piątek, 31 maja 2013

Lou. cz3.

Po dosć długiej rozmowie z jakaś ważną osobowoscia z wytwórni, postanowilam zadzwonić do Louisa.
Nie odebrał, więc pomyslalam, że jest zajety i zabrałam się za jedzenie sniadania. Po posiłku, troszkę posprzątalam w domu. Usiadlam na kanapie i oglądałam mój ulubiony serial, gdy zadzwonil mój telefon. Nie patrząc na ekran telefonu, odebralam.
-Tak, słucham ?
-{TI} ? Cześć to ja Lou.
- Lou. Dzwoniłam do ciebie przedtem.
-A coś sie stało? czy tak chciałaś pogadać. ?
-Właściwie to chciałam ci podziękować za ten telefon do wytwórni. Pracujesz tam ?
-No można tak powiedzieć. Nie ma sprawy. Cała przyjemnosc po mojej stronie. A może umówimy sie na spacer.
-Pewnie. Dzisiaj ?
-Nie. dzisiaj pracuje, ale jutro może. ?
-Ok. W parku obok fontanny o 16. ?
-yy o 14. ?
-Spoko. To do jutra.
Rozłączyłam siei zastanawiałam sie kim jest Lou w tej wytwórni. Po rozmyśleniach, dokonczyłam oglądanie serialu i poszlam zjeść obiad. Potem weszłam na tt. Na moim profilu było nie małe zamieszanie.
Z tego wszystkiego dowiedzialam sie, że wczoraj zostałam prawie zabita przez gwiazdę Louisa z One Direction. Wszystko mi sie zgadzało. Wytwórnia. Wiadomosci na TT. Jego wypasione auto. Imie.
Zadzwoniłam do przyjaciólki i razem z nią dyskutowałam o tej sprawie. Wieczorem zjadłam kolację, umylam sie i ubrałam piezamę. Połozyłam sie na łóżku i ogladałam na laptopie film. Gdy już prawie zasypiałam dostałam sms.
-,, Byłaś na TT dzisiaj ? - Lou. ''
-,,Tak i dowiedziałam sie, że Lou z One Direction mnie prawie rozjechał na ulicy :/ Wiesz cos o tym ? ''
- ,, Przepraszam, ale nie wiedziałem jak to powiedziec. Jesteś nie samowita i nie chciałem, żebys się do mnie zraziła. Wybaczysz mi ? : ) ''
-,, dwie dychy i sprawy nie było : ) Przeciez, wiesz, że się nie gniewam''
pisalismy jeszcze tak z godzine, aż zasnełam. Rano obudził mnie dzwięk budzika, który wskazywał na to , że muszę sie zbierać na przesłuchanie. Ubrałam sie i po sniadaniu poszłam do, być może nowej pracy. 
Weszłam do ogromnego budynu w centrum miasta. Przeszłam korytarzem i doszłam do recepcji. 
-Dzień dobry. Ja jestem umówiona na rozmowe kwalifikacyjną. Namiary na państwa dostałam od Louisa. ..-powiedziałam pani za wysoką ladą. Nie zdażyłam dokończyć bo ktoś złapał mnie za ramie i delikatnie odwrócił. 
-Cześć. Nie musisz się tej pani tłumaczyc. Chodź ze mną.
-Ale ja tu przeszłam przeciez na rozmowe. 
-No właśnie. Choź pogadamy. Właściwie to nie sami. 
Poszliśmy do dość dużego pokoju. Na środku stało dużoe biurko z laptopem, lampką i ogromną ilością jakiś dokumentów. Po prawej stronie była czerwona, kilku osobowa kanapa, na której siedziało kilku chłopaków. 
- Chłopcy, poznajcie {TI}. 
-Hej, miło mi cię poznac, jestem Liam, a ten w lokach Harry, blondyn to Niall, ten z tatuażami - Zayn. 
Przywitałam sie z każdym usciskiem dłoni. Lou zaproponował mi, abym usiadła.
-Nie bedzie żadnej rozmowy. -powiedział Harry.
-Ale dlaczego?Przeciez.. - zdziwiłam sie jego słową. 
-Proste. Masz te prace. -wtrącił sie Lou.
-Ale jak to ? Przeciez nawet nie wiem co mam robić. i kim być. 
-Służbowo masz być naszą asystetką. No wiesz, tam gdzie my nie możemy byc, jesteś ty. - wytłumaczył Zayn.
- Bedziesz uzupełniać nasze konta społecznościowe, pomagała w przygotowaniach do koncertu. - Wyjaśnił Niall.
-Pojeździsz z nami po świecie. Będziesz obecna na wywiadach i tego typu bajerach. - Dokończył Liam.
-A prywatnie, to mam pewien pomysł. - oznajmił Lou. 
- No ? - zapytałam. 
- A prywatnie, zostań moją dziewczyną. I bądźmy razem. 
- Ommm. Co? - zapytałam. 
- To my może wyjdziemy. - Wstał Liam i zabrał ze sobą reszte bandy.
-Pamiętasz jak ci mówiłem, że za straconą prace, załatwie ci nową. ? -zapytał. 
-No tak. Załatwiłeś i dziękuje ci za to. - USmiechnełam sie. 
Lou podszedł do mnie i obrócił moje krzesełko obrotowe tyłem do biurka. Złapał za podłokietniki i kucnął przede mna. 
-A pamiętasz, jak nioe miałem pomysłu jak wynagrodzic ci to, żże cię przawie pozbawiłem życia ? - Zaśmiał się. 
-No tak. Dość, że prawie mnie rozjechałeś to jeszcze prawie dostałam zawału, ze strachu. 
- Oparłam sie o oparcie i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. 
- No to już wiem jak ci to wynagrodze. 
- Jak? - zapytałam dotykając jego policzka. 
-Pozwól sobie być moją. - Odwrócił głowę i ręką przytrzymał moją dłoń i ją pocałował. 
- Już jestem . 
Lou przyblizył sie do mnie i słodko pocałował, po czym do pokoju wpadłi chłopcy i gratulowali nam. 



Koniec. !! Co jest? Nie podobaja wam się moje opowiadania. ? Jest wgl sens prowadzic tego bloga ? Bo jak narazie to jakoś chyba nie. Ale spoko. 

czwartek, 30 maja 2013

Lou cz 2

Podał mi ręke, na kótrą popatrzyłam z wrogim nastawieniem.
-No chodź. Nie zrobie ci krzywdy.
Z nie pewnością podałam chłopakowi dłoń, a on pociągnął mnie w strone auta. Otworzył mi drzwi, a gdy już siedziałam na brązowym, skórzanym foletu pasażera, zatrzasnął je. Szybko obiegł auto i sam zasiadł na fotelu, ale za kierownicą. Gdy usiadł odpalił pojazd i ruszyliśmy.
-Gdzie mieszkasz. ?
- Na { nazwa jakiejś ulicy } .
-Ok. Juz się robi. A tak wogóle jestem Louis.
-{TI}.
-Miło mi cie poznać i przepraszam, że wpędziłem cię dzisiaj w kłopoty.
-Nie przejmuj się. Jakoś będzie.
Gdy dojechaliśmy do mojego domu, Lou wysiadł i szybkim krokiem znów obiegł auto, po czym otworzył mi drzwi. Podał mi ręke, więc podałam mu swoją. Zacisnął ją i pomógł mi wyjść z samochodu. Deszcz ciągle padal, tworząc jedną, wielką ściane wody. Biegliśmy 10 metrów od samochodu do drzwi mojego domu. Stojąc przed drewnianymi drzwiami, wyszukałam w torbie kluczy, a gdy je znalazłam, odkluczyłam nimi drzwi.
-Może wejdziesz?
- Nie. Nie będe ci się narzucać.
-Przecież, sama cię zaprasszam . No chodź i tak pada.
Z niepewnością chłopak przekroczył próg mojego domu. Stalismy na korytarzu, a ja zaproponowałam mu ciepłą herbatę.
-Mam jakieś ubrania mojego kuzyna, więc jezeli chcesz mozesz się przebrac z tych mokrych.
-Wiesz. Chyba skorzystam z twojej propozycji, bo nie jest mi zbyt wygodnie.
Więc Lou poszedł do lazienki, gdy dałam mu mały stosik ciuchów. Za ten czas ja zrobiłam herbatę i postawilam dwa czerwone kubki na drewnianym, niskim stoliku w salonie. Włączyłam TV i czekałam na chłopaka, który po dwuch minutach juz siedział na kanapie.
- Wiesz, może ja też się przebiorę.
-Jasne. Poczekam na ciebie.
Szybko przebrałam sie w coś do spania i podreptałam do mojego gościa.
- Przepraszam, że jestem w piżamie, ale jakoś tak..
- Wyglądasz uroczo.
- yy.. Dzięki. To co może jesteś głodny ?
-Nie.
-Oglądamy jakiś film. ?
Chłopak nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo w całym domu zgasło światło. Za oknem rozpetała się nie mała burza. Ze strachu aż podskoczylam i pisnęłam.
-Spokojnie, nie jestes sama.
- Strasznie się boje.
- Nie bój się. Jestem tu.
- Nie zostawiaj mnie samej, dobrze?
- Jasne, przeciez wiesz, że tego nie zrobie.
Chłopak przytulił mnie do siebie, po czym dał mi swój telefon, żebym oswietliła droge do mojego pokoju. Szłam pierwsza, a za mną Lou, który po drodze zgarnąl z komdy kilka świeczek. Doszliśmy do mojego pokoju, a Lou zapalił swieczki i rozstawił je na meblach. Oddałam mu telefon, a gdy dzieliły nas tylko centymetry, za oknem uderzył głośny piorun. Wystraszyłam sie i odwróciłam się tyłem do chłopaka i spojrzałam wystraszona na krajobraz za oknem. Lou objął mnie i lekko kołysła. 
-Nie bój się. Przeciez nic ci sie nie stanie. 
- Obiecujesz ? 
- Tak, obiecuje ci, że przy mnie jesteś w 100% bezpieczna. Może się położysz, bo chyba dość masz wrażeni jak na jeden dzień.
-Tak, masz rację. Ale nie chce zostać sama. 
-Nie zostaniesz. Ja położe sie na podłodze. Będzie dobrze.
- Żarty sobie robisz? Nie będziesz spał na ziemi. Położysz się ze mną?
-Jezeli chcesz.
Położyłam sie pod ciepłą pierzynkę, a Lou na niej i przykrył sie pluszowym kocem. Odwróciłam się do chłopaka tyłem i zamknełam oczy. Usłyszałam ciche ,,dobranoc'', po czym zasnełam.
Rano obudziłam się o 09-40. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Ubralam się, umyłam zęby i uczesałam włosy w kok. Wróciłam do pokoju i posprzątałam troszkę. Poszłam do kuchni, bo burczenie w brzuchu, ogłaszało mi głód. Podeszłam do lodówki, a gdy ją otworzyłam ujrzałam na jedenj z kilku półek talerz kanapek. Wyjełam je, trzasnełam drzwiami lodówki i położyłam kanapki na stole. Na nich była biała kartka.
,, Myśle, że bedzie ci smakować. Przepraszam, że sprawiłem ci tyle problemów. W rekonpensate załatwiłem ci przesłuchanie w wytwórni płytowej, oto ich numer 896235782. Powiedz że jestes znajomą Louisa z One direction. Uprzedziłem już ich, że zadzwonisz. Przepraszam, że prawie rozjechałem cię na ulicy. Tu nie wiem co mam ci dać w przeprosiny:) . Jezeli bedziesz znów potrzebowac małej pomocy podczas burzy, zgłaszam się na ochotnika. Oto mój nr. {jakis tam nr } . Miłego dnia. Louis. '' 
Ob razu złapałam za telefon i zadzwoniłam na numer wytwórni. 




HEJ PAMIĘTAĆ O KOMMMACH !!

Louis cz1.

ZAPRASZAM NA NOWE OPOWIADANIE O LOU.


.


Pracuje jako kelnerka. Moim miejscem pracy jest mała restauracja w Londynie, nie popodal Big Bena. Nie narzekam na moja pracę. Mieszkam kilkaset metrów od restauracji, uczę się w szkole turystycznej, mam najlepsza przyjaciólke pod słońcem. Nie rzadam od życia wiele. Nie musze być bogata, aby byc szczęśliwa. Nigdy mi nic nie brakowalo i materialnie i emocjonalnie.
Dzisiaj jak codzien wstałam z łóżka i podreptalam do łanienki. Ubrałam sie i po chwili umyłam ząbki i włosy związałam w lekki kucyk na czubku głowy. Wypiłam szklanke soku i wpakowałam  do torebki klucze, telefon, szminkę, husteczki, portfel oraz kilka innych rzeczy potrzebnych dla dziewczyny. Wyszłam z domu, zakluczajća drzwi i udałam sie spacerkiem do pracy. Po drodze na słupie widziałam kilka plakatów jakiegos zespołu. Widziałam kilku znajomych. Pania z kwiaciarni, która ma małego psiaka, którego czasem wyprowadzam na spacer Przywitałam sie z panią Dern, i podażyłam do restauracji. 
Gdy weszlam do srodka od razu zauwazyłam moja kolezanke Ane. Szła z wielka tacką, więc nie przeszkadzałam jej czułymi przywitaniami, tylko poszłam na zaplecze. Tam zalozyłam czarny fartuch, zakładany przez głowe i zapinany na plecach. Poprawiłam dłońmi materiał mojego slużbowego uniformu i wyszłam na salę. Kucharki podały mi od razu tace z zamówieniem i poszłam to roznieśc. Gdy niosłam na tacy kilka szklanek pełnych soku, ktos gwałtownie wstał, wytrącajac mi przedmiot z rąk. Plastikowa taca upadła na ziemię, szklanki rozbiły sie na milion drogych kawałków. Ja nie zwarzajća na nic, chcąc przejsc, nadepłam na kałuże soku i straciłam równowage. Na moje szczęście sprawca wypadku zlapał mnie. Podniosłam głowę i spojrzałam tej osobie w oczy. 

- Przepraszam. Nie chciałam. 

-To ja powinienem przeprosić. To moja wina. Nic ci nie jest ? 

- Wszystko wporządku. 

Nagle na sale wpadł mój szef, który do łagodnych i wyrozumiałych nie nalezy. Od razu dostałam za afere, która przyczyniła się do zwolnienia mnie z roboty. Chłopak, prosił mojego szefa i upewniał go, że to nie moja wina, ale facet był nieugiety i przystanał przy swojm. Wkurzona rzuciłam na ziemie fartuszek, zabralam torbe i wyszłam z budynku, nie unikajac dziwnych spojrzeń klijetów. Szłam ulica, była zła. Na szefa, na tego głupka, który na mnie wpadł, na siebie i nawet na nieznanych mi przechodniów. Negle poczułam, że na moje ciało spadają pojedyncze krople deszczu, które z czasem przerodziły się w ulewe. Ze złości nawet nie zwróciłam uwagi, że gdy weszłam na ulicę, nadjechało jakieś auto. Z piskiem zatrzymało się. Było dość ciemno, a pojazd miał zaświecone światła, więc nie widzialam twarzy kierowcy. Stałam tak na przeciwko samochodu i trzymalam ręce na masce auta, próbując uspokoić oddech i trzesące się ciało. 

Nagle z czarnego auta wyszedł kierowca, a z każdym krokiem ku mnie przypominał mi chłopaka z restauracji. I jak sie okazało, to był on. Stanął obok mnie i zciągnął swoją bluze i założył ją na moje ramiona.

- Wszystko ok.? 

- Nie. Nie jest ok. Straciłam przez ciebie prace, a przed chwila prawie życie.

-No ale to ty przeszłać na czerwonym. Ja miałem pierwszeństwo. 

-Nie ważne.

-Chodź odwiozę cię do domu. 

środa, 29 maja 2013

harry cz.3


- wszystko ok ? Gdzie Will ? 

Ona nic nie odpowiedziala tylko pokazała na wejście do budynku. 
Zobaczyłam jak Harry niesie Willa na rękach jak niemowlaka i całuje go w głowe. 
-Will ! -wykrzyczalam i pobiegłam do synka. 
Harry oddał mi chłopca, a ja go mocno przytuliłam i wycałowałam. 
- Kochanie nic ci nie jest ? 
-Mamusiu, a ten pan mnie zabrał i krzyczał na IK. 
-Juz nigdy ci tego nie zrobi. Obiecuje ci. 
-Bałem sie. 
-Przepraszam cie. Tak strasznie sie o ciebie martwiłam. Kocham cie maluszku. 
-Ja ciebie tez mamusiu. A ten pan mi pomógł. - Will wyrwał sie z mojego uścisku i pokazał na Harrego.
Harry popatrzył sie na mnie, a ja skinełam glowa. 
-Ja jestem twojm tatą. - Styles kucnał obok dziecka.
Will nic nie powiedział tylko wtulił sie w Hazze, a ten oddał uścisk i pocałował go w głowę. 
Podniósł naszego synka do góry i trzymajac go na jednej ręce, druga przytulił mnie. 
-Mamusiu a tata pójdzie z nami do domu? 
-Zapytaj taty czy chce i czy może. 
- A ty sie mamusiu zgadzasz? 
-Tak. 
Chlopczyk otoczył rączkami szyje Harrego i położył glowę na jago ramieniu. 
-Tatusiu będziesz z nami? 
- Na zawsze. 
Harry przytulił sie znów do mnie i pocałował. Zanieślismy Willa do karetki by sprawdzili jego stan zdrowia, ale nie było nic złego. Wrócilismy do domu. Usiedlismy na kanapie w salonie, ale za chwilkę poszlismy umyć Willa. Po kąpieli, Harry zaniósł chłopca do jego sypialni i tam uspał go. 
Potem ja i Harry rozmawialismy na tarasie. Harry zaprosił mnie i naszego synka na koncert 1D. 
*************
Dzisiaj odbywa się koncert, więc ja i Will siedzimy już na białej sofie w garderobie chłopaków. Dwu latek bardzo polubił wujków a oni jego. Chłopcy sa już gotowi na show, więc ja też zabieram Willa i idziemy na miejsce dla rodziny i bliskich chłopaków. Siedziałam na miekkim krzesełku, a Will tańczył i skakał. W pewnym momecie, gdy zakończyła się piosenka, Harry zaprosił mnie i Willa na scenę. 
Kiwałam głową na ,,nie'' , ale Harry tak poprostu przyszedł do mnie i przewiesił mnie przez swoje ramie. 
Will pobiegł na scene, gdy widział jak Niall go woła. Blondyn zabrał Willa na ręce i łaskotał go. HArry wniósł mnie na scee i postawił na podłodzę. Poprawiłam koszulkę i ogarnelam włosy. 
-TI. Ma dla ciebie mała nie spodziankę. Oto ona. 
Harry złapal moje ramiona i odwrócił tyłem do tłumu a przodem do ekranu. 
Wyświetlil się filmik. Pokazywane były nasze zdjęcia i wypowiedzi Harrego i naszych rodzin i znajomych. 
Ludzie mówili o nas. O mnie i o Harrym. O naszej miłości, szcześciu. Po policzku popłyneła mi łza, jak przyszedl do mnie Will i podarował mi małe czerwone pudełeczko. 
- Raz już powiedziałaś tak. Ale teraz wydarzenie się pokomplikowały, wiec.. - przerwalam Hazzie, który mówił do mikrofonu stojąc za mna. 
Szeptnełam na uszko synka słowo ,,tak'' i kazałam powiedzieć to tacie. 
-Powiedziała tak . . - wykrzyczał Will, biegnac do taty. 
Harry podszedł do mnie i załozył pierścionek, klęczac przede mną. 
Tak wiec swiadkami moich drugich zaręczyn z tym samym facetem, byl William, 1D, ekipa i jakieś 8 tysięcy osób na widowni i tłumy przed tv. 

Dzisiaj bierzemy slub, ale nie taki jak poprzednio. Wyjechaliśmy na Hawaje. Nasz synek, chłopaki, rodzice i tyle. Miejsce ślubu jest idealne. Byłam gotowa i juz szłam do mojego byłego i jednoszcześnie przyszłego męża.  William podał nam obrączki i znów byłam TI Styles. Williamowi tez mnieniliśmy nazwisko. Po ślubie i małym przyjęciu, nasi rodzice wraz z Willem i 1D wrócili do Londynu. My zostaliśmy na Hawajach, gdzie była nasza podrróż poślubna. Po tygodniu wrócilismy do UK, gdzie prowadziliśmy szczęśliwe i pełne miłosći życie. 




  
































KONIEC I PAMIETAĆ O KOMACH !!!

wtorek, 28 maja 2013

Harry cz2.




  




 Weszłam na scenę, po tym jak ogłosili, że to ja zgarniam nagrode. Weszłam z małym chłopczykiem. Trzymałam go za rączkę i prowadziłam do mikrofonu.
- Przywitaj sieWilliam. - Chłopaczyk pomachał ręczką do ludzi. Wszyscy sie usmiechneli. - Cóż, jestem naprawdę wzruszona. Dzięki wielkie za to uznanie. Jestem taka szcześliwa. Dziekuje wszystkim  z wytwórni. Rodzinie, ITK, przyjaciołą, dzięki. Chcę podziekowac równiez mojemu malutkiemu chłopczykowi. William, dziękuje ci za to, że jestes i dajesz mi siłę. - chłopczyk klaskał w dłonie i sie uśmiechał. - Kocham cie skarbie.
Zeszłam ze sceny i razem z synkiem i nagroda zeszłam na widownie.
Po chwili ITK zabrała dziecko do domu, a ja zostalam na gali. W pewnym momecię przysiadł sie do mnie Harry.
-Hej. Miło cie widziec.
-Harry. ! Daruj sobie. Myślisz, że jak powiesz na scenie o mniei jak na sali rozwodowej ciagle bedziesz przepraszał to sie coś zmieni.
- Zrozumiem każde twoje zdanie. A kto to taki mały, tu z toba był?
- Nie interesuj sie.
Wstałam i miałam tego dosć, wieć chciałam wrócic do domu. Razem z Marco udalismy sie do auta i Pojechaliśmy do domu. W mieszkaniu, drzwi były otwarte. Weszłam i zobaczyłam bałagan. Na stole, który był jako jedyny czysty był kamień. Podniosłam go i zobaczyłam kartke.
Ktoś porwał IKT i Willa. Chcę pieniedzy. Marco zadzwonił na policje, a oni szybko zjawili sie u mnie w domu, po czym rozpoczeli poszukiwania. Moja mama przyjechała do mnie i się mna opiekowała.
- Córciu, musisz zadzwonić do Harrego.
-Po co ?
-Dzwoniłaś do każdego znajomego ,więc do niego też zadzwoń. Może coś wie.
-Gdyby wiedział to on by zadzwonił.
- Zastanów sie nad tym.
Moja mama wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą z telefonem na łóżku.
Chwyciłam przedmiot i zadzwoniłam do Stylesa. Umówiłam sie z nim u mnie w domu, bo nie mam ochoty wychodzic.
Po chwili usłyszałm pukanie do drzwi.
-Prosze.
Do pokoju wpakował sie Hazza. Słyszałam co się stało. Przykro mi, ale będzie dobrze.
- Nie bedzie dobrze.
- Nie myśl o tym. Policja juz go szuka.
-O czym ty mówisz.?  Jak mam o tym nie mysleć. Porwali mojego synka, małe niewinne stworzenie. Zabrano mi go, moją jedyna miłość i szczęście.
- Uspokój ssię.
-Co się uspokój. Dlaczego ja mam takiego pecha, gdy tylko cos sie układa to zaraz się psuje. Małżeństwo z toba i jego koniec. Mój synek i jego porwanie. Co jeszcze. ? Mam dopiero 21 lat to co jeszcze się zdaży. ?
- Nie mam dzieci i nie wiem co czujesz.
- Harry. ?
- No?
- A co gdyby okazało sie, że Will to twój syn.
- Co ty powiedziałas. ?
-Nic.
- Ti ? To prawda. ?
Nie odpowiedziałam, tylko pokiwałam głową na ,,tak'' i sie mocniej rozpłakałam.
Harry przytuliła mnie, ale za chwilke wyszedł.
***Oczami Harrego***
To chyba sen. Mam syna. William to mój synek, który jest w niebezpieczeństwie. Musze go odzyskać.
Wyszłem z domu mojej byłej zony i pojechałem do chłopaków. Opowiedziałem im całą historie i prosiłem o pomoc. Moi przyjaciele, nie odwówili mi jej, więc razem z nimi szukałem kuzynki Ti i Willa. Po kilku minutach widziałem jak za mna jada kilka policyjnych radiowozów. Przed nimi jechał czarny bus. Widocznie on był ich celem. Zjechałem na pobocze pozwalając policji działac. Pomyślałem, że ktoś może być w podobnej sytuacji co ja. Ale gdy jeden z policyjnych aut mijało moje, zobaczylem w pojeździe policjanta. Był nim koleś, którego widziałem u TI w domu . Szybko za namową Lou, który jeździl ze mną, ruszyłem za pościgiem. Dotarłem pod jakis budynek. Gdzie stala karetka, policja i tłum przechodniów.
- Co sie tu dzieje? - zapytałem jakiejś kobiety w podeszłym wieku.
- Dziecko porwali.
W tym momecie wiedziałem, ze to mój Will. Przedarłem sie przez tłum, ale jeden z policjantów mnie zatrzymał.
-Tam nie wolno.
-Tam jest mooj syn.
- Przykro mi, ale nie moge pana wpuscic.
Odszedłem kilka metrów, ale znów szybko i nie zauwazalnie wbiegłem do budynku. Wdrapałem sie po schodach na dach. Wobaczyłem kilku policjantów i człowieka, który w kominiarce i czarnej bluzie trzymal dziecko. To był William, który strasznie płakał. Obok nich stała kuzynka Ti.
-Will. !- krzyknąłem.
-Co on tu robi? -Krzyknał jeden w mundurze.
-Jestem tatą dziecka.
- Zabije ich.- krzyknał facet w kominiarce.
- Prosze cie. Nie rób tego. Oddaj mi dziecko i zostaw IK. Co oni ci zrobili. ? Oddaj mi mojego synka.
Wiesz. Dzisiaj dowiedziałem sie, że mam dziecko. I daj mi sie nim nacieszyć. - Mówiłem tak o wszystkim. O tym, jak strasznie żałuje że go nie poznałem wczesniej, o tym jak rozpadło sie moje małżeństwo i jak zniszczyłem życie Ti i Willowi. Po chwili Podszedłem do kolesia i odebrałem mu mojego synka. Widzialem w jego oczach żal i smutek. IK uwolniła sie z jego uścisku i zostala zabrana przez komisarzy na dłó do karetki.
Will był już na moich rękach. Przytuliłem chłopca i odwróciłem sie w strone wyjścia. Policja rzuciła sie na przestepce i go zakuli w kajdanki, po czym zaprowadzili do radiowozu. Pomału zeszłem na dół po schodach, trzymajac Willa na  rękach.
****Oczami TI****

Siedziałam w pokoju i dostałam telefon. Po rozmowie zbieglam na dół i wykrzyczałam wiadomosć mojej mamie. Szybko razem z Marco pojechaliśmy pod wskazany adres. Widzialam jak kogos pakuja do radiowozu. Gdy zobaczyłam moja kuzynke w karetce, owiniętą kocem, podbiegłam do niej.  



poniedziałek, 27 maja 2013

Harry cz.1

NOWE OPOWIADANIE ZACZĄĆ CZAS.
DO CZYTANIA ZAPRASZAM WAS.
A NA KOŃCU KOMENTARZ ZOSTAWCIE.
CODZIEN TU WRACAJCIE.



Ja i Harry jesteśmy małżenstwem od kilku miesięcy. Jestesmy prawie jeszcze parą młodą.
Moja mama prosiła mnie o przyjazd do rodzinnego domu, z powodu jej wyjazdu do Paryża. Martwiła się o rodzine i dom, więc pojechałam do Polski, na tydzień. Ciężko mi było zostawic mojego męża, ale za jego obietnicą, że bedzie ok, pojechałam. Dzisiaj w końcu wraca do nowego domu i do Hazzy.
On mysli, że wracam jutro, więc będzie mieć niespodzianke. Wyszłam z małego busika, którym kierował moj ochroniarz. Jestem piosenkarką, ale na chwilke zrobiłam sobie przezwę. Jednak wole, mięc kogoś zawsze przy sobie. Niby mam Harrego, ale 24h/7 nie jest ze mną. Marco wyjął z bagaznika walizki i weszedl ze mną do domu. Powiedziałam mu, aby zostawił moją kolorowa, małą walizkę i że może juz wyjść. W godzinach pracy Marco przesiadywał albo na tarasie albo w samochodzie lub u nas w domu.
Wyszedł do auta, a ja pocichu weszłam na górę. Był nie mały bałagan w domu. Na stoliku w salonie były nastawiane butelki wina, kieliszki. Zignorowałam to i cichym biegiem weszłam na górny korytarz. Weszłam do naszej sypialni.
- Kto cię tu wpuscił? - usłyszałam od kobiety, która leżała na naszym łóżku.
-To chyba ja powinnam sie o to zapytać. Kim ty jesteś?
- Prosze stąd wyjść.
- Chyba jesteś nie normalna. Wyjeżdzasz z tego domu. Gdzie jest Harry ?
- W pracy. A co cie to obchodzi, Kim ty jesteś do cholery ?
- Jestem TI, TI Styles. Zona Harrego.
- Co to są jakies jaja. ? O mój boze. Przepraszam cię. Ja nie wiedziałam, że ma żone. Tak mi przykro. Gdybym wiedziała.
- Wyjdź i nie wracaj.
- Powiedz Harremu, że nie chce go widzieć, a ciebie przepraszam.
Po tym zdarzeniiu, dziewczyna wyszła. Ja w szoku usiadalm na kanapie w salonie. Płakałam.
Po kilku godzinach usłyszałam otwierzanie drzwi. Do domu wszedł Harry.
- TI. ! Skarbie wróciłaś. - chciał mnie przytulic, ale wstałam z kanapy i poszłam na drugi koniec pomieszczenia.
- Ale znów znikam. Ale na zawsze.
- O czym ty mówisz?
- Wychodzę. Nasze kolejne spotkanie będzie na sali rozwodowej.
- Co?!
- Chce rozwodu. Mój prawnik skontaktuje sie z toba.
- O czym ty mówisz?
- Po reszte rzeczy wpadnie marco.
Wziełam  walizke i z płaczem wybieglam z domu, juz tylko Harrego.
Podbiegł do mnie Marco i pomógł mi wsiąśc do auta.
- Zawioze cię do mnie. Ana, moja żona sie toba zajmie.
-Yhym. Dzięki.
Pojechalismy do domu mojego przyjaciela, a jego mila żona poczęstowała mnie herbatą i porozmawiała ze mną. Opowiadała mi historie jej babci, która była w podobnej sytuacji. Wieczorem poprosiłam Marco, aby zawiózł mnie do hotelu. Zadzwoniłam po moją ukochana kuzynke, która obiecał mi pomoc przez calą noc.
Gdy byłam juz w hotelu i czekałam na ITK, przypomniało mi sie, ze mam wyłączony telefon. Gdy go włączylam, szybko tego pozałowałam. Miałam kilkadziesiąt połączeń od Harrego. Za kilka chwil przyszła ITK. Opowiedziałam jej o tym co sie stało, a ona mi pomogła.
**********
Dzisiaj wracam na scenę. Jestem nominowana w karegorii ARTYSTKA w Teen choince aword.
Mija właśnie drugi rok od mojego rozwodu. Nie zmieniło sie dużo. No może z wyjątkiem, że mam synka.
Ubrałam się i razem z moim synkiem wyrószyliśmy na galę. Nikt o nim nie wie, więc pomyślałam, ze dzisiaj będzie odpowiednia okazja na pochwalenie się moim małym mężczyzną.
Moja kuzynka powiedziaą, że po pewnym czasie zabierze Williama do domu.
Gala rozpoczeła się, a ja razem z Willem usiadłam. Pierwsza była kategoria Grupa.
Wygrali jak nie inni. Niesamowici ONE DIRECTION.
Do mikrofonu swoja wypowiedź skierował najpierw Zayn, potem Lou i Niall. Następnie Liam i kolejno Harry.
-Chę wszystkim podziekować, ale nawiększe podziękowanie nalezy sie TI. Ona pomogła mi w karierze i bardzo jej za to dziekuje.
Ci co widzieli mnie lub siedzieli obok mnie, patrzyli sie na mnie. Spojrzałam na Hazze, a on chyba mnie widział w tym tłumie, bo usmiechnął sie przyjaźnie.

Kolejna była kategoria Artystka.

 






Opowiadanie jest dedykowane dla ,,S,, od której dostałam zrąbke, bo ona nie zbyt ogarnia które imie należy do którego z chłopaków. Więc od dzisiaj specjalnie dla ,,S,, będe na początku dawać zdjęcia chłopaka, o którym bedzie imagin. 
KOMMMMMYYYY!!!






niedziela, 26 maja 2013

X FACTOR POLSKA!!

Właśnie widze final polskiej edycji X F iwszyscy spiewają OWOA. Nie udało im się, bo nikt nie dorówna naszym mężom. ♥

Liam cz2

Spojrzałem jej w oczy i zobaczylem jak blade powieki unosza się ku górze. Pomrugała kilka razy i przekręcila głowe w moją strone.
- Gdzie ja jestem ?
Spytała cicho, ale usłyszałem jej śliczny głosik.
- W szpitalu. Zawołam lekarza.
Poszedłem zawołam jakiego lekarza. Po chwili w szpitalu zjawili sie rodzice dziewczyny. Stalem na korytarzu, bo chciałem się zapytac doktora czy wszystko z nia ok. Po chwili wyszła, chyba mama dziewczyny.
-To ty byłeś przy niej .?
-yy tak. Ja wiem, że to dziwnie wygląda, ale. ..
-Dziękuje.
-Ale nie bardzo wiem, za co
- Za to , że czuwałes nad nia, gdy mnie i taty {TI} nie było tu.
A więc {TI} . Ma piękne imie.
- Nie ma problemu. To była przyjemnosc poznać Pani córke. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach.
- To jest jak koszmar.
- Współczuje pani i mężowi.
-{TI} wypadła z toru. Ma złamane żebro, łuk brwiowy i małe wstrząsinienie mózgu. Gdy upadała na ziemię nabiła się na jakaś część od motoru, która przebiła jej brzuch.
- To jest straszne. Ja nie wiem co mam myślec.
- A najgorsze jest to, że {TI zdrobniale} chciała miec kiedyś dzieci i rodzinę, a teraz musze iść i powiedziec jej, że nie bedzie mogła miec dzieci.
-O mój boze. Przeciez to nie sprwaiedliwe. Ona jest niczemu winna.
Jej mama, płacząc pogłaskała mnie po ramieniu.
-Jestes dobrym chlopcem.
Odwrócila się i weszła do sali, ale za sekundę wróciła.
- Chcesz poznać moją córkę?
Nie odpowiedziałem nic, ale weszlem za kobieta do sali.
*** Twojmi oczami***
Leżałam osłabiona, nade mną stał lekarz i tata. Nagle weszła mama, ale z młodym, przystojnym chłopakiem. Miał brązowe włosy, tatuaż na rece. Nie byl szczęśliwy, ale i nie był smutny.
- Ja cie gdzieś widziałam.
- Jak wwozili cię do szpitala na noszach to byłem na korytarzu.
-Nie. Nie. Śniłes mi sie.
-Co ?
- Tak. Śnileś mi się. Leżałam na łące, tak jak lezałam podczas wypadku, na torze. Ty przyszedłeś i wziąłeś mnie na rece, po czym zaniosłeś na szpitalne łóżko.
- yy. Cóż, zawsze do usług. Jestem ..
-Liam. Prawda?
- Tak, ale skąd ty wiesz.?
-Miałam w tym śnie założony naszyjnik. Serduszko z napisanym imieniem ,,Liam''.
Od tego czasu przychodzi do mnie kiedy może. Wiem o nim wszystko, on o mnie tez. Jestem w szpitalu juz kilka tygodni i gdyby nie Liam zwariowała bym. Codziennie daje mi siły. Opowiada o swojej pracy, przeszłości, przyszłości, dzieciństwie, planach, marzeniach.
Dzisiaj wypisują mnie ze szpitala. Przyszłam mama i tata wraz jakaś starszą kobietą.
Pani była psychologiem, więc wiedziałam ,ze coś się swięci. Stałam obok okna, a oni kazali mi usiąść. Moi rodzice za poleceniam kobiety przytulili mnie mocno. Psycholog oznajmiła mi, że nigdy nie urodze dziecka, bo przez wypadek mam cos uszkodzone. Płakała i krzyczałam. Moi rodzice mocno przytulili mnie, ale wyrwałam się i uciekłam. Wybiegłam z sali i wpadłam na kogos. To był Liam.
- {TI} spokojnie. Wiesz ile dzieciaczków nie ma rodziców i czeka na kogos w domach dziecka. ? Pomyśl, ze możesz uratowac życie komus, kto na to zasługuje.
Płaczac wtuliłam sie z Liama.
- {TI} bedzie dobrze. Zaufaj mi. Obiecuje, że bedziesz szczęsliwa.
******
Tak jak powiedzial, tak było. Wróciłam do domu i znów zaczełam jeździć na torze. Jestem dziedziczka calego interesu taty. Liam jest gwiazdą wraz z przyjaciółmi. Ja i Liam jesteśmy małżenistwem i mieszkamy w malym domku, niedaleko moich rodziców. mamy za domem mały tor. Dzisiaj jedziemy do brytyjskiego domu dziecka. Chcemy zostac rodzicami i podarowac jakiemuś dziecku nowe, lepsze życie.
Planujemy adoptowac czwórke dzieciaków, ale zacznijmy od jednego .



KOOOOOMMMMYYYY!!!!!

Liam cz.1

Zapraszam na rozpoczecie przygód Liasia. Pamiętac o komach. !!!


Mieszkam w londynie od kilku lat. Pochodzę z Polski, gdzie mieszka moja rodzina. Rodzice sąze mną w Londynie, ale reszta w Polsce. Od zawsze kreciły mnie samochody, motory, rowery i tego typu sprawy. Ale kobiece sprawy tez się liczą. Nie jestem chłopczycą, wręcz przeciwnie. Lubie czasem założyć sukienkę i szpilki. Mój tata jest szychą w swiecie wyścigów motocrossowych, więc wychowałam sie na torze. Moja mama też jest wplątana w ten świat. To w nim sie moi rodzice poznali. Jestem jedynaczką, więc całą miłość, czas i uczucia przelewane są na mnie. Niby miłosć w rodzinie się mnoży, a nie dzieli, ale takie są fakty.
Codziennie po szkole chodze na tor. Jeżdże w zawodach juniorów kraju. Czasem coś wygram, ale jak powtarza mój tata, ważna jest zabawa i to, że wogóle dojechalam do mety. Mamy tez warsztat, który jest odwiedzany prze nawet najlepszych zawodników w kraju. Dzisiaj są zawody krajowe, które mam szanse wygrac. Konkurencja jest silna, ale dam rade. Startuje w nim również moja przyjaciółka. Miedzy zawodnikami nie ma kłutni. Jest to czysta, sprawiedliwa i bez wroga konkurancja.
Ubrałam kombinezon z pomoca mamy. Gdy zakładałam buty przyszedł mój tata i oznajmił, abym juz wyszłam na tor. Z naszego autobusu wyszłam i zobaczyłam moją kumpele ubraną w żółty strój.
-Hej {TI} powodzenia.
-Lizzy. Nawzajem.
Razem z ojcem weszłam na tor, a on podał mi kask i za chwilkę gogle. Ubrałam wszystko i usiadłam na mojej maszynie.. Usłyszałam strzał, co oznaczało, ze rozpoczyna się walka. Przejechałam pierwszye kółko i poszło super, ale gdy kończyłam drugie coś spowodowało, że moja kierownica wyrwała mi sie spod kontroli. Jedyne co pamiętam to ból i ciemnosć.
***oczami Liama***
Siedzę w szpitalu w Londynie. Czekam na swoją kolej, jak normalny człowiek, a nie gwiazda. Mam badania kontrolne mojej nerki. Nic powaznego, ale musze o siebie dbać. Czekałem około 15 minut, w tym czasie pisałem smsy. W pewnej chwili brunetka, w srednim wieku, wywołałam moje nazwisko. Podnoszac sie z plastikowego, zielonego krzesła usłyszalem głośny huk drzwi wejściowych. Kilku ludzi w czerwonych kombinezonach z napisem ,,pogotowie'' ciągneło nosze. Chcąc zrobic przejście odsunąłem się, a gdy nosze przejechały obok mnie zobaczyłem dziewczyne. Była bardzo ładna, młoda. Była przytomna i krzyczala, jak przypuszczam z bólu. Była ubrana w różowiutki kostium, jakby motocyklisty. Przypominała postać z Power Rangers. Strój był do połowy ściągnięty, a na górnej cżesi ciała miala założoną białą bokserke. Nie wiedziałem dlaczego sie tu znalazła puki nie zobaczyłem wielkiej plamy krwi. Czerwona ciecz obejmowała jej bluzke, troszke kombinezunu, nosze. Miała ją na całym brzuchu, dłoniach, na łuku brwiowym.
Jedyne co mogłem powiedziec to ,,O mój boże''.
Po kilkudziesięciu minutach, gdy wychodziłem z gabinetu lekarza w małym telewizorku na korytarzu zobaczylem coś zadziwiajacego. Leciały wiadomości, a prezenter gadał cos o tragedii na torze. Mówił o młodej zawodniczce, która walczy o zycie w szpitalu we wschodniej cześci Londynu. Pomyślalem o różowej dziewczynie na noszach.
**Drugi dzień**
Przyszedłem znów do szpitala po moje wyniki. Przyjechał ze mna Niall, który chciał odwiedzić kuzyna. Miał wypadek i jest w nie najlepszym stanie. Zabrałem wyniki i razem z przyjacielem udalismy sie do slai, gdzie leżał poszkodowany. Gdy weszliśmy zamarłem. W ogromnej, białej sali  , były dwie osoby. Różowa i kuzyn Nialla. Podszedłem do dziewczyny, która spała. Miał podłączone dwa czerwone kabelki do klatki piersiowej. Na brwi miała bandarz. W ustach miała rurkę, która pozwalała jej oddychac. To był koszmarny widok, ale spała jak aniołek.
-Niall to ta dziewczyna.
-Ta z wypadku?
- No tak.
Nie chcąc robić zamieszania podeszliśmy do Toma, kuzyna Nialla. Był w owiele lepszym stanie niż dziewczyna. Powiedział mi, że lekarze nie dali jej szans na przezycie, ale udało sie. Zapadła w śpiączke. Po kilkunastu minutach opuscilismy sale.
Przez tydzień, codziennie przychodziłem do dziewczyny. Raz spotkałem jej rodziców, ale udałem że pomyliłem sale. Dzisiaj siedziałem uniej i złapałem ją za dłoń. Poczułem jak oddaje uścisk. Popatrzyłem sie jej w oczy....


Komyyy!!!!

sobota, 25 maja 2013

Niall. cz.7

Wciąż było mi troszke zimno, więć weszłam na łóżko i przykryła sie kołda. Nie wiem kiedy zasnełam.

Śniły mi sie wakacje, które były kilka lat temu. Spędzilam je w mojej rodzinnej miejscowości z przyjaciółmi i rodziną.  Rano otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leże tyłem do Nialla, ale on leząc na plecach, obejmuje mnie ramieniem. Wieczorem nie zamknął okna i było dość chlodno. Poprawiłam, przykrywająca nas kołdre i odwróciłam się przodem do chłopaka. Ten tylko mruczał coś pod nosem i przekręcił sie na prawy bok, tak że przytulił sie do mnie. Znów usnelam. przebudziłam sie, aby poprawić poduszke i kichnełam. 
- Jak kichasz jesteś taka urocza. 
- Niall. Nie spisz.? 
-No na to wychodzi. 
Przytulił sie mocno do mnie i przekrecił nas, że leżał prawie na mnie. 
- A wiesz, że mam dwa dni wolne? 
- Bardzo sie ciesze, ale jestes cieżki.
-Oj nie presadzaj. Co dzisiaj robimy?
-Bądź mężczyzną i zorganizuj coś.
- Sniadanie w domu, Zakupy i obiad na mieście, spacer i kolacja tu w domu, ale zamówimy.
 jedzenie.
-Ymm. Ciekawe. 
Niall wształ i podał mi ręke, abym ja też wstała. Odwróciłam się i udawałam, że spie.
-Wstawaj. 
Nie odezwałam się, a Horan z siłą odwrócił mnie przodem do siebie. Leżalam na łóżku i smiałam sie. Niall wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. 
-masz 10 minut.
Wyszedł z pomieszczenia, a ja zajełam sie soba. Ubrana w ciuchy Nialla, zjadłam z nim śniadanie. Pojechaliśmy do mojego domu. Zastałam w nim wszystkich z ekipy. Spali, wiec cicho sie ubrałam i pojechalismy na zakupy. Po sklepowym szaleństwie, sposzlismy na spacer po parku. Bawiły sie tam dzieci. 
- Mówiłem ci, ze zostane wujkiem. 
-Nie. 
-Jeszcze w tym roku mój brat zostanie ojcem. 
- Gratuluje. 
- Dzieki. Kiedyś też bym chcial zostać ojcem. 
- Matka twojego dziecka będzie szczęsliwa. Zazdroszcze jej. 
- A ty? Chcesz mieć dzieci? 
- Kiedyś. Może. 
Poszliśmy do domu, gdzie Niall zadzwonil do restauracji francuskiej. Po 3 godzinach, najedzeni poszlismy spac. Kolejne dni były podobne. Ciągle nocowałam u Nialla. Ale nie ciagle w dzien bylismy ze sobą. On czasem był na wywiadzie, a ja tańczyłam z ekipą.  
Dzisiaj Niall wyjeżdża. Właśnie wracam z lotniska. Pełno dzieczyn i jakiś typów z aparatami sie do mnie przykleiło, ale Niall kazał jakiemuś ochroniarzowi sie mną zaopiekowac. Wsiadłam do taxi i pojechałam do domu. Te dwa miesiace były cieżkie. Rozmawiałam z Horanem na necie i przez telefon. Pisaliśmy smsy. Czasem wysyłalismy sobie zdjecia. On wysyłam mi zdjęcia z koncertów, które sam robiła. Ja wysyłałam mu kiedy kładłam sie spać, na dowód, że jestem cała i zdrowa. Te dwa miesiące spedziłam z przyjaciółmi. 
Nie tylko treningi i ćwiczenia, ale tez sesja dla pewnego magazynu i konkurs w Paryżu. Wygrana sprawiła, że powiedzieli o nas w TV. Bylismy na serio szczęśliwi. Gina poleciała na tydzień do rodziny w Berlinie, Hannah razem z chłopakiem poleciała na wakacje, do Zoe przyleciała siostra. Mood i Erik dostali propozycje nagrania teledysku. Dzisiaj wraca Niall, więc rano wyszykowana czekałam na odpowiednia godzine, aby pojechać na lotnisko. Pech chcial, że usneła na kanapie. Obudził mnie śłodkie usta, które nalezały do Nialla.
-Niall. Tak strasznie za toba tęskniła.
- Kochanie, nareszcie. Martwiłem sie. Mówiłaś, że bedziesz na lotnisku.
- Żle sie poczułam i polozylam się. Ale jest ok. Bo jesteś.
 -Jestem do twojej dyspozycji. 
- Tak ? 
-Tak.
- To przytul sie do mnie i juz mnie nie zostawiaj. 
- {TI}! - krzyknął ktos za mną.
-Harry. Co ty tu robisz.?- byłam zdziwiona.
-{TI}. witam się z toba. 
-Aww. Tęskniłam za toba.
-A za nami? - Wszyscy wpadli i sie do mnie przytulili. 
-Siema chłopaki. 
Gadaliśmy chyba z trzy godziny. Chłopcy opowiadali mi o trasie. Zjedliśmy kolację, a chłopcy pojechali do domów. Niall został ze mna na noc. Na zajutrz wrócili ludzie z ekipy.
Niall na pewnym koncercie w Londynie zaprezentowal pewien filmik,n na którym były moje i nasze zdjęcia. Opowiedział wszystkim o nas. Jesteśmy szcześliwi, a dzisiaj jest rocznica naszego związku. Jedziemy właśnie po jednej z irlandzkich ulic do rodzinnego domu Nialla, abym poznała jego bliskich. Planujemy odwiedzić za trzy tygodnie moją ojczyzne i rodzine. Ekipa odnosi sukcesy. Jesteśmy mistrzami Street dance w UK, a naszym sponsorem jest ,,NIKE". Mamy pełno gażdżetów i ciuchów z tej firmy. Hannah i Mood zaistnieli  w swiecie modelingu, Gina i Erik otworzyli szkołe tańca, a Zoe wystepuje w teledyskach. Ja natomiast zostałam prowadząca w Brytyjskiej edycji pewnego tanecznego show. Ja i Niall planujemy tez razem zamieszkać. 



Kolejne opowieści dziwenj treści juz dzisiaj. Planuje z Liamem albo Lou.. 
 : ) Pamietać o KOMACH!!!

Niall cz.6.

- {TI} ,Rrona na scenie pokonała. I mistrzostwo dla nas wygrała. - Podspiewywał Erik.
- Najlepsi w kraju i na całym świecie. Ale wy już o tym dobrze wiecie. - dośpiewala Hannah.
- Street dance naszym zyciem. A celem to mistrzami byciem. - zaśpiewałam. Survivors Dance i 1D szli ulicami Londynu, gdzie roiło sie od ludzi. Doszlismy na rynek i tam świętowaliśmy nasze zwycięstwo.
Gdy chcielismy wznieśc toast, wstałam.
- Dla Tonego. -podniosłam kufel z piwem do gory.
-Dla Tonego. - przybili wszyscy swoje napoje.
Tydzień później, przeglądając prasę zaczełam krzyczec.
- Co jest? - zapytał przerazony Mood.
- Banda!! Do mnie, szybko. - krzyczałam i usiadłam na sofie.
- Co sie dzieje. - wszyscy wpadli i usiedli obok mnie.
- ,, Z przyjemnoscia informujemy, że producent firmy ,,NIKE'' zwraca się z propozycją sponsora dla grupy tanecznej Survivors Dance. '' ble ble ble. .. ,, Numer telefonu : hymhym. ''....
-O rany . - gina wskoczyła na erika.
Ja przytuliłam Zoe i hannah.
Dzisiaj mam randkę z NIallem i chce mu o tym powiedziec. Przyjechał do mnie o 18 i zabrał na na kolacje, a potem poszliśmy na ,,nasz'' dach.
- dostalismy dzisiaj propozycję sponsoringu od firmy ,, NIKE''.
-Świetnie. Nawet nie wiesz jak se ciesze. - widzialam ze coś go trapiło.
- Niall?
- Hym ?
- Co jest ?
-Nic. wszystko ok.
- Prosze cie. Nie oszukasz mnie.
- Wyjeżdżam.
- Przeciez nie raz wyjeżdżałeś od kiedy jesteśmy razem.
-Ale to jest wyjazd na dwa mieśiące.
-Długo. Ale ty chyba nie chcesz mnie zostawić?
-Nie. Przeciez kocham cie, ale nie chce cię zostawiac na taki czas samą.
-Ale mam ekipę. Skarbie, przeciez nie możemy się tak o poddac. Kocham cie. Kiedy wyjezdżasz?
- Za 4 dni. Do Azji.
- Więć zróbmy tak abyś pamietał te cztery dni na zawsze.
- Nawet nie wiesz jak chciałbym cie zabrać.
- Przeciez wiesz że nie moge.
-Wiem i to mnie martwi.
- To niech przestanie, bo bedzie wszystko ok. Może wracajmy, bo robi się zimno.
-Masz racje. Bedzie ok. Chodź. A może pójdziemy do mnie. Obejrzymy film.
-Jasne. Teraz nawet noce bede przy tobie.
Zeszlismy do auta, a tam napisałam sms do Giny, ze nie wracam na noc. Niall włączył radio i w aucie rozbrzmiała OWOA, więc z usmiechami zaczeliśmy spiewac. Śmialismy sie jak dzieci.
Gdy dotarliśmy na miejsce, chłopak otworzył mi drzwi i podał dłoń. Wyszłam z pojazdu a ten zamknął drzwi za mna. Weszliśmy do domu Nialla. Byłam juz tu milion razy, ale wciąz ten dom mnie zadziwiał. Weszłam na korytarz i po lewej stronie ujrzałam biblioteke. Po prawej była kuchnia i obok niej była jadalnią. Usiadłam w salonie na kanapie.
-Napijesz cie czego. ? - zapytał Niall idąc do kuchni.
- No. A masz cos mocniejszego ?
- drink?
- No.
- Juz sie robi.
NIall po chwili zjawil sie w salonie z napojami i przekąskami. Usiadł obok mnie, a ja się do niego przytuliłam. Okrył mnie puszastym kocem i podał napój. Włączył tv i zaczeliśmy oglądac jakąś komedie. Co chwilkę sie śmiejąc, gadalismy. Film sie zakończył.
- Idę do łazienki. - Stwierdziąłm . Wykąpie się.
- Ok. Ja ide ogarn esypialnie. Nie żeby było brudno.
- A moje ciuchy gdzie dałes. ?
-Garderoba.
Pobiegłam do jego garderoby i otworzyłam drzwi do pomieszczenia. Przeszłam do szafy z ciuchami codziennymi Horana i ujrzałam na ścianie duże zdjęcie. Byłam to ja. Tańczyłam na dachu. Z uśmiechem chwycilam koszulke Nialla i wyszłam. Sderzyłam sie z chłopakiem na korytarzu.
-Wziełam twoją koszulke, bo nie mogę znajść swojej.
- Ok. Ja idę jeszcze do auta, bo zapomniałem telefonu.
-Ok. A i . . . Nie wiedziałam, że masz moje zdjęcie.
-Widziałaś. ?
-Yhym. Nie widziałam kiedy je robisz.
- Zrobiłem je jak pierwszy raz cię zaprowadzilem na nasz dach. Jakieś sześć dni temu je powiesiłem.
-Dziękuje.
-Za co ?
-Za to że jesteś.
Pocałowałam chłopaka i szybko poszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do nalenej kilka minut temu goracej wody. Po kilku minutach mojej relaksującej kapieli do pomieszczenia wpadł Niall. Stanął obok umywalki.
 -Przepraszam, ale biorę kąpiel.
-No przecież widzę.
-No to jak widzisz, to co tak stoisz.?
- Mam usiąść. ?
-Niall.
- {TI}.
-Przestań sie wygłupiac. Podaj mi recznik.
-Nie.
-Niall. Prosze.
-Nie. Weż sobie sama.
-Ale on jest kilka metrów dalej. Podaj mi go.
-Mamy chyba problem.
Rozsiadł się na podłodze i siedzi. Po kilkunastu minutach dalej siedziałm w wannie, a Horan na podłodze.
-Niall. Zimno mi.
-To wyjdź.
-Nie. ... Zimno mi. I bola mnie juz z zimna kości.
Niall wstał i podał mi ręczniki. owinełam się nimi. Trzesąc się z zimna, Niall otulił mnie ciepłym szlafrokiem.
Przytulił mnie i pocałował w czoło. Wyszedł, a ja się ubrałam w bieliznę i jego koszulkę.
- Możesz iść się myć. Śmierdzielu. - powiedziałm, wchodząc do pokoju.
-Śmierdzielu ? No wiesz.- zkrzywił sie, wziął swoje rzeczy i całując mnie poszedł do łazięki.
Wciąż było mi troszke zimno, więć weszłam na łóżko i przykryła sie kołda. Nie wiem kiedy zasnełam.









KOMMYYYY!!!!!

piątek, 24 maja 2013

Niall cz. 5.

Rano wstała, uczesałam koka, umyłam sie i zeby. Przebrałam sie z szlafroka w to.
Spojrzałam na telefon - kilka nieodebranych połączeni do ,,Niall ♥''
 Oddzwoniłam i Horan odebrał. Zapytal czy wszystko ok i jak sie czuje. Przeprosił za Hazze i Lou, ale stwierdziłam, że takie cos sie zdarza i jest spoko. Zakończylismy rozmowę, a ja poszłam zjeść śniadanie. Przyłączył się do mnie Mood, potem Zoe, Hannah i Erik. Kilka mintu potem przyszła Gina i Tony.
Z świetnymi humorami zjedlismy śniadanie i ruszyliśmy na miasto. Troszkę zakupów, lody i kapiel w fontannie nikomu nie zaszkodzi. Gdy uśmiechnięci szlismy wzdłuż ulicy, po chodniku, jakies auto sie obok nas zatrzymało. Szyba pomału opadła na dół, a z okienka wyłoniła sie ręka. Huk i pisk opon. Krzyk i panika. Widizałam jak każdy się chowa. Ale coś nie dało mi spokoju i szybko odwróciłam głowę w strone moich znajomych. Zobaczyłam jak Tony opada bez władnie na chodnik. Po sekundzie obok chłopaka pojawia się kaluza krwi, której źródłem jest klatka piersiowa. Erik zadzwonił po karetke. A ja klęczałam obok Tonego i prosilam go, aby wytzrymał to. Gina usiadła obok i trzymała go za reke. Mood trzymał Hannah, bo była przerarzona, a Zoe odeszła kilka metrów i płakała.
-Tony, nie rób nam tego. Musisz życ. Prosze. - Gina krzyczała do niego.
-Tony? powiedz coś. Tony???!!- szturchałam jego ramię, ale nie reagowal. Krew lała sie strumieniem. Sprawdziłam puls chlopaka.
-On nie zyje. -szeptnełam w strone Giny.
Każdy z nas płakał. Mood zaczął krzyczeć, Zoe przeklinała a Gina wtulila sie w Erika.

