sobota, 15 czerwca 2013

Zayn - cz.1




Otworzyłam oczy i pożałowałam tego od razu. Przez zamazany obraz ujrzałam cos w stylu szpitala. Leżałam na prawym boku, więc widziałam łóżko szpitalne, krzesełka, stoliki. Gdy otworzyłam oczy szerzej zobaczyłam, że każda rzecz jest brudna, zakurzona lub do połowy spalona. Chciałam sie podnieść, ale nie mogłam bo moje ciało było przymocowane do łóżka. Okazało się, że to gruby, szary sznur uniemożliwiał mi ruchy. Odwróciłam głowę do tyłu i ujrzałam okno. Za rozbitą szybką okienna znajdował się lasek. Był dzień, bo między liścmi widziałam jasne promienie słoneczne. Patrzyłam na ściany. Kiedyś były białe, ale teraz widać było znaki pozostawione przez pozar. Farba odpadała od scian i ukarzywała nawet cegly. Naprzeciwko siebie ujrzałam szaro czarne drzwi. Były zamknięte. Po chwili jednak usłyszałam jak zamek w drzwiach otwiera się, a do środka wchodzi jakaś osoba. Był to prawdopodobnie mężczyzna. Był wysoki, napakowany. Na głowie miał kominiarkę. Ubrany był w czarną bluzę i jakieś szare spodnie. Podszedł do mnie izobaczył, ze jestem przytomna. Szarpnal mnie za włosy i uderzył w twarz. Syknełam z bólu, a facet rozwiązał mnie. Nic nie mówił. Szarpał mną, abym wstała.
- Proszę, nie rób mi krzywdy. - powiedziałam przez łzy. Milczal. Złapał mnie za ręke i pociagnął w strone drzwi. Gdy wyszliśmy z pomieszczenia, ujrzałam korytarz. Szpitalny, ale był totalną ruiną. Szłam przed szarpioncym mnie kolesiem. Doszliśmy do wielkiej sali. Przypuszczam, że sala jest, a raczej była przeznaczona do operacji. Weszłam do niej. Ujrzałam Zayna, który był zakrwawiony i związany. Rec miał związane za sobą. Był przywiązany do jakiegoś filara. Jego głowa była spuszczona w dół.
Osoba w komminarce poluzował swój uścisk.
- Macie 2 minuty. Bez żadnych sztuczek - powiedzial i całkowiście wypuścił mnie z uścisku. Szybko podbiegłam do mojego chłopaka. Dłońmi otarłam jego twarz z krwi. Podniósł ją i spojrzał na mnie.
- Przepraszam. - powiedział, co sprawiło mu ból.
- Cicho Zayn. - powiedziałam i pocałowałam go. Sciągnełam swoja bluze, zostając w czarnej bokserce. Wytarłam bluzą twarz chłopaka. Oparłam czoło o jego czoło i płakałam.
- Bedzie dobrze. Kocham cię. - wyszeptałam.
-Koniec! - krzyknoł facet i pociągnął mnie za włosy, co sprawiło mi ból. Odciągnoł mnie na kilka kroków od chłopaka, a do sali wszedł kolejny facet. Nie różnił sie niczym od tego poprzedniego. Poza innym stylem ubioru byli identyczni.
- Dziewczyna zostaje. - Powiedział.- Przywiąż ją tu. - wskazał na jakis filar, który był dwa metry od Zayna. W szybkim tempie byłam już związana.
- Czego od nas chcecie. ? - zapytałam.
- Niech cię o to główka nie boli.- podszedł do mnie jeden z nich. Złapał mnie za włosy i odchylił z silą moja glowe do tyłu. - Chociaż plan obejmował porwanie, to wykorzystam cie do innych planów. - zaśmiał sie i wsadził ręke pod moją blużke dając ją na moje plecy.
- Zostaw ją .! - Wykrzyczał Zayn, po czym został mocno uderzony w brzuch.
- Nie! - krzyknełam. - Proszę. Zrobie co zechcecie, ale zostawcie jego.
Zaśmiali sie obydwoje.
- Widzisz, panienka chce uwolnic tego chłopaka. I nawet zrobi co chcemy. - powiedział sarkastycznie milo jeden.
- To jest poświęcenie. - zaśmiał sie drugi i podszedł do mnie. Wyjął jakiś pistolet i przyłozył mi go do glowy.
- Nikogo z was nie wypuścimy. Rozumiesz. ? - krzyczał na mnie. Pokiwałam głową, że rozumiem.



Fabuła tak troszke inna. Mysle, że sie podoba. Może ktoś dedyka chce. ?? Zaniedługo wyświetleń będzie okrągła cyfrekaa. : ))

1 komentarz: