sobota, 15 czerwca 2013

Zayn - cz2.


NOOO CZEEEEEEEŚĆ. ! Kolejna część niecodziennych przygód Zayna przed Wami. Dostałam prośbe o dedykację.   Świetny. Czekam na nn. <3 Ps. Jak mogę to proszę o dedyka. :* 



- Widzisz, panienka chce uwolnic tego chłopaka. I nawet zrobi co chcemy. - powiedział sarkastycznie milo jeden.
- To jest poświęcenie. - zaśmiał sie drugi i podszedł do mnie. Wyjął jakiś pistolet i przyłozył mi go do glowy.
- Nikogo z was nie wypuścimy. Rozumiesz. ? - krzyczał na mnie. Pokiwałam głową, że rozumiem.
Spojrzałam na Zayna, a on miał przerażoną mine.

- Ile my tu jesteśmy ? - zapytałam cicho.
- Trzy dni. - Odburknął drugi, który bawił się nożem.
Po chwili poczułam jak napastnik oddala od mojej głowy broń. Gestem ręki pokazał swojemu koledze, że ma wyjść. On posłusznie wstał i opuścił sale. Ten, który został oparł się o parapet i patrzył na widok za oknem. Z załzawionymi oczami popatrzyłam na Zayna. Świerza krew, którą wyplół przy uderzeniu, spływała po jego brodzie, szyji, koszulce. Zauważył, że się na niego patrzę.
- Odwróć się. Nie patrz na to. - Powiedziała załamanym głosem.
POkiwałam głową na znak, że nie zrobię tego i dalej patrzyłam sie na ukochanego.
- Mogę mu pomóc. ? - zapytałam się porywacza. On się popatrzył i zaśmiał.
- Proszę. On potrzebuje pomocy. Czy proszę o tak wiele. ? - z mojego { kolor oka} oka poleciała duża łza.
W pośpiechu wziął nóż i podszedł do mnie zły i wkurzony. Przyłorzył mi ostrze do brzucha. Syknełam i odwróciłam wzrok. Ale nie poczułam bólu, ale jak uścisk sznura na moim ciele jest lużny. Właściwie po seknudzie wogóle go nie było. Spojrzałam na faceta, w jego niebieski oczy. Nie znam tego uczucia, które było w jego oczach. Pomału przeszłam obok niego, a gdy byłam już metr od napastnika przyśpieszyłam kroku. Podbiegłam do Zayna. Podniosłam bluże z ziemi, którą przedtem oczyściłam twarz mulata. Teraz też to zrobiłam. A po tej czynności, dotknełam jego policzka i pocałowałam w głowę. Spojrzał na mnie i się leciutko uśmiechnął.
- Kocham cię. - powiedział. - Przepraszam, że to cie spotkało.
- To nie twoja wina. - Przytuliłam sie do niego. Nagle poczułam lekkie uderzenie jakimś przedmiotem z plecy. Ale celem uderzenia nie było moje stracenie przytomności. Odwróciłam się i zobaczyłam jak niebieskooki podaje mi czarną torbę. Wziełam ją i pomału połorzyłam na ziemi. Otworzyłam ją i zobaczyłam w niej między innymi butelki wody, bandaże, ręczniki. Spojrzałam na zamaskowanego faceta, a ten wyszedł. Od razu wyjełam ręczniki i wodę. Polałam mokra cieczą po materiale i przyłorzyłam go do twarzy chłopaka. Odkręciłam kolejną butelkę i dałam mulatowi pić. Następnie zaczełam szukać czegoś do rozerwania sznura, którym związany był Malik. Nie znalazłam nic, więc chciałam poprostu rozwiązać. Bez sukcesów. Przeszłam naprzeciw Zayna. Jedną ręką wytarłam krew na brwi, a drugą połozyłam na swojm biodrze.
- Uciekaj. - powiedział zmęczony Zayn.
- Co ?!- zapytałam zdziwiona.
- Wyjdziesz przez to okno, potem pobiegniesz w lewo. Tam bedą stare garaże. Znajdziesz tak gdzieś dróżke w lesie. .. - nie dałam mu dokończyć bo podeszłam do niego i w dłonie złapałam jego twarz.
- Czy ciebie całkiem pogieło. ? zapytałam.
-{TI} zrobisz tak, jak ci mówie. - oznajmił.
- Nie, Zayn. Jeżeli mamy tu umrzeć, to razem. Nie zostawię cię tu. Słyszysz co do ciebie mówię. ? - powiedziałam stanowczo.- Jezeli umrzeć, to razem. Nigdy osobno. - Powiedziałam już załamanym głosem. Przytuliłam się do ukochanego i pocałowałam. Po chwili do sali wpadł jeden z przestępców. Odsunał mnie od Malika i uderzył zewnętrzną stroną dłoni w twarz. Pod siłą i mocą uderzenia upadłam na ziemię. Szarpnął mnie za włosy i tak stałam znów na nogach. Drugi człowiek pojawił się po chwili.

1 komentarz:

  1. Awww. Ona na prawde go Kocha, nie zostawiła go. Pliss pisz nexta, bo umieram z ciekawości

    OdpowiedzUsuń