sobota, 17 sierpnia 2013

Liam - cz. 4

- Do cholery, odpowiedz! - pierwszy raz się bałam Jaspera. w jego czach widziałam złość, a na moich ramionach poczułam wbijające się palce chłopaka, które z pewnościa pozostawią sine slady. Odruchowo, czując mały ból zrzuciałam dużą dłoń z ciała i próbowałam wyminąć chłopaka, który na oczach przechodniów i osób bedących w pobliskich budynkach szarpnął mnie za włosy. Odchylił mi głowe do tyłu i szeptał mi coś do ucha, ale ja nie mogłam sie skupić na jego slowach. Czułam jak wyruwa mi włosy, powodujac ból, po czym kilka łez spłynelo po moim policzku. Jedna ręką szarpał za moje włosy, a drugą trzymał mnie w pasie. Moja dlonie automatycznie znalazły się na bolącej części ciala, a zęby mocno zacisneły. Nagle uścisk ustał, a ja opadlam na chlodny asfalt. Podbiegła do mnie jakas kobieta, która wypytywała czy wszystko dobrze, ale nie moglam zwydusić słowa. Dlaczego mi musiał los tak dokopać.?
Najpierw Liam, teraz to. Wstydziłam się podnieść i spojrzeć ludziom w oczy. Jakbym była intruzem.
Kobieta wyjeła paczuszke chusteczek i podała mi jednen z bialych materialów. Wytarłam rozmazany makijaż.
- {ti}.- usłyszałam cichy i spokojny głos Liama. Uklękł przede mną i odgarnął kosmyk wlosów opadających na moją twarz. Podniosłam wzrok i spojrzałam w jego oczy. Zobaczyłam bordową krew, leniwie spływającą pod jego nosem. Powoli podniosłam dłoń, w której trzymałam skrawek wymiętej chusteczki i ztarłam ciecz.
- Wszystko ok? - zapytałam wlepiając swoje oczy w jego. Pokiwał twierdząco głową i przysunąl się bliżej.
- Przepraszam. - wyjąkal i podał mi dłon, ale mimo tego, że właściwie ocalił mnie od Jaspera, to nie chcialam zaczynać rozmowy na temat NAS. Podniosłam sie o własnych silach i strzepałam pyłek z ubrań. 

-dzieuje, że mi pomogłeś, ale musze już iść. - sprytnie go wyminełam, napotykając nieznane mi dotąd spojrzenia ludzi i skierowałam się ku mojemu przytulnemu domkowi. 
~*~
Weszłam pod prysznic, mając nadzieje, ze zmyję z siebie te wspomnienia z dzisiejszego dnia, ale mylilam sie. Nie mając już wiecej sił i ochoty na stanie w kabinie prysznicowej, gdy miałam pewnosć, ze jestem czysta, wyszłam z niej i wysuszyłam ciało czerwonym recznikiem. Nalorzyłam na siebie szare, nieco zaduze spodnie dresowe i bialą koszulkę. Wyszłam z łazienki i udałam się prosto do swojego pokoju. Usiadłam na łózko i zadzwoniłam do {itp}, jednak postanowiłam nie mieszać jej w te wyszytkie sprawy z dzisiaj. Po godzinnej pogawętce, która jako jedyna sprawiła mi przyjemnosc w ten podły dzien, postanowiłam zaczrpnąć świeżego powietrza. Otworzyłam okno, ale gdy ujrzałam jak naprzeciwko mnie, na parapecie siedzi Liam, odechcialo mi się. chciałam zamkąć okno.
- Poczekaj, prosze. - wyszeptał podnosząc glowę i patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. 
Westchnełam glośno i wdrapałam się na wygodny, mały materac na parapecie. Usiadlam, opierając sie sciany i podciągnełam kolana pod brode, po czym połozyłam glowe na nich, kierując twarz ku chlopakowi. 
- Wiem, że chciałes dobrze, ale dlaczego mi nie powiedziałes. ? - zapytalam. 
- Chciałem sprawdzić czy zakochasz się w normalnym chłopaku, a nie ..sama wiesz kim. - wyjąkał cicho, patrząc się w moje oczy. 
- Chciales, zebym sie w tobie zakochala? - zapytałam po chwili namysłu. 



Cześć i czołem. wiem, że krótkie, ale ważne, ze jest :D Jutro pojawi się zakonczenie. Jak myślicie? Bohaterka ulegnie Liamowi  i będą życi długo i szczesliwie? A może coś stanie im na drodze do tego szczescia? 
Jeszcze raz, że krótkie .. 
Dzisiaj mieliśmy brame weselną. Jak chcecie to poświęćcie swoje cenne 8 minut i obejrzyjcie sami, co za akcje odwaliła straż. Pozdro dla wszystkich. LINK.
Jaja jak berety.

2 komentarze: