niedziela, 2 czerwca 2013

Zayn - cz2.

Zayn pobiegł za mną, a ja rozsunełam szafe i wyciągałam najpotrzebniejsze rzeczy z szafy i wkładałam do plecaka. 

-Nie rób tego. - Zayn wyrwał mi rzeczy z ręki wyrzucił z siebie. - To nie jest prawda. 
- Zostaw mnie. - Zapiełam plecak i poszłam na dół. Chłopak poszedł za mną. Stanełam na środku salonu i założyłam brazowe botki, czarny płaszczy i brązwy szlik. 
-Mam nadzieje, ze bedziesz szczesliwy. - Podeszłam do niego i przytulając, pocałowałam w policzek. Złapałam go za dłoń, zostawiając w niej pierścionek. Mój pierścionek zaręczynowy od Zayna. 
-{TI}. ! Nie pozwole ci na to . Znajde rozwiązanie i będziemy razem, słyszysz? - krzyczal na cały dom. 
- Wiesz, że bardzo cię kocham, ale to - wskazałam na porozrzucane zdjęcia- sprawiło, że moja miłosć do ciebie wygasa. Przykro mi, że to się tak skonczyło. Żegnaj. - Wyszłam z salonu i udałam sie do korytarza, gdzie odłozyłam klucze do domu. Teraz już domu Zayna. Wyszłam z domu i pojechałam moim autem do domu rodzinnego. 
Zapukałam w drewniane drzwi, a po chwili otworzył mi tata. 
-Co sie dzieje { TI} ? Dlaczego płaczesz? - Tata przytulił mnie i wpuścił do srodka.
- Jest mama? - Zapytalam zdejmując kurtkę. 
- Jest w pracy, wróci o 22. Co się stało? - Zapytał i zaprowadził mnie do salonu. 
Usiedłismy na kanpaie, a ja się polozyłam na kolanach taty.
- To koniec. - Powiedziałam przez łzy. 
-Ale czego ? - zapytał tata, głaszcząc mnie po głowie.
- JA i Zayn sie rozstalismy. On ma dziecko. Słyszysz? Mój narzeczony ma dziecko z byłą dziewczyną. - Otarłam morke dróżki na policzkach i spojrzałam na tate. 
-Zabije go. Co za szuja. - Tata wstał i chciał juz wyjść z domu, ale go zatrzymałam. 
-Tato. Takie jest życie. A poza tym bardziej przydasz mi się tu. Co ty na to, abysmy spedzili dzisiejszy wieczór jak kiedyś.- Uśmiechnełam sie i przytuliłam do taty.
-NAwet nie wiem kiedy mi tak wyrosłaś. Chodź. - Poszlismy do kuchni. Przez godzine robiliśmy ciastka, które ja i tata uwielbiamy. Przystrajalismy je, jak za czasów, gdy miałam 8 lat. Posprzątaliśmy bałagan i poszliśmy na taras, gdzie zjedliśmy nasze wypieki. Rozmawialiśmy o przeszłości i przyszłości. 
*******Oczami Zayna******
Nie wierze, w to co wydarzyło się kilkanascie mitu temu. Złapałem za telefon i zadzwoniłem do mamy. 
-Halo. Zayn? - odezwała się moja mama w telefonie.
-Mamo, podaj mi numer do Kim, sąsiadki z naprzeciwka. 
-Ale coś się stało. ? Po co chcesz ten numer? - zapytała.
- Mamo, {TI} odeszła, bo ktoś wysłał jej zdjęcia, na których jestem z Kim i jakimś dzieckiem. Z tego wychodzi, że ja i Kim mamy dziecko. Tłumaczyłem, że to nie prawda, ale to jest tak ustawione, że na jej miejscu tez bym uwierzył. - otarłem małą lezkę na policzku, 
MAma podała mi numer i doradziął troszkę. 
Po rozmowie z moją rodzicielką zadzwoniłem do Kim. Odebrała po drugim sygnale. 
-Słucham ? 
-Kim.? Tu Zayn Malik. Musimy pogadać. 
-Zayn. Miło cie usłyszeć. 
-Bez wzajemności. Co ty do cholery wyprawiasz? -
-Ale nie rozumiem o co ci chodzi? 
- Te zdjęcia. Napisy. Co ty odpierdzielasz?
-Zayn, ale to prawda. Wiesz, nie powiedziałam ci otym, bo myślałam, że dam sobie rade sama, ale jednak sie pomyliłam
- Ty cała jesteś pomylona. Chce zrobic testy na ojcostwo. Jutro, o 13 przyjade po ciebie. 
POżegnałem sie z dziewczyną i zebrałem wszystkie zdjęcia. Podszedłem do kominka i wszystkie spaliłem. Wróciłem na kanape i podnioslem z drewnianego stołu błyszczący pierścionek zaręczynowy. Myślałem, jak było wspaniale nam przez te trzy lata. Jeszczze dzisiaj, kilkadziesiąt temu, gdyby ktoś sie mnie zapytał o moją miłość do {TI}, powiedział bym, że jest wieczna. A teraz? Nie wiem co mam myśleć. Z mojej strony nie zmieniło się nic, ale {TI} ma pewnie inne zdanie. Nie wiem jak ktoś może być tak podły i zrobić mi i {TI} takie świństwo. 
Trzymając mały przedmiocik w dłoni, wstałem i z komody na korytarzu zabrałem telefon. Wyrkęcilem numer do TI, nie wiem gdzie jest. Martwię się. Odebrała, co wzbudziło we mnie zdziwienie i szczęście jednocześnie. 

1 komentarz:

  1. Super piszesz. Pisz tak dalej.
    Mam nadzieje,że się to wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń