niedziela, 28 lipca 2013

Liam - cz.4

- Nigdy tak ci nie wolno mowic. - powiedziałem i wytarłem jej łezki z policzkow. Kiedy dotknąłem jej zmarzniątego policzka, ona zamkneła oczy i usmiechneła się lekko. Jakby rozpływała się pod ciepłem mojej skóry. Jej sama obecność wprawiła mnie w dobry nastrój.
- Oboje wiemy, że mnie pewnie nienawidzisz. - nagle jej delikatny uśmiech znikł jak rozpryśnięta bańka mydlana, co również zakończyło mój pozytywny wyraz twarzy.Wróciło wspomnienie bólu i żalu, który podczas jej zniknięcia przypominał o swojm istnieniu bardzo często. Może za często, ale moja miłość jest trwała i nie rozrywalna.  Odsunąłem się od niej na kilka kroków i opierając się o murek, zacząłem przyglądać się jej twarzyczce. Oczy, były napełnione łzami, które zawierały smutek i rozpacz. Jej sine usta i drżący podbródek oznaczały jak bardzo jest jej zimno. Wpatrywała się w swoje palce, którymi się bawila, jakby chciała wyładować złe emocje. 
- To nie tak, że cię nienawidze. Poprostu nie rozumiem, dlaczego uciekłaś. Z dnia na dzień odebrałaś mi największy skarb, którym jesteś ty. Bez wyjaśnienia, bez uprzedzenia. Byłem dla ciebie nie odpowiedni?  Skrzywdziłem cię? - zapytałem patrząc w jej załzawione oczy. Stojąc obok mnie i opierajća sie plecami o murek, spojrzała na mnie. Wytarła materiałem rękawiczki, dróżki łez i zwilżyła usta. 
- Nie miałam serca cię ranić. - stwierdziła i chciała dotknąć mojej dłoni, ale jej słowa nakierowały mną w strone jej zdrady, wiec zabrałam ją.
- To znaczy, że mnie zdradziłaś. - zaśmiałem się sarkastycznie i uderzyłem z całej siły w szklaną lampeczkę, która i tak od dłuższego czasu nie nadawała się do użycia. Szkło rozbiło sie na kawałeczki, a z mojej prawej dłoni zaczeła sączyć się brunatna krew, która kapała na deski tarasu. Skojarzylo mi się to z tym co się dzieje mniedzy mną a {TI}. Ona rozbiła na milion kawałków moje serce, które oddałem jej.  Podeszła do mnie i chciała dotknąć mojej dłoni, ale siła wyrwałem się dziewczynie. 
- Nie zdradziłam cię. - krzykneła i poprawiła czapkę, naciągając ją bardziej na uszy. Zadrżała, a ja uspokoiłem swoje emocję. Zdrową ręką wyszperałem w kieszeni klucze do drzwi i podałem je dziewczynie. Wyminąłem ją, co spraawiło małe zdziwienie u dziewczyny. Podszedłem do walizki i chwyciłem jej rączkę, po czym podnosząc, zacząłem iść w stronę dziewczyny. 
- Wejdźmy,jesteś zmarznięta. - powiedzialem i dałem jej do zrozumienia, żeby otworzyła drzwi.  
***OCZAMI {TI}***
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Weszłam do środka, a zaraz za mną Liam. Zdjęłam kurtkę, ale mialam na sobie grubą bluzę. Liam odlożył na korytarzu moją torbę, następnie zdjał kurtkę odwieszając ją na wieszaku. Jego dloń nie była w świetnym stanie, więc nie pytając poszłam do salonu, a następnie schodami udałam sie do łazienki na piętrze. Popchnełam delikatnie drzwi i ujrzałam, wciaż ten sam układ kosmetyków na umywalce. Lewa strona blatu, która należała do mnie była pusta. Wieszak na mój szlafrok, suszake, prostownieć i lokówkę, również świeciły pustkami. Podeszłam do białej szafeczki na końcu pomieszczenia i uchylając drzwiczki usłyszałam głośnę chrząknięcie za sobą. Spojrzałam na źródło dzwięku, którym okazał się być Liam, opierający się o framugę drzwi wejściowych. Powróciłam do swojch czynów. Po chwili wyjełam z szafeczki małe pudełeczko z potrzebnymi mi przedmiotami. 

- Pamiętałaś ? - zapytał zdziwiony brunet. Uśmiechnełam się pod nosem i wskazalam dłonią wannę. Liam zrozumiał mój gest i usiadł na rogu wanny i położył ranną dłoń na swoja nogę. Usiadłam obok niego, po czym położyłam ją na swojej nodze i zaczełam wycierać zasychającą ciecz ze skóry. 

- Dlaczego odeszłaś? - Zapytał, przez ciche syczenie z bólu. Bałam się tego pytania, ale byłam mu winna odpowiedź na nie. 
- Wiem, że pewnie moje wyjaśnienia nie wiele pomogą i nie odzyskam cie, ale jestem ci winna wytłumaczenie.  - wziełam głęboki oddech i zeszłam z wanny. Podeszłam do ściany naprzeciwko i odwróciłam się przodem do chłopaka. Spojrzałam mu w oczy. 

- Najpierw mi wytłumacz, a potem zadecydujemy czy mamy jeszcze szance. - powiedział i z ciekawością wpatrywał się we mnie. 
- Nie odeszłam bez powodu. Przeciwnie był on naprawdę poważny i na początku sama nie radziłam sobię z nim. Jednak z biegiem czasu doszło do mnie, co tak naprawdę sie stało i chciałam podjąć się walki. - W głowie miałam tysiące myśli, jak przeobrazić je w slowa i usprawiedliwić sie u Liama. 
- Jesteś chora ? - zapytal ze strachem w oczach. 
- Nie. - zaprzeczyłam i powróciłam do opowiadania. - Poprostu ... Ja.. - zaczełam się jąkać. Jak mam mu to powiedzieć? 
- {TI} nie bój się, cokolwiek to będzie to powiedz mi. - jego głos był łagodny i przyjazny, co dodalo mi troszkę otuchy. Nadmiar emocji dawał się we znaki, więc zaczeło mi się robić gorąco.

- Wszytko ok ? - zapytała ze zmartwieniem i podszedł do mnie.- Chodź do salonu, tam porozmawiamy. Tak jak powiedział tak zrobił. Zaprowadził mnie do pokoju dziennego i oboje zasiedliśmy na wielkiej szarej kanapie. Już otworzyłam usta, aby rozpocząc rozmowę, ale poczułam dosć bolący uścisk w brzuchu. 

- Aaa. - jeknełam cicho bezkontrolnie. Zlapałam się z brzuch i ból ustał, a ja się uśmiechnełam. 
- Co ci jest ? - Liam kucnął naprzeciwko mnie i połozył ręce na kanapę. 
***OCZAMI LIAMA***
{TI} siedzi u mnie w salonie i nagle, gdy chciala coś powiedziec złapał ją ból. Wystraszyłem sie, bo zaprzeczał chorobie, a tu taka sytuacja. Spojrzała na mnie i się lekko uśmiechneła. 
- Liam, poznaj Emily. - wyszeptała z lekkim strachem w oczach, po czym zagryzła dolną wargę, jakby chciała się ukarać za te słowa.

- Co? - zapytałem i spojrzałem jej w oczy. Pociągneła moją dłoń, tak że usiadłem obok niej, a ona oparła się o prawy róg sofy. Rozpieła bluzę, co ukazało jej okragły brzuszek. Moje oczy przenosiłem to z jej przerażonej twarzy, to na brzuszek ledwo mieszczący się pod czarną koszulką. Ona widząc moje zakłopotanie wzieła moje dłonie, przykładajac je do siebie. 

- Liam, to Emily, twoja córeczka. - powiedziała i uroniła kilka łez. Wpatrywałem się w nią kilka minut, podczas których panowała niezręczna cisza. 

- Liam, powiedz coś- wyszeptała. 
- Tak strasznie cię kocham, wiesz? - bez chwili wachania przyblizyłem się do twarzy dziewczyny i mocno ją pocałowałem. - Który miesiąc. ? Już chce ją przytulić, powiedzieć jak bardzo ją kocham. 

- 6 i ona tez już nie może się doczekac aż cie zobaczy. - uśmiechneła się pięknie i wtuliła we mnie. 
- Nie moge uwierzyć, ale dlatego ucieklaś? - zapytałem przytulając dziewczynę.
- Bałam się wszystkiego co może być złe. Nie chcę niszczyc ci życia, kariery. Masz 20 lat i wiem, że chcesz się bawić. - powiedziala. 
- {TI} ale nie potrzebuję imprez, tylko ciebie. Żadna dyskoteka czy tego typu sprawy nie dadzą mi tyle szczęścia co ty i Emily. Już sie nie mogę doczekąc, aż zacznę uczyć ją chodzić, mówić. Nic nie zastąpi mi tego szczęścia, które będziesz mi dawać ty. Nauczę ją jeździć na rowerze, będzie ze mna śpiewać. Pokaże jej uroki świata, ale będe bronil naszego sloneczka przed wszystkim co złe. Bede kochał Was do końca życia i nawet dłużej. - Powiedziałem patrząc się jej głęboko w oczy. .... CDN. 




Hej komentujcie, bo nie wiem czy podobają wam się moje prace. I nie mam jakiejś motywacji. NIby wejść dużo, a komentarze.... bidnie... :///


2 komentarze: