wtorek, 28 maja 2013

Harry cz2.




  




 Weszłam na scenę, po tym jak ogłosili, że to ja zgarniam nagrode. Weszłam z małym chłopczykiem. Trzymałam go za rączkę i prowadziłam do mikrofonu.
- Przywitaj sieWilliam. - Chłopaczyk pomachał ręczką do ludzi. Wszyscy sie usmiechneli. - Cóż, jestem naprawdę wzruszona. Dzięki wielkie za to uznanie. Jestem taka szcześliwa. Dziekuje wszystkim  z wytwórni. Rodzinie, ITK, przyjaciołą, dzięki. Chcę podziekowac równiez mojemu malutkiemu chłopczykowi. William, dziękuje ci za to, że jestes i dajesz mi siłę. - chłopczyk klaskał w dłonie i sie uśmiechał. - Kocham cie skarbie.
Zeszłam ze sceny i razem z synkiem i nagroda zeszłam na widownie.
Po chwili ITK zabrała dziecko do domu, a ja zostalam na gali. W pewnym momecię przysiadł sie do mnie Harry.
-Hej. Miło cie widziec.
-Harry. ! Daruj sobie. Myślisz, że jak powiesz na scenie o mniei jak na sali rozwodowej ciagle bedziesz przepraszał to sie coś zmieni.
- Zrozumiem każde twoje zdanie. A kto to taki mały, tu z toba był?
- Nie interesuj sie.
Wstałam i miałam tego dosć, wieć chciałam wrócic do domu. Razem z Marco udalismy sie do auta i Pojechaliśmy do domu. W mieszkaniu, drzwi były otwarte. Weszłam i zobaczyłam bałagan. Na stole, który był jako jedyny czysty był kamień. Podniosłam go i zobaczyłam kartke.
Ktoś porwał IKT i Willa. Chcę pieniedzy. Marco zadzwonił na policje, a oni szybko zjawili sie u mnie w domu, po czym rozpoczeli poszukiwania. Moja mama przyjechała do mnie i się mna opiekowała.
- Córciu, musisz zadzwonić do Harrego.
-Po co ?
-Dzwoniłaś do każdego znajomego ,więc do niego też zadzwoń. Może coś wie.
-Gdyby wiedział to on by zadzwonił.
- Zastanów sie nad tym.
Moja mama wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą z telefonem na łóżku.
Chwyciłam przedmiot i zadzwoniłam do Stylesa. Umówiłam sie z nim u mnie w domu, bo nie mam ochoty wychodzic.
Po chwili usłyszałm pukanie do drzwi.
-Prosze.
Do pokoju wpakował sie Hazza. Słyszałam co się stało. Przykro mi, ale będzie dobrze.
- Nie bedzie dobrze.
- Nie myśl o tym. Policja juz go szuka.
-O czym ty mówisz.?  Jak mam o tym nie mysleć. Porwali mojego synka, małe niewinne stworzenie. Zabrano mi go, moją jedyna miłość i szczęście.
- Uspokój ssię.
-Co się uspokój. Dlaczego ja mam takiego pecha, gdy tylko cos sie układa to zaraz się psuje. Małżeństwo z toba i jego koniec. Mój synek i jego porwanie. Co jeszcze. ? Mam dopiero 21 lat to co jeszcze się zdaży. ?
- Nie mam dzieci i nie wiem co czujesz.
- Harry. ?
- No?
- A co gdyby okazało sie, że Will to twój syn.
- Co ty powiedziałas. ?
-Nic.
- Ti ? To prawda. ?
Nie odpowiedziałam, tylko pokiwałam głową na ,,tak'' i sie mocniej rozpłakałam.
Harry przytuliła mnie, ale za chwilke wyszedł.
***Oczami Harrego***
To chyba sen. Mam syna. William to mój synek, który jest w niebezpieczeństwie. Musze go odzyskać.
Wyszłem z domu mojej byłej zony i pojechałem do chłopaków. Opowiedziałem im całą historie i prosiłem o pomoc. Moi przyjaciele, nie odwówili mi jej, więc razem z nimi szukałem kuzynki Ti i Willa. Po kilku minutach widziałem jak za mna jada kilka policyjnych radiowozów. Przed nimi jechał czarny bus. Widocznie on był ich celem. Zjechałem na pobocze pozwalając policji działac. Pomyślałem, że ktoś może być w podobnej sytuacji co ja. Ale gdy jeden z policyjnych aut mijało moje, zobaczylem w pojeździe policjanta. Był nim koleś, którego widziałem u TI w domu . Szybko za namową Lou, który jeździl ze mną, ruszyłem za pościgiem. Dotarłem pod jakis budynek. Gdzie stala karetka, policja i tłum przechodniów.
- Co sie tu dzieje? - zapytałem jakiejś kobiety w podeszłym wieku.
- Dziecko porwali.
W tym momecie wiedziałem, ze to mój Will. Przedarłem sie przez tłum, ale jeden z policjantów mnie zatrzymał.
-Tam nie wolno.
-Tam jest mooj syn.
- Przykro mi, ale nie moge pana wpuscic.
Odszedłem kilka metrów, ale znów szybko i nie zauwazalnie wbiegłem do budynku. Wdrapałem sie po schodach na dach. Wobaczyłem kilku policjantów i człowieka, który w kominiarce i czarnej bluzie trzymal dziecko. To był William, który strasznie płakał. Obok nich stała kuzynka Ti.
-Will. !- krzyknąłem.
-Co on tu robi? -Krzyknał jeden w mundurze.
-Jestem tatą dziecka.
- Zabije ich.- krzyknał facet w kominiarce.
- Prosze cie. Nie rób tego. Oddaj mi dziecko i zostaw IK. Co oni ci zrobili. ? Oddaj mi mojego synka.
Wiesz. Dzisiaj dowiedziałem sie, że mam dziecko. I daj mi sie nim nacieszyć. - Mówiłem tak o wszystkim. O tym, jak strasznie żałuje że go nie poznałem wczesniej, o tym jak rozpadło sie moje małżeństwo i jak zniszczyłem życie Ti i Willowi. Po chwili Podszedłem do kolesia i odebrałem mu mojego synka. Widzialem w jego oczach żal i smutek. IK uwolniła sie z jego uścisku i zostala zabrana przez komisarzy na dłó do karetki.
Will był już na moich rękach. Przytuliłem chłopca i odwróciłem sie w strone wyjścia. Policja rzuciła sie na przestepce i go zakuli w kajdanki, po czym zaprowadzili do radiowozu. Pomału zeszłem na dół po schodach, trzymajac Willa na  rękach.
****Oczami TI****

Siedziałam w pokoju i dostałam telefon. Po rozmowie zbieglam na dół i wykrzyczałam wiadomosć mojej mamie. Szybko razem z Marco pojechaliśmy pod wskazany adres. Widzialam jak kogos pakuja do radiowozu. Gdy zobaczyłam moja kuzynke w karetce, owiniętą kocem, podbiegłam do niej.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz