piątek, 5 lipca 2013

Harry - cz.6

- Dobry wieczór. - przywitał się ze mną wysoki, napakowany mężczyzna. Obok stała niższa kobieta, prawdopodobnie jego żona. Za nią stała ...{TI}?!.

- Zapraszam Państwa. - powiedziałem i otworzyłem drzwi szerzej i wpuściłem gości do środka. Mama przywitała się ze starymi przyjaciółmi, a w ten czas pomoglem {TI} zdjąć jej marynarke.

- Pięknie wyglądasz..- Powiedziałem stojąc za nią. 

- Nawzajem. - zdjeła kutreczkę i z wielkim uśmiechem odwrócila się do mnie. 

Pokazałem ręką, abyśmy poszli za resztą. Nasi rodzice zasiedli już do stołu i byli bardzo zzajęci rozmowa i wspomnieniami, aby zauważyć, że pomagam dziewczynie usiąść. I dobrze, bo moja mama nie miała by nic przeciwko, aby co nie co powiedzieć. Zrobiła by z nas piekną i szczęśliwą parą zakochanych. {TI} podziękował mi uroczym uśmiechem, więc już w spokoju mogłem usiąść na swojm miejscu, tuż obok niej i mojej mamy. Naprzeciwko mnie siedział jej tata, który na pierwszy rzut oka, nie był kruchą i delikatną osobą. Można rzec, że był całkowitym przeciwieństwem tych cech. 

- {TI} słyszałam, że pomagasz mojemu Harremu w nauce. - moja mama rozpoczeła temet, który za wszelka cene chciałem uniknąć. 

- Tak. Idzie mu naprawdę świetnie. - powiedziała i spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy, który mnie rozwalił i wywrócił mój poukładany świat do góry nogami. Boże, co ta dziewczyna ze mną robi. ? 

****OCZAMI TI****

- {TI} odziedziczyalś po tacie jakiś talent muzyczny . ? - zapytała mnie kobieta, która teraz miałam ochotę udusić. Niby skąd ona może wiedziec, że nie gram publicznie... 

- {TI} gra na fortepianie. - wtrącił mój tata, który zawsze się musi wszystkim chwalic i rozgłaszac  moje osobiste sprawy. Tyle razy mu tłumaczyłam, ale to jak mówić do ściany. 

- Mój Harry śpiewa. - powiedziała z raodścią i dumą, czochrając niesforne loki syna. 

Na te słowa Harry aż zakrztusił się wodą, a ja spojrzałam z chytrym usmieszkiem na niego. 

- NIe. To nie tak, że śpiewam. - zaczął tłumaczyć sie chłopak, który był w takim szoku i zdenerwowaniiu, że miałam wrażenie jakby jego wymówka pójśćia do toalety, była tylko przygrywką. Po kilkunastu minutach jego nie obecności, zostalam poproszona przez Pania Styles o sprawdzenie sytuacji. Odeszłam od stołu i nie pewnym krokiem udałam sie na piętro posiadłości Stylesów. Byłam tu pierwszy raz, więc nie wiedzialam gdzie konkretnie mam się udać i czy tak szybko odnajdę Hazzę. 

- Harry . ? - zapytałam, chodzac po korytarzu i szukając mojej zguby. - Harry.! - powtórzyłam otwierając drzwi do jednogo z wielu pokoji. Jednak nie odnalazłam go. Zagladałam tak do jeszcze kilku innych pomieszczeni, ale bez większego rezultatu. Nawet w lazięce nie było go, chociaz tak wielce miał iść właśnie tam.  Został ostatni pokój, prawdopodobnie własność Harrego, bo żaden z pozostałych nie był jego pokojem. Dla upewnienie, że nikogo tam nie zastane zapukałam w białe drzwi i o dziwo dostałam ciche pozwolenie na wejście.  Uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam męski pokój. 

- Tu sie schowałes. - uśmiechnelam sie, gdy odnalalam chłopaka. Siedział na łóżku tyłem do mnie. Czyżby był tak zarzenowany.? 

- Czego chcesz.? - zapytał oschle i nawet nie raczy na mnie spojrzeć tylko wciąż bawil się swojm telefonem. 

- Nie musisz być dla mnie taki wredny. - powiedziałam, próbując nie wkladać w te slowa żadnych emocji, ale smutek i żal sam wkradł sie w moje zdanie. Po miedzy nami nastala niezręczna cisza, która chciałam przerwać opuszczając pokój chłopaka i wracając do stolu na dole. Jednak nie bylo mi dane.

- Przepraszam. - usłyszalam ciche słowo, którego właścicielem był Styles. Statłam w drzwiach i spojrzałam przez ramie na niego. 

- Nic sie nie stalo. - powiedziałam i juz lepszym humorem. Mimo, ze nie lubie takich odzywek to zdobył sie i przeprosił mnie. 

- Stało sie. - powiedział i wstał z miejsca. Szedł dość pewnie i zmierzał ku mnie. Odległość miedzy naszymi ciałami zmiejszala się nie ubłagalnie szybko.

- Co masz na myśli.? - zapytalam jąkajacym się glosem, który za żadne skarby świata nie mogłam unormować. 

- Umówisz sie ze mną. ? - zapytał z wielka nadzieją w oczach i niepewnym usmiechem na twarzy. Zanim dotarły do mnie jego słowa to zleciało kilka sekund, w który jego oczy wyrażały coraz mniejszą wiarę na pozytywną odpowiedź. 

- Co. ? - zapytałam, bo nie wierzyłam czy on to powiedział w rzeczywistości, czy moja wyobraźnia płata mi figle. 

- Zapytałem, czy poszła byś ze mną na randkę. ? - powietórzył i głosno przełknął śline. 

- Tak. Jak mogłabym ci odmówić - uśmiechnełam się, co wywolało równiez nie ograniczony usmiech Stylesa. 

***Dzien randki*** Oczami {TI}***

Dzisaj jest moja randka z Harrym. Mam nadzieje, że nie wygłupię się i nie zrobię sobie przy nim wstydu. Wyszykowałam się i poszłam do miejsca, gdzie miałam spotkac sie z Harrym. Był to duży, drewniany most w centrum parku, pod którym znajdowało sie male jeziorko. Było naprawdę ładnie. A to za sprawą fantastycznej pogody, która pozwalala ludzią opalać się nawet podczas spacerów z psem po parku. Kwitnące krzewy róż, różne gatunki kaczek, łabędzie. Stałam i podpieralam sie o barierkę mostu. Czekałam na chłopak już okolo 5 minut, gdy nagle poczułam dotyk w plecy. Odwróciłam się z usmiechem, ze zobaczę twarz Harrego, ale moje marzenie cholera wzieła. Przede mną stał we wlasnej osobie człowiek, który zniszczył mi wiekszą część życia w szkole i czasem poza nią. 

- Austin.? - zapytałam, bo nie wierzylam w to co widzialam. Czasma widzieliśmy sie w różnych publicznych miejscach, ale nigdy mnie nie zaczepiał. Nawet na mnie nie spojrzal, a teraz stoi jak słup soli i sie gapi.

- Daj sobie spokoj i odwal sie do Harrego. Nie widzisz, że on to nie robi z własnej woli. ? To był czysty zaklad. On cie wyrwie dostanie ode mnie stówkę. Dasz mu kosza on daje stówe mi. Takze już nie musisz tu sterczeć. - zaśmiał się mi w twarz.

- Klamiesz. - powiedziałam i miałam cholerna nadzieję, że mialam racje. 

- Myślisz, ze on by sie umówił z taką nudziarą. Dość, ze nie jesteś z naszych sfer, to jeszcze myślisz, że jak się wystroisz to bedziesz kimś. - jego smiech był niepochamowany, tak jak odruch mojej ręki. Wymierzyłam mu siarczysty policzek.

- NIe znasz mnie i nie masz prawa mnie oceniać. To ty nie jesteś z moich sfer i zapamietaj to sobie. ! - wykrzyczałam do niego i w oddali zauwazylam znajomą postac. Z kazdym jej krokiem przypominała Harrego. Znów spojrzałam na Austina, który był w nie małym szkou mojego czynu. Zabrałam mała torebke z szerkokiej porędzy mostu i wyminełam blondyna. 

Na moje nieszcześćie musiałam wejść z mostu po stronie parku, gdzie szczęśliwie maszerował lokowaty. Akurat skręcil na tą samą dróżkę co ja. Szliśmy na przeciwko siebie. Ja nerwowym krokiem z zaciśniętą pięścią, a on powioli i radośnie zmierzał ku mnie z biała różyczką. 

Z każdym moim krokiem był coraz bardziej usmiechniety, ale jego mina zrzędła gdy poprostu wyminelam go i poszłam dalej. Zaskoczony, odwrócił się na piecie i podbiegł do mnie. 

- {TI} - zawołał z śmiechem. WIdocznie miał ochote jeszcze sie mną pobawić. 







Strasznie przepraszam za moją nieobecnosc, ale pisałam już, że nie codziennie bede dawac imaginy.:///
Jest czas letni, więc nie spedzam calego czasu przed komputerem.
Jeszcze jeździłam załatwiać szkolę, na zakupach byłam, załatwialiśmy wyjazd na wakacje, odwiedziła mnie przyjaciółka przez dwa dni.
.... Normalnie padłam prawie na zawał.....: ))  Wlatuję do szkoly i czytam listę ...no cholera nie ma mnie.. załamka.. :/ Ale momeciiiik ... Okazalo sie że przyjeli mnie... Takze od września witaj nowa szkoło. :DD Może będzie tam jakaś directioner. :P BŁAGAM ŻEBY BYŁA.!!! 
Staram sie jak mogę.. Tez muszę wymyśleć o czym napisać. Chociaz ja na poczekaniu wymyslam najczęściej te historię. Nie wiem jak inne bloggerki.. 

Pozrawiam.. :D

3 komentarze:

  1. Ciekawe co będzie dalej... xd Rozumiem to, że nie będziesz dodawała codziennie imaginów, ale znając mnie i tak pewnie będę tutaj zaglądać co 10 minut xd. No więc, czekam na kolejną część :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile będzie jeszcze części?

    OdpowiedzUsuń