czwartek, 30 maja 2013

Louis cz1.

ZAPRASZAM NA NOWE OPOWIADANIE O LOU.


.


Pracuje jako kelnerka. Moim miejscem pracy jest mała restauracja w Londynie, nie popodal Big Bena. Nie narzekam na moja pracę. Mieszkam kilkaset metrów od restauracji, uczę się w szkole turystycznej, mam najlepsza przyjaciólke pod słońcem. Nie rzadam od życia wiele. Nie musze być bogata, aby byc szczęśliwa. Nigdy mi nic nie brakowalo i materialnie i emocjonalnie.
Dzisiaj jak codzien wstałam z łóżka i podreptalam do łanienki. Ubrałam sie i po chwili umyłam ząbki i włosy związałam w lekki kucyk na czubku głowy. Wypiłam szklanke soku i wpakowałam  do torebki klucze, telefon, szminkę, husteczki, portfel oraz kilka innych rzeczy potrzebnych dla dziewczyny. Wyszłam z domu, zakluczajća drzwi i udałam sie spacerkiem do pracy. Po drodze na słupie widziałam kilka plakatów jakiegos zespołu. Widziałam kilku znajomych. Pania z kwiaciarni, która ma małego psiaka, którego czasem wyprowadzam na spacer Przywitałam sie z panią Dern, i podażyłam do restauracji. 
Gdy weszlam do srodka od razu zauwazyłam moja kolezanke Ane. Szła z wielka tacką, więc nie przeszkadzałam jej czułymi przywitaniami, tylko poszłam na zaplecze. Tam zalozyłam czarny fartuch, zakładany przez głowe i zapinany na plecach. Poprawiłam dłońmi materiał mojego slużbowego uniformu i wyszłam na salę. Kucharki podały mi od razu tace z zamówieniem i poszłam to roznieśc. Gdy niosłam na tacy kilka szklanek pełnych soku, ktos gwałtownie wstał, wytrącajac mi przedmiot z rąk. Plastikowa taca upadła na ziemię, szklanki rozbiły sie na milion drogych kawałków. Ja nie zwarzajća na nic, chcąc przejsc, nadepłam na kałuże soku i straciłam równowage. Na moje szczęście sprawca wypadku zlapał mnie. Podniosłam głowę i spojrzałam tej osobie w oczy. 

- Przepraszam. Nie chciałam. 

-To ja powinienem przeprosić. To moja wina. Nic ci nie jest ? 

- Wszystko wporządku. 

Nagle na sale wpadł mój szef, który do łagodnych i wyrozumiałych nie nalezy. Od razu dostałam za afere, która przyczyniła się do zwolnienia mnie z roboty. Chłopak, prosił mojego szefa i upewniał go, że to nie moja wina, ale facet był nieugiety i przystanał przy swojm. Wkurzona rzuciłam na ziemie fartuszek, zabralam torbe i wyszłam z budynku, nie unikajac dziwnych spojrzeń klijetów. Szłam ulica, była zła. Na szefa, na tego głupka, który na mnie wpadł, na siebie i nawet na nieznanych mi przechodniów. Negle poczułam, że na moje ciało spadają pojedyncze krople deszczu, które z czasem przerodziły się w ulewe. Ze złości nawet nie zwróciłam uwagi, że gdy weszłam na ulicę, nadjechało jakieś auto. Z piskiem zatrzymało się. Było dość ciemno, a pojazd miał zaświecone światła, więc nie widzialam twarzy kierowcy. Stałam tak na przeciwko samochodu i trzymalam ręce na masce auta, próbując uspokoić oddech i trzesące się ciało. 

Nagle z czarnego auta wyszedł kierowca, a z każdym krokiem ku mnie przypominał mi chłopaka z restauracji. I jak sie okazało, to był on. Stanął obok mnie i zciągnął swoją bluze i założył ją na moje ramiona.

- Wszystko ok.? 

- Nie. Nie jest ok. Straciłam przez ciebie prace, a przed chwila prawie życie.

-No ale to ty przeszłać na czerwonym. Ja miałem pierwszeństwo. 

-Nie ważne.

-Chodź odwiozę cię do domu. 

1 komentarz: