Przez większosć nocy nie mogłam usnąć, bo moje myśli przejał Niall. O trzeciej udało mi się zasnąć, ale nie na długo. Wstałam z łóżka i pokierowałam się powolnym i ostrożnym krokiem do okna. Oparłam się o jasny parapet i podziwiałam widoki zza szkła. Zaróżowione niebo, które dekorowały jasne promienie słońca, pędzące auta, rowerzyści i piesi, którzy śpieszyli się na pierwsze zmiany w pracach. Uchyliłam lekko okno i zaciągnełam się chłodnym, porannym powietrzem, którego nie wleciało do moich płuc dużo. Wyciągnełam z szafki kolorowy notes i ulubiony długopis, po czym usiadłam na kafelkach, a plecami oparłam się o ściane.
~*~
Nie mogłem dzisiaj spać, ciągle rozmyślałem o {TI}. Chce jej pomóc, może nie uleczyć ja, bo to nie realne ze strony 19 latka, który śpiewa, ale chiałem spełnić jej życzenia, sprawic, aby zapomniała o chorobie. Właśnie naciskam klamkę drzwi sali numer 12, ale na łózku nie zastaje nikogo. Rozglądam się po pokoju.
- {TI}! - krzyknąłem, gdy na podłodze zobaczylem lezącą dziewczynę. Podbiegłem do niej i lekko nią potrząsnąłem, jednak nie reagowała. Mówiłem do niej, aby dała mi jakiś znak, że żyje. Zacząłem krzyczeć i wołać o pomoc, więc już po chwili w sali zjawiły się pielęgniarki. Jedna z nich po obadaniu sytuacji wezwała jakiegoś lekaża, a mnie wyproszono z sali. Chodziłęm po korytarzu, nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
Zza drzwi dochodziły głośne dźwięki medycznych sprzętów oraz krzyki lekarzy. Po kilku minutach ujrzałem biegnącą dwójkę osób. Zatrzymali się przed drzwiami, blisko mnie.
- Ty jesteś Niall ? - zapytałą mnie kobieta. Była średniego wzrostu, około 40 lat. Jej policzki byly przysłonięte dużą warstwą rozmazanego makijażu, oczy czerwone od nadmiaru łez, broda drżała.
Pokiwałem tylko twierdząco głową i przeczesałem dłońmi włosy, pozostawiając je w nieładzie.
Nagle drzwi do pokoju numer 12 otworzyły się, a z nich wybiegła jedna niska kobieta w jasnoróżowym fartuchu pielęgniarki. Mężczyzna obją kobiete i ze strachem zaczął mówić.
- Prosze nam powiedzieć, że jest wszystko dobrze. - Moje dłonie zadrżały przed obawą złej odpowiedzi, która zdecydowanie zniszczyłaby mi świat. Pięleniarka przełkneła głośno ślinę i spojrzała na mnie.
- Prosze podziękować temu Panu. - powiedziała z coraz większym uśmiechem - Zapadła w śpiączkę, ale już jest dobrze. - powiedziała i wróciła do sali. Pomału swój wzrok wlepiłem w przerażonych ludzi. Kobieta schowała twarz w szyji męża, a ona położył głowę na jej ramieniu i oboje płakali, ale ze szczęścia. Po chwili kobieta oderwała się z objęć i szybko do mnie podeszła.
- Dziękuje Niall. - uśmiechneła sie do mnie przyjaźnie. - Dziekuje za wszystko. - powiedział cicho i poprostu się do mnie przytuliła, a ja to odwzajemniłem. Po chwili miałem przyjemność uścisnąć dłoń taty {TI}.
Z pokoju wyszło kilka osób, którym podziękowaliśmy wszyscy troje, a po chwili jej rodzice znikli za drzwiami. Usiadlem na zielonym krzesełku i schowałem twarz w dłonie i starałem się już nie myśleć o najgorzej opcji
zakończenia scenariusza z życia TI. Zacząłem rozmyślać nad tym, że moi przyjaciele mieli rację. Z każdą godziną, a nawet sekundą coraz bardziej i intensywnie zakochuje się w tej dziewczynie. Ma całkowitą rację, że mogę bawić się i imprezować w najlepszych klubach na ziemi z celebrytami. Jednak siedzenie w szarej szpitalnej sali, jedząc budynie w kubeczku i nawet nie odzywając sie slowem, bardziej mnie uszczęśliwia. Mam wtedy przy tych czynnościach JĄ. Dziewczynę moich marzeń, której mogę powiedzieć wszystko. Która jest w stanie zrozumieć mnie w każdej sytuacji i dać mi wiarę w siebie. Która jest moim idolem, nadzieją. Jestem w stanie zrobić wszystko by była szczęśliwa i mnie również pokochała. Mogę znieść nieograniczone cierpienia i się nie poddawać.
Po długiej nieobecności rodziców dziewczyny na korytarzu pojawiły się już mi znane osoby.
- I jak ? - zapytałem wstając z niewygodnego krzesła. Otrzymałem od kobiety pozytywny uśmiech.
- Jeżeli chcesz to wejdź. - tato TI zaproponował mi odwiedzenie dziewczyny, a ja bez słowa wszedłem do pokoju. Leżała na łóżku, przykryta szarawa pościelą, jej dłonie znów zrobiło kilka kabelków. Miała zamknięte powieki. Usta lekko otwarte. Nie biorąc pod uwagę otaczające ja maszyny, kroplówki i jej stan zdrowia, mógłbym powiedzieć, że wygląda bardzo uroczo. Usiadłem na krzesełku obok i wziąłem w dlonie jej jedna dłoń, ktora byla bezwladnia i lekka. Pocalowalem zewnętrzną stronę dloni i przyłożyłem ją do swojego policzka, napawając się jej dotykiem.
- kocham cię. - wyszeptałem prawie niedosłyszalnie i spokrzalem na jasną twarz mojej ukochanej. Położyłem głowe. Na łóżku i splatalem nasze palce razem. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Obudziło mnie lekkie szarpnięcie dłoni. Otworzyłem oczy i powoli podnioslem glowe do góry. Mój kręgosłup bolał nie zmiernie, a kark aż zatrzeszczal. Spojrzalem na dziewczyne, ktora miala uchylone powieki i prawdopodobnie oswajala się z sila rażenia żarówek.
- niall ? - zaczela, ale jej glos byl nie wyraźny i przepelniony bólem.
- tak to ja. Musisz odpoczywać. Ciii... - nie chcialem, zeby sie meczyla. I tak juz wiele miala bolu.
- Ja ciebie tez. - powiedziala cichutko i lekko sie usmiechnela. spojrzalem na Nia z niezrozumieniem, ale po chwili zrozumialem, ze,musiala slyszec moje slowa. Sposcilem wzrok rumieniac sie, ale po chwili wstalem i pocalowalem ja.
HEJKA. PISANE NA TELEFONIE.. DLATEGO PEWNIE BŁĄD ZA BLEDEM... MAM KARE NA LAPTOPA, BO JAK ZAMEKALAM DRZWI TO PRZEZ PRZECIAG ONE MOCNO TRZASLY.. -.- SZAL I DUPE URYWA, NIE .. TA CZESC TROSZKE NIE PYKLA MI... DO DUPY W DWÓCH SŁOWACH. MOZE CHCECIE KOLEJNY ROZDZIAŁ.. ? BO WŁAŚCIWIE TO POWINIEN BYĆ OSTATNI... MAM PRZECZUCIE ŻE KOLEJNY IMAGIN TO BEDZIE JEDNOPARTOWIEC.
Przeciąg i trzaskanie drzwi a później opieprz od taty skąd ja to znam -,- jeżeli masz pomysł na kolejną część to możesz napisać ;) a jak nie to możesz napisać inny imagin ze wszystkiego będę zadowolona ;D pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńMama. :) Nie tata.. :)
UsuńU mnie tata xd
UsuńSuper. Może być jeszcze jeden rozdział. Taki ze szczęśliwym zakończeniem.
OdpowiedzUsuń