czwartek, 30 maja 2013

Lou cz 2

Podał mi ręke, na kótrą popatrzyłam z wrogim nastawieniem.
-No chodź. Nie zrobie ci krzywdy.
Z nie pewnością podałam chłopakowi dłoń, a on pociągnął mnie w strone auta. Otworzył mi drzwi, a gdy już siedziałam na brązowym, skórzanym foletu pasażera, zatrzasnął je. Szybko obiegł auto i sam zasiadł na fotelu, ale za kierownicą. Gdy usiadł odpalił pojazd i ruszyliśmy.
-Gdzie mieszkasz. ?
- Na { nazwa jakiejś ulicy } .
-Ok. Juz się robi. A tak wogóle jestem Louis.
-{TI}.
-Miło mi cie poznać i przepraszam, że wpędziłem cię dzisiaj w kłopoty.
-Nie przejmuj się. Jakoś będzie.
Gdy dojechaliśmy do mojego domu, Lou wysiadł i szybkim krokiem znów obiegł auto, po czym otworzył mi drzwi. Podał mi ręke, więc podałam mu swoją. Zacisnął ją i pomógł mi wyjść z samochodu. Deszcz ciągle padal, tworząc jedną, wielką ściane wody. Biegliśmy 10 metrów od samochodu do drzwi mojego domu. Stojąc przed drewnianymi drzwiami, wyszukałam w torbie kluczy, a gdy je znalazłam, odkluczyłam nimi drzwi.
-Może wejdziesz?
- Nie. Nie będe ci się narzucać.
-Przecież, sama cię zaprasszam . No chodź i tak pada.
Z niepewnością chłopak przekroczył próg mojego domu. Stalismy na korytarzu, a ja zaproponowałam mu ciepłą herbatę.
-Mam jakieś ubrania mojego kuzyna, więc jezeli chcesz mozesz się przebrac z tych mokrych.
-Wiesz. Chyba skorzystam z twojej propozycji, bo nie jest mi zbyt wygodnie.
Więc Lou poszedł do lazienki, gdy dałam mu mały stosik ciuchów. Za ten czas ja zrobiłam herbatę i postawilam dwa czerwone kubki na drewnianym, niskim stoliku w salonie. Włączyłam TV i czekałam na chłopaka, który po dwuch minutach juz siedział na kanapie.
- Wiesz, może ja też się przebiorę.
-Jasne. Poczekam na ciebie.
Szybko przebrałam sie w coś do spania i podreptałam do mojego gościa.
- Przepraszam, że jestem w piżamie, ale jakoś tak..
- Wyglądasz uroczo.
- yy.. Dzięki. To co może jesteś głodny ?
-Nie.
-Oglądamy jakiś film. ?
Chłopak nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo w całym domu zgasło światło. Za oknem rozpetała się nie mała burza. Ze strachu aż podskoczylam i pisnęłam.
-Spokojnie, nie jestes sama.
- Strasznie się boje.
- Nie bój się. Jestem tu.
- Nie zostawiaj mnie samej, dobrze?
- Jasne, przeciez wiesz, że tego nie zrobie.
Chłopak przytulił mnie do siebie, po czym dał mi swój telefon, żebym oswietliła droge do mojego pokoju. Szłam pierwsza, a za mną Lou, który po drodze zgarnąl z komdy kilka świeczek. Doszliśmy do mojego pokoju, a Lou zapalił swieczki i rozstawił je na meblach. Oddałam mu telefon, a gdy dzieliły nas tylko centymetry, za oknem uderzył głośny piorun. Wystraszyłam sie i odwróciłam się tyłem do chłopaka i spojrzałam wystraszona na krajobraz za oknem. Lou objął mnie i lekko kołysła. 
-Nie bój się. Przeciez nic ci sie nie stanie. 
- Obiecujesz ? 
- Tak, obiecuje ci, że przy mnie jesteś w 100% bezpieczna. Może się położysz, bo chyba dość masz wrażeni jak na jeden dzień.
-Tak, masz rację. Ale nie chce zostać sama. 
-Nie zostaniesz. Ja położe sie na podłodze. Będzie dobrze.
- Żarty sobie robisz? Nie będziesz spał na ziemi. Położysz się ze mną?
-Jezeli chcesz.
Położyłam sie pod ciepłą pierzynkę, a Lou na niej i przykrył sie pluszowym kocem. Odwróciłam się do chłopaka tyłem i zamknełam oczy. Usłyszałam ciche ,,dobranoc'', po czym zasnełam.
Rano obudziłam się o 09-40. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Ubralam się, umyłam zęby i uczesałam włosy w kok. Wróciłam do pokoju i posprzątałam troszkę. Poszłam do kuchni, bo burczenie w brzuchu, ogłaszało mi głód. Podeszłam do lodówki, a gdy ją otworzyłam ujrzałam na jedenj z kilku półek talerz kanapek. Wyjełam je, trzasnełam drzwiami lodówki i położyłam kanapki na stole. Na nich była biała kartka.
,, Myśle, że bedzie ci smakować. Przepraszam, że sprawiłem ci tyle problemów. W rekonpensate załatwiłem ci przesłuchanie w wytwórni płytowej, oto ich numer 896235782. Powiedz że jestes znajomą Louisa z One direction. Uprzedziłem już ich, że zadzwonisz. Przepraszam, że prawie rozjechałem cię na ulicy. Tu nie wiem co mam ci dać w przeprosiny:) . Jezeli bedziesz znów potrzebowac małej pomocy podczas burzy, zgłaszam się na ochotnika. Oto mój nr. {jakis tam nr } . Miłego dnia. Louis. '' 
Ob razu złapałam za telefon i zadzwoniłam na numer wytwórni. 




HEJ PAMIĘTAĆ O KOMMMACH !!

1 komentarz: