-...Pokaże jej uroki świata, ale będe bronil naszego sloneczka przed wszystkim co złe. Bede kochał Was do końca życia i nawet dłużej. - Powiedziałem patrząc się jej głęboko w oczy
- Nie boisz się? - zapytała.
- Boje i to cholernie. Najbardziej tego, że strace ciebie i naszą małą, ale za wszelką cenę będe o Was i dla Was walczył. Nie pozwolę ci sie o nic martwić. - Przytuliłem ją- Kocham cię. - wyszeptałem i pocałowałem jej czoło.
- Dziękuje, że mi wybaczyłeś. Najgorsze co mogłam zrobić to się poddać. Kocham cię. - wreszcie na jej twarzyczce zagościł stały uśmiech, który i mi się udzielił. Patrzyliśmy na siebie przez chwile.
- Mam nadzieję, że w tej walizce sa twoje rzeczy ? - zasmiałem sie i podszedłem do niej.
-Tak, ale wiesz jeżeli nie chcesz z nami mieszkac to ok. - powiedziała, żartując.
- Bardzo śmieszne. - powiedziałem i wstałem z kanapy, całując dziewczynę. Podszedłem do kolorowej walizki i chwyciłem jej rączkę, podnosząc ją. Zaniosłem ją na górę do naszej, oh jak to piękinie brzmi, do naszej sypialni i wróciłem do {TI} na dół. Jednak moje ukochana znikneła z pomieszczenie. Stałem tak przezz chwilę i zastanawiałem się o co znowu chodzi. Jednak moje złe myśli znikneły, gdy usłyszałem dźwięk zamekanych drzwi lodówki, która była oczywiście w kuchnii. Zakradłem sie cicho do pomieszczenia i ujrzałem moje dziewczynę stojacą przed ogromna lodówką, którą ostatnio zapomniałem napelnić.
- Zamówie coś, ok? - zapytałem na co dziewczyna szybko się obrociła do mnie przodem i z wielkim uśmiechem pokiwała głową.
~~~*~~~
Obudziłam się w łóżku, które od 3 miesięcy znów dzieliłam z Liamem. Jak to miałam w zwyczaju, zaraz po przebudzeniu pogłaskaalm brzuch. Z rozleniwieniem zrzuciłam z siebie ciepłą pierzynkę i zeszłam z łóżka, nakładajjac na siebie pluszowy kocyk i kapcie. Nagle usłyszałam za sciana przeraźliwy hałas. Wyszłam szybko z sypialni i udałam się do pokoju obok.
- NIall ? - zapytałam, bo nie wierzyłam, ze blondyn właśnie rozwalał pokój, który do tej pory służyła jako garderoba Liama.
- Dzień dobry {TI}. - przywitał mnie uśmiechem, po czym wrócił do swojej pracy, którą było malowanie ścian. Nagle poczułam ciepły dotyk na brzuchu i delitatny pocalunek w policzek.
- Poczekaj na efekt końcowy.- zaśmial się Lias i złapał mnie za ręke, wyprowadzając z pokoju.
- Ale ..
- Żadnego ALE..! - zaśmiał się głośno. - W kuchnii masz śniadanie, a i dzwoniła El, więc oddzwoni do niej. - powiedział i zniknął za drzwiami do pokoiku. Zeszłam po schodach i udałam się do kuchnii, gdzie znalazłam talerz pełen ciepłych naleśników. Poczułam ten kuszący zapach, wiec od razu zaczełam się zajadać. Cały czas słyszałam stukanie, krzyki i wrzaski dochodzące z remontowanego pokoiku. Śmiejąc się pod nosem, przypomniałam sobie o telefonie el, wiec nie czekajac dlużej chwyciłam telefon i wybrałam numer do przyjaciółki.
- Hej El, coś się stalo ? - zapytałam, gdy uslyszałam jak dziewczyna odbiera.
- Cześć kochana. Możemy się spotkać, może małe zakupy. ? - zapytała.
- Jasne, przyjedziesz po mnie? - dziewczyna umówila się ze mną na 12, więc miałam dwie godziny na wyszykowanie się. Dokonczyłam śniadanie i poszłam pod prysznic, a następnie przebrałam się i uczesałam. Przez ten czas ani razu nie widziałąm chlopaków, ale słyszzałam ich krzyki na siebie na wzajem. Nie wiem czy to dobry pomysł, aby to Liam i Niall remontowali pokój Emily, ale Liam chciał pokazać, że jest dobrym przyszłym tatą. Zamim się obejrzałam dobiegła godzina, w której El miała po mnie przyjechać, więc przyśpieszyłąm przygotowania do wyjścia.
- Liam wychodzę. - krzyknełam przez zamknięte drzwi do pokoju dziecka.
- Dobrze, badź ostrożna. - okrzyknął Liam. Odwróciłam się tyłem do drzwi i zmierzałam w stronę schodów, ale poczułam mocny uścisk w brzuchu. Usiadłam na jednym z kartonów, który mieścił w sobie szafę do pokoju naszej córki. Chciałam przeczekać bół, ale on był coraz sielniejszy. Z sekundy na sekundę byłam bardziej zgrzana, a z moich oczu płyneły łzy.
- LIAM!!! - krzyknełam. Nagle zza drzwi pojawiła się głowa chłopaka.
- No?- zapytał, ale gdy mnie zobaczył mina mu zbladła.
- Wiesz, właściwie to chyba odpuszczę sobie te zakupy i z chęcią pojade do szpitala.
~*~
- Liam Payne. - wypowiedziała młoda pielęgniarka, która w lekko różowym faruchu wyszła z sali na korytarz. Od razu, jak w wojsku wstałem z podłogi, na której przez ostatnie 6 godzin przesiedziałem. Zczepałem niewidzialny kurz ze spodni i wlepiłem wzrok w chłopaków, a następnie w El. Wszyscy przyjechali wspierać {TI}, mnie i oczywiscie, aby zobaczyć moję pociechę.
- No idź. - piskneła cicho El, która wtuliła sie w Lou. Podszedłem do pielęgniarki, która po chwili doprowadziłą mnie do pewnej sali. Otworzyła drzwi, a ja mogłem ujrzeć {TI}. Leżała na łóżku, otulona białą koldrą. Gdy, mnie zobaczyła uśmiechneła się i wystawiła do mnie ręke. Nieśmiało się uśmiechnąłem i podszedłem do mojej dzielnej {TI}. Usiadłem na plastikowym krzesełku i chwyciłem dłon dziewczyny, którą mocno pocałowałem.
- Jestem z ciebie bardzo dumny, wiesz.? - przyłozyłem jej ciepłą dłoń do policzka i delektowałem sie jej dotykiem. - Gdzie Emily? - zapytałem.
- Zabrali ja na badania. - powiedziała zmęczona i wyczerpana.
- Odpocznij, ja będe za drzwiami. - powiedziałem i wstałem z krzesełka. Pocałowałem dziewczynę w czółko i wyszedłem. Wyszedłem na korytarz, gdzie zostałem zarzucony milionem pytań od przyjaciół.
- Panie Payne zapraszam do córeczki. - powiadomiła mnie ta sama pielęgniarka.
Wszedłem do jednej z sal, gdzie kilka maluszków leżało i czekało na spotkanie bliskich.
Szedłem za kobietą, ąz w końcu dotarliśmy do odpowiedniego łóżeczka.
Mała kruszynka,z malutkim noskiem i z brązowymi oczkami. Owinięta była w biały becik.
Ten widok przyprawił mnie o kilka łez szczęścia i dumy.
~*~
- Hej. Można? - zapytał Niall, wchodzący do sali, gdzie leżała {TI}.
- Jasne wchodźcie. - odpowiedziała dziewczyna widząc za blondynem całą zgraje. Harry, Lou, Zayn, El. Wszyscy przywitali się z {TI}.
- A gdzie mała królewna? - zapytał NIall podchodzac do dziewczynki, która akurat była na moich rękach i bawiła się mojm palcem. Przełorzylem ja na ręce przyjaciela, a on aż poczerwieniał z radości i uśmiechał się od ucha do ucha.
- Niall. - na te słowa chłopak spojrzał na {TI}- Ja i Liam chcieliśmy cię prosić, abyś został ojcem chrzestnym Emily. Chłaopak patrzył na nas jak na parę dziwolągów. Wytrzeszczył oczy, szczęka mu opadła.
- Słyszałaś Emily. - krzyknął uradowany, a dziewczynka piskneła wesoło, na co wszyscy się zaśmiali. Po dwóch dniach wróciliśmy do domu, a na moje dwie kobiety czekał już w pełni wyposarzony dom, do wychowania dziecka. Po 6 tygodniach za mała pomocą córki oświadczyłem się {TI}, a ona oczywiście powiedziała tak, wiec z upłynięciem 10 miesięcy {TI} została moją żoną. Niall i El, która została mamą chrzestną Emi, rozpieszczaja ją na każdy możliwy sposób. Mała wprost kocha Nialla, ostatnio nawet stara się powiedziec jego imię, ale musi jeszcze pocwiczyć.
Koniec. !! Pamiętac o pozostawieniiu komentarza. Wejść nie mało a komentarzy tragicznie mało, przez to nie wiem czy podobają wam się moje prace. Sama wiem, że są idiotyczne i co rusz, któryś zawale, ale ... Była bym wdzieczna za jakieś opinie z waszej strony. Co do tej czesci to sama wiem, że jest do bani.. :// Kolejna z Niallerkiem :))
poniedziałek, 29 lipca 2013
niedziela, 28 lipca 2013
Liam - cz.4
- Nigdy tak ci nie wolno mowic. - powiedziałem i wytarłem jej łezki z policzkow. Kiedy dotknąłem jej zmarzniątego policzka, ona zamkneła oczy i usmiechneła się lekko. Jakby rozpływała się pod ciepłem mojej skóry. Jej sama obecność wprawiła mnie w dobry nastrój.
- Oboje wiemy, że mnie pewnie nienawidzisz. - nagle jej delikatny uśmiech znikł jak rozpryśnięta bańka mydlana, co również zakończyło mój pozytywny wyraz twarzy.Wróciło wspomnienie bólu i żalu, który podczas jej zniknięcia przypominał o swojm istnieniu bardzo często. Może za często, ale moja miłość jest trwała i nie rozrywalna. Odsunąłem się od niej na kilka kroków i opierając się o murek, zacząłem przyglądać się jej twarzyczce. Oczy, były napełnione łzami, które zawierały smutek i rozpacz. Jej sine usta i drżący podbródek oznaczały jak bardzo jest jej zimno. Wpatrywała się w swoje palce, którymi się bawila, jakby chciała wyładować złe emocje.
- To nie tak, że cię nienawidze. Poprostu nie rozumiem, dlaczego uciekłaś. Z dnia na dzień odebrałaś mi największy skarb, którym jesteś ty. Bez wyjaśnienia, bez uprzedzenia. Byłem dla ciebie nie odpowiedni? Skrzywdziłem cię? - zapytałem patrząc w jej załzawione oczy. Stojąc obok mnie i opierajća sie plecami o murek, spojrzała na mnie. Wytarła materiałem rękawiczki, dróżki łez i zwilżyła usta.
- Nie miałam serca cię ranić. - stwierdziła i chciała dotknąć mojej dłoni, ale jej słowa nakierowały mną w strone jej zdrady, wiec zabrałam ją.
- To znaczy, że mnie zdradziłaś. - zaśmiałem się sarkastycznie i uderzyłem z całej siły w szklaną lampeczkę, która i tak od dłuższego czasu nie nadawała się do użycia. Szkło rozbiło sie na kawałeczki, a z mojej prawej dłoni zaczeła sączyć się brunatna krew, która kapała na deski tarasu. Skojarzylo mi się to z tym co się dzieje mniedzy mną a {TI}. Ona rozbiła na milion kawałków moje serce, które oddałem jej. Podeszła do mnie i chciała dotknąć mojej dłoni, ale siła wyrwałem się dziewczynie.
- Nie zdradziłam cię. - krzykneła i poprawiła czapkę, naciągając ją bardziej na uszy. Zadrżała, a ja uspokoiłem swoje emocję. Zdrową ręką wyszperałem w kieszeni klucze do drzwi i podałem je dziewczynie. Wyminąłem ją, co spraawiło małe zdziwienie u dziewczyny. Podszedłem do walizki i chwyciłem jej rączkę, po czym podnosząc, zacząłem iść w stronę dziewczyny.
- Wejdźmy,jesteś zmarznięta. - powiedzialem i dałem jej do zrozumienia, żeby otworzyła drzwi.
***OCZAMI {TI}***
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Weszłam do środka, a zaraz za mną Liam. Zdjęłam kurtkę, ale mialam na sobie grubą bluzę. Liam odlożył na korytarzu moją torbę, następnie zdjał kurtkę odwieszając ją na wieszaku. Jego dloń nie była w świetnym stanie, więc nie pytając poszłam do salonu, a następnie schodami udałam sie do łazienki na piętrze. Popchnełam delikatnie drzwi i ujrzałam, wciaż ten sam układ kosmetyków na umywalce. Lewa strona blatu, która należała do mnie była pusta. Wieszak na mój szlafrok, suszake, prostownieć i lokówkę, również świeciły pustkami. Podeszłam do białej szafeczki na końcu pomieszczenia i uchylając drzwiczki usłyszałam głośnę chrząknięcie za sobą. Spojrzałam na źródło dzwięku, którym okazał się być Liam, opierający się o framugę drzwi wejściowych. Powróciłam do swojch czynów. Po chwili wyjełam z szafeczki małe pudełeczko z potrzebnymi mi przedmiotami.
- Pamiętałaś ? - zapytał zdziwiony brunet. Uśmiechnełam się pod nosem i wskazalam dłonią wannę. Liam zrozumiał mój gest i usiadł na rogu wanny i położył ranną dłoń na swoja nogę. Usiadłam obok niego, po czym położyłam ją na swojej nodze i zaczełam wycierać zasychającą ciecz ze skóry.
- Dlaczego odeszłaś? - Zapytał, przez ciche syczenie z bólu. Bałam się tego pytania, ale byłam mu winna odpowiedź na nie.
- Wiem, że pewnie moje wyjaśnienia nie wiele pomogą i nie odzyskam cie, ale jestem ci winna wytłumaczenie. - wziełam głęboki oddech i zeszłam z wanny. Podeszłam do ściany naprzeciwko i odwróciłam się przodem do chłopaka. Spojrzałam mu w oczy.
- Najpierw mi wytłumacz, a potem zadecydujemy czy mamy jeszcze szance. - powiedział i z ciekawością wpatrywał się we mnie.
- Nie odeszłam bez powodu. Przeciwnie był on naprawdę poważny i na początku sama nie radziłam sobię z nim. Jednak z biegiem czasu doszło do mnie, co tak naprawdę sie stało i chciałam podjąć się walki. - W głowie miałam tysiące myśli, jak przeobrazić je w slowa i usprawiedliwić sie u Liama.
- Jesteś chora ? - zapytal ze strachem w oczach.
- Nie. - zaprzeczyłam i powróciłam do opowiadania. - Poprostu ... Ja.. - zaczełam się jąkać. Jak mam mu to powiedzieć?
- {TI} nie bój się, cokolwiek to będzie to powiedz mi. - jego głos był łagodny i przyjazny, co dodalo mi troszkę otuchy. Nadmiar emocji dawał się we znaki, więc zaczeło mi się robić gorąco.
- Wszytko ok ? - zapytała ze zmartwieniem i podszedł do mnie.- Chodź do salonu, tam porozmawiamy. Tak jak powiedział tak zrobił. Zaprowadził mnie do pokoju dziennego i oboje zasiedliśmy na wielkiej szarej kanapie. Już otworzyłam usta, aby rozpocząc rozmowę, ale poczułam dosć bolący uścisk w brzuchu.
- Aaa. - jeknełam cicho bezkontrolnie. Zlapałam się z brzuch i ból ustał, a ja się uśmiechnełam.
- Co ci jest ? - Liam kucnął naprzeciwko mnie i połozył ręce na kanapę.
***OCZAMI LIAMA***
{TI} siedzi u mnie w salonie i nagle, gdy chciala coś powiedziec złapał ją ból. Wystraszyłem sie, bo zaprzeczał chorobie, a tu taka sytuacja. Spojrzała na mnie i się lekko uśmiechneła.
- Liam, poznaj Emily. - wyszeptała z lekkim strachem w oczach, po czym zagryzła dolną wargę, jakby chciała się ukarać za te słowa.
- Co? - zapytałem i spojrzałem jej w oczy. Pociągneła moją dłoń, tak że usiadłem obok niej, a ona oparła się o prawy róg sofy. Rozpieła bluzę, co ukazało jej okragły brzuszek. Moje oczy przenosiłem to z jej przerażonej twarzy, to na brzuszek ledwo mieszczący się pod czarną koszulką. Ona widząc moje zakłopotanie wzieła moje dłonie, przykładajac je do siebie.
- Liam, to Emily, twoja córeczka. - powiedziała i uroniła kilka łez. Wpatrywałem się w nią kilka minut, podczas których panowała niezręczna cisza.
- Liam, powiedz coś- wyszeptała.
- Tak strasznie cię kocham, wiesz? - bez chwili wachania przyblizyłem się do twarzy dziewczyny i mocno ją pocałowałem. - Który miesiąc. ? Już chce ją przytulić, powiedzieć jak bardzo ją kocham.
- 6 i ona tez już nie może się doczekac aż cie zobaczy. - uśmiechneła się pięknie i wtuliła we mnie.
- Nie moge uwierzyć, ale dlatego ucieklaś? - zapytałem przytulając dziewczynę.
- Bałam się wszystkiego co może być złe. Nie chcę niszczyc ci życia, kariery. Masz 20 lat i wiem, że chcesz się bawić. - powiedziala.
- {TI} ale nie potrzebuję imprez, tylko ciebie. Żadna dyskoteka czy tego typu sprawy nie dadzą mi tyle szczęścia co ty i Emily. Już sie nie mogę doczekąc, aż zacznę uczyć ją chodzić, mówić. Nic nie zastąpi mi tego szczęścia, które będziesz mi dawać ty. Nauczę ją jeździć na rowerze, będzie ze mna śpiewać. Pokaże jej uroki świata, ale będe bronil naszego sloneczka przed wszystkim co złe. Bede kochał Was do końca życia i nawet dłużej. - Powiedziałem patrząc się jej głęboko w oczy. .... CDN.
Hej komentujcie, bo nie wiem czy podobają wam się moje prace. I nie mam jakiejś motywacji. NIby wejść dużo, a komentarze.... bidnie... :///
- Oboje wiemy, że mnie pewnie nienawidzisz. - nagle jej delikatny uśmiech znikł jak rozpryśnięta bańka mydlana, co również zakończyło mój pozytywny wyraz twarzy.Wróciło wspomnienie bólu i żalu, który podczas jej zniknięcia przypominał o swojm istnieniu bardzo często. Może za często, ale moja miłość jest trwała i nie rozrywalna. Odsunąłem się od niej na kilka kroków i opierając się o murek, zacząłem przyglądać się jej twarzyczce. Oczy, były napełnione łzami, które zawierały smutek i rozpacz. Jej sine usta i drżący podbródek oznaczały jak bardzo jest jej zimno. Wpatrywała się w swoje palce, którymi się bawila, jakby chciała wyładować złe emocje.
- To nie tak, że cię nienawidze. Poprostu nie rozumiem, dlaczego uciekłaś. Z dnia na dzień odebrałaś mi największy skarb, którym jesteś ty. Bez wyjaśnienia, bez uprzedzenia. Byłem dla ciebie nie odpowiedni? Skrzywdziłem cię? - zapytałem patrząc w jej załzawione oczy. Stojąc obok mnie i opierajća sie plecami o murek, spojrzała na mnie. Wytarła materiałem rękawiczki, dróżki łez i zwilżyła usta.
- Nie miałam serca cię ranić. - stwierdziła i chciała dotknąć mojej dłoni, ale jej słowa nakierowały mną w strone jej zdrady, wiec zabrałam ją.
- To znaczy, że mnie zdradziłaś. - zaśmiałem się sarkastycznie i uderzyłem z całej siły w szklaną lampeczkę, która i tak od dłuższego czasu nie nadawała się do użycia. Szkło rozbiło sie na kawałeczki, a z mojej prawej dłoni zaczeła sączyć się brunatna krew, która kapała na deski tarasu. Skojarzylo mi się to z tym co się dzieje mniedzy mną a {TI}. Ona rozbiła na milion kawałków moje serce, które oddałem jej. Podeszła do mnie i chciała dotknąć mojej dłoni, ale siła wyrwałem się dziewczynie.
- Nie zdradziłam cię. - krzykneła i poprawiła czapkę, naciągając ją bardziej na uszy. Zadrżała, a ja uspokoiłem swoje emocję. Zdrową ręką wyszperałem w kieszeni klucze do drzwi i podałem je dziewczynie. Wyminąłem ją, co spraawiło małe zdziwienie u dziewczyny. Podszedłem do walizki i chwyciłem jej rączkę, po czym podnosząc, zacząłem iść w stronę dziewczyny.
- Wejdźmy,jesteś zmarznięta. - powiedzialem i dałem jej do zrozumienia, żeby otworzyła drzwi.
***OCZAMI {TI}***
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Weszłam do środka, a zaraz za mną Liam. Zdjęłam kurtkę, ale mialam na sobie grubą bluzę. Liam odlożył na korytarzu moją torbę, następnie zdjał kurtkę odwieszając ją na wieszaku. Jego dloń nie była w świetnym stanie, więc nie pytając poszłam do salonu, a następnie schodami udałam sie do łazienki na piętrze. Popchnełam delikatnie drzwi i ujrzałam, wciaż ten sam układ kosmetyków na umywalce. Lewa strona blatu, która należała do mnie była pusta. Wieszak na mój szlafrok, suszake, prostownieć i lokówkę, również świeciły pustkami. Podeszłam do białej szafeczki na końcu pomieszczenia i uchylając drzwiczki usłyszałam głośnę chrząknięcie za sobą. Spojrzałam na źródło dzwięku, którym okazał się być Liam, opierający się o framugę drzwi wejściowych. Powróciłam do swojch czynów. Po chwili wyjełam z szafeczki małe pudełeczko z potrzebnymi mi przedmiotami.
- Pamiętałaś ? - zapytał zdziwiony brunet. Uśmiechnełam się pod nosem i wskazalam dłonią wannę. Liam zrozumiał mój gest i usiadł na rogu wanny i położył ranną dłoń na swoja nogę. Usiadłam obok niego, po czym położyłam ją na swojej nodze i zaczełam wycierać zasychającą ciecz ze skóry.
- Dlaczego odeszłaś? - Zapytał, przez ciche syczenie z bólu. Bałam się tego pytania, ale byłam mu winna odpowiedź na nie.
- Wiem, że pewnie moje wyjaśnienia nie wiele pomogą i nie odzyskam cie, ale jestem ci winna wytłumaczenie. - wziełam głęboki oddech i zeszłam z wanny. Podeszłam do ściany naprzeciwko i odwróciłam się przodem do chłopaka. Spojrzałam mu w oczy.
- Najpierw mi wytłumacz, a potem zadecydujemy czy mamy jeszcze szance. - powiedział i z ciekawością wpatrywał się we mnie.
- Nie odeszłam bez powodu. Przeciwnie był on naprawdę poważny i na początku sama nie radziłam sobię z nim. Jednak z biegiem czasu doszło do mnie, co tak naprawdę sie stało i chciałam podjąć się walki. - W głowie miałam tysiące myśli, jak przeobrazić je w slowa i usprawiedliwić sie u Liama.
- Jesteś chora ? - zapytal ze strachem w oczach.
- Nie. - zaprzeczyłam i powróciłam do opowiadania. - Poprostu ... Ja.. - zaczełam się jąkać. Jak mam mu to powiedzieć?
- {TI} nie bój się, cokolwiek to będzie to powiedz mi. - jego głos był łagodny i przyjazny, co dodalo mi troszkę otuchy. Nadmiar emocji dawał się we znaki, więc zaczeło mi się robić gorąco.
- Wszytko ok ? - zapytała ze zmartwieniem i podszedł do mnie.- Chodź do salonu, tam porozmawiamy. Tak jak powiedział tak zrobił. Zaprowadził mnie do pokoju dziennego i oboje zasiedliśmy na wielkiej szarej kanapie. Już otworzyłam usta, aby rozpocząc rozmowę, ale poczułam dosć bolący uścisk w brzuchu.
- Aaa. - jeknełam cicho bezkontrolnie. Zlapałam się z brzuch i ból ustał, a ja się uśmiechnełam.
- Co ci jest ? - Liam kucnął naprzeciwko mnie i połozył ręce na kanapę.
***OCZAMI LIAMA***
{TI} siedzi u mnie w salonie i nagle, gdy chciala coś powiedziec złapał ją ból. Wystraszyłem sie, bo zaprzeczał chorobie, a tu taka sytuacja. Spojrzała na mnie i się lekko uśmiechneła.
- Liam, poznaj Emily. - wyszeptała z lekkim strachem w oczach, po czym zagryzła dolną wargę, jakby chciała się ukarać za te słowa.
- Co? - zapytałem i spojrzałem jej w oczy. Pociągneła moją dłoń, tak że usiadłem obok niej, a ona oparła się o prawy róg sofy. Rozpieła bluzę, co ukazało jej okragły brzuszek. Moje oczy przenosiłem to z jej przerażonej twarzy, to na brzuszek ledwo mieszczący się pod czarną koszulką. Ona widząc moje zakłopotanie wzieła moje dłonie, przykładajac je do siebie.
- Liam, to Emily, twoja córeczka. - powiedziała i uroniła kilka łez. Wpatrywałem się w nią kilka minut, podczas których panowała niezręczna cisza.
- Liam, powiedz coś- wyszeptała.
- Tak strasznie cię kocham, wiesz? - bez chwili wachania przyblizyłem się do twarzy dziewczyny i mocno ją pocałowałem. - Który miesiąc. ? Już chce ją przytulić, powiedzieć jak bardzo ją kocham.
- 6 i ona tez już nie może się doczekac aż cie zobaczy. - uśmiechneła się pięknie i wtuliła we mnie.
- Nie moge uwierzyć, ale dlatego ucieklaś? - zapytałem przytulając dziewczynę.
- Bałam się wszystkiego co może być złe. Nie chcę niszczyc ci życia, kariery. Masz 20 lat i wiem, że chcesz się bawić. - powiedziala.
- {TI} ale nie potrzebuję imprez, tylko ciebie. Żadna dyskoteka czy tego typu sprawy nie dadzą mi tyle szczęścia co ty i Emily. Już sie nie mogę doczekąc, aż zacznę uczyć ją chodzić, mówić. Nic nie zastąpi mi tego szczęścia, które będziesz mi dawać ty. Nauczę ją jeździć na rowerze, będzie ze mna śpiewać. Pokaże jej uroki świata, ale będe bronil naszego sloneczka przed wszystkim co złe. Bede kochał Was do końca życia i nawet dłużej. - Powiedziałem patrząc się jej głęboko w oczy. .... CDN.
Hej komentujcie, bo nie wiem czy podobają wam się moje prace. I nie mam jakiejś motywacji. NIby wejść dużo, a komentarze.... bidnie... :///
piątek, 26 lipca 2013
Liam- cz.3
Niespodziewany gość spojrzał na szereg ludzi za Hazzą i pomału wycofał się.
- Przepraszam pomyliłam adresy. - stwierdziła, ale gdy usłyszałem ten głos, wiedziałem, że nie jest mi obcy. Ruszyłem biegiem do drzwi, a szklankę podałem zdziwionemu loczkowi, który stał w drzwiach i wraz z resztą przygladał sie zajściu. Wybiegłem z domu i zanim osoba zeszła ze schodków na tarasie to złapałem ją za ręke. Odwrócila się pomału i spojrzała na mnie.
- {TI}. - wyszeptalem, ale patrząc głębokw w oczy dziewczynie poznałem, że to pomyłka. Ona zdjęła szal, i jak wspomniałem nie była to moja ukochana. - przepraszam. - wyjąkałem i zmarznięty wróciłem do środka. Zabrałem swoje rzeczy i ze zrozumieniem ze strony przyjaciół wrociłem do siebie, gdzie zaległem przez kolejne dwa dni na kanapie z tonie pudełek po pizzy. Prosiłem chłopaków o spokój, ale oni i tak wiedzieli swoje, więc co chwile któryś z nich mnie odwiedzał i próbował mnie pocieszać. To jakieś gry, filmy, to próba wyciągnięcia mnei do ludzi. Na początku tej chorej sytuacji tylko w życiu prywatnym byłem przybity, ale to przejeło równiez życie zawodowe. Na koncertach nie miałem tyle energii, na wywiadach mało co ja opowiadałem, unikałem spotkań z fanami. Wraz ze zniknięciem {TI} znikneła moja chęć do życia. Staram sie jak mogę być wciąż tym samym Liamem, ale to jest silniejsze ode mnie. Brakuje mi wszystkiego co z nią związane. Przez te kilka miesięcy zrozumiałem, jak bardzo ważna była dla mnie i wciąż jest. Codziennie zasypiam z nadzieja, że obudze się rano, a ona roześmiana przywita mnie tym ślicznym uśmiechem. Nadzieja, matką głupich. Dzisiaj obiecałem Niallowi, że przyjade do niego i spędzimy męski wieczór oglądając mecz. Właśnie siedzę u niego w kuchnii i czekam aż skonczy rozbić przekąski.
- Dzisiaj mija 6 miesiąc od zniknięcia {TI} - powiedzialem bez emocji, na co moj przyjaciel przestał kucharzyć i spojrzal na mnie. Był chyba zmieszany i nie wiedzial co ma powiedziec. - Myślisz, ze jest szczęśliwa? - zapytałem, na co on ponowił swoją pracę.
- Myślę, że nigdy nie będzie tak szczęśliwa jak z tobą, Liam.- powiedzial i się do mnie uśmiechnął. Nie odezwałem sie juz nic tylko westchnąłem i pomagając przyjacielowi zanieśliśmy jedzenie do salonu, gdzie mieliśmy obejrzeć mecz. Mieliśmy, bo w pewnym momęcie zgasło światło w całym domu.
- Prosze cię, nic nie mów. - powiedział wkurzony Niall, a ja zaśmiałem sie na cały dom. Chyba po raz pierwszy od tego pamiętnego dnia. Blondyn sprawdził korki, które byly wporządku, więc wyszło na to, że ktoś zapomniał zapłacić rachunki, ale nie będe mowic po nazwisku.
- Jedziemy do mnie? - zapytałem, a Horan jak na zawołanie wybiegł z domu. Zanim znalazłem zimowa kurtkę i klucze to minelo jakies 5 minut. Wszedłem do auta, a NIall juz siedział jak trusia i czekał aż ruszę.
Po chwili zakończyliśmy to miłą wycieczke, pod czas której Nialler narzekał na nową gosposie, która ma ciągle głowe w chmurach. Zaparkowałem na podjeździe, kiedyś domu mojego i {TI}. Wysiedliśmy oboje z auta i zajeci rozmową weszliśmy na chodnik prowadzący do małego tarasu, prowadzącego do drzwi wejściowych. Gdy szukałem w kieszeni kluczy, Niall aż podladł.
- {TI}!- wykrzyczał i ciągle patrzył sie za mnie. Szybko odwrociłem się do niego tyłem i spojrzałem na siedzącą na szerokiej barierce dziewczynę. Patrzyła ze skruchą i smutkiem. Na głowie miała czapkę z białym bąblem, na dloniach białe rękawiczki, na szyji szal. Ciepło dawał jej brązowy płaszczyk, a stopy schowała z brązowe kozaki do kolan. Obok jej nóg na ziemi stała walizka. Patrzyła się, a z jej {kto} oczu poleciało kilka dużych łez, które mnie zaniepokoiły.
- Cześć Liam. Pamiętasz mnie jeszcze? - zapytała nieśmiało, po czym powoli i delikatnie zeskoczyła z murku, stajac jakieś trzy metry ode mnie.
- Boże. - powiedziałem uradowany widokiem całej i zdrowej dziewczyny, którą wciąż kocham nad życie. Podszedłem do niej szybko i chciałem ją przytuli podnosząc ją do góry, ale ona wyczuła mój zamiar i odsuneła się ode mnie. - Myslałem, że chcesz wrócic. ? - zapytałem zdziwiony zachowaniem dziewczyny. Była niesmiala, nie pewna tej całej sytuacji, jakby mnie nie znała.
- Możemy pogadać. ? - zapytała, po czym spojrzała znaczaco na Nialla.
- To ja może już pójde, narazie. - powiedział i szedł już w strone bramki. - Ooo. {TI}. Dobrzę cię znowu widziec. - uśmiechnąl się do niej, po czym zniknął za krzewami pokrytymi sniegiem. Koniec zimy, ale jeszcze jest chłodno.
- Pewnie rządasz ode mnie wyjaśnień. - dziewczyna posmutniała i schyliła głowę.
- Wejdźmy do środka, zmarzniesz. - stwierdziłem, ale ona pokiwała przecząco głową i została w tym samym miejscu.
- Nie miałam innego wyjścia, musiałam stąd wyjechac. Chciałam zaczać wszystko od nowa, ale nie potrafiłam bez ciebie nawet normalnie przezyc chociażby jednego dnia. Codziennie karciłam się za ten głupi pomysl. Idiotka ze mnie. - powiedziała po czym załamana oparła się o murek.
- Nigdy tak ci nie wolno mowic. - powiedziałem i wytarłem jej łezki z policzkow. Kiedy dotknąłem jej zmarzniątego policzka, ona zamkneła oczy i usmiechneła się lekko.
Sorry, ze taki krótki. :// Co tam u Was.? Już połowa wakacji za nami.. :( Jak to szybko leci..
Ale to co sie wydarzyło to już nasze. :D co do imagina, to jak myślicie jaki jest powód ucieczki przed Liamem? Może ktoś ma jakis pomysł na zakończenie. ? pisać.
Ps. zapraszam na mój drugi blog. :**
pss. Mam faze na tę piosenkę i pomimo, że w 100 % nie pasuje to łapcie ją :D
czwartek, 25 lipca 2013
Liam -cz.2
- Była tu od godziny 08:20 w pokoju 2022. Jakąś godzine temu wymeldowała się. Wiem, że nie powinnam, ale słyszałam jej rozmowę telefoniczną. Mówila cos o ukryciu sie przez, jak dobrze pamietam Liamem. - powiedziała. Podziękowałem jej i wyszedłem z budynku. Wsiadłem do swojego auta i oparłem się o kierownice, a podem z nia uderzyłem dłonmi. Co chce przede mną ukryc.? Zdrada? Choroba? Siedziałem kilka minut w samochodzie i zastanawialem się co jest przyczyną nagłego znikniecia {TI}. Postanowiłem wrócić do domu i wraz z przyjaciółmi odnaleść dziewczynę. Odpalilem silnik i ruszyłem w stronę domu.
***Oczami Lou***
- El co sie dzieje? - zapytałem mojej dziewczyny, która stała na taranie i próbowała unormować oddech. Nie dostałem odpowiedzi, więc podszedłem i mocno ją przytuliłem. Staliśmy tak chwilkę, a ona nagle się ode mnie odsuneła.
- Ja widziałam ja dzisiaj rano o 7. Zadzwoniła do mnie i prosiła o spotkanie, to się z nia spotkałam tu w domu. Płakała i chciała pożyczyć pieniądze. Nie mogłam jej odmówić, wiec jej pożyczylam te 4 tysiące, ale kilka godzin później pieniądze znow były na moim koncie. Mówiła, ze jedzie do tego hotelu, a potem wyszła z domu. - powiedziała zdenerwowana. - A co jak jej się coś stało? - zapytała i sie rozpłakała. El jest wrażliwa, a jeszcze przyjaźni się z {TI}, wiec to jeszcze większe zakłopotanie dla niej.
- Nawet tak nie myśl. Będzie dobrze. - powiedziałem i złapałem ją za ręke. Zaprowadziłem dziewczynę do środka, a tam zasnela na kanapie. Po jakiś 20 miutach do domu wpadł roztrzęsiony Liam, który od razu podążył do barku. Wyjął szklaneczke i nalał do niej jakis alkohol. Wstałem i podszedłem do niego. Wziąłem szklankę, a cała zawartosc wylałem do doniczki z kwiatkiem.
- Ej! - krzyknął ze skwaszoną mina.
- Przecież, wiesz, ze ci nie wolno. - powiedziałem i wróciłem na swoje miejsce. Przeczesałem włosy dłonią i spojrzalem na chłopaka.
- Juz mnie nic nie obchodzi. - stwierdził i spojrzał na zdjęcie. On i Ona.
- Jak tam w tym hotelu? - zapytałem z ciekawością.
- Była tam, ale spóźniłem się o godzinę. Ponoć rozmawiala z kimś o tym, aby ukryć się przede mną -powiedział.
- Wiesz, El rozmawiała z kims dzisiaj jakoś po 17 przez telefon. No..- powiedziałem i spojrzalem znaczaco na komórke dziewczyny, ktora lezała na stoliku. Brunetka słodko spala, ale i tak było ryzyko, ze nas nakryje na szperaniu w jej telefonie.
- Ni - e. - zrezygnowal Liam, choć znów przemyslał, ale ponownie odmówił.
- {TI} pożyczyla 4 tysiące od Eleanor, ale za kilka godzin oddała. - opowiedziałem przyjacielowi.
*** Oczami Liama***
- Po co jej te pieniądze. ? - zapytałem, ale potem stwierdziłem, że miała dostęp do naszego wspólnego konta, więc dlaczego pożyczyła od przyjaciółki.
Siedzimy tak z Lou już druga godzinę i szukamy sposobu na znalezienie mojej zguby. Żadnego telefonu, żadnej wiadomości. W tym czasie obudziła się dziewczyna, która była bardzo przejęta tą sytuacją. Po chwili jej telefon zadzwonił, a ona spojrzała na ekran.
- Prywatny.- stwierdzila i zerkneła to na mnie to na swojego chłopaka. Z niepewnoscią sięgneła po komórkę i nacisneła zielona słuchawke, rozpoczynajac rozmowe.
- Tak? - zapytała niesmiało, ale zaraz jej mina sie jakby polepszyła i rozpogodniała. - Boże, {TI} jak ja sie martwiłam. Nic ci nie jest? - zapytała. - Szuka cie wszędzie. - wtedy spojrzała na mnie i wiedziałem, że moja ukochana mowi o mnie. - Jak to urywasz z nimi kontatk? - dziewczyna aż wstała z kanapy i zaczeła chodzic po pokoju. - Ale.. {TI}, jakie żegnaj.? - wrzasnela, ale {TI} sie rołączyła.
- i? - zapytałem. - Gdzie ona jest?
- Powiedziała, że urywa z nimi kontakt. Pożegnała się i rozłaczyła.
*** 4 Miesiące poźniej***
Wciąż nie odnalazłem {TI}. Gotowy byłem zgłosić jej zaginięcie na policji, ale przeciez jej nie porwali ani nic. Zadzwoniła i mówiła, że jest wszystko ok, ale nie wierze w to. Dzwoniłem do jej rodziny w Polsce, ale oni stwierdzili, że jej nie ma, a gdy dzowni to mówi, że wciąż jesteśmy razem. Media i fani zaczeli sie interesować tym, że u mojego boku brak pewnej osóbki. Po tygodniu od jej zniknięcia napisała mi smsa z prywatnego numer, w którym oświadczyła, że jest bezpieczna, przeprasza z wszystko i dziękuje, że dałem jej szczęście.Więcej nic, ale prznajmniej to. Nie wiem gdzie mieszka, co robi. Z nikim ze znajomych się nie kontaktowała, przynajmniej mi tak mówią. Dzisiaj mam zaproszenie do Harrego do domu, gdzie mają być moi kumple z dziewczynami. Chcą dla mnie jakiegos zajecia, więc pójdę.
Niall i ja jako jedyni poszliśmy sami, więc przyjechał po mnie i razem pojechaliśmy do przyjaciela. Gdy weszliśmy wszyscy juz byli gotowi do ropoczęcia małej imprezy. W tle grała muzyka, na stole rozstawione były przekąski i napoje, a kazdy byl w swietnym humorze. Po godzinie imprezy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Każdy nasz znajomy był własnie tu, więc zdziwiliśmy się. Gospodarz domu poszedł zobaczyć kto go odwiedził, a wszyscy staneliśmy kilka metrów za nim. Trzymałem w dłoni szklanke i czekałem.
Lokowaty otworzył drzwi, a za jego postacią zauwarzyłem charakterystyczną zimową czapkę. Początek zimy, a już zasypalo pol kraju, wiec osoba była ciepło ubrana. Dojrzenie jej twarzy sprawiała małą trudność. Niespodziewany gość spojrzał na szereg ludzi za Hazzą i pomału wycofał się.
- Przepraszam pomylilam adresy. - stwierdziła, ale gdy usłyszałem ten głos...
ale mam lenia.. Haha. Idę wlasnie cos zjesc. Jutro kolejna czesc. Jak juz wspominalam możecie wysylac mi swoje prace . Zrobilam zakładkę KONTAKT wiec nie ma problemu z jego nawiązaniem. Zapraszam do komentowania
***Oczami Lou***
- El co sie dzieje? - zapytałem mojej dziewczyny, która stała na taranie i próbowała unormować oddech. Nie dostałem odpowiedzi, więc podszedłem i mocno ją przytuliłem. Staliśmy tak chwilkę, a ona nagle się ode mnie odsuneła.
- Ja widziałam ja dzisiaj rano o 7. Zadzwoniła do mnie i prosiła o spotkanie, to się z nia spotkałam tu w domu. Płakała i chciała pożyczyć pieniądze. Nie mogłam jej odmówić, wiec jej pożyczylam te 4 tysiące, ale kilka godzin później pieniądze znow były na moim koncie. Mówiła, ze jedzie do tego hotelu, a potem wyszła z domu. - powiedziała zdenerwowana. - A co jak jej się coś stało? - zapytała i sie rozpłakała. El jest wrażliwa, a jeszcze przyjaźni się z {TI}, wiec to jeszcze większe zakłopotanie dla niej.
- Nawet tak nie myśl. Będzie dobrze. - powiedziałem i złapałem ją za ręke. Zaprowadziłem dziewczynę do środka, a tam zasnela na kanapie. Po jakiś 20 miutach do domu wpadł roztrzęsiony Liam, który od razu podążył do barku. Wyjął szklaneczke i nalał do niej jakis alkohol. Wstałem i podszedłem do niego. Wziąłem szklankę, a cała zawartosc wylałem do doniczki z kwiatkiem.
- Ej! - krzyknął ze skwaszoną mina.
- Przecież, wiesz, ze ci nie wolno. - powiedziałem i wróciłem na swoje miejsce. Przeczesałem włosy dłonią i spojrzalem na chłopaka.
- Juz mnie nic nie obchodzi. - stwierdził i spojrzał na zdjęcie. On i Ona.
- Jak tam w tym hotelu? - zapytałem z ciekawością.
- Była tam, ale spóźniłem się o godzinę. Ponoć rozmawiala z kimś o tym, aby ukryć się przede mną -powiedział.
- Wiesz, El rozmawiała z kims dzisiaj jakoś po 17 przez telefon. No..- powiedziałem i spojrzalem znaczaco na komórke dziewczyny, ktora lezała na stoliku. Brunetka słodko spala, ale i tak było ryzyko, ze nas nakryje na szperaniu w jej telefonie.
- Ni - e. - zrezygnowal Liam, choć znów przemyslał, ale ponownie odmówił.
- {TI} pożyczyla 4 tysiące od Eleanor, ale za kilka godzin oddała. - opowiedziałem przyjacielowi.
*** Oczami Liama***
- Po co jej te pieniądze. ? - zapytałem, ale potem stwierdziłem, że miała dostęp do naszego wspólnego konta, więc dlaczego pożyczyła od przyjaciółki.
Siedzimy tak z Lou już druga godzinę i szukamy sposobu na znalezienie mojej zguby. Żadnego telefonu, żadnej wiadomości. W tym czasie obudziła się dziewczyna, która była bardzo przejęta tą sytuacją. Po chwili jej telefon zadzwonił, a ona spojrzała na ekran.
- Prywatny.- stwierdzila i zerkneła to na mnie to na swojego chłopaka. Z niepewnoscią sięgneła po komórkę i nacisneła zielona słuchawke, rozpoczynajac rozmowe.
- Tak? - zapytała niesmiało, ale zaraz jej mina sie jakby polepszyła i rozpogodniała. - Boże, {TI} jak ja sie martwiłam. Nic ci nie jest? - zapytała. - Szuka cie wszędzie. - wtedy spojrzała na mnie i wiedziałem, że moja ukochana mowi o mnie. - Jak to urywasz z nimi kontatk? - dziewczyna aż wstała z kanapy i zaczeła chodzic po pokoju. - Ale.. {TI}, jakie żegnaj.? - wrzasnela, ale {TI} sie rołączyła.
- i? - zapytałem. - Gdzie ona jest?
- Powiedziała, że urywa z nimi kontakt. Pożegnała się i rozłaczyła.
*** 4 Miesiące poźniej***
Wciąż nie odnalazłem {TI}. Gotowy byłem zgłosić jej zaginięcie na policji, ale przeciez jej nie porwali ani nic. Zadzwoniła i mówiła, że jest wszystko ok, ale nie wierze w to. Dzwoniłem do jej rodziny w Polsce, ale oni stwierdzili, że jej nie ma, a gdy dzowni to mówi, że wciąż jesteśmy razem. Media i fani zaczeli sie interesować tym, że u mojego boku brak pewnej osóbki. Po tygodniu od jej zniknięcia napisała mi smsa z prywatnego numer, w którym oświadczyła, że jest bezpieczna, przeprasza z wszystko i dziękuje, że dałem jej szczęście.Więcej nic, ale prznajmniej to. Nie wiem gdzie mieszka, co robi. Z nikim ze znajomych się nie kontaktowała, przynajmniej mi tak mówią. Dzisiaj mam zaproszenie do Harrego do domu, gdzie mają być moi kumple z dziewczynami. Chcą dla mnie jakiegos zajecia, więc pójdę.
Niall i ja jako jedyni poszliśmy sami, więc przyjechał po mnie i razem pojechaliśmy do przyjaciela. Gdy weszliśmy wszyscy juz byli gotowi do ropoczęcia małej imprezy. W tle grała muzyka, na stole rozstawione były przekąski i napoje, a kazdy byl w swietnym humorze. Po godzinie imprezy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Każdy nasz znajomy był własnie tu, więc zdziwiliśmy się. Gospodarz domu poszedł zobaczyć kto go odwiedził, a wszyscy staneliśmy kilka metrów za nim. Trzymałem w dłoni szklanke i czekałem.
Lokowaty otworzył drzwi, a za jego postacią zauwarzyłem charakterystyczną zimową czapkę. Początek zimy, a już zasypalo pol kraju, wiec osoba była ciepło ubrana. Dojrzenie jej twarzy sprawiała małą trudność. Niespodziewany gość spojrzał na szereg ludzi za Hazzą i pomału wycofał się.
- Przepraszam pomylilam adresy. - stwierdziła, ale gdy usłyszałem ten głos...
ale mam lenia.. Haha. Idę wlasnie cos zjesc. Jutro kolejna czesc. Jak juz wspominalam możecie wysylac mi swoje prace . Zrobilam zakładkę KONTAKT wiec nie ma problemu z jego nawiązaniem. Zapraszam do komentowania
wtorek, 23 lipca 2013
Liam - cz.1
Miałam mały problem z ułorzeniem wydarzeń. Ciągle mieszało mi sie coś z innymi imaginami. Ale jakos i coś wymysliłam:DD Normalnie padam na twarz. Dzisiaj przejechałam na rowerze prawie 50 km. ..Boli mnie ...tyłek :// Dzisiaj poświęciłam sie i oglądałam Teleexxpress i wspominali o 1D i Best Song Ever. A propos teledysku - ciągle dre łacha z Leeroya.. Hiiii, Boys.!! ♥ Niall, Shimmy
Dzisiaj na próbach dali nam w kość. Cały dzień krytyki i wrzasków, a na dodatek boli mnie głowa. Zmarnowany wróciłem do domu, gdzie pewnie czeka na mnie {TI}. Jesteśmy ze sobą od ponad dwóch lat, a zamieszkaliśmy razem jakieś 3 miesiące temu. Otworzyłem drewniane drzwi i zamiast {TI} przywitała mnie totalna ciemność i niewyraźny zapach jej perfum. Zaświeciłem światło i udałem się do sypialnii, mając nadzieję, że może tylko zasneła. Martwiłem się, bo zawsze mnie wita z uśmiechem, a gdy ma zamier wyjść informuje mnie o tym. Wtedy nie boje sie o nią. Ta sytuacja mnie przerosła, gdy w żadnym z pomieszczeń w naszym domu nie było śladu dziewczyny. Postanowiłem do niej zadzwonić. Sygnał. Dwa. Trzy. Odrzuciła polączenie? Próba dodzwonienia się do mojej ukochanej powtórzyła się jeszcze kilka razy, ale za każdym razem odrzucała mnie, aż wkońcu wylaćzyła telefon. Dzwoniłem do naszych przyjaciół z zapytaniem co się z nią dzieje, ale każdy zaprzeczał, że ją widzial lub wie co się z nią dzieje. Został mi jeszcze numer do Harrego.
Ten wogóle nieodebrał. Byłem bardzo przerażony, że coś poważnego stalo sie {TI}. Usiadłem zmarnowany na sofie w salonie i próbowałem wymyśleć miejsce, które mogla odwiedzić {TI}. Nie była zbyt imprezowa, wiec imprezy odpadają. Jej najlepsza przyjaciołka wyjechała na wakacje, a rodzina jest w Polsce.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Od razu pomyślałem, że coś się stało, bo {TI} przecież ma klucze. Pobiegłem do drzwi i je otworzyłem. Do środka wpadł Lou i El. Teraz przypomniałem sobie, że nie dzwoniłem do El, a ona świetnie dogadywała się z moą ukochaną, więc mogła coś wiedzieć.
Zaprosiłem gości do środka.
- I co {TI} się znalazła? - zapytał Lou i rozsiadając się na kanapie oglądał TV. El była podejrzanie skrępowana i wystraszona.
- Dobra El, marna z ciebie aktorka. - stwierdzialem siadając naprzeciw pary. Byłem zmartwiony, ale także wkurzony. Przyłorzyłem obie dłonie do twarzy, po czym przeczesałem nimi wlosy. Z mojmi słowami El jeszcze bardziej nabrała strachu i próbowała uniknąć kontaktu wzrokowego ze mną. - Gdzie {TI} ? - zapytałem dość głośno, co wywołało małe oburzenie u Lou. Przeprosiłem wzrokiem, po czym spojrzałem na dziewczyne.
- Nie wiem. - powiedziala cicho. Lou objał ją ramieniem.
- El ty coś wiesz.? - zapytał jej chłopak, po czym spojrzał na mnie.
- Proszę, jeżeli coś wiesz to mi powiedz. - ja już nie miałem siły. Błagałem ją, aby mi powiedziała co się dzieje z {TI}. El tylko pokiwała przecząco głową. Zaczeła bawić się palcami Lou, jakby chciała wyładować w ten sposób zdenerwowanie.
- El, do jasnej cholery. !!! - wykrzyczałem i wstałem z sofy.
- Liam!- Lou zwrócile mi uwagę. Przytulił mocniej brunetkę i pocalował ją w czolo.
- Sorry, ale co byś zrobił na mojm miejscu. A co jakby El tak znikla.? - zapytałem zdenerwowany.
- El, słonce. - próbował ją uspokojć Lou. Chodziłem po pokoju i próbowałem ustalić jakieś fakty. Może ją czymś nieświadomnie urazielm i chciala jakoś odreagować.? Jednak nic mi nie przyszło do głowy.
Walnąłem sie bezradnie na fotel i spojrzałem na parę. Lou przytulał swoją ukochaną, a ona smutna wpatrywała się w wazonik na stoliku, który zresztą sama kupiła dla nas.
- El, proszę cię. - zaczałem znów błagać dziewczynę, a ona wstała. Poprawiła białą koszulke, wziela kilka oddechów i podeszła do biurka. Wzieła długopis i mala zielona, samoprzylepną karteczkę, po czym coś na niej napisała.
- Tu ostatni raz ją widziałam. - powiedziała i podała mi karteczke, na której widnial adres jakiegoś Londyńskiego hotelu.
- Dzięki. - powiedziałem i od razu wstałem. - Zostaniecie tu? - zapytałem, a oni pokiwali twierdząco glową. El była chyba bardzo przejęta, że zdradzila mi miejsce przebywania mojej dziewczyny, która chyba ma mnie dość. Miałam nadzieje, że wciąż będzie w tym hotelu, ale znam {TI} i wiem, że muszę się śpieszyc. Adres hotelu znałem bardzo dobrze, był jakieś 50 km drogii od mojej posiadłości. Wskoczyłem do auta i pojechałem do dziewczyny. Chciałem wyjaśnień.. Czego kolwiek. Sam widok jej, całej i zdrowej dał by mi dużą ulgę. Był późny wieczór, dlatego ciemne ulice oświetlały jedynie lampy i reklamy przydrożnych sklepów. Dzieki, ze nie było korkó ani utrudnień na drodz, więc juz po kilku chwilach wysiadałem z auta. Szybkim krokiem pokonałem droge z hotelowego parkingu do wnetrza budynku.
- Dzień dobry. Szukam {TI, TN}. - powiedzialem do recepcjonistki.
-Przepraszam, ale nie moge przekazywać takich informacji. - powiedziała i wrócila znów do swojej pracy.
- Ma Pani chłopaka? - zapytałem z prosto z mostu, co troszkę obużyło kobietę.
- Mam męża, a ty nie powinieneś umawiać się z dziewczynami w swojm wieku. ? - zapytala z wyżutami.
- Co by Pani zrobiła jakby Pani mąż zaginął? - zapytałem, a starsza kobieta spojrzała na mnie. - moja ukochana znikneła i martwie się o nia. NIech mi Pani pomoże. - błagałem. Kobieta zerknela czy nikt nas nie slyszy i nachylając się poinformowała mnie o wszystkim co sama wiedziala.
- Była tu od godziny 08:20 w pokoju 2022. Jakąś godzine temu wymeldowała się. Wiem, że nie powinnam, ale słyszałam jej rozmowę telefoniczną. Mówila cos o .....
Dzisiaj na próbach dali nam w kość. Cały dzień krytyki i wrzasków, a na dodatek boli mnie głowa. Zmarnowany wróciłem do domu, gdzie pewnie czeka na mnie {TI}. Jesteśmy ze sobą od ponad dwóch lat, a zamieszkaliśmy razem jakieś 3 miesiące temu. Otworzyłem drewniane drzwi i zamiast {TI} przywitała mnie totalna ciemność i niewyraźny zapach jej perfum. Zaświeciłem światło i udałem się do sypialnii, mając nadzieję, że może tylko zasneła. Martwiłem się, bo zawsze mnie wita z uśmiechem, a gdy ma zamier wyjść informuje mnie o tym. Wtedy nie boje sie o nią. Ta sytuacja mnie przerosła, gdy w żadnym z pomieszczeń w naszym domu nie było śladu dziewczyny. Postanowiłem do niej zadzwonić. Sygnał. Dwa. Trzy. Odrzuciła polączenie? Próba dodzwonienia się do mojej ukochanej powtórzyła się jeszcze kilka razy, ale za każdym razem odrzucała mnie, aż wkońcu wylaćzyła telefon. Dzwoniłem do naszych przyjaciół z zapytaniem co się z nią dzieje, ale każdy zaprzeczał, że ją widzial lub wie co się z nią dzieje. Został mi jeszcze numer do Harrego.
Ten wogóle nieodebrał. Byłem bardzo przerażony, że coś poważnego stalo sie {TI}. Usiadłem zmarnowany na sofie w salonie i próbowałem wymyśleć miejsce, które mogla odwiedzić {TI}. Nie była zbyt imprezowa, wiec imprezy odpadają. Jej najlepsza przyjaciołka wyjechała na wakacje, a rodzina jest w Polsce.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Od razu pomyślałem, że coś się stało, bo {TI} przecież ma klucze. Pobiegłem do drzwi i je otworzyłem. Do środka wpadł Lou i El. Teraz przypomniałem sobie, że nie dzwoniłem do El, a ona świetnie dogadywała się z moą ukochaną, więc mogła coś wiedzieć.
Zaprosiłem gości do środka.
- I co {TI} się znalazła? - zapytał Lou i rozsiadając się na kanapie oglądał TV. El była podejrzanie skrępowana i wystraszona.
- Dobra El, marna z ciebie aktorka. - stwierdzialem siadając naprzeciw pary. Byłem zmartwiony, ale także wkurzony. Przyłorzyłem obie dłonie do twarzy, po czym przeczesałem nimi wlosy. Z mojmi słowami El jeszcze bardziej nabrała strachu i próbowała uniknąć kontaktu wzrokowego ze mną. - Gdzie {TI} ? - zapytałem dość głośno, co wywołało małe oburzenie u Lou. Przeprosiłem wzrokiem, po czym spojrzałem na dziewczyne.
- Nie wiem. - powiedziala cicho. Lou objał ją ramieniem.
- El ty coś wiesz.? - zapytał jej chłopak, po czym spojrzał na mnie.
- Proszę, jeżeli coś wiesz to mi powiedz. - ja już nie miałem siły. Błagałem ją, aby mi powiedziała co się dzieje z {TI}. El tylko pokiwała przecząco głową. Zaczeła bawić się palcami Lou, jakby chciała wyładować w ten sposób zdenerwowanie.
- El, do jasnej cholery. !!! - wykrzyczałem i wstałem z sofy.
- Liam!- Lou zwrócile mi uwagę. Przytulił mocniej brunetkę i pocalował ją w czolo.
- Sorry, ale co byś zrobił na mojm miejscu. A co jakby El tak znikla.? - zapytałem zdenerwowany.
- El, słonce. - próbował ją uspokojć Lou. Chodziłem po pokoju i próbowałem ustalić jakieś fakty. Może ją czymś nieświadomnie urazielm i chciala jakoś odreagować.? Jednak nic mi nie przyszło do głowy.
Walnąłem sie bezradnie na fotel i spojrzałem na parę. Lou przytulał swoją ukochaną, a ona smutna wpatrywała się w wazonik na stoliku, który zresztą sama kupiła dla nas.
- El, proszę cię. - zaczałem znów błagać dziewczynę, a ona wstała. Poprawiła białą koszulke, wziela kilka oddechów i podeszła do biurka. Wzieła długopis i mala zielona, samoprzylepną karteczkę, po czym coś na niej napisała.
- Tu ostatni raz ją widziałam. - powiedziała i podała mi karteczke, na której widnial adres jakiegoś Londyńskiego hotelu.
- Dzięki. - powiedziałem i od razu wstałem. - Zostaniecie tu? - zapytałem, a oni pokiwali twierdząco glową. El była chyba bardzo przejęta, że zdradzila mi miejsce przebywania mojej dziewczyny, która chyba ma mnie dość. Miałam nadzieje, że wciąż będzie w tym hotelu, ale znam {TI} i wiem, że muszę się śpieszyc. Adres hotelu znałem bardzo dobrze, był jakieś 50 km drogii od mojej posiadłości. Wskoczyłem do auta i pojechałem do dziewczyny. Chciałem wyjaśnień.. Czego kolwiek. Sam widok jej, całej i zdrowej dał by mi dużą ulgę. Był późny wieczór, dlatego ciemne ulice oświetlały jedynie lampy i reklamy przydrożnych sklepów. Dzieki, ze nie było korkó ani utrudnień na drodz, więc juz po kilku chwilach wysiadałem z auta. Szybkim krokiem pokonałem droge z hotelowego parkingu do wnetrza budynku.
- Dzień dobry. Szukam {TI, TN}. - powiedzialem do recepcjonistki.
-Przepraszam, ale nie moge przekazywać takich informacji. - powiedziała i wrócila znów do swojej pracy.
- Ma Pani chłopaka? - zapytałem z prosto z mostu, co troszkę obużyło kobietę.
- Mam męża, a ty nie powinieneś umawiać się z dziewczynami w swojm wieku. ? - zapytala z wyżutami.
- Co by Pani zrobiła jakby Pani mąż zaginął? - zapytałem, a starsza kobieta spojrzała na mnie. - moja ukochana znikneła i martwie się o nia. NIech mi Pani pomoże. - błagałem. Kobieta zerknela czy nikt nas nie slyszy i nachylając się poinformowała mnie o wszystkim co sama wiedziala.
- Była tu od godziny 08:20 w pokoju 2022. Jakąś godzine temu wymeldowała się. Wiem, że nie powinnam, ale słyszałam jej rozmowę telefoniczną. Mówila cos o .....
23 lipiec 2010.
23 LIPIEC 2010 ROK GODZINA 20:22
23 lipca 2010 roku mało doswiadczeni wręcz niesmiali chłopacy staneli pod podjęciem decyzji, która mogła zmienic ich życie. Zostać solistą i wrócić do domu bez niczego oprócz wspomnień z castingu do programu lub osiągnąć sukces, dzieląc się nim z pozostałymi. Pomimo interesów połączyła ich prawdziwa przyjaźń, która jest warta naśladowania.
23 lipiec 2012 roku zespół One Direction jest znany na cały świat, po którym non stop podróżuje i daje ludzie wiele szczęścia koncertujac w każdym zakądku kuli ziemskiem.
W sercu dziewczyny, która zaczarowana jest 1D dzieje sie coś nie mozliwego i nie normalnego dla innych ludzi.
Chlopcy dali nam coś waznego. Nauczyli jak działac z drużynie nawet nie znając sie, ani nie widzac.Zjednoczyli kilka milionów nastolatek, które z zapałem i radością wspierają i kochają ich.
Nauczyli jak stawić czoła ludzią, którzy chetnie zmieszali by cie z błotem.
Pokazali, że wiera i nadzieja zawsze dają nam to czego chcemy, mimo, ze początki nie zawsze są łatwe. Chociaz zdaża sie w zyciu coś nieoczekiwanego to nawet będąc mały brzdącem można sobie poradzić.
Nauczyli nas jak dzięki wsparciu przyjaciół wzbić sie na sam szczyt i z niego nie zlecieć.
Nauczyli nie zwracać uwagi na ludzi, ktorzy cie krzywdzą, ale na tych, dzięki którym jesteś szczęsliwy.
Nauczyli, że warto sie śmiać nawet z najmniej odpowiednich rzeczy. Nie przejmować się zdaniem innych i zawsze pamietać, że smiech to zdrowie.
Nauczyli, aby zawszep pamiętać o rodzinie oraz o osobach, które wierzyły w nas i kochały jeszcze za młodych lat.
Zachęcili do robienia rzeczy nie codziennych i ich nauki.
Pokazali jak zabić nudę.
Pokazali jak ważna jest pomoc, tym ktorzy jej potrzebując.
Pokazali jaką wazną rolę w życiu gra pasja i jej poszerzanie.
Dali wiele do przemyśleń.
Nauczyli zawsze bronić przyjaciół, bo większosć sukcesów zdobywamy dzięki nim.
Dziękuje. :`)
ŻYCZĘ WAM CHŁOPCY WIECZNEJ RADOŚCI I POZYTYWNEGO SPOGLĄDANIA NA ŚWIAT. SZACUNKU I ZROZUMIENIA OD LUDZI, KTÓRZY KIEDYŚ WAS SKRZYWDZILI LUB ZRANILI. PRZYJEMNOŚCI Z WYKONYWANEJ PRACY I DUZY Z OSIĄGNIĘTYCH SUKCESÓW. AMBITNYCH I PRZEMYŚLANYCH PLANOW NA PRZYSZŁOŚĆ W ŻYCIU ZESPOŁU I W ŻYCIU PRYWATNYM. DOCIERANIA DO WYMARZONEGO CELU. ENERGII ROZPIERAJACEJ WAS, FANTASTYCZNYCH I NIEZAPOMNIANYCH WSPOMNIEŃ, KTÓRYMI PODZIELICIE SIĘ W PRZYSZŁOŚCI ZE SWOJMI DZIECMI. ŻYCZE WAM NIEKOŃCZONCEGO SIE POCZUCIA HUMORU, KTÓRYM CZARUJECIE LUDZI. SAMYCH SŁONECZNYCH DNI, TRAFNYCH DECYZJI. SUKCESÓW I POWODZEŃ. KOCHAJĄCYCH FANEK ORAZ BLISKICH. ŻYCZE WAM WIĘCEJ UŚMIECHU. WYTRWAŁOŚCI I WIECZNEJ PRZYJAŹNI.
Zayn - cz. 3
Prosiła mnie, abym się nie gniewał na nią i przeslodko sie uśmiechneła. Ona myśli, że moje uczucia do niej to złość, gniew. Fakt tak bylo. No, ale właśnie. BYŁO. Zaczynam rozumieć przyslowie Kto się czubi ten się lubi. Nie miałem odwagii, aby po tych sprzeczkać i upokorzeniach jej to powiedziec, jednak chciałem stopniowo dac jej to do zrozumienia. Chyba mój plan zadziałał, bo ona powoli i ostrożnie zaczyna mnie odbierać w pozytywny sposób.
- Ja też nie byłem za miły dla ciebie, więc jesteśmy kwita. Nie wracajmy do tego. - uśmiechnąłem sie przyjaźnie. Byłem troszkę speszony jej spojrzeniem, uśmiechem i samą obecnością. Rozmowę przerwał krzyk mamy dziewczyny, który ogłosił podanie do stołu kolacji.
- Chodź, bo zaraz sie wkurzy. - zaśmiała się dziewczyna i wstała z kanapy. Postąpilem tak samo i razem zeszliśmy na dół, gdzie zasiedliśmy przy kolacji.
****OCZAMI {TI}****
- Zayn ty też jedziesz na tę wycieczkę szkolną.?- zapytała moja mama, podajac tacie półmisek z sałatką.
- Tak - powiedział chłopak i wytarł usta białą husteczką.
- Nie wspominałeś.- stwierdziłam i wziełam kolejny kęs.
- Bo nie pytałaś. - zaśmiał się. - Coż, przepyszna ta kolacja, ale muszę już iść spakować sie na jutro. - wstał, po czym sie pożegnał i jeszcze raz podziękował.
- Odprowadze cię do drzwi. - zaproponowałam i ja równiez wstałam. Razem z chłopakiem udałam sie do drzwi. Oparłam sie o framugę i patrzyłam jak Zayn zapina zamek bluzy.
- Dzięki. - powiedział i stanąl naprzeciw mnie.
- Podziękowania za kolację należą się mojej mamię. - zaśmiałam się i wskazałam ręką na wnetrze domu.
- Ale ja tu nie mówie o kolacji.- powiedział i przybliżył sie do mnie. Pocałował mój policzek i idąc tyłem uśmiechnał się do mnie. Nieśmiało zerknął na swoje buty, które dały mu zbyt duże zainteresowanie, ponieważ plecami uderzył w słup na tarasie.
- Nic mi nie jest. - powiedział od razu. Zaśmialam sie pod nosem i pokręciłam głową.
- Uważaj na siebie. - powiedziałam i chcialam zamknąć drzwi, ale usłyszalam chrząknięcie na podwórku.
- Przyjadę jutro po ciebie. - stwierdził przygryzając dolną wargę. Pokiwałam twierdząco glową i schowałam się w wnętrzu domu.
****DZIEŃ WYCIECZKI****
Leniwie otworzyłam oczy i zerknełam na zegarek w telefonie. W sumie nastawiłam budzik, ale obudziłam sie sama. Nie jestem wielbicielem wczesnego wstawania, ale raz na jakis czas pobudka o 6 rano nikomu nie zaszkodzi. Próbowałam oddblokować telefon, ale jawidocznie rozładował sie, bo nie dała znaku działania. POdłączyłam go do ładowarki i już po chwili mogłam bez problemu zobaczyć godzinę. Jednak moje spojrzenie przykuło kilka nie odebranych połączeń od Zayna. Nagle uslyszałam dzwonek dający znać, ze mamy gościa. Byłam sama w domu, więc obowiazek przywitania gości padł na mnie. Zbiegłam szybko po schodach i rzuciłam się na drzwi.
- Zayn.? - zapytalam, zamiast się przywitać.- nie spodziewałam sie ciebie tak wcześnie.- stwierdziłam otwierając drzwi szerzej i wpuszczając chlopaka do środka. Przystanoł w połowie drogi do salonu.
- Jak to wcześnie. Mamy 10 minut na autobus, którym pojedziemy nad morze.- stwierdzil i zerknął na mój strój. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie i wytrzeszczylam oczy.
- Zaspałam.! - krzyknelam na cały dom i zrezygnowana usiadlam na kanapie. Obok mnie usiadł chłopak i przyglądał mi się. - co ty tu jeszcze robisz.? - zapytałam się go ze zdziwieniem.
- Co? - zapytał.
****OCZAMI ZAYNA****
-Co ? - zapytałem zmartwionej dziewczyny, która swojm smutkiem zasmucila równiez mnie.
- Idź już.- powiedziała, jakby chciał się mnie pozbyć. Nie było to wredne wyproszenie z domu, ale i tak miałem pewnie dziwną minę.
- Wyganiasz mnie? - zapytałem sie poważnie. Nie rozumiem jej. Tu jest miła i zaczyna się ze mną dogadywać, a tu takie zachowanie. Czyżby wracała stara {TI}?
- No co ty ? - swoj grymas zmieniła w sztuczny uśmiech. - Poprostu wiem jak ci zalezy na tej wycieczce, a przeze mnie się zaraz spóźnisz na nią. - powiedziala z wyrzutem sumienia i wstała. Ja równiez wstalem i przysunąłem ja do siebie łapiąc ją w pasie. Jej ręce wylądowały na moich ramionach, a jej zdziwiona mina mnie troszkę rozśmieszała, ale też wystraszyła.
- Bardziej zalezy mi na tobie. - powiedziałem szeptem, prawie niedosłyszalnie. Zblizałem do niej twarz i spojrzałem w jej piękne oczy.
- Zayn. - wyszeptała i spojrzała na moje usta jakby chciała sprawdzić jak blisko są.
- Powiedz NIE, to przestane. - stwierdziłem pewny siebie. Z niesmiałoscią, a zarazem odwagą zbliżałem się do niej. Odsuneła się ode mnie szybko i odeszła na drugi koniec pokoju. Złapała sie za głowę i chodziła, jakby była w jakimś transie.
- Przepraszam. - powiedziałem i wycofałem się z pomieszczenie, udajac sie do drzwi wyjściowych.
- Dlaczego? - usłyszałem głos dziewczyny za plecami. Odwróciłem sie i spojrzalem na nią. Szybko pokonala dzielącą nas przestrzeń i staneła bardzo blisko mnie. - Dlaczego ? - powtórzyła pytanie, ale głośniej.
- Bo nie jestes mi obojętna. Chyba sie zakochałalem. - powiedziałem i nagle okno za nią stało się bardzo ciekawe. Bylem wyższy więc patrzyłem nad nią.
- Spójrz na mnie? - zarządała, ale nie zrobiłem tego tylko wciąż wpatrywałem się w okno i krajobraz w nim.
Zapanowała niezręczna cisza. Po chwili z ciekawości spojrzałem w jej oczy. Stała wpatrzona we mnie i oczekiwała ode mnie wyjaśnień.
- Nie chce cię do niczego zmuszać. - wyjąkalem i znów próbowałem opuść posiadłość państwa {TN}.
Byłem jakies dwa metry od drzwi, gdy zobaczyłem {TI} biegnącą do drzwi i tarasując mi wyjście.
- A może ja zadecyduje czy mnie do czegoś zmuszasz czy nie? - zapytała i wpadła we mnie całując mnie.
- Mówisz tak pod wpływe emocji czy... - nie zdąrzyłem zapytać, bo ona znów mnie pocalowała, po czym mocno się do mnie.
- Bo cie kocham, idioto.- zaśmiała się. Ja pocałowałem ją w czolo i zaproponowalem wspólny wypad nad jezioro w zamian za przeoczoną wycieczkę szkolną. Od razu sie zgodziła, więc zabralismy swoje rzeczy i pojechaliśmy mojm autem na małą wycieczkę.
- Ja też nie byłem za miły dla ciebie, więc jesteśmy kwita. Nie wracajmy do tego. - uśmiechnąłem sie przyjaźnie. Byłem troszkę speszony jej spojrzeniem, uśmiechem i samą obecnością. Rozmowę przerwał krzyk mamy dziewczyny, który ogłosił podanie do stołu kolacji.
- Chodź, bo zaraz sie wkurzy. - zaśmiała się dziewczyna i wstała z kanapy. Postąpilem tak samo i razem zeszliśmy na dół, gdzie zasiedliśmy przy kolacji.
****OCZAMI {TI}****
- Zayn ty też jedziesz na tę wycieczkę szkolną.?- zapytała moja mama, podajac tacie półmisek z sałatką.
- Tak - powiedział chłopak i wytarł usta białą husteczką.
- Nie wspominałeś.- stwierdziłam i wziełam kolejny kęs.
- Bo nie pytałaś. - zaśmiał się. - Coż, przepyszna ta kolacja, ale muszę już iść spakować sie na jutro. - wstał, po czym sie pożegnał i jeszcze raz podziękował.
- Odprowadze cię do drzwi. - zaproponowałam i ja równiez wstałam. Razem z chłopakiem udałam sie do drzwi. Oparłam sie o framugę i patrzyłam jak Zayn zapina zamek bluzy.
- Dzięki. - powiedział i stanąl naprzeciw mnie.
- Podziękowania za kolację należą się mojej mamię. - zaśmiałam się i wskazałam ręką na wnetrze domu.
- Ale ja tu nie mówie o kolacji.- powiedział i przybliżył sie do mnie. Pocałował mój policzek i idąc tyłem uśmiechnał się do mnie. Nieśmiało zerknął na swoje buty, które dały mu zbyt duże zainteresowanie, ponieważ plecami uderzył w słup na tarasie.
- Nic mi nie jest. - powiedział od razu. Zaśmialam sie pod nosem i pokręciłam głową.
- Uważaj na siebie. - powiedziałam i chcialam zamknąć drzwi, ale usłyszalam chrząknięcie na podwórku.
- Przyjadę jutro po ciebie. - stwierdził przygryzając dolną wargę. Pokiwałam twierdząco glową i schowałam się w wnętrzu domu.
****DZIEŃ WYCIECZKI****
Leniwie otworzyłam oczy i zerknełam na zegarek w telefonie. W sumie nastawiłam budzik, ale obudziłam sie sama. Nie jestem wielbicielem wczesnego wstawania, ale raz na jakis czas pobudka o 6 rano nikomu nie zaszkodzi. Próbowałam oddblokować telefon, ale jawidocznie rozładował sie, bo nie dała znaku działania. POdłączyłam go do ładowarki i już po chwili mogłam bez problemu zobaczyć godzinę. Jednak moje spojrzenie przykuło kilka nie odebranych połączeń od Zayna. Nagle uslyszałam dzwonek dający znać, ze mamy gościa. Byłam sama w domu, więc obowiazek przywitania gości padł na mnie. Zbiegłam szybko po schodach i rzuciłam się na drzwi.
- Zayn.? - zapytalam, zamiast się przywitać.- nie spodziewałam sie ciebie tak wcześnie.- stwierdziłam otwierając drzwi szerzej i wpuszczając chlopaka do środka. Przystanoł w połowie drogi do salonu.
- Jak to wcześnie. Mamy 10 minut na autobus, którym pojedziemy nad morze.- stwierdzil i zerknął na mój strój. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie i wytrzeszczylam oczy.
- Zaspałam.! - krzyknelam na cały dom i zrezygnowana usiadlam na kanapie. Obok mnie usiadł chłopak i przyglądał mi się. - co ty tu jeszcze robisz.? - zapytałam się go ze zdziwieniem.
- Co? - zapytał.
****OCZAMI ZAYNA****
-Co ? - zapytałem zmartwionej dziewczyny, która swojm smutkiem zasmucila równiez mnie.
- Idź już.- powiedziała, jakby chciał się mnie pozbyć. Nie było to wredne wyproszenie z domu, ale i tak miałem pewnie dziwną minę.
- Wyganiasz mnie? - zapytałem sie poważnie. Nie rozumiem jej. Tu jest miła i zaczyna się ze mną dogadywać, a tu takie zachowanie. Czyżby wracała stara {TI}?
- No co ty ? - swoj grymas zmieniła w sztuczny uśmiech. - Poprostu wiem jak ci zalezy na tej wycieczce, a przeze mnie się zaraz spóźnisz na nią. - powiedziala z wyrzutem sumienia i wstała. Ja równiez wstalem i przysunąłem ja do siebie łapiąc ją w pasie. Jej ręce wylądowały na moich ramionach, a jej zdziwiona mina mnie troszkę rozśmieszała, ale też wystraszyła.
- Bardziej zalezy mi na tobie. - powiedziałem szeptem, prawie niedosłyszalnie. Zblizałem do niej twarz i spojrzałem w jej piękne oczy.
- Zayn. - wyszeptała i spojrzała na moje usta jakby chciała sprawdzić jak blisko są.
- Powiedz NIE, to przestane. - stwierdziłem pewny siebie. Z niesmiałoscią, a zarazem odwagą zbliżałem się do niej. Odsuneła się ode mnie szybko i odeszła na drugi koniec pokoju. Złapała sie za głowę i chodziła, jakby była w jakimś transie.
- Przepraszam. - powiedziałem i wycofałem się z pomieszczenie, udajac sie do drzwi wyjściowych.
- Dlaczego? - usłyszałem głos dziewczyny za plecami. Odwróciłem sie i spojrzalem na nią. Szybko pokonala dzielącą nas przestrzeń i staneła bardzo blisko mnie. - Dlaczego ? - powtórzyła pytanie, ale głośniej.
- Bo nie jestes mi obojętna. Chyba sie zakochałalem. - powiedziałem i nagle okno za nią stało się bardzo ciekawe. Bylem wyższy więc patrzyłem nad nią.
- Spójrz na mnie? - zarządała, ale nie zrobiłem tego tylko wciąż wpatrywałem się w okno i krajobraz w nim.
Zapanowała niezręczna cisza. Po chwili z ciekawości spojrzałem w jej oczy. Stała wpatrzona we mnie i oczekiwała ode mnie wyjaśnień.
- Nie chce cię do niczego zmuszać. - wyjąkalem i znów próbowałem opuść posiadłość państwa {TN}.
Byłem jakies dwa metry od drzwi, gdy zobaczyłem {TI} biegnącą do drzwi i tarasując mi wyjście.
- A może ja zadecyduje czy mnie do czegoś zmuszasz czy nie? - zapytała i wpadła we mnie całując mnie.
- Mówisz tak pod wpływe emocji czy... - nie zdąrzyłem zapytać, bo ona znów mnie pocalowała, po czym mocno się do mnie.
- Bo cie kocham, idioto.- zaśmiała się. Ja pocałowałem ją w czolo i zaproponowalem wspólny wypad nad jezioro w zamian za przeoczoną wycieczkę szkolną. Od razu sie zgodziła, więc zabralismy swoje rzeczy i pojechaliśmy mojm autem na małą wycieczkę.
poniedziałek, 22 lipca 2013
BEST SONG EVER
Zayn- cz.2
- Nic ci nie jest .? - zapytał i podparł sie na łokciach.
- Nie, a tobie. ? - równiez zapytałam, ale wciąż nie mogłam przestac się śmiac.
- Jest ok. - powiedział i wstał, podajac mi dłoń, która nie pewnie chwyciłam. Z jego pomoca wstałam, a następnie oczepałam się z niewidzialnego kurzu na spodenkach.
- Dzieci, po tej lekcji możecie iść do domu. Lekcje odwołane z powodu konferencji. Możecie iść sie przebrać. - krzyki nauczyciela ucieszyły wszystkich, więc po sali rozległy sie piski i brawa. Każdy z wielkim uśmiechem na twarzy udal sie do szatni. Weszłam jako ostatnia do damskiej szatnii i od razu spotkalam sie z dziwnymi spojrzeniami dziewczyn.
- Co .? - zapytałam i nie czekając na głębsze odpowiedzi poszłam na swoje miejsce. Usiadłam na ławce i rozwiązywałam sznurowki, aby móc się przebrać. Jednak znów wścibskie spojrzenia dziewczyn nie dały mi spokoju.
- No co . ?- zapytałam, już lekko zdenerwowana. Lampia sie jak nie wiem co, ale wyjaśnień to zadna nie da.
- I ty mi chcesz powiedziec, ze Zayn na ciebie nie leci . ? - zaśmiała się jedna.
- Dajcie już z tym spokój. - stwierdziłam i zmieniłam swój strój. Byłam zła na nie, że tak sie mnie uczepiły i to nie z mojej winy. Przecież nie prosilam Zayna o pomoc przy ćwiczeniach, ani nie wymusiłam tego co mowił do mnie. Chociaż pewnie i tak się zgrywa. Jednak, gdyby to co sie dziej bylo szczere to nie odmówiłabym mu. Może i jest wkurzający i lubie się z niego smiać to jest przeciez przystojny i inteligentny. Po przebraniu sie pożegnałam chłodno moje kolezanki i wyszłam na korytarz, którym udałam sie do szafki. Otworzyłam ją i wsadziłam do niej kilka książek. Na ramie przełozyłam potrzebną mi torbe i zamknelam drziczki. Przypomniało mi sie jak dzisiaj rano, właśnie tu zostałam potraktowana przez mulata. Na korytarzu świeciło pustkami, więc powoli, nie spiesząc się udałam sie w stronę schodów, a następnie ku wyjściu. Pchnelam ogromne, szklane drzwi i wyszłam przed budynek szkoly. Przystanełam na sekunde i zaciągnełam się świeżym czerwcowym powietrzem. Odruchowo spojrzałam na parking szkolny i ujrzałam tam mulata rozmawiającego ze swojm przyjacielem, a zarazem chłopakiem mojej przyjaciólki. Chcialabym z nim pogadać o tej dzisiajszej zmianie, ale nie wiem jak mam zacząć rozmowę. Wpatrywałam się w mulata stojącego przy samochodzie Crisa, który co chwilę przeczesywał włosy dłonią. Spojrzała na mnie odruchowo, ale tylko sprawdził kto mu sie przygląda, więc znów zaczął rozmowę z przyjacielem. Zrezygnowana wyszłam przez bramę szkoły i udałam sie spacerem do domu, który jest jakies 10 minut drogi stąd. Maszerujac do domu oglądałam okolicę, która i tak jest mi bardzo dobrze znana.
- {TI} ! - usłyszałam męski glos za sobią, więc z ciekawościa się odwróciłam. Głos należał do Zayna, który zdyszany biegł w moja stronę.
- Zayn ? - zapytałam, bo nie mogłam w to uwierzyć. Podszedl do mnie i stanął kilkanaście centymetrów ode mnie.
- Idę w te samą strone i pomyslałem czy nie przyda ci sie towarzystwo. - zasmiał się i nerwono zwilrzył usta.
- Czemu nie. - powiedziałam i razem z chłopakiem udałam sie w strone domu. Po niezręcznej ciszy musialam wyjaśnic dzisiejszy dzień i zachowanie Malika wobec mnie.
- Słuchaj Zayn. W co ty grasz. ? - zapytałam z pełna powagą w głosie.
- Ale o co ci chodzi.? - zapytał ze zdziwieniem. Bylismy już blisko naszych domów, więc zatrzymaliśmy sie na ulicy, więc mogłam spojrzeć mu w oczy. Może dzięki tej czynności wyczytam z jego mimiki i oczu co tak naprawde knuje.
- Twoja dzisiejsza zmiana. - powiedziałam jakby to było oczywiste.
- Pomyślałem, że chyba poraz zatopić topór wojenny. Wkońcu jesteśmy dorośli, a zachowujemy sie jak dzieci.- zaśmiał sie, ale po chwili spowarzniał.
- Mówisz całkiem poważnie czy chcesz się ze mnie ponabijac. ? - zapytałam z ciekawością i całkowitą pewnoscią siebie.
- Powaga. - powiedział i podał mi ręke, która bez wahania uścisnełam.
- Musze juz isć. No wiesz wycieczkaw niedzielę. - powiedzialam i oddaliłam sie od niego na kilka kroków. Chciałam przejść przez ulicę i szybko iść do domu. Nagle poczułam mocne szarpnięcie do tyłu. Ktoś, właściwie to nie ktoś tylko pewnie Zayn złapał mnie za biodra i pociągnął do tyłu. Runelismy na ziemie, a ja zobaczyłam rozpędzoną ciężarówkę, która śmigneła mi przed oczami. Leżałam na asfalcie, a chlopak obok mnie. Miał zdartą skórę na dloni, co nie wyglądało za ciekawie.
- Zayn, wszystko ok .? - zapytałam z przerażeniem.
-Tak. Prawie wpadłaś pod tą ciężarówkę. ! - stwierdził. Wstaliśmy oboje, a ja wziełam jego dłoń w swoje. Wyjełam husteczki z torby i przyłorzyłam do rany.
- Uratowałes mnie. - powiedziałam skupiajac się na wycieraniu krwi z dłoń mulata. - Dziekuje. - powiedziałam zerkając w jego oczy. Staliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Dzieliły nas minimetry. Zbliżyłam się do niego i go pocałowałam.
- Przepraszam. - powiedziałam i speszona poszłam do domu. On mieszka 2 domy dalej tylko naprzeciwko, więc powoli zwinął sie tez do domu.
***SOBOTA***
Jutro wycieczka, więc musialam iśc na male zakupy, przy których oczywiście towarzyszyła mi Viola. Opowiedzialam jej o wczorajszej sytuacji na jezdni, a ona oczywiście stwierdział, że to miłosć. Nie wydaje mi sie. No bo jezeli ktoś kogos uratuje przed śmiercią lub utrata zdrowia to musi być w kims zakochany po uszy. Nie! Z zakupów wróciłam sama, ponieważ Viola umowiła sie z Crisem w kinie.
- Wróciłam !!! - wydarlam sie na cały dom, gdy tylko przekroczyłam jego próg. Zobaczyłam na korytarzu nieznajoma parę butów. Niesmialo weszlam do salonu, gdzie na brazowej kanapie wraz z moimi rodzicami siedział Zayn.
- O {TI} jestes. Zaprosiłam Zayna na kolacje, bo jego rodzice wyjechali na weekend, a przy okazji chcieliśmy wszyscy mu podziękować, że cie uratowal.- powiedziała moja mam , będąc wpatrzona w chlopaka jak w obrazek. - Może poczekacie na kolację na górze, co.? - zapytala.
- Tak, jasne. Zapraszam. - uśmiechnełam sie do Zayna i pokazałam mu droge do mojego pokoju, ale on przepuścił mnie pierwszą.
Pchnełam drewniane drzwi, które prowadziły do mojego kącika. Oboje usiedlismy na czerwonej sofie w kącie pokoju.
- Dziękuje, przepraszam i proszę. - powiedziałam do chlopaka, który był bardzo zestresowany ta sytuacją.
- Co.? - zapytał z nieśmiałym uśmiechem, który poprostu mnie zabił.
- Dziekuje za uratowanie mnie, przepraszam za moje zachowanie i prosze nie gniewaj sie już na mnie.- powiedziałam i się uśmiechnełam.
****Oczami Zayna****
Porosiła mnie, abym się nie gniweał na nią i przeslodko sie uśmiechneła. Ona myśli, że moje uczucia do niej to złość, gniew. Fakt tak bylo. No, ale właśni. BYŁO. Zaczynam rozumieć przyslowie Kto się czubi ten się lubi.
Kolejna część we wtorek :) Zapraszam serdecznie. :) - LOLLS :** sorry za błędy, ale nie chce mi sie tego czytać. i poprawiac. Dziwny ten imagin. -.-
- Nie, a tobie. ? - równiez zapytałam, ale wciąż nie mogłam przestac się śmiac.
- Jest ok. - powiedział i wstał, podajac mi dłoń, która nie pewnie chwyciłam. Z jego pomoca wstałam, a następnie oczepałam się z niewidzialnego kurzu na spodenkach.
- Dzieci, po tej lekcji możecie iść do domu. Lekcje odwołane z powodu konferencji. Możecie iść sie przebrać. - krzyki nauczyciela ucieszyły wszystkich, więc po sali rozległy sie piski i brawa. Każdy z wielkim uśmiechem na twarzy udal sie do szatni. Weszłam jako ostatnia do damskiej szatnii i od razu spotkalam sie z dziwnymi spojrzeniami dziewczyn.
- Co .? - zapytałam i nie czekając na głębsze odpowiedzi poszłam na swoje miejsce. Usiadłam na ławce i rozwiązywałam sznurowki, aby móc się przebrać. Jednak znów wścibskie spojrzenia dziewczyn nie dały mi spokoju.
- No co . ?- zapytałam, już lekko zdenerwowana. Lampia sie jak nie wiem co, ale wyjaśnień to zadna nie da.
- I ty mi chcesz powiedziec, ze Zayn na ciebie nie leci . ? - zaśmiała się jedna.
- Dajcie już z tym spokój. - stwierdziłam i zmieniłam swój strój. Byłam zła na nie, że tak sie mnie uczepiły i to nie z mojej winy. Przecież nie prosilam Zayna o pomoc przy ćwiczeniach, ani nie wymusiłam tego co mowił do mnie. Chociaż pewnie i tak się zgrywa. Jednak, gdyby to co sie dziej bylo szczere to nie odmówiłabym mu. Może i jest wkurzający i lubie się z niego smiać to jest przeciez przystojny i inteligentny. Po przebraniu sie pożegnałam chłodno moje kolezanki i wyszłam na korytarz, którym udałam sie do szafki. Otworzyłam ją i wsadziłam do niej kilka książek. Na ramie przełozyłam potrzebną mi torbe i zamknelam drziczki. Przypomniało mi sie jak dzisiaj rano, właśnie tu zostałam potraktowana przez mulata. Na korytarzu świeciło pustkami, więc powoli, nie spiesząc się udałam sie w stronę schodów, a następnie ku wyjściu. Pchnelam ogromne, szklane drzwi i wyszłam przed budynek szkoly. Przystanełam na sekunde i zaciągnełam się świeżym czerwcowym powietrzem. Odruchowo spojrzałam na parking szkolny i ujrzałam tam mulata rozmawiającego ze swojm przyjacielem, a zarazem chłopakiem mojej przyjaciólki. Chcialabym z nim pogadać o tej dzisiajszej zmianie, ale nie wiem jak mam zacząć rozmowę. Wpatrywałam się w mulata stojącego przy samochodzie Crisa, który co chwilę przeczesywał włosy dłonią. Spojrzała na mnie odruchowo, ale tylko sprawdził kto mu sie przygląda, więc znów zaczął rozmowę z przyjacielem. Zrezygnowana wyszłam przez bramę szkoły i udałam sie spacerem do domu, który jest jakies 10 minut drogi stąd. Maszerujac do domu oglądałam okolicę, która i tak jest mi bardzo dobrze znana.
- {TI} ! - usłyszałam męski glos za sobią, więc z ciekawościa się odwróciłam. Głos należał do Zayna, który zdyszany biegł w moja stronę.
- Zayn ? - zapytałam, bo nie mogłam w to uwierzyć. Podszedl do mnie i stanął kilkanaście centymetrów ode mnie.
- Idę w te samą strone i pomyslałem czy nie przyda ci sie towarzystwo. - zasmiał się i nerwono zwilrzył usta.
- Czemu nie. - powiedziałam i razem z chłopakiem udałam sie w strone domu. Po niezręcznej ciszy musialam wyjaśnic dzisiejszy dzień i zachowanie Malika wobec mnie.
- Słuchaj Zayn. W co ty grasz. ? - zapytałam z pełna powagą w głosie.
- Ale o co ci chodzi.? - zapytał ze zdziwieniem. Bylismy już blisko naszych domów, więc zatrzymaliśmy sie na ulicy, więc mogłam spojrzeć mu w oczy. Może dzięki tej czynności wyczytam z jego mimiki i oczu co tak naprawde knuje.
- Twoja dzisiejsza zmiana. - powiedziałam jakby to było oczywiste.
- Pomyślałem, że chyba poraz zatopić topór wojenny. Wkońcu jesteśmy dorośli, a zachowujemy sie jak dzieci.- zaśmiał sie, ale po chwili spowarzniał.
- Mówisz całkiem poważnie czy chcesz się ze mnie ponabijac. ? - zapytałam z ciekawością i całkowitą pewnoscią siebie.
- Powaga. - powiedział i podał mi ręke, która bez wahania uścisnełam.
- Musze juz isć. No wiesz wycieczkaw niedzielę. - powiedzialam i oddaliłam sie od niego na kilka kroków. Chciałam przejść przez ulicę i szybko iść do domu. Nagle poczułam mocne szarpnięcie do tyłu. Ktoś, właściwie to nie ktoś tylko pewnie Zayn złapał mnie za biodra i pociągnął do tyłu. Runelismy na ziemie, a ja zobaczyłam rozpędzoną ciężarówkę, która śmigneła mi przed oczami. Leżałam na asfalcie, a chlopak obok mnie. Miał zdartą skórę na dloni, co nie wyglądało za ciekawie.
- Zayn, wszystko ok .? - zapytałam z przerażeniem.
-Tak. Prawie wpadłaś pod tą ciężarówkę. ! - stwierdził. Wstaliśmy oboje, a ja wziełam jego dłoń w swoje. Wyjełam husteczki z torby i przyłorzyłam do rany.
- Uratowałes mnie. - powiedziałam skupiajac się na wycieraniu krwi z dłoń mulata. - Dziekuje. - powiedziałam zerkając w jego oczy. Staliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Dzieliły nas minimetry. Zbliżyłam się do niego i go pocałowałam.
- Przepraszam. - powiedziałam i speszona poszłam do domu. On mieszka 2 domy dalej tylko naprzeciwko, więc powoli zwinął sie tez do domu.
***SOBOTA***
Jutro wycieczka, więc musialam iśc na male zakupy, przy których oczywiście towarzyszyła mi Viola. Opowiedzialam jej o wczorajszej sytuacji na jezdni, a ona oczywiście stwierdział, że to miłosć. Nie wydaje mi sie. No bo jezeli ktoś kogos uratuje przed śmiercią lub utrata zdrowia to musi być w kims zakochany po uszy. Nie! Z zakupów wróciłam sama, ponieważ Viola umowiła sie z Crisem w kinie.
- Wróciłam !!! - wydarlam sie na cały dom, gdy tylko przekroczyłam jego próg. Zobaczyłam na korytarzu nieznajoma parę butów. Niesmialo weszlam do salonu, gdzie na brazowej kanapie wraz z moimi rodzicami siedział Zayn.
- O {TI} jestes. Zaprosiłam Zayna na kolacje, bo jego rodzice wyjechali na weekend, a przy okazji chcieliśmy wszyscy mu podziękować, że cie uratowal.- powiedziała moja mam , będąc wpatrzona w chlopaka jak w obrazek. - Może poczekacie na kolację na górze, co.? - zapytala.
- Tak, jasne. Zapraszam. - uśmiechnełam sie do Zayna i pokazałam mu droge do mojego pokoju, ale on przepuścił mnie pierwszą.
Pchnełam drewniane drzwi, które prowadziły do mojego kącika. Oboje usiedlismy na czerwonej sofie w kącie pokoju.
- Dziękuje, przepraszam i proszę. - powiedziałam do chlopaka, który był bardzo zestresowany ta sytuacją.
- Co.? - zapytał z nieśmiałym uśmiechem, który poprostu mnie zabił.
- Dziekuje za uratowanie mnie, przepraszam za moje zachowanie i prosze nie gniewaj sie już na mnie.- powiedziałam i się uśmiechnełam.
****Oczami Zayna****
Porosiła mnie, abym się nie gniweał na nią i przeslodko sie uśmiechneła. Ona myśli, że moje uczucia do niej to złość, gniew. Fakt tak bylo. No, ale właśni. BYŁO. Zaczynam rozumieć przyslowie Kto się czubi ten się lubi.
Kolejna część we wtorek :) Zapraszam serdecznie. :) - LOLLS :** sorry za błędy, ale nie chce mi sie tego czytać. i poprawiac. Dziwny ten imagin. -.-
sobota, 20 lipca 2013
Zayn -cz.1
Przemierzam długim, szkolnym korytarzem na drugim piętrze szkoły i kieruję sie w strone mojej szafki. Idąc poprawiam plecak wiszący na ramionach i rozglądam się kto zaszczycił swoja obecnoscią nauczycieli w ten słoneczny dzień. Moje myśli sa juz na tygodniowej wycieczce szkolnej, która ma być za dwa dni. Nareszcie wolne od szkoły i ciągłej nudy w domu, którą jedynie rozpedzaja wieczorne wyjścia na miasto. Moje myśli wróciły do codziennosci, gdy ujrzałam przy mojej szafce Zayna.
Chłopak z mojej klasy, ktory lubi utrudniać mi życię poprzez wredne odzywki i ciągłe żarty w moją stronę. Nie lubię byc nie miła wobec kogoś, ale on sam się o to prosi, więc nie pozostaje mu dłużna. W szkole każdy uczeń, a nawet nauczyciele wiedzą, że mam mały ,,problem'' z akceptacją siebie nawzajem. Z obojetnością podeszłam do Zayna i jego kolegi Crisa. Mulat opierał sie plecami o moją szafke, a ręce skrzyżował na klatce.
- Możesz sie odsunąć ? - zapytałam i przystanełam na przeciw nich. Zayn spojrzał na mnie, po czym zaśmiał sie pod nosem i znów powrócił do rozmowy ze swojm przyjacielem. Nie należe do osób z wielką cierpliwością, wiec nie czekajac ani chwili dłużej podeszłam do Zayna i odepchnełam go, aby mieć dostęp do szafki. Stracił równowagę, ale nie upadł. Nie bylo mi dane oglądać gleby Malika. Otworzyłam drzwiczki i zaczełam szukać książki na biologię, która rozpoczyna sie za 2 minuty. Nagle poczułam jak zółte , blaszane drzwi sie zamekają, ale zdąrzyłam wyjąć z szafeczki moja ksiażke. Po sekundzie usłyszałam głośny huk, przez co podskoczyłam do góry i przymknełam oczy.
- Nie zadzieraj ze mną {tn}. -powiedział mi wprost do ucha mulat. Stałam naprzeciw rzędu z szafkami, a on stał po mojej prawej. Nie chciałam nawet sie na niego patrzeć. Jego wściekłość było czuć nawet od goraca bijąca z jego ciała. Uderzył ręką o blachę, gdzie pozostawił mały ślad wgniecenia. Chciał odejść, ale cos mnie podkusiło, aby go bardziej wkurzyć.
- Bo co.? - zapytałam, odwracając się do niego przodem i stojąc kilka centymetrów od niego. Rany dawno nie widziałam jego oczu. Wypiekniały. STOOOOOP! Ogarnij sie, dziewczynooo !
- Bo pożałujesz. - powiedział przez zęby, ale tak abym ja tylko usłyszała. W jego ciemnych oczach roiło sie od złości. Jego kumpel w nie wiadomych okolicznosciach znikł z mojego pola widzenia.
- Jesteś załosny. - powiedziałam i odwróciłam sie na pięcie, kierując się ku sali biologicznej, ponieważ usłyszałam dzwonek. Nie mam pojęcia czemu wszystkie ławki były zajęte, ale po chwili zobaczyłam osoby z młodszych klas, które miały odbyć z nami lekcje, ponieważ ich nauczycielka była chora. Cóż, zdarza się. Ja siedziałam na samym końcu klasy, ponieważ tam nauczyciel zagląda najmniej. Nie, ze nie lubię szkoły i mam na wszystko wylane. Chociaz czasem mam jej po uszy. Siedziałam i spoglądałam co dzieje się za oknem. Przed soba na ławce trzymałam zeszyt i długopis, na wszelki wypadek wycieczki nauczyciela po tyłach klasy. W drzwich stanął sam Zayn Malik. Idiotyczne dziecko uraczyło nas swoją obecnością.-pomyślałam. W każdym razie tak nie został przywitany przez nauczyciela, ale podobnie, bo w dzienniku wpisana została uwaga za spóznienie. Zaśmiałam sie pod nosem w takiego odrotu sprawy i znów zajełam się wypatrywaniem czegoś ciekawego za oknem.
- Panie Malik prosze usiąść obok Panny {TN}. - powiedział nowy nauczyciel, który widocznie nie poznał jeszcze naszej wrogiej sytuacji. Spojrzałam na tego faceta, a potem na Zayna. Przeczesłam dłonią włosy i przeniósł wzrok na tablice.
- Nie ma mowy. - powiedział i zwilzyl usta.
- Malik, bez dyskucji. Nie przyszliśmy tu oglądac twojch fochów, więc prosze wykonać polecenie. - powiedział ze zlym i głośnym tonem Pan Barney. Po sali rozległ sie cichy śmiech kilku osób, ktore zaraz ucichły, gdy spotkały sie z negatywnym spojrzeniem Zayna. On sam zwlekł się ku mnie i stanął nade mną.
- Musi .? - zapytałam nauczyciela i wskazałam dłonią na chlopaka. Byście widzieli ta dzikość w oczach nauczyciela. Zrezygnowana wziełam swój plecak z krzesła, aby Zayn mogł usiąść. Przed 30 minut lekcji nie zamienilismy ani słowa. Pan Bareny włączył jakiś film o bakteriach, więc nie musiałam się męczyć na normalniej, tradycyjnej lekcji biologii, ale mogłam spokojnie podziwiać rozległy krajobraz przed szkołą. Jednka coś rozproszył mnie w tej czynności.
- Możesz przestać się gapić. ? - zapytalam chlodno, gdy ukradkiem zobaczyłam jak Malik sie we mnie wpatruje. Spojrzałam na niego, a on siedział oparty rękami o ławkę i sie głupio śmiał.
- Może lubie sie na ciebie patrzeć? - zapytał. Myślalam, że to jakiś żart. Prawie spadłam z krzesła po jego słowach, chociaż on sam chyba do końca ich nie przemyślał.
- Cc-o.? - wydukałam ze zdziwieniem, ale też ze wściekłością, ze to jego kolejny żart.
- To co słyszałaś. - powiedzial, ale nie mogłam dalej ciagnąć tej dziwnej rozmowy ponieważ przerwał nam dzwonek. Zayn w szybkim tempie oduścił klase, a ja byłam tak zdezoriętowana, ze nawet nie potrafilam sie spakować.
Kolejne lekcje to dwa wychowania fizyczne. Przebrałam się do tych lekcji i juz czekałam wraz z innymi uczniami na trenera. Po rozmowach uczniów wywnioskowałam, że bedziemy grać piłke nożną. Zawsze jestem bramkarzem, więc gdy zjawił sie trener i wpuścił nas na salę, od razu pobiegłam do bramki. Pan Colman podzielił nas na dwie drużyny i dał znak do rozpoczęcia meczu. Po chwili moja drużyna zdobyła gol, czego Zayn strasznie nie lubi. Moja grupa przeciwko grupie Malika. No rewelacja. Upłyneło juz jakieś 35 minut lekcji, w których padło kilka goli ze strony naszej i ich, kilka rzutów karnych. Zauważyłam, że piłke przejął mulat i niczym strzała kieruje sie do bramki, gdzie stoje ja. Był bardzo rozpędzony, kierował sie wprost na mnie. Leciał jak stado dzikich baranów. Kopnął piłkę, którą nawet nie zauważyłam, bo bardziej skupiłam sie na Zaynie. Zdąrzyłam tylko pisknąć. Wpadł we mnie i przyparł mnie do ściany. Z siłą uderzyłam o ścianę, aż się od niej odbiłam. Otworzyłam oczy, a przede mna stał Malik, który dłońmi opierał sie o ścianę. Stałam miedzy jego rękami, a swoje dłonie trzymałam na jego obojczykach. Byłam wystraszona i szybko oddychałam, tak jak on.
- Przepraszam.- wyszeptał i patrzył mi sie w oczy.
- Właśnie mnie pierwszy raz przeprosiłeś. - stwierdziłam i się uśmiechnełam. Nie wiem dlaczego nie wywinełam się z tej sytuacji jakimś obraźliwym tekstem, ale jego przeprosiny wydały sie naprawde szczere.
- A ty sie pierwszy raz do mnie uśmiechnełaś. - powiedział i odstąpił mi drogi, więc odeszłam.. Mielismy przerwę, która chciałam wykorzystać na zjedzenie kanapki. Poszłam do szatni, gdzie wraz kilkoma dziewczynami z klasy zjadlam sniadnie i poplotkowałam. Oczywiście, aby tradycji stało sie zadosc nasz temat zszedł na chłopaków. Viola przechwalała sie randką z Crisem, więc w mgnieniu oka dziewczyny wzieły na jezyki Malika.
- Wydaje mi się, ale Zayn zarywa do naszej {TI}.- zaśmiał się Tania, która była specem od chłopcow, ale nie uwierzyłam jej tym razem. O mało przez nia nie udławiłabym się zimna herbatą, która popijałam kanapkę.
- Czy ty zwariowałaś. ?- zapytałam ze smiechem. Spojrzałam na pozostałe dziewczyny w poszukiwaniu poparcia, ale żadna z nich mi go nie chciała dac.
- Jak wytłumaczysz ta sytuacje na sali? - zapytala Viola, zaszesując włosy w kitke.
- Sama nie wiem, ale chyba powinnyscie wiedzieć - powiedziałam niepewnie i spojrzałam na przyjaciólki. Każda z pytającym wzrokiem wlepiła we mnie oczy.
- Dzisiaj mi powiedział, że lubi sie na mnie patrzeć. - powiedziałam skrępowana cała ta sytuacją.
- Aww. - westchneła jedna.
- A co jezeli on tylko mnie wkręca i potem mi zrobi jakis żart, albo co gorsza to jakis chory zakład. ? - zapytałam zrezygnowana. Dzwonek. Szybko zebrałyśmy sie i poszłysmy na salą, aby odbyc kolejna godzinę lekcji w-f.
- Tym razem ćwiczenia na drążku. - powiedział trener, na co klasa nie zareagowała okrzykiem radości. - Macie do dyspozycji 7 drążków, więc do roboty. - zachęcał nas nauczyciel klaszcząc w dłonie. Weszliśmy na sale i do razu dorwaliśmy się do drążków. Gdy przyszła moja kolej podeszłam do urządzenia i okazało się, że troszkę brakuje mi centymetrów, aby go dosięgnąć.
- To chyba jakies żarty - powiedziałam sama do siebie. Podniosłam rece, ale wciąż braklo mi kilka centymetrów. Trener nie pieklił sie do użyczenia mi pomocy. Wyciągnełam znów dłonie ku górze, jakbym przez te 3 sekudny podrosła. Nagle poczulam ciepły dotyk w biodrach, a moje ciało samo powędrowało ku górze. Spojrzałam w dół i zobaczyłam Zayna, który mnie właśnie podniósł. Złapałam drążka i wykonalam polecenie trenera. Malik wciąż stał naprzeciwko mnie i patrzył czy nie potrzebuję pomocy. Rozluźnilam dłonie, po czym spadłam prosto w ramiona Zayna, który mnie złapał, ale przez zaskoczenie i ciężar upadł razem ze mną na materac.
- Przepraszam. - wydukałam pomiędzy falą śmiechu. Usiadłam obok lezącego chłopaka, który rowniez sie smiał.
- Nic ci nie jest .? - zapytał i podparł sie na łokciach.
- Nie, a tobie. ? - równiez zapytałam, ale wciąż nie mogłam przestac się śmiac.
- Jest ok. - powiedział i wstał, podajac mi dłoń, która nie pewnie chwyciłam. Z jego pomoca wstałam.
21 lipca nie dodam imagina, ponieważ mam urodziny i nie mam czasu. Ale przypominam, że zbliża się termin 3 ROCZNICY ZESPOLU !!! Może warto jaka akcje wymyśleć. Jak są wstążki to ... :D I oczysiście Best Song Ever ♥ Kocham to ♥
Chłopak z mojej klasy, ktory lubi utrudniać mi życię poprzez wredne odzywki i ciągłe żarty w moją stronę. Nie lubię byc nie miła wobec kogoś, ale on sam się o to prosi, więc nie pozostaje mu dłużna. W szkole każdy uczeń, a nawet nauczyciele wiedzą, że mam mały ,,problem'' z akceptacją siebie nawzajem. Z obojetnością podeszłam do Zayna i jego kolegi Crisa. Mulat opierał sie plecami o moją szafke, a ręce skrzyżował na klatce.
- Możesz sie odsunąć ? - zapytałam i przystanełam na przeciw nich. Zayn spojrzał na mnie, po czym zaśmiał sie pod nosem i znów powrócił do rozmowy ze swojm przyjacielem. Nie należe do osób z wielką cierpliwością, wiec nie czekajac ani chwili dłużej podeszłam do Zayna i odepchnełam go, aby mieć dostęp do szafki. Stracił równowagę, ale nie upadł. Nie bylo mi dane oglądać gleby Malika. Otworzyłam drzwiczki i zaczełam szukać książki na biologię, która rozpoczyna sie za 2 minuty. Nagle poczułam jak zółte , blaszane drzwi sie zamekają, ale zdąrzyłam wyjąć z szafeczki moja ksiażke. Po sekundzie usłyszałam głośny huk, przez co podskoczyłam do góry i przymknełam oczy.
- Nie zadzieraj ze mną {tn}. -powiedział mi wprost do ucha mulat. Stałam naprzeciw rzędu z szafkami, a on stał po mojej prawej. Nie chciałam nawet sie na niego patrzeć. Jego wściekłość było czuć nawet od goraca bijąca z jego ciała. Uderzył ręką o blachę, gdzie pozostawił mały ślad wgniecenia. Chciał odejść, ale cos mnie podkusiło, aby go bardziej wkurzyć.
- Bo co.? - zapytałam, odwracając się do niego przodem i stojąc kilka centymetrów od niego. Rany dawno nie widziałam jego oczu. Wypiekniały. STOOOOOP! Ogarnij sie, dziewczynooo !
- Bo pożałujesz. - powiedział przez zęby, ale tak abym ja tylko usłyszała. W jego ciemnych oczach roiło sie od złości. Jego kumpel w nie wiadomych okolicznosciach znikł z mojego pola widzenia.
- Jesteś załosny. - powiedziałam i odwróciłam sie na pięcie, kierując się ku sali biologicznej, ponieważ usłyszałam dzwonek. Nie mam pojęcia czemu wszystkie ławki były zajęte, ale po chwili zobaczyłam osoby z młodszych klas, które miały odbyć z nami lekcje, ponieważ ich nauczycielka była chora. Cóż, zdarza się. Ja siedziałam na samym końcu klasy, ponieważ tam nauczyciel zagląda najmniej. Nie, ze nie lubię szkoły i mam na wszystko wylane. Chociaz czasem mam jej po uszy. Siedziałam i spoglądałam co dzieje się za oknem. Przed soba na ławce trzymałam zeszyt i długopis, na wszelki wypadek wycieczki nauczyciela po tyłach klasy. W drzwich stanął sam Zayn Malik. Idiotyczne dziecko uraczyło nas swoją obecnością.-pomyślałam. W każdym razie tak nie został przywitany przez nauczyciela, ale podobnie, bo w dzienniku wpisana została uwaga za spóznienie. Zaśmiałam sie pod nosem w takiego odrotu sprawy i znów zajełam się wypatrywaniem czegoś ciekawego za oknem.
- Panie Malik prosze usiąść obok Panny {TN}. - powiedział nowy nauczyciel, który widocznie nie poznał jeszcze naszej wrogiej sytuacji. Spojrzałam na tego faceta, a potem na Zayna. Przeczesłam dłonią włosy i przeniósł wzrok na tablice.
- Nie ma mowy. - powiedział i zwilzyl usta.
- Malik, bez dyskucji. Nie przyszliśmy tu oglądac twojch fochów, więc prosze wykonać polecenie. - powiedział ze zlym i głośnym tonem Pan Barney. Po sali rozległ sie cichy śmiech kilku osób, ktore zaraz ucichły, gdy spotkały sie z negatywnym spojrzeniem Zayna. On sam zwlekł się ku mnie i stanął nade mną.
- Musi .? - zapytałam nauczyciela i wskazałam dłonią na chlopaka. Byście widzieli ta dzikość w oczach nauczyciela. Zrezygnowana wziełam swój plecak z krzesła, aby Zayn mogł usiąść. Przed 30 minut lekcji nie zamienilismy ani słowa. Pan Bareny włączył jakiś film o bakteriach, więc nie musiałam się męczyć na normalniej, tradycyjnej lekcji biologii, ale mogłam spokojnie podziwiać rozległy krajobraz przed szkołą. Jednka coś rozproszył mnie w tej czynności.
- Możesz przestać się gapić. ? - zapytalam chlodno, gdy ukradkiem zobaczyłam jak Malik sie we mnie wpatruje. Spojrzałam na niego, a on siedział oparty rękami o ławkę i sie głupio śmiał.
- Może lubie sie na ciebie patrzeć? - zapytał. Myślalam, że to jakiś żart. Prawie spadłam z krzesła po jego słowach, chociaż on sam chyba do końca ich nie przemyślał.
- Cc-o.? - wydukałam ze zdziwieniem, ale też ze wściekłością, ze to jego kolejny żart.
- To co słyszałaś. - powiedzial, ale nie mogłam dalej ciagnąć tej dziwnej rozmowy ponieważ przerwał nam dzwonek. Zayn w szybkim tempie oduścił klase, a ja byłam tak zdezoriętowana, ze nawet nie potrafilam sie spakować.
Kolejne lekcje to dwa wychowania fizyczne. Przebrałam się do tych lekcji i juz czekałam wraz z innymi uczniami na trenera. Po rozmowach uczniów wywnioskowałam, że bedziemy grać piłke nożną. Zawsze jestem bramkarzem, więc gdy zjawił sie trener i wpuścił nas na salę, od razu pobiegłam do bramki. Pan Colman podzielił nas na dwie drużyny i dał znak do rozpoczęcia meczu. Po chwili moja drużyna zdobyła gol, czego Zayn strasznie nie lubi. Moja grupa przeciwko grupie Malika. No rewelacja. Upłyneło juz jakieś 35 minut lekcji, w których padło kilka goli ze strony naszej i ich, kilka rzutów karnych. Zauważyłam, że piłke przejął mulat i niczym strzała kieruje sie do bramki, gdzie stoje ja. Był bardzo rozpędzony, kierował sie wprost na mnie. Leciał jak stado dzikich baranów. Kopnął piłkę, którą nawet nie zauważyłam, bo bardziej skupiłam sie na Zaynie. Zdąrzyłam tylko pisknąć. Wpadł we mnie i przyparł mnie do ściany. Z siłą uderzyłam o ścianę, aż się od niej odbiłam. Otworzyłam oczy, a przede mna stał Malik, który dłońmi opierał sie o ścianę. Stałam miedzy jego rękami, a swoje dłonie trzymałam na jego obojczykach. Byłam wystraszona i szybko oddychałam, tak jak on.
- Przepraszam.- wyszeptał i patrzył mi sie w oczy.
- Właśnie mnie pierwszy raz przeprosiłeś. - stwierdziłam i się uśmiechnełam. Nie wiem dlaczego nie wywinełam się z tej sytuacji jakimś obraźliwym tekstem, ale jego przeprosiny wydały sie naprawde szczere.
- A ty sie pierwszy raz do mnie uśmiechnełaś. - powiedział i odstąpił mi drogi, więc odeszłam.. Mielismy przerwę, która chciałam wykorzystać na zjedzenie kanapki. Poszłam do szatni, gdzie wraz kilkoma dziewczynami z klasy zjadlam sniadnie i poplotkowałam. Oczywiście, aby tradycji stało sie zadosc nasz temat zszedł na chłopaków. Viola przechwalała sie randką z Crisem, więc w mgnieniu oka dziewczyny wzieły na jezyki Malika.
- Wydaje mi się, ale Zayn zarywa do naszej {TI}.- zaśmiał się Tania, która była specem od chłopcow, ale nie uwierzyłam jej tym razem. O mało przez nia nie udławiłabym się zimna herbatą, która popijałam kanapkę.
- Czy ty zwariowałaś. ?- zapytałam ze smiechem. Spojrzałam na pozostałe dziewczyny w poszukiwaniu poparcia, ale żadna z nich mi go nie chciała dac.
- Jak wytłumaczysz ta sytuacje na sali? - zapytala Viola, zaszesując włosy w kitke.
- Sama nie wiem, ale chyba powinnyscie wiedzieć - powiedziałam niepewnie i spojrzałam na przyjaciólki. Każda z pytającym wzrokiem wlepiła we mnie oczy.
- Dzisiaj mi powiedział, że lubi sie na mnie patrzeć. - powiedziałam skrępowana cała ta sytuacją.
- Aww. - westchneła jedna.
- A co jezeli on tylko mnie wkręca i potem mi zrobi jakis żart, albo co gorsza to jakis chory zakład. ? - zapytałam zrezygnowana. Dzwonek. Szybko zebrałyśmy sie i poszłysmy na salą, aby odbyc kolejna godzinę lekcji w-f.
- Tym razem ćwiczenia na drążku. - powiedział trener, na co klasa nie zareagowała okrzykiem radości. - Macie do dyspozycji 7 drążków, więc do roboty. - zachęcał nas nauczyciel klaszcząc w dłonie. Weszliśmy na sale i do razu dorwaliśmy się do drążków. Gdy przyszła moja kolej podeszłam do urządzenia i okazało się, że troszkę brakuje mi centymetrów, aby go dosięgnąć.
- To chyba jakies żarty - powiedziałam sama do siebie. Podniosłam rece, ale wciąż braklo mi kilka centymetrów. Trener nie pieklił sie do użyczenia mi pomocy. Wyciągnełam znów dłonie ku górze, jakbym przez te 3 sekudny podrosła. Nagle poczulam ciepły dotyk w biodrach, a moje ciało samo powędrowało ku górze. Spojrzałam w dół i zobaczyłam Zayna, który mnie właśnie podniósł. Złapałam drążka i wykonalam polecenie trenera. Malik wciąż stał naprzeciwko mnie i patrzył czy nie potrzebuję pomocy. Rozluźnilam dłonie, po czym spadłam prosto w ramiona Zayna, który mnie złapał, ale przez zaskoczenie i ciężar upadł razem ze mną na materac.
- Przepraszam. - wydukałam pomiędzy falą śmiechu. Usiadłam obok lezącego chłopaka, który rowniez sie smiał.
- Nic ci nie jest .? - zapytał i podparł sie na łokciach.
- Nie, a tobie. ? - równiez zapytałam, ale wciąż nie mogłam przestac się śmiac.
- Jest ok. - powiedział i wstał, podajac mi dłoń, która nie pewnie chwyciłam. Z jego pomoca wstałam.
21 lipca nie dodam imagina, ponieważ mam urodziny i nie mam czasu. Ale przypominam, że zbliża się termin 3 ROCZNICY ZESPOLU !!! Może warto jaka akcje wymyśleć. Jak są wstążki to ... :D I oczysiście Best Song Ever ♥ Kocham to ♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)