niedziela, 26 maja 2013

Liam cz.1

Zapraszam na rozpoczecie przygód Liasia. Pamiętac o komach. !!!


Mieszkam w londynie od kilku lat. Pochodzę z Polski, gdzie mieszka moja rodzina. Rodzice sąze mną w Londynie, ale reszta w Polsce. Od zawsze kreciły mnie samochody, motory, rowery i tego typu sprawy. Ale kobiece sprawy tez się liczą. Nie jestem chłopczycą, wręcz przeciwnie. Lubie czasem założyć sukienkę i szpilki. Mój tata jest szychą w swiecie wyścigów motocrossowych, więc wychowałam sie na torze. Moja mama też jest wplątana w ten świat. To w nim sie moi rodzice poznali. Jestem jedynaczką, więc całą miłość, czas i uczucia przelewane są na mnie. Niby miłosć w rodzinie się mnoży, a nie dzieli, ale takie są fakty.
Codziennie po szkole chodze na tor. Jeżdże w zawodach juniorów kraju. Czasem coś wygram, ale jak powtarza mój tata, ważna jest zabawa i to, że wogóle dojechalam do mety. Mamy tez warsztat, który jest odwiedzany prze nawet najlepszych zawodników w kraju. Dzisiaj są zawody krajowe, które mam szanse wygrac. Konkurencja jest silna, ale dam rade. Startuje w nim również moja przyjaciółka. Miedzy zawodnikami nie ma kłutni. Jest to czysta, sprawiedliwa i bez wroga konkurancja.
Ubrałam kombinezon z pomoca mamy. Gdy zakładałam buty przyszedł mój tata i oznajmił, abym juz wyszłam na tor. Z naszego autobusu wyszłam i zobaczyłam moją kumpele ubraną w żółty strój.
-Hej {TI} powodzenia.
-Lizzy. Nawzajem.
Razem z ojcem weszłam na tor, a on podał mi kask i za chwilkę gogle. Ubrałam wszystko i usiadłam na mojej maszynie.. Usłyszałam strzał, co oznaczało, ze rozpoczyna się walka. Przejechałam pierwszye kółko i poszło super, ale gdy kończyłam drugie coś spowodowało, że moja kierownica wyrwała mi sie spod kontroli. Jedyne co pamiętam to ból i ciemnosć.
***oczami Liama***
Siedzę w szpitalu w Londynie. Czekam na swoją kolej, jak normalny człowiek, a nie gwiazda. Mam badania kontrolne mojej nerki. Nic powaznego, ale musze o siebie dbać. Czekałem około 15 minut, w tym czasie pisałem smsy. W pewnej chwili brunetka, w srednim wieku, wywołałam moje nazwisko. Podnoszac sie z plastikowego, zielonego krzesła usłyszalem głośny huk drzwi wejściowych. Kilku ludzi w czerwonych kombinezonach z napisem ,,pogotowie'' ciągneło nosze. Chcąc zrobic przejście odsunąłem się, a gdy nosze przejechały obok mnie zobaczyłem dziewczyne. Była bardzo ładna, młoda. Była przytomna i krzyczala, jak przypuszczam z bólu. Była ubrana w różowiutki kostium, jakby motocyklisty. Przypominała postać z Power Rangers. Strój był do połowy ściągnięty, a na górnej cżesi ciała miala założoną białą bokserke. Nie wiedziałem dlaczego sie tu znalazła puki nie zobaczyłem wielkiej plamy krwi. Czerwona ciecz obejmowała jej bluzke, troszke kombinezunu, nosze. Miała ją na całym brzuchu, dłoniach, na łuku brwiowym.
Jedyne co mogłem powiedziec to ,,O mój boże''.
Po kilkudziesięciu minutach, gdy wychodziłem z gabinetu lekarza w małym telewizorku na korytarzu zobaczylem coś zadziwiajacego. Leciały wiadomości, a prezenter gadał cos o tragedii na torze. Mówił o młodej zawodniczce, która walczy o zycie w szpitalu we wschodniej cześci Londynu. Pomyślalem o różowej dziewczynie na noszach.
**Drugi dzień**
Przyszedłem znów do szpitala po moje wyniki. Przyjechał ze mna Niall, który chciał odwiedzić kuzyna. Miał wypadek i jest w nie najlepszym stanie. Zabrałem wyniki i razem z przyjacielem udalismy sie do slai, gdzie leżał poszkodowany. Gdy weszliśmy zamarłem. W ogromnej, białej sali  , były dwie osoby. Różowa i kuzyn Nialla. Podszedłem do dziewczyny, która spała. Miał podłączone dwa czerwone kabelki do klatki piersiowej. Na brwi miała bandarz. W ustach miała rurkę, która pozwalała jej oddychac. To był koszmarny widok, ale spała jak aniołek.
-Niall to ta dziewczyna.
-Ta z wypadku?
- No tak.
Nie chcąc robić zamieszania podeszliśmy do Toma, kuzyna Nialla. Był w owiele lepszym stanie niż dziewczyna. Powiedział mi, że lekarze nie dali jej szans na przezycie, ale udało sie. Zapadła w śpiączke. Po kilkunastu minutach opuscilismy sale.
Przez tydzień, codziennie przychodziłem do dziewczyny. Raz spotkałem jej rodziców, ale udałem że pomyliłem sale. Dzisiaj siedziałem uniej i złapałem ją za dłoń. Poczułem jak oddaje uścisk. Popatrzyłem sie jej w oczy....


Komyyy!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz