żałosna jest. Tak stwierdzam.

Jak widzicie wygląd bloga nieco się zmienil. Zawitały nowe gadżety. Ilość wyświetleń. Obserwatorzy. Najciekawsze, według Was imaginy. Również nazwy postów uległy zmianie. Mam nadzieje, że nie jest to złe. Przypominam tez, że możecie się ze mną kontaktować, a namiary znajdziecie w zakładce pod tytułem. KONTAKT. :D   Ogłaszam i informuje, ze od września 2013 roku, będe dodawać prawdopodobnie tylko na weekendy. Gdyż iż ponieważ jade do internatu i nie będe miec jak na razie laptopa, tylko na fonie internet. Poza tym nauka !!!:(( 
BUZIAKI:*








czwartek, 22 sierpnia 2013

NIALL #19 I

Policzyłam ile opowiadań napisałam i wyszło, że narobiłam ich aż lub tylko 18. w ciągu 3 miesięcy... :D Nie wiem, czy to dobry wynik w porównaniu do innych blogów.

Blask fleszy. Drogie i wypasione aparaty z mozliwoscią wykrycia najmniejszej plameczki na ubraniu. Gigantyczne kamery z funkcjami, których nazw nie każdy potrafi wymówić. Masa ludzi, wystrojona w błyszczące kreacje lub eleganckie
garnitury. Pracownicy i ochrona, którzy biegając w te i spowrotem. Tłum fanów, krzyczacych na nasz widok, trzymających w dloniach transparęty z naszymi imionami. Przyjaciele, rodzina, bliscy, którzy sa z nas dumni i dają nam wsparcie. Główne zamieszanie jest wokól mnie i czwórki moich najlepszych przyjaciół, których wlaściwie traktuje jak braci. Tak długo na ten dzień czekałem, a już mineła cześć, w której zebranii mieli, jezeli można tak powiedzięc, zaszczyt obejrzeć film. Film o mnie. O Zaynie. O Lou. O Liamie. O Harrym. O NAS. W trakcie krecenie nie brakowało śmiechu, dumy, radości, ale tez łez wzruszenia i smutku. Takie odczucia było czuć wśród widzów na sali. Ale już nie myślmy o tym co było. Teraz jesteśmy na afterparty, gdzie każdy świętuje sukces ONE DIRECTION:THIS IS US. W tłumie widziałem kilka znajomych twarzy. Simon. Mama Hazzy. Siostry Lou. Pezz i El. Josh. Rezyser i producent. Dobrze, ze nie dałem się namówić naszej stylistce Lou, abym ubrał krawat. Już wystarczy, że przydusza mnie tłum. Ale taki wieczór już sie nie powtórzy, dlatego dałem się ponieść w wir imprezy. Kilka drinków, toasty. 
Z próby sięgnięcia po kolejny kieliszek, wyrawła mnie moja mama, która całą część filmu o swojm synku, przepałakała jak dziecko. Ale za to ja kocham. 

M:Niall, dlaczego siedzisz sam? 

N: Mamo, ja ciągle z kimś rozmawiam i siedze. Tu jest około pół tysiąca ludzi, którzy przyszli świętować moj i chłopców film, więc chyba nie jestem w cieniu. 
M: Synku, możemy porozmawiać na zewnątrz? 
Pokiwałem twierdząco głową i wraz z moją rodzicielką opuściłem lokal, po drodze rozdając fanką autorgafy lub robiąc z nimi zdjęcia. 
M: Ja wiem, że nie powinnam sie wtrącać, ale gdy pytalam dlaczego siedzisz sam, to nie chodziło mi o przebywanie w towarzystwie gości. 
N: Mamo. Daj mi już spokój! Nie wtrącaj się.

Pierwszy raz od kilku lat krzyknąłem na mamę. Nie cierpie tego robic. 
N:Przepraszam. 
Przytulilem mamę do siebie, a z racji tego, że jest o wiele mniejsza ode mnie, polorzyłem brode na jej głowę. 
M: Ja wiem, że ta dziewczyna była dla ciebie ważna, ale.. 
N: Nie mamo. {TI} to rodział, który nigdy nie zostanie zamkniety. Może powinienem się pogodzić z jej odejściem, ale nie umiem. 
{TI} i ja bylismy razem jeszcze, gdy stawiałem swoje pierwsze muzyczne kroki w X Factor. Wszystko zapowiadało się wspaniale. Pasja, marzenia, plany na przyszłość, zainteresowania, nawyki. To wszystko nas łączyło. Każdego dnia zastanawiam sie dlaczego zrezygnowala z NAS. Nie przypominam sobie, aby kiedyś ktoś dał jej do zrozumienia, ze nie powinna dalej być przy mnie. Fani, chłopcy, przyjaciele, rodzina, wytwórnia. Każdy ją polubił, a nawet przepadali za nią. A może to ja jestem, a raczej byłem jedynym i największym problemem i powodem. ? 
M: Zakochasz się jeszcze. 
N: Nie chcę. Nie umiem. 
M: {TI} postąpila jak chciala. Nie możesz się obwiniac za to, ze znikneła z twojego zycia. 
N: Mamo, ale ja tak na prawdę o nią nie walczylem. Zachowałem się jak dzieciak, gdy znikneła. 
Naszą rozmowę przerwał jakiś facet w garniturze, który powiedział, ze Simon, chciałby nam publicznie podziękować i pogratulaować. Wraz z mamą wróciłem na sale i na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech. Co z tego, ze nie był szczery? Ale był i to się liczy, prawda? 
Po 20 minutach, gdy przemowa wujaszka Simona się zakończyła, mogłem znów zatracić się w alkoholu. Tym razem towarzystwa mieli dotrzymać mi Lou i El, jednak ich słodziutkie czułości dobijały mnie. Pozostawiłem ich i udalem się do stolika, gdzie siedział Harry i kilka znajomych mi osób, między innymi Josh, czy chłopcy z 5SOS. 

Josh: Niall? Harry już wyrywa jakąś, a ty? 
Zaśmiał się wskazując jak Harry, totalnie pijany zarywa do jakiejs blondi. 
Wszyscy wybuchli śmiechen, ale ja tylko zerknąłem na parę i upiłem łyk alkoholu. 
Harry: Niall, może oddam ci zdobycz, jak ci tak źle idzie. 
I znów gromki smiech w sród przyjaciół. No co racja to racja. Pijanych przyjaciól.
Niall: Skończ Harry. 
Wstałem z lekką złoscia i odwróciłem się, chcąc iść poszukać po raz kolejny odpowiedniego towarzystwa. Kątem oka widziełem, że Harry wstaje równiez. 
Harry: Niall, jestes jak szczeniak, wiesz.? Tylko ci ta szmata w glowie. {TI} cię nigdy nie kochała, a ty jak głupi sie za nią uganialeś. 
Odwróciłem się i nie patrząc w co, wązne aby w Stylesa, uderzyłem pięścią. Gdy miałem pewnosć, ze oberwał własnie on, chciałem powtórzyć czynnośc, ale czułem jak kilka osób odciąg mnie od chlopaka. Opierał sie o stolik i rękawem marynarki wycierał krew. 
______________________
Tak nakręciłam sie Zaynem i Pezz, ze nie moge ♥♥♥

Komentujcie, bo nie wiem czy to co robie jest ok. Możecie mi nawet powiedziec krytyke. Nie będe robić tak jak inni, że będe pisac no. 20 kom = Next Im.... Nie, to troszke dziwaczne moim zdaniem.
                       
Tak dre lacha z tej foty ^




środa, 21 sierpnia 2013

Liam - cz. 6

Odwrócilam lekko głowę i ujrzałam jakiegos wyskoiego, napakowanego kolesia. Ubrany w czarną koszulke z motywem białej czaszki, podarte spodnie. Delikatne światełko pozwoliło mi dojrzeć jego twarz, która była ,,udekorowana'' ciemnym zarostem. Cofnełam się w tył i ze strachu przysłoniłam swoje usta dlonią. 
-O mój boże- wyszeptałam. Moje dłonie drżały. Postac przybliżyla sie do mnie, a ja odruchowo cofneła sie, uderzając plecami o jakąś komodę, na której przewróciło się coś.  Zza pleców olbrzyma wyłonila sie mniejsza postac. Z moich oczu poleciało kilka malutkich łez. 

- {TI} ! - usłyszalam swoje imie. 
- Liam. - odetchnełam z ulgą, a obca postać odsuneła się i dłonią wyszukała na ścianie włacznik światła. Po korytarzu rozległo sie jasne światło. Chłopak podszedł do mnie i przytulił sie do mnie, głaszcząc mnie po włosach. 

-Wystraszyłaś się? - zapytał zmartwiony. Pokiwałam głowa i wtuliłam sie w Liama. 
- To ja może pójde do siebie. - zaśmiał sie mężczyzna. Z chytrym usmieszkiem wszedł do jednego z pomieszczeń na koncu korytarza. 
- Kto to ? - zapytalam, gdy mój głos się unormował. 
- Mój kuzyn, przyjechał do nas w odwiedziny. - wytłumaczyl. 
- Myślałam, że umre na zawał. - zasmiałam się. 
- Załorzyłas. - spojrzałam na naszyjnik i dotknełam go, po czym znów spojrzałam na chlopaka.- Wyglądasz w nim niesamowicie.- Ręką siegnełam do tylnej kieszeni spodni, z której wyjełam tą sama kartke, która Liam ukrył w pudełku z biżuteria. 

Podnioslam ja na wysokosc naszych twarzy i trzymałam pomiedzy dwoma palcami. 
- Czytałas ten list ? - zapytał zarumieniony. 
- Czytałeś moje myśli? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, co spowodowało zaskoczenie w oczach Liama. Wciąż stałam w objeciach chłopaka. 
- Napisaleś tu, ze mnie kochasz, a ja mam identycznie wobec ciebie, wiec czytałes moje myśli. - usmiechnelam sie.  Patrzył na mnie dosć długo i nie wypowiedział ani slowa. 

- Będziesz tak stać czy ... ? - wodziłam wzrokiem po pomieszczeniu, az napotkałam wzrok Liama.  Uśmiechnal się i pocałował. 

L: Przybiegłaś tu w pizamie?

TY: Tak. I przyznaje, że tobie przechodzenie przez plot wychodzi lepiej. 
L: Haha, przeskoczyłas płot?
TY: Raczej z niego spadłam. 
L: Boli cię cos? 
TY: Nie. Może tylko lewe ramie, ale to nic. 

Bez słów otrzymałam wspaniały przeciwbólowy lek, jakim był delikatny pocałunek Liama, w miejsce bólu. 
TY: Przestało. 
Zaśmiałam się i wtulilam mocno się w chłopaka. 

~*~
M: Tak? 
Mama {TI} otworzyła mi drzwi, jak pare sekund temu pare razy lekko postukałem butem o drzwi. Pewnie się zastanawiacie dlaczego butem? Ale nie mam 3 rąk, a moje 2 były zajęte, trzymając śpiącą dziewczynę. Spojrzałem zdezoriętowany na kobietę, a ta się zaśmiał i przepusciła mnie w drzwiach. W korytarzu napotkałem ojca, na co sie troszkę wystraszyłem, ale on tylko gestem dłoni wskazał, abym poszedł za nim. 

Doszliśmy do pokoju śpiącej dziewczyny, a ja delikatnie połorzyłem ją na ogromnym łózku. Na oczach mężczyzny i ze stu procentowa pewnością jego obecności, po przykryciu ciała ciepłym kocem, pocalowałem ją w usta. Ona się tylko wygodnie ułorzyła i dalej śniła. Odwróciłem się do gospodarza domu.
T: Dzięki.
Podał mi dłoń i się uśmiechnął do mnie przyjaźnie. Uścisnąłem dłoń, po czym razem z nim zszedłem do salonu. 
M: Liam. Bądź dla niej dobry, prosze. 
L: Nie skrzywdze jej. Dobranoc. 
Pożegnałem się i wyszedłem. Po powrocie do domu, szybko znalazłem sie u siebie, gdzie przez otwarte okno, przez pół nocy wpatrywałem sie jak mój skarb słodko śpi. Mam nadzieje, a własciwie wierze w to i zrobie wszystko, aby mnie kochała i była przy mnie całe życie. 

Hej. Popłakałam się wczoraj jak była premiera. Nie pytać czemu. Chyba wiecie.. 
Co sądzicie o tym wszystkim ? Zayn z Pezz, oni to narobili furory. ta nowa od Liama. ..co o niej sądzicie? No taka troszkę kopia Dan, nie? El i Lou + ten jego lok. *.* hahah.
Na Hazza i Niall sami... Nie widomo czy się cieszyć czy smucić. :? 
Ale oni byli uśmiechnięci, więc chyba było dobrze. Jestem taaaaaak dumna, że no nie wiem co.. :D ha! Pamiętać o komach :**




poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Liam - cz 5

- Chciales, zebym sie w tobie zakochala? - zapytałam po chwili namysłu. Na jego twarz wkradł się zdradziecki rumieniec, dzięki któremu miałam odpowiedź. - Może faktycznie zrobiłam bład tak przyjmując tą wiadomość. - zrezygnowałam z maski twardzielki i przyznałam się do błedu.
- Miałas prawo - uśmiechnął się do mnie lekko i zszedł z parapetu, znikając za ścianą.
Jednak po chwili znów pojawił się w oknie.
- Łap. - rzucił do mnie małe pudełeczko, które niezdarnie złapałam w obie dłonie.
- Co to? - zapytałam, zerkając to na pudełko to na Liama. Oparł się łokćmi o parapet i
cicho zaśmiał.
-Zobacz. - gestem dłoni wskazał drobiazg.
Przełknełam ślinę i powoli otwierałam wieczko, pod którym jak sie okazało widniał mój naszyjnik, ktory dostałam od rodziców. Zawsze go nosze od dnia, w którym go dostałam. Błyszczacy łancuszek z otwieraną zawieszka, w kształcie serca. Aby upewnić się, że biżuteria w pudełeczku jest moja dłonią przejechałam po szyji, gdzie powinien znajdować się naszyjnik. Jednak nie było go tam, a ja nawet nie wiem jakim cudem on zniknął.
- Znalazłem go na tym chodniku, dzisiaj. Ten idiota musiał go rozwalić i spadł, ale naprawiłem go. - podniosłam wzrok na Liama i wyjełam biżuterie. Zalpątałam między palce łańcuszek i podniosłam dłon na wysokosc mojej twarzy, zaczełam się przypatrywać.
- Jak nowy. - zaśmiałam sie. - Dziękuje, Liam. - zamrugalam kilka razy. Siedząc naprzeciwko chłopaka, z zkrzyżowanymi nogami, tak zwane siedzenie po turecku, próbowałam nie wlepiać tak wzroku z chłopaka, który sie slicznie uśmiechał.
- Zajrzyj do środka, ja już musze iść. Dobranoc. - przygryzł dolną wargę i zniknął za zamknietym oknem.
Tak jak prosił, delikatnie, aby nie uszkodzić serduszka, otworzyłam je.
Na jednej stronie było moje zdjęcie. Ze śmieszną miną. W moim pokoju. Drugia strona w pelni poswięcona Liamowi. Równiez śmieszna mina. Zaśmiałam się sama do siebie i zamknełam serduszko, po czym łancuszek znów pojawił sie na mojej szyji. W pudełeczku ujrzałam malą karteczke. Przeczytałam ja. Dotknełem naszyjnik palcami i zeszłam z parapetu. Chwyciałm telefon i próbowałam dodzwonic się do Liama, ale nie odbierał. Rzuciałam urządenie na łózko i chwyciłam leżącą na krześle, skórzaną kurtke. Narzuciałam materiał na ciało i zbiegłam ze schodow do salonu.
Już chciałam wyjsć z domu, ale nie zauważeni przeze mnie rodzice, którzy siedzieli na kanapie w salonie, zatrzymali mnie, wołając.
- A Panienka gdzie?  -zapytał żartobliwie tata, który spojrzał na mnie. - I to w piżamie? - zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Yyy, zapomniałam.. tego.. - Na myśl mi nic nie przychodziło. Naciągnełam materiał kurtki i wodziłam wzrokiem po pokoju. 
M: Chłopak?

TY: Może.
M: Chłopak?!
Ty: Oj no tak. 
M: Kto?
TY: A czy to wazne? 
T: Tak ważne. !!! Kto to się napatoczył.? 
TY: Tato. 

Wzrok taty - zabójczy.
TY: Liam. 
M: Córcia. - wymamrotała, jakby zła (?) mama. - Na co ty jeszcze czekasz? Idź. - uśmiechneła sie, a ja aż pisknełam z radości i wyleciałam z domu jak torpeda.
Będac przed drzwimi wejściowymi, zauważyłam rodziców Liama, który prawdopodobnie wybierali się gdzies na miasto. 
- Przepraszam, gdzie znajde Liama? - zapytałam pare, która stała za płotem, na który się wdrapalam. 
- {TI}. - ucieszyła sie mama Liama, która miałam już okazje poznać. No własciwie ojca tez, ale w nie najprzyjemniejszych warunkach. 
- Znasz tą dziewczynę ? - zapytał się starszy Pan swojej zony.
- Tak to {TI}, poznałam ja ostatnio. To nasza nowa sąsiadka. - powiedziała kobieta wpatrujac sie we mnie i poprawiając narzutkę, która otulała jej ramiona i plecy. 

- Jest w domu, wejdź. - uśmiechneła sie do mnie i skinela głowa w stronę ogromnego domu. Przełożyłam noge przez płot i z lekkim trudem przeskoczyłam deski. Spadłam na trawnik, brudząc swoje dłonie i kolana, ale strzepałam czarny piach o material spodni i jakgdyby nigdy nic pobiegłam do domu. Rodzice Liama, chyba się śpieszyli, gdyż nawet nie wiem kiedy już ich nie było. zapukałam w wielke, białe drzwi, ale nie słysząc nic, pozwoliłam sobie zajrzeć do środka. Uchyliłam lekko drzwi i niczym kot,
wślizgnełam się do środka. Wszędzie panowała ciemnosc, jedyne oświetlenie miało swoje źródło w żarówce, która zdobiła miętowa lampeczka, na stoliku w salonie. Przeszłam do pierwszego pomieszczenie, które okazało sie kuchnią, więc nie wchodząc do środka, dalej poszukiwałam chłopaka. Przechodząc przez salon i kierując się do drzwi pod schodami, usłyszałam głosny huk dochodzący z korytarza na piętrze. W szybkim tempie weszłam po schodach i udałam się ku górze. Dłonią jechałam po poreczy, a pod stopami, skrzypiały deski schodów. Na górze równiez panowała totalna ciemnosc, ale na końcu korytarza ujrzałam małe swiatelko i układając sobie w głowie wszystko, stwierdziłam, że to musi być pokój Liama, skoro po tej stronie równiez jest mój. Wolnym krokiem zmierzałam do jedynego, oświetlonego pomieszczenia. Przystanelam na chwilkę. Najgorszy mój lęk to ciemność i totalna cisza. Jedyny dźwiek to skrzypiąca podłoga. Chwila!!! Jak mogą skrzypieć deski, skoro ja sie nie ruszam? 





Trzymajta koleją część z Liaśkiem. Będzie chyba, jeszcze jedna. A może nie chyba, a napewno. :D Oglądaliście filmik dołaczony do poprzedniej pracy. ??

Jeżeli nie mieliscie okazji to proszę.. LINK. Taki sobie filmik :)) 

Naszykowani do szkoly ?? Do jakich idziecie??

Chcialam pogratulowac fanką, a szczególnie zespołowi LM, który ma dzisiaj urodziny :**

Pozdrowienia i buziaki.. :* Taki troszke Horan, nie. :D


sobota, 17 sierpnia 2013

Liam - cz. 4

- Do cholery, odpowiedz! - pierwszy raz się bałam Jaspera. w jego czach widziałam złość, a na moich ramionach poczułam wbijające się palce chłopaka, które z pewnościa pozostawią sine slady. Odruchowo, czując mały ból zrzuciałam dużą dłoń z ciała i próbowałam wyminąć chłopaka, który na oczach przechodniów i osób bedących w pobliskich budynkach szarpnął mnie za włosy. Odchylił mi głowe do tyłu i szeptał mi coś do ucha, ale ja nie mogłam sie skupić na jego slowach. Czułam jak wyruwa mi włosy, powodujac ból, po czym kilka łez spłynelo po moim policzku. Jedna ręką szarpał za moje włosy, a drugą trzymał mnie w pasie. Moja dlonie automatycznie znalazły się na bolącej części ciala, a zęby mocno zacisneły. Nagle uścisk ustał, a ja opadlam na chlodny asfalt. Podbiegła do mnie jakas kobieta, która wypytywała czy wszystko dobrze, ale nie moglam zwydusić słowa. Dlaczego mi musiał los tak dokopać.?
Najpierw Liam, teraz to. Wstydziłam się podnieść i spojrzeć ludziom w oczy. Jakbym była intruzem.
Kobieta wyjeła paczuszke chusteczek i podała mi jednen z bialych materialów. Wytarłam rozmazany makijaż.
- {ti}.- usłyszałam cichy i spokojny głos Liama. Uklękł przede mną i odgarnął kosmyk wlosów opadających na moją twarz. Podniosłam wzrok i spojrzałam w jego oczy. Zobaczyłam bordową krew, leniwie spływającą pod jego nosem. Powoli podniosłam dłoń, w której trzymałam skrawek wymiętej chusteczki i ztarłam ciecz.
- Wszystko ok? - zapytałam wlepiając swoje oczy w jego. Pokiwał twierdząco głową i przysunąl się bliżej.
- Przepraszam. - wyjąkal i podał mi dłon, ale mimo tego, że właściwie ocalił mnie od Jaspera, to nie chcialam zaczynać rozmowy na temat NAS. Podniosłam sie o własnych silach i strzepałam pyłek z ubrań. 

-dzieuje, że mi pomogłeś, ale musze już iść. - sprytnie go wyminełam, napotykając nieznane mi dotąd spojrzenia ludzi i skierowałam się ku mojemu przytulnemu domkowi. 
~*~
Weszłam pod prysznic, mając nadzieje, ze zmyję z siebie te wspomnienia z dzisiejszego dnia, ale mylilam sie. Nie mając już wiecej sił i ochoty na stanie w kabinie prysznicowej, gdy miałam pewnosć, ze jestem czysta, wyszłam z niej i wysuszyłam ciało czerwonym recznikiem. Nalorzyłam na siebie szare, nieco zaduze spodnie dresowe i bialą koszulkę. Wyszłam z łazienki i udałam się prosto do swojego pokoju. Usiadłam na łózko i zadzwoniłam do {itp}, jednak postanowiłam nie mieszać jej w te wyszytkie sprawy z dzisiaj. Po godzinnej pogawętce, która jako jedyna sprawiła mi przyjemnosc w ten podły dzien, postanowiłam zaczrpnąć świeżego powietrza. Otworzyłam okno, ale gdy ujrzałam jak naprzeciwko mnie, na parapecie siedzi Liam, odechcialo mi się. chciałam zamkąć okno.
- Poczekaj, prosze. - wyszeptał podnosząc glowę i patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. 
Westchnełam glośno i wdrapałam się na wygodny, mały materac na parapecie. Usiadlam, opierając sie sciany i podciągnełam kolana pod brode, po czym połozyłam glowe na nich, kierując twarz ku chlopakowi. 
- Wiem, że chciałes dobrze, ale dlaczego mi nie powiedziałes. ? - zapytalam. 
- Chciałem sprawdzić czy zakochasz się w normalnym chłopaku, a nie ..sama wiesz kim. - wyjąkał cicho, patrząc się w moje oczy. 
- Chciales, zebym sie w tobie zakochala? - zapytałam po chwili namysłu. 



Cześć i czołem. wiem, że krótkie, ale ważne, ze jest :D Jutro pojawi się zakonczenie. Jak myślicie? Bohaterka ulegnie Liamowi  i będą życi długo i szczesliwie? A może coś stanie im na drodze do tego szczescia? 
Jeszcze raz, że krótkie .. 
Dzisiaj mieliśmy brame weselną. Jak chcecie to poświęćcie swoje cenne 8 minut i obejrzyjcie sami, co za akcje odwaliła straż. Pozdro dla wszystkich. LINK.
Jaja jak berety.

piątek, 16 sierpnia 2013

Liam - cz.3

Cześć i czołem. :D

Dzisiaj gadalam z mama o zakupach do internatu i tak sobie myśle, O MATKO TO TYLKO PÓŁ MIECHA DO ROZPĄCZĘCIA. Jak u Was przygotowania. ? U mnie pełna parą . heh :) Zapraszam na kolejną część Liama.Kto zdąbedzie serce bohaterki???  Nowo poznany, ale kochający i troskliwy Liam, do którego {TI} nie wie co konkretnie czuje? A może wybierze szkolną gwiazdę, przyjaciela od wielu lat, który przez spotkanie Liama i {TI}... a zobaczcie sami.. :D

~*~
Po powrocie do domu, nie miałam na nic siły. W dodatku moje obolałe nogi dawały sie we znaki. Przygotowana do snu, ubrana w kolorową piżamę w gwiazdeczki, siedziałam na wygodnym łóżku z laptopem na kolanach. Sprawdzalam różne portale internetowe, na których posiadałam profilę, gdy nagle na ekranie popjawiła się informacja, że moja kochana przyjaciółka postanowiła skontaktować się ze mną poprzez skype. Bez zastanowienia odebrałam połączenie i już po chwili na małym ekranie pojawiła się uśiechnięta twarz dziewczyny. Rozmowa ciągneeła się w przyjemnej atmosferze. Gadałyśmy o tym jak spędziłyśmy dzisiejszy dzień, a ja modliłam się, żeby nie zaczynała temetu o naszym nowym sąsiedzie. Jednak los tym razem nie byl po mojej stronie, a {ITP} zadawała mi mnóstwo pytań na temat Liama. Nie powiedziałam jej o randce, bo by chyba była gotowa przebiec te 120 km, aby osobiście usłyszeć cala relację. 
- Prosze cię skończ. - zasmialam się, gdy zadał mi kolejne pytanie o chłopaku. 
Ona sie również zaśmiała i już chciał zacząc kolejny temet, ale telefon, który lezał obok mnie na szafce nocnej zaczął dzwonić. Sięgnełam po komórkę, a gdy zobaczylam kim jest osoba, próbując się ze mną połączyć, na mojej twarzy pojawiło się i zakłopotanie i równiez uśmiech. 
Postanowiłam nieodbierac i wyłączyć całkowicie komórkę. Wróciłam do rozmowy z przyjaciółką, a gdy znów ja widziałam to tylko czekałam na to  pytanie. 
- Jasper?? - zapytała przewracając oczami i głośno wypuszczając powietrze nosem. 
Pokiwałam głową, a mój dzisiejszy dobry humor zmienił się o 180 stopni. Niby nie jesteśmy oficjalnie razem, ale z dnia na dzień ten status jest coraz bliżej i bliżej, jednak teraz to wszystko legło w gruzach. Przez ten jeden dzień, który w połowie spędziłam w towarzystwie Liama, był mi obcy. Nigdy nie byłam na takiej kolacji z Jasperem, pomimo, że tego nie wymagałam i wystarczylo mi nawet obejrzenie jakiegoś filmu z kawałkiem pizzy w dłoni. Jednak sam gest już wiele dla mnie znaczył. Nie jestem materialistką, ale ja nawet tego filmowego wieczoru ze zwyczajną pizzą nie miałam w towarzystwie Jaspera. Przez jeden dzień z Liamem, poczułam się wspanialej niż przez te wszystkie chwile ze szkolą gwiazdką. 
~*~
Dzisiaj postanowilam umówić się z Jasperem i zakonczyć to co jeszcze oficjalnie nie mialo poczatku. Postanowiłam spotkać się z nim w parku, obok malej fontanny, gdzie czasami spędzam wieczory ze znajomymi. Siedząc na niskim, chodnym murku fontanny, ze zdenerwowania przewracalam między palcami zerwanego przeze mnie, chwilę temu żółtego kwiatka. Wpatrywałam się w zieloną lodygę i ukladałam w myślach to co powinnam powiedzieć Jasperowi. ,, Przepraszam, ale nie potrafię okłamywać siebie i ciebie. Próbowałam być szczęśliwa, ale nie potrafie. Może ja popełniam błedy, może to moja winna, że się nie dzieje się nic, oprócz uczucia przyjaźnij. '' Ten scenariusz był opowiednii, bo przeciez o Liamie nie moglam mu powiedziec. Chociaż nie robiłam nic złego. Nie jestesmy razem. 
Leniwie podniosłam głowe, a na moją twarz padło kilka letnich promieni słońca, które dzisiaj było przysłoniete kilkoma chmurami i było rzadkością. W oddali zobaczyłam zaną mi postać, więc podniosłam się z murku i wolnym krokie podeszłam do chłopaka. 
- Hej. - powiedział radośnie i chciał mnie pocałowac, ale ja pdsunełam się, dając mu znak, że coś jest nie tak. 
- Hej. - powiedziałam cicho, ledwo słyszalnie. - Nie chce tego dłużej trzymac w sobie i powiem to otwarcie. Przed chwilą układałam sobie jak powinnam to powiedziec, żeby cię nie ranić, ale już sama nie wiem co ty nawet do mnie czujesz. Nie portafie tak dłużej udawać i może robie błąd, a może nie. To koniec Jasper. Przepraszam cię, ale musże już iść.  - powiedziałam i wypuścilam kwiatka z dłoni, którego i tak pod wpływem emocji zgniotłam. Podeszłąm do chłopaka i ucałowałam go ostatni raz w policzek, a następnie wyminelem i poszłam w stronę centrum miasta. Od dzisiaj postanowiłam zmienić coś, nie tylko mój status na wolny, ale równiez doszła do wniosku, ze powinnam poszukac jakiejś pracy. Nie brakowało mi niczego, ale chciałam dla własnej wartości poszukac czegoś. Szłam uliczkami i wstępywałam do każdej napotkanej restauracji lub kawiarenki, lecz nigdzie nie potrzebowali nowej pracownicy. Czy w całym mieście nie potrzebują kelnerki czy barnamki? 
Wolałam jakąs przeciętną knajpę, gdzie nie trzeba wyglądać szykownie, a nazwy potraw wymówie bez problemu, ale jezeli już nie ma nigdzie miejsc, to może takie miejsce nie będzie złe. Szarpnełam drzwiami restauracji, gdzie byłam na randce z Liamem, ale chyba nie poznał mnie nikt. Nie dziwie się - ludzie zabijają się o stoliki. Nie miałam czasu, aby myśleć jakim cudem chłopakowi udało się zarezerwować stolik jeszcze w ten sam dzień. Przeszlam całe pomieszczenie i zatrzymując się przy barze, przedstawiłam się i zapytałam czy nie znalało by się miejsce do pracy dla mnie. Kelner powiedział, że mam ogromne szczęście, bo wczoraj zwolniło się miejsce kelnerki, ale musze jeszcze porozmawiać z właścicielem.Gestem ręki pokazał mi maly korytarzyk, który prawdopodobnie prowadził do gabinetu właściciela. Podziękowalam i chcialam już odejść od chłopaka, ktory z wyglądu mógł być starszy ode mnie o jakieś 4 lata. 
- Czekaj. Ty byłam tu z Liamem? - zapytał nagle, wpatrując sie we mnie. 
- Tak, a co? - zapytałam ze zdziwieniem, że jednak zapamiętał przeciętną dziewczynę, ktora niczym nie wyróżniała się z tłumu, który był tego wieczora w sali. 
- No wiesz, dziewczyna szefa mile widziana. - uśmiechnął się przyjaźnie i tłumacząc się, pracą wrócił do swojch zajęć. Ja zdezoriętowana i zszokowana, przeszłam do wskazanego mi miejsca. Przeszłam obok kilku stolików, które były zajęte przez ludzi, należących raczej do osób z klasą i zamiłowaniem do elegancji. Kobiety jak i mężczyźni ubrani z białe koszule, ciemniejsze spodnie, lub w wypadku damskiej czesci w garsonki lub sukienki. czułam na sobie wzrok wszystkich mijających osób. No się osobiście nie dziwię. Dziewczyna z szarej, przydużawej koszulce z czerwonym swetrem. Na dodatek w czarnym kapeluszu i botkach tego samego koloru. Z zawstydzeniem pokonałam odległosć od baru do będowych drzwi, na których wisiała zielona tabliczka ,,Boss'' . Wziełam kilka głębokich oddechów, nie mogąc się na niczym skupić. Słowa tego kelnera zbiły mnie z tropu. Nie pewnie i powoli zapukałam, a po otrzymaniu pozwolenia, nacisnełam klamkę i uchyliłam drzwi. Dosć duże pomieszczenie, pomalowane na beżowo z brązowymi meblami i dekoracjami. Ogromna kanapa obita beżowa skórą, która zdobiona była kilkoma poduszkami. Obok niej stoliczek, na którym staly szklaneczki i szklana butelka wypełniona jakims alkoholem. Na środku wielkie biurko, a na mim sterta dokumentów i laptop. Kika obrazów na ścianie, delikatna roślinnosć na parapecie, kilka dyplomów w ramkach na pólce. Za biurkiem, stało krzeslo obrotowe, a wlaściwie ogromny bialy fotel, na kórym spoczywał starszy Pan z cygarem w dłoni. Przysunąl bliżej popielniczkę i odłozyl brazową rzecz. 
-Prosze wejśc. - zachęcił mnie, a ja otworzyłam drzwi szerzej, tak że mój wzrok objął całe pomieszczenie. Obok biurka, po stronie, która nie była dotychczas mi widoczna stał on. 
Opierał sie dlońmi o brązowe deski biurka i nachylał się nad nim. Stałam w drzwich i wymieniłam chwilowe spojrzenie z Liamem.  Właściciel restauracji chcial coś powiedziec, ale nie zdąrzył. Odwróciłam się i trzaskając drzwimi szlak ku wyjściu. Usłysząłam otwierające sie drzwi i wołanie Liama. Złapał mnie za dłoń i mocno pociągnął do siebie. Objął mnie ramieniami, powodując, ze mniedzy nami nie było nawet centymetra przestrzeni. 
- Daj mi wyjaśnic. - powiedzial, a ja próbując się wyrwać z jego uścisku, kiwalam przeczaco głową. Gdybym miala powiedziec prawde to stwierdziłabym, że w żadnym miejscu na świecie nie czułam się bezpieczniej niż w jego objęciach. 
- Okłamałeś mnie. - wyszeptałam nawet na niego nie patrząc. - Jesteś synem właściciela najpopularniejszej lini restauracji w kraju, który zalicza sie też do najbogatszych. - powiedziałam sama do siebie. 
- Nie chciałem, żebyś mnie oceniała za to kim jestem, ale jaki jestem. - powiedział ze skróchą. 
- Puść! - powiedziałam nieco głosniej, aż część gości zwróciła na nas uwagę, a ojciec Liama wyszedł ze swojego gabinetu i wpatrywał się w ta szopkę. O dziwo poczułam jak mocny uścisk ustepuje, więc swobodnie i szybko opuściłam restauracje. 
Wychodząc wpadłam na Jaspera, który chyba widział tą całą sytuację, przesz szklane szyby w budynku. 
- Z nim sie spotykasz? - zapytal stojąc oko w oko ze mną i wskazując na Liama. 
- daj spokój. 
- Odpowiedz na pytanie. 
- Spotkałam się z nim raz. 
- Zdradzasz mnie? 
- Nie!
- Żle cię traktowałem? 
- Jasper, prosze cię. - miałam już dosc jak na jedeń dzień. 
- Do cholery, odpowiedz! - pierwszy raz się bałam Jaspera. w jego czach widziałam złość, a na moich ramionach poczułam wbijające się palce chłopaka, które z pewnościa pozostawią sine slady. 

Okej, jak myślicie jak się zakonczy sprawa między {TI} a Jasperem.? dziewczyna zakończy całkowicie znajomość z chłopakiem, a może po sytuacji w restauracji wróci do niego? A jak potoczą się sprawy z Liamem? 
Pisac w komentarach. :DD




czwartek, 15 sierpnia 2013

Liam - cz.2

 Hejka Kochanii, tu Lolls. 

Dzisiaj przed Wami 2 cześć o Liamie. Ale dzisiaj jest dla mnie wazny dzień, ponieważ mija 12 miesięcy, całyyy rok od dnia, mojego dołączenie do Directioners. Od tego dnia dużo się zmieniło, wszytko pozytywnie. :D Dziękuje, że jestem z Wami :) 
A wy od kiedy jesteście directioner?? 



  Spojrzalam na Liama, który do mnie podszedł i zniżając się poprostu podniósł mnie, dzięki czemu mogłam być jeszcze wyzej niż kosz. Podszedł ze mną pod sciane, a ja wbiłam do celu piłkę. 
- Wooohoo! - ucieszyłam się klaszcząc w dłonie. Poczułam jak Payne odkłada mnie delikatnie na ziemię. Nie chcąc posunąć się do czegoś co sprawiło by nam nie zręczną sytuację, szybok odskoczyłam od chłopaka. 

- Może masz ochote na coś do picia? - zapytałam, a gdy zauważyłam, że kiwa głowa na zgodę, podeszłam do drewnianego stolika, z którego zabrałam dwie butelki wody. Usiedliśmy na zielonym trawniku, nieopodal siebie
- Co robisz dzisiaj wieczorem? - zapytał popijając chłodną wodę z butelki.
- Wieczorem nic. - powiedziałam i podnioslam ramiona do góry na znak niewiedzy.
- Może wybierzemy się razem do jakiejś restauracji albo gdzieś? - zapytał zawstydzony i leżac na trwie i podpierając się na łokciach, zacząl wpatrywać sie w białe obłoczki. Siedziałam po turecku jakiś metr od niego i gdy tylko jego słowa dotarly do mnie, na samo wspomnienie ich uśmiechnelem sie od ucha do ucha. 
- To randka? - zapytałam, ale nie pomyślałam nad tym co mówie. Nie chciałam zawstydzać ani siebie ani jego, a wyszło na opak. jak i ja tak i Liam dostaliśmy czerwonych wypieków na policzkach. Odchylil gowe do tyłu, ale po chwili spojrzał na mnie, siedzącą po jego lewej stronie. Zmienił usta w cieniutką linię i głośno oddychał, jakby sie bał odpowiedziesz szczerze i otwarcie.

- A zgodziłabyś się na nią? - zapytał z lekkim uśmiechem i iskierka nadzieji w oczach. - Bo wiesz, jeżeli nie, to możemy to nazwać przyjacielskim spotkaniem. - zasugerował szybko.
- Wole to znwać randką.- uśmiechnełem się nieśmiało. 

- A więc, bądź gotowa o 18, przyjdę po ciebie. - powiedział już z większą pewnoscią siebie i się szeroko uśmiechnął. 
~*~
- Mamo!! Gdzie są moje szpilki w kwiaty?! - darłam się biegając do każdego możliwego pokoju. Szperałam w szafce z butami na korytarzu, u mamy w szafie, nawet przekopałam swoje ciuchy, ale nie mogłam odnaleść tych potrzebnych mi butów. 
Po naszym meczu i krótkiej rozmowie z Liamem, chłopak musiał juz iść, bo powinien już był dawno wrócić z zakupów, na które się wybierał, ale spotkał mnie. Wymieniliśmy sie numerami i rozeszliśmy się w swoje strony. W ciągu całego dni dużo smsowaliśmy.
Dowiedziałam się ile ma lat, gdzie poprzednio mieszkal. Chce mnie zabrać do GlamRest, do mojej ulubionej restauracji, gdzie można dostać smacze kolacje w świetnej atmosferze. 
Wbiegłam do swojej sypialnii i wciąż krzycząc gdzie moje buty, usłyszałam dźwięk informujący mnie o nowej wiadomosci tekstowej. 
,,Na szafie - Liam '' - przeczytałam głosno i odkładając telefon na łózko ujrzałam na szczycie szafy parę kolorowych szpilek z motywem kwiatów. Odwróciłam się przodem do okna i zobaczyłam Liama, opartego o parapet jak w dzień naszego poznania się. Miał brazową koszulę i czarną marynarkę, która świetnie do niego pasowała. 
- Dzięki, ale czy teraz będziesz mnie ciągle podglądywał?- zapytałam, zdejmując buty z szafy i zakładając na stopy. Podparłam się jedną ręką biurka i ruszałam stopą, ąz wygodnie ułorzy się w bucie, przy czym patrzyłam z wielkim uśmiechem na sąsiada. 

- Nie- zaśmiał się i zniknął z mojego pola widzenia, ale był wciąż w swojm pokoju. 
Dosłyszałam tylko ,,juz do ciebie idę'', po czym jak szalona władowałam to co najważniejsze do torebeczki i zeszłam na dół do salonu, gdzie zatrzymałam się, aby pokazać się mamię i się z nią pożegnać. 
- Otworze. - powiedziałam, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka. Uchyliłam lekko drzwi, a gdy mialam pewność, że za nimi znajduje się wyczekiwana przeze mnie osoba, otworzyłam drzwi szerzej. 
- Proszę - Podarował mi bukiecik różowiutkich kwiatuszków zdobionych zielonymi akcentami. 
- Dziękuje, wejdź. - zaciągnelam się wonią roślin i odsunełam się od drzwi, aby Liam mógł swobodnie wejść do środka domu. Moja ciekawska mama nie mogla przepuścić okazji, aby zobaczyć Liama, chociaż dziwie się, ze jeszcze tego nie zrobila jak mieszka obok nas. 
~*~
- Smakowało? - zapytałem siedzącej naprzeciwko mnie {TI}. Wybrałem najlepszy stolik w całej restauracji, który znajdował się przy kwiecistych dekoracjach i małych lampeczkach zawieszonych tam gdzie się dało. Dziewczyna przyłożyłą białą serwetkę do ust i wolno wytarła usta, tak aby jej beżowa szminka pozostała na wargach. 

- Tak, pyszne. - powiedziała obkladając skrawek husteczki. - Dlaczego to miejsce? - zapytała nagle. Wytrzeszczyłem lekko oczy i sam nie wiedziałem co powiedzeć. 
- Nie lubisz tego miejsca? - zapytałem zamiest odpowiedzieć. Nie chciałem jej mówić, że mój ojciec jest właścicielem restauracji tej lini. Kazdy wie, jaką popularnością cieszą się te restauracje, bo nie mamy tylko tej jednej, w której akutalnie jestem na randce. Wiedziałem, że zabierając ją tu bedę mieć wszystko pod kontrolą i nie stanie się żadna wpadka. 
Dziewczyna zaprzeczyła i powiedziała, ze nawet tu nie była, bo nie miała okazji, aby przebywać w takim miejscu. 
Po kolacji, jak gdyby nigdy nic podziękowałem kelnerowi.
- Ile płace? -zapytałem zmieniając usta w cieniutką linie ze zdenerwowania. Nie byłem dobrym aktorem. Kelner był moim znajomym, który wiedział o moim planie i tez udawał, że nigdy mnie nie spotkał. 
- Poczekaj trzymaj. - usłyszałem głos dziewczyny, po czym na nią zerknąłem i zauwarzylam jak podaje mi pieniądze. Popatrzyłem się na nią ze zdziwieniem. 

- Prosze. - powiedziałem do kelnera i zapłaciłem za nas dwoje. 
- Ale..  
- Zadnego ale. - wstałem i podałem dłoń dziewczynie, aby pomóc jej wstać. 
~*~

- Boli ? - zapytałem, jak zauwarzylem jak {TI} podtrzymuje sie mojego ramienia i rusza stopą. 

Pokiwała twierdząco głową i zachwiała się, ale ja zdąrzyłem ja złapać. 
-Sciągaj te buciki. - zasmiałem się, trzymajac w objęciach dziewczynę, która krzywiła się z każdym ruchem nóg. 
- Nie. - zaprotestowała. - Nie będe szła na boso. 
- Ale cię boli. - powiedziałem patrząc na jej stopy, które wciąż cisneły się w wysokich szpilkach, które na sam widok przyprawiają ból w stopach.
- Ludzie się beda patrzec. - wyjąkała przez zaciśniete zęby.- Mamy jakieś 300 metrów do domu. - stwierdziła i zasisneła dłonie na mojej marynarce, po chwili luzując uscisk.
Odsunąlem się od niej, ale nie daleko. W każdej chwili mogła się wywrócić, więc chciałem być blisko niej. Zrzuciłem z nóg swoje czarne buty i chwyciłem je w dłonie.
-Teraz ty. - zaśmiałem się w wskazałem na jej kwieciste szpilki. Uśmiechneła się i chwyciła się mojego ramienia, a ja ją w łokciu. Zdjeła buty i postawiła bose stopy na asfalt chodnika. Przykucneła, chwycila w dłonie czarne słupki butów i wyprostowała się.
Westchneła głośno w oznakę ulgi i przyblirzyła się do mnie, całując mnie w policzek.
- Idziemy? - zapytałem jak wpatrywała się we mnie, a mnie oblal szkarłatny rumieniec.
- Jasne. - powiedziała i skineła głową w strone, w którą po chwili się udaliśmy.
Nie pewnie splotłem nasze palce, a ona patrząc w przeciwną strone, wzmocniła uścisk. Usmiechnąłem sie pod nosem i szliśmy dalej.


Pamiętać o komentarzach. :D