- Nigdy nie mów nigdy.
- Taki człowiek jak on napewno jest zajęty.
- Widziałaś gdzieś jakaś dziewczynę. ?
-Nie.
- Były jakieś rzeczy kobiece w domu. ?
- Typowo meski dom.
- W walizce jakieś rzeczy podejrzane.?
- No nie, ale to nie znaczy, ze jest wolny. Możemy o tym nie gadac ?
- ok. Jak chcesz.- Rozmowę zakończyłysmy i akurat dojechaliśmy do domu. Wysiadłysm i poszłysmy do środka. Pożegnałysmy się i weszłyśmy do swojch sypialnii. Od razu przebrałam sie w pizamę i połozyłam sie śpac.
*****Oczami Harrego *****
Weszłem do domu i zamknąlem drzwi. Byłem w małym szoku, gdy zobaczyłem właścicielkę walizki. Była niesamowita. Jej ciagły śliczny uśmiech mnie onieśmielał. Zabrałem walizkę do swojej sypialni i tam rozpakowalem jej wnętrze. Zeszłem do kuchnii po napój i wróciłem do pokoju, gdzie ułorzyłem sie w wygodnym lóżku. Ja i chłopcy mamy tydzień wolnego, więc jestem w domu sam. Każdy wyjechał do rodzin, dziewczyn, na wakacje. A ja zostalem w domu. Mam lenia i chcę spedzić czas w domu.
*******Oczami [ti].*******
Obudzilam się o 10: 27 i od razu wyskoczyłam z łóżka. Ubrałam się i zjadlam razem z [ik] śniadanie.
- Ok. Ja lece do pracy, a ty co bedziesz robić . ? - zapytała, pakując torebkę.
- A ja. ? Ammm. Pójde na spacer albo coś. - powiedzialam wkladając miseczkę po płatkach do zmywarki.
- Ok. Ja bedziesz miec jakieś problemy, dzwoń. Pa. - Pocałował mnie w policzek i wyszła.
- Paaaa! - krzyknełam, gdy ona była już obok drzwi. zeszłam ze stołka i poszłam właczyc laptopa. Rozmawiałam z mamą przez telefon, posprzatałam swój pokój. Wyszłam z domu, zakluczając drzwi i udalam sie do pobliskiego parku. Z informacjami od [ik] i mała podręczną mapka miasteczka jakoś doszłam do parku. Po małym spacerze, doszłam do kwiaciarni.
- dzień dobry. - przywitałam sie ze sprzedawczynią.
- Dzień dobry . - uśmiechneła sie do mnie starsza kobieta z miłym usmiechem. - Podac coś. ?
- Tak. Ten bukiecik dla tej pani. - powiedzial ktoś męskim głosem za moimi plecami. Odwrócilam sie i ujrzałam Harrego.
- Prosze bardzo . - powiedziała kobieta podając mu bukiet.
- dziękuje. - Powiedział i podał pani pieniądze.
Trzymając kwiaty, podszedł do mnie.
- To dla ciebie. -Podszunał mi kwiaty.
- Z jakiej to okazji . ? - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Jest wiele. Między innymi przeprosiny za zamieszanie. Za to, że musiałaś się fatygowac i przyjechalaś do mnie. Za to, że mówilaś przez sen w samolocie. - przy ostatnim zdaniu cicho sie zasmiał.
- No wiesz. - zaśmiałam się.
- Prosze. - podsunął mi bliżej kwiaty.
- Dziękuje, ale wiesz, że nie musiałeś.
- Musiałem. Masz chwilke. ? - zapytał.
- Tak. Właśnie zwiedzam miasteczko. Chce jechać zobaczyć centrum Londynu. - powiedziałam.
- Nie poszukujesz przewodnika. ? - zapytał.
- Własciwie to czemu nie. - Mówiac to, jakis chłopiec wylał na mnie jakis sok. - Aaa!..
Była zla. Miałam całą sukienkę w fioletowej plamie. Zaproponowałam Harremu, abyśmy poszli do mnie, a ja sie przebiorę. Zgodzil sie i już chwilke potem bylismy przed drzwiami mojego Brytyjskiego domu.
Odkluczyłam drzwi. Harry gestem reki wpuscił mnie pierwszą.
- Poczzekaj w salonie, a ja szybko skocze sie przebrac. - poszłam w strone mojego pokoju.
Ja musze do kogos zadzwonic. - powiedział i wyszedł na taras.
Chwilkę przygladałam mu sie, a po chwili poszlam do łazienki, gdzie zmieniłam ubranie. Ubrałam się i zeszłam na dół.
- Harry ? - krzyknełam, bo nigdzie nie widziałam chlopaka.
- Tu jestem. - powiedział i wyszedł z tarasu.- gotowa. ? - zapytał.
- Jasne. - powiedziałam. Wyszliśmy z domu i poszliśmy na ulice gdzie stała cudna maszyna.
- To twój motor . ? - zapytałam.
- Yhym. Trzymaj. - Powiedział i podał mi kask.
Założyłam go, a Styles ubrał swój. Harry usiadł pierwszy, a za nim ja.
- Boisz się. ? - zapytał.
- Nie. - powiedziałam.
- Trzymaj sie mocno.- po jego słowach wtuliłam sie w jego plecy.
Lokowaty odpalił silnik, i juz po chwili mogłam poczuć jak maszyna nabiera tępa.
Sorry, że taka krótka. : )
Świetnie czekam na następną część ! Paulina
OdpowiedzUsuń