poniedziałek, 22 lipca 2013

Zayn- cz.2

- Nic ci nie jest .? - zapytał i podparł sie na łokciach. 
- Nie, a tobie. ? - równiez zapytałam, ale wciąż nie mogłam przestac się śmiac.
- Jest ok. - powiedział i wstał, podajac mi dłoń, która nie pewnie chwyciłam. Z jego pomoca wstałam, a następnie oczepałam się z niewidzialnego kurzu na spodenkach. 
- Dzieci, po tej lekcji możecie iść do domu. Lekcje odwołane z powodu konferencji. Możecie iść sie przebrać. - krzyki nauczyciela ucieszyły wszystkich, więc po sali rozległy sie piski i brawa. Każdy z wielkim uśmiechem na twarzy udal sie do szatni. Weszłam jako ostatnia do damskiej szatnii i od razu spotkalam sie z dziwnymi spojrzeniami dziewczyn. 

- Co .? - zapytałam i nie czekając na głębsze odpowiedzi poszłam na swoje miejsce. Usiadłam na ławce i rozwiązywałam sznurowki, aby móc się przebrać. Jednak znów wścibskie spojrzenia dziewczyn nie dały mi spokoju.

- No co .  ?- zapytałam, już lekko zdenerwowana. Lampia sie jak nie wiem co, ale wyjaśnień to zadna nie da. 

- I ty mi chcesz powiedziec, ze Zayn na ciebie nie leci . ? - zaśmiała się jedna. 

- Dajcie już z tym spokój. - stwierdziłam i zmieniłam swój strój. Byłam zła na nie, że tak sie mnie uczepiły i to nie z mojej winy. Przecież nie prosilam Zayna o pomoc przy ćwiczeniach, ani nie wymusiłam tego co mowił do mnie. Chociaż pewnie i tak się zgrywa. Jednak, gdyby to co sie dziej bylo szczere to nie odmówiłabym mu. Może i jest wkurzający i lubie się z niego smiać to jest przeciez przystojny i inteligentny. Po przebraniu sie pożegnałam chłodno moje kolezanki i wyszłam na korytarz, którym udałam sie do szafki. Otworzyłam ją i wsadziłam do niej kilka książek. Na ramie przełozyłam potrzebną mi torbe i zamknelam drziczki. Przypomniało mi sie jak dzisiaj rano, właśnie tu zostałam potraktowana przez mulata. Na korytarzu świeciło pustkami, więc powoli, nie spiesząc się udałam sie w stronę schodów, a następnie ku wyjściu. Pchnelam ogromne, szklane drzwi i wyszłam przed budynek szkoly. Przystanełam na sekunde i zaciągnełam się świeżym czerwcowym powietrzem. Odruchowo spojrzałam na parking szkolny i ujrzałam tam mulata rozmawiającego ze swojm przyjacielem, a zarazem chłopakiem mojej przyjaciólki. Chcialabym z nim pogadać o tej dzisiajszej zmianie, ale nie wiem jak mam zacząć rozmowę. Wpatrywałam się w mulata stojącego przy samochodzie Crisa, który co chwilę przeczesywał włosy dłonią. Spojrzała na mnie odruchowo, ale tylko sprawdził kto mu sie przygląda, więc znów zaczął rozmowę z przyjacielem. Zrezygnowana wyszłam przez bramę szkoły i udałam sie spacerem do domu, który jest jakies 10 minut drogi stąd. Maszerujac do domu oglądałam okolicę, która i tak jest mi bardzo dobrze znana.  

- {TI} ! - usłyszałam męski glos za sobią, więc z ciekawościa się odwróciłam. Głos należał do Zayna, który zdyszany biegł w moja stronę. 

- Zayn ? - zapytałam, bo nie mogłam w to uwierzyć. Podszedl do mnie i stanął kilkanaście centymetrów ode mnie. 

- Idę w te samą strone i pomyslałem czy nie przyda ci sie towarzystwo. - zasmiał się i nerwono zwilrzył usta. 

- Czemu nie. - powiedziałam i razem z chłopakiem udałam sie w strone domu. Po niezręcznej ciszy musialam wyjaśnic dzisiejszy dzień i zachowanie Malika wobec mnie.

- Słuchaj Zayn. W co ty grasz. ? - zapytałam z pełna powagą w głosie. 

- Ale o co ci chodzi.? - zapytał ze zdziwieniem. Bylismy już blisko naszych domów, więc zatrzymaliśmy sie na ulicy, więc mogłam spojrzeć mu w oczy. Może dzięki tej czynności wyczytam z jego mimiki i oczu co tak naprawde knuje.

- Twoja dzisiejsza zmiana. - powiedziałam jakby to było oczywiste. 

- Pomyślałem, że chyba poraz zatopić topór wojenny. Wkońcu jesteśmy dorośli, a zachowujemy sie jak dzieci.- zaśmiał sie, ale po chwili spowarzniał. 

- Mówisz całkiem poważnie czy chcesz się ze mnie ponabijac. ? - zapytałam z ciekawością i całkowitą pewnoscią siebie. 

- Powaga. - powiedział i podał mi ręke, która bez wahania uścisnełam. 

- Musze juz isć. No wiesz wycieczkaw niedzielę. - powiedzialam i oddaliłam sie od niego na kilka kroków. Chciałam przejść przez ulicę i szybko iść do domu. Nagle poczułam mocne szarpnięcie do tyłu. Ktoś, właściwie to nie ktoś tylko pewnie Zayn złapał mnie za biodra i pociągnął do tyłu. Runelismy na ziemie, a ja zobaczyłam rozpędzoną ciężarówkę, która śmigneła mi przed oczami. Leżałam na asfalcie, a chlopak obok mnie. Miał zdartą skórę na dloni, co nie wyglądało za ciekawie. 

- Zayn, wszystko ok .? - zapytałam z przerażeniem. 

-Tak. Prawie wpadłaś pod tą ciężarówkę. ! - stwierdził. Wstaliśmy oboje, a ja wziełam jego dłoń w swoje. Wyjełam husteczki z torby i przyłorzyłam do rany. 

- Uratowałes mnie. - powiedziałam skupiajac się na wycieraniu krwi z dłoń mulata. - Dziekuje. - powiedziałam zerkając w jego oczy. Staliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Dzieliły nas minimetry. Zbliżyłam się do niego i go pocałowałam. 

- Przepraszam. - powiedziałam i speszona poszłam do domu. On mieszka 2 domy dalej tylko naprzeciwko, więc powoli zwinął sie tez do domu. 

***SOBOTA*** 

Jutro wycieczka, więc musialam iśc na male zakupy, przy których oczywiście towarzyszyła mi Viola. Opowiedzialam jej o wczorajszej sytuacji na jezdni, a ona oczywiście stwierdział, że to miłosć. Nie wydaje mi sie. No bo jezeli ktoś kogos uratuje przed śmiercią lub utrata zdrowia to musi być w kims zakochany po uszy. Nie! Z zakupów wróciłam sama, ponieważ Viola umowiła sie z Crisem w kinie. 

- Wróciłam !!! - wydarlam sie na cały dom, gdy tylko przekroczyłam jego próg.  Zobaczyłam na korytarzu nieznajoma parę butów. Niesmialo weszlam do salonu, gdzie na brazowej kanapie wraz z moimi rodzicami siedział Zayn. 

- O {TI} jestes. Zaprosiłam Zayna na kolacje, bo jego rodzice wyjechali na weekend, a przy okazji chcieliśmy wszyscy mu podziękować, że cie uratowal.- powiedziała moja mam , będąc wpatrzona w chlopaka jak w obrazek. - Może poczekacie na kolację na górze, co.? - zapytala. 

- Tak, jasne. Zapraszam. - uśmiechnełam sie do Zayna i pokazałam mu droge do mojego pokoju, ale on przepuścił mnie pierwszą. 

Pchnełam drewniane drzwi, które prowadziły do mojego kącika.  Oboje usiedlismy na czerwonej sofie w kącie pokoju. 

- Dziękuje, przepraszam i proszę. - powiedziałam do chlopaka, który był bardzo zestresowany ta sytuacją. 

- Co.? - zapytał z nieśmiałym uśmiechem, który poprostu mnie zabił.

- Dziekuje za uratowanie mnie, przepraszam za moje zachowanie i prosze nie gniewaj sie już na mnie.- powiedziałam i się uśmiechnełam.

****Oczami Zayna****

Porosiła mnie, abym się nie gniweał na nią i przeslodko sie uśmiechneła. Ona myśli, że moje uczucia do niej to złość, gniew. Fakt tak bylo. No, ale właśni. BYŁO. Zaczynam rozumieć przyslowie Kto się czubi ten się lubi. 



Kolejna część we wtorek :) Zapraszam serdecznie. :) - LOLLS :** sorry za błędy, ale nie chce mi sie tego czytać. i poprawiac. Dziwny ten imagin. -.- 

2 komentarze: