Usłyszałam głosny huk zatrzaskiwanych drzwi, który informował mnie, że Zayn wrócil i nie jest w świetnym humorze.Mało kiedy to się zdarzalo, więc byłam troszke zdezoriętowana. Odłorzyłam laptopa na wygodny materac łóżka, na którym właśnie siedziałam i szybko wyszłam z naszej sypialni. Krętymi schodami udałam się na dół i ujrzałam jak mulat wchodzi do kuchnii, wiec udałam się za nim. Wyszukał w jednej szafce zieloną szklankę, a z lodówki wyjął zimny napój, którego nalał do naczynia, a następnie zgasił sokiem swoje pragnienie. Głośno oddychał i przygryzał dolną wargę. Jego szybkie i gwaltowne ruchy oraz zmarszczone czoło dało mi do zrozumienia, że rzeczywiście jego humor jest w nienajlepszym stanie. Stanął do mnie przodem, opierając się o blat kuchenny i z założonymi rękami na klatce, wpatrywał sie w okno.
- Cześć.- powiedzialam cicho z małym uśmiechem. Podeszłam do chłopaka i rozplątałam jego ręce, a następnie połorzyąłm je na swoje plecy i kładąc swoje dłonie na jego ramiona, wpatrywałam sie w jego wyraz twarzy. - Co się dzieje? - zapytałam przekręcając lekko głowę w strone, w którą wpatrywał się Zayn.
- Nic. - odburknął oschle i połorzył swoje dłonie na krawędzie blatu. - Nie twoja sprawa. - oddał.
- Zayn.. - zająknełam się. Nawet nie raczył na mnie spojrzeć.
- Musisz sie we wszystko wtrącać?! Nie masz swojch spraw? Ciągle się czepiasz. - teraz to już krzyknął. Poczułam się niepotrzebna mu w tej chwili. Zabolało. Nigdy na mnie nie krzyknął. Wyjełam dłonie z rękawów jego czarnej koszulki, pod którą dotykałam jego ramion. Odeszłam dwa kroki w tył.
- Nie krzycz na mnie. - powiedziałam cicho i odwróciłam się na pięcie. Wyszłam do salonu, a następnie schodami wróciłam do sypialnii. Trzasnełam drzwiami i wyszłam na mały tarasik, gdzie zawsze spędzam ciepłe wieczory na wygodnej kanapie, ale dzisiaj przeszlam obok niej i usiadłam na podłodze. Siedziałam ma środku balkonu, na pasiastym, kolorowym kocu z podciągniętymi nogami pod brodę. Objęłam nogi rękami i połorzyłam brodę na kolana i wpatrywałam się w panorame Londynu, który został oświetlony milionem gwiazd oraz latarnimi ulicznymi. Wiatr lekko podmiuchiwał i plątał sie w moje włosy. Drgnełam z zimna.
- {TI}. - usłyszałam za sobą. Zerknełam za siebie i ujrzałam Zayna opartego o framuge szklanych drzwi blakonowych. Odwróciłam głowę i znów wpatrywałam się w miasto.
- Daj mi spokój. - wyszeptałam, ale on nie spełnił mojej prośby, wręcz przeciwnie. Podszedł do mnie, a po drodze zabrał ciepły koc i usiadł za mna. Okrył się kocem i wtulając się we mnie, równiez otulił moje ciało puszystym materiałem. Rękami przyciągnął mnie do siebie i wtulił sie we mnie mocniej. Przyłorzył usta do mojego ramienia i lekko pocałował. Następnie ułorzył głowe na moje ramie.
- Przepraszam. - wyszeptał do ucha. Odwróciłam do niego twarz i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechał się słodko. Nie mogłam się na niego gniewać długo, ale nie mogłam mu okazać swojej słabości.
-Myślisz, że nakrzyczysz na mnie i jedno, glupie ,,przepraszam'' naprawi wszystko.? - zapytał oburzona.
- Zrobiłem źle, wiem. Nie gniewaj się na mnie. - znów poczułam jego usta na ramieniu.
- Ej no. Słoneczko. - zaśmiał się i zaczął lekko bujać nas to w prawo to w lewo.
- Przestań. - powiedzałam udając powagę, chociaż nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu.
Nagle zatrzymal sie. Wychylil głowę, aby móc spojrzeć na mnie, a ja widząc to odruchowo na niego spojrzałam.
- Przestane jak ty przestaniesz się obrażać. - powiedział. Jego oczy mówiły mi, że żałuje swojego zachowania i rozumie jak przykro mi było.
- Ale obiecaj, że nigdy na mnie nie krzykniesz. - powiedziałm unosząc jedną brew.
- Obiecuje. - mocniej odwróciłam twarz i pocałowałam go. Uśmiechnął się i oddał pocalunek.
Znów oglądałam panorame miasta.
- Kocham cię i nie skrzywdze, obiecuje. - usłyszalam cichy szept koło ucha. Jak powiedział tak było.
Pisałam, że mam kare, ale hahah.. juz nie. :)) Proponowałam kolejną część z Niallem, ale jednak pozostawie taki koniec jaki byl. Zapodam Wam mały imagin z DJ Malikiem. ☺
Myśle, że się Wam spodoba. Postanowiłam napisać jednopartowiec i wydaje mi się, że nie jest jakiś wybitnie wspaniały, ale nie najgorszy..
Super.
OdpowiedzUsuń