Siedzę na kanapie i wspominam Tonego. Od jego smierci mineło aż lub moze już 4 dni. Jego pogrzeb był dla nas ciękim przeżyciem. Rodzice Tonego byli zdruzgotani. Mama ciagle powtarzal, że jej synek zaraz się obudzi i znów zatańczy. Ale to nie prawda. On nie wstanie i nie zatańczy juz na ziemi. Jako reprezentant ekipy, podczas ceremoni włożyłam do trumny prezent. Jak już wcześniej wspomniała każdy, kiedyś dostanie cos. Ja uznalam, że to bedzie wspaniały podarunek. Wziełam z naszej garderoby je i połozyłam je obok ciała. Płakałm jak małe dziecko. Tony zawsze o nich marzył.
Tony był najmłodszy. Dla każdeo był bratem. Odszedł i nie wróci. Ekipa postanowiła dla niego tańczyć i być najlepszymi. Nie zawiedziemy naszego braciszka.
-Hej jak sie czujesz.? - zapytał mnie Niall przysiadajac się do mnie.
-Sama nie wiem. Żle. - przytulilam sie do niego.
-Przykro mi. Ale wciżą jesteście ekipa i dla Tonego musicie walczyc.
-Wiem. Chciał wygrać World Central Dance i ja zrobie wszystko aby tak było.
- Nie zmienisz przeszłości ale zmień przyszłość.
-Tony zginął przeze mnie.
-Co ty wygadujesz. ?
-Przeciez policja mówiła, że to Ron był morderca. A on wyraznie mi powiedział, że załatwi kogos z nas. Padło na Tonego.
-Ale to nie ty stzrelilaś.
-Ale moja wina.
-Nie mów tak. Tony był dla ciebie jak brat i cię bardzo kochał i kocha.
-Ja jego też. I ciebie.
-Nie mozesz myślec ze jesteś winna temu co się stało.
Codziennie ciężko pracujemy, aby dla Tonego wygrać. Nic nie rozproszy nas, ani nie sprawi, że sie poddamy. Niby to nie ja postrzeliłam Tonego, ale nie czuje się bez winna. Czasem mam ochote wskoczyć pod auto albo skoczyc z dachu. Ale nie moge. Mam rodzinę, ekipe, która wspiera sie nawzajem. Mam tez Nialla. Po tej tragedii, mój chłopak był dla mnie wsparcie i podporą. Kazde wolne chwile spedzał ze mną i próbował odpedzić mnie od negatywnych wspomnień. Nawet jego przyjaciele mi i mojej paczce pomagają. Często do Nas przychodzą i zajmują nas, aby było jak kiedyś. Jednak każdy wie, ze nie będzie tak nigdy. Tonego nie ma, ale my jesteśmy. Właśnie szykujemy się do pierwszej kategorii.
Na widowni widzę Nialla, Hazze, Zayna, Lou, Liama i wiele innych nie znanych osób. Scena jest wielka. Na balkonie jest DJ i jury. Są to ludzie, którzy jeszcze przed narodzinami byli mistrzami. Gdy po prezentacji wszystkich grup, rozpoczeła sie kategoria,, Dance - Boys''. Nasze dumy: Mood i Erik dali z siebie wszystko i wygrali z czteroma innymi grupami.
- Yeah. Tak jest. - Krzyczał Hannah.
- Teraz bedzie nasza kolej. - poinformowałam dziewczyny.
Tak jak mówiłam, prowadzący ogłosił konkurencej dla dziewczyn. Więc Zoe rozpoczeła naszą kolej. Potem juz wszystkie dziewczyny dołączyły. I znów wygrana. Rywale nie są silini więc..
Aktualnie jest przerwa, wiec przychodze na widownie do chłopaków.
-Hej. Jak sie bawicie. -zapytałam przytulając sie do Nialla.
-To był świetne.- zaklaskał kilka razy Lou.
- Dzięki. Teraz bedzie najgorsza kategoria.
- Czemu? - Zapytał Harry.
- Kategoria ,, Best'', czyli reprezentanci poszczególnych grup walczą ze soba. Ja tańcze z kimś z grupy ,,Sean Zoon'' - wytłumaczyła.
-A czemu z nimi. ? -pytał Zayn.
- Wylosowano tak. Widzicie na tablicy? - wskazałam na tablice, na której widniały nazwy około 7 grup.
W czołówce była nazwa ,,Sean Zoon'' , ,,Red Dancer'' i ,, Survivors Dance'' .
- Czyli jak sean wygra z Red dancer to Survivors tańczy z nim ? - zapytał Liam.
-Tak. Bo my mamy najwięcej punktów, wiec tańcze raz.
-Tańcze? - zapytał Lou.
-Tak. Tańcze, bo ja tańcze. Jestem reprezentantką.
- Wooo... !! - krzyczał Harry z usmiechem.
Głos z głosnikach oznajmił, że reprezentanci mają wejść na scene. Więc poszłam tam i stanełam oko w oko z kolesiem z czerwonym dresie z logo Red Dancer. Drugi był ubrany w czarne dresowe spodnie, białą koszulke i bluże z kapturem ,na której było logo Sean Zoon. Koleś miał zalożony kaptur i czapkę.
Byłam jedną dziewczyną z trójki tanczerzy, ale czulam sie dobrze. Poproszono mnie o zejście ze sceny, a dwóch chłopaków zaczeło swój pokaz. Po kilku minutach wynik był jasny. Koleś od Sean zoon wygrywa. wiec będe z nim walczyć. Chce go zniszczyć. Weszłam na parkiet i spojrzałam na mojego rywala. Zdjął bluze i ujrzalam twarz Rona. Wiedziałam, że go wypuscili z paki, nie wiem z jakiej racji.
- Zdziwiona?
- Morderca.
- Oj {TI} . Nie bądź nie miła.
- Zniszcze cie tu i teraz.
- Nie bądź taka pewna.
Bez słowa zaczełam tańczyć. On nie był dłużny. ..



Kommy !!!!!

Niall- cz4.

Przygotowanie nie jest łatwe. Kilku godzinne treningi, cwiczenia, dopasowanie osoby do układów. Ale chcemy wygrać więc, nie marudzimy. Przez kolejne kilka tygodni treningi odbywały się wszędzie i codziennie. Z Horanem układa mi sie dobrze. Twierdzi, że oprócz nazwiska wszystko co mówił był faktem i prawda. Wybaczyłam mu to i jesteśmy szczesliwi. Dzisiaj zabiera mnie na spotkanie ze swojmi przyjaciólmi.
Przyjechał po mnie swojm autem, a ja chcac zrobic dobre wrażenie zmieniłam nieco swój styll ubioru.
 Kolacja ma być w eleganckiej restauracji, wiec nie wypada iść w dresie. Z pomocą Hannah, moje włosy przybrały kształt eleganckiego koka. Niall za zaleceniem Erika usiadł na kanapie i rozmawiając z Nim i Tonym, czekał na mnie. Jednak nie musiał czekac długo, bo już po chwili wyszłam z mojej sypialni. Niall z wrażenia wstał, a ja chcac się z nim przywitac podeszłam do niego. Jednak nigdy nie miałm takich szpilek, więc gdy już mni dzieliło kilkanaście cm od ciała Nialla, zachwiałam się. Na szczeście Horan szybko mnie złapal.
- Wyglądasz pieknie, skarbie. Ale jesteś pewna co do tych butów. ?
-Dzieki i nie . Nie miałam na sobie sukienki od 8 lat i nie czuje się w niej najlepiej.
-Może zmienimy plany co . ?
-Nie. Przeciez nie możemy teraz zrezygnowac ze spotkania.
-Ale możemy zmienic klimat.
Niall zadzwonił do chłopaków i poinformował ich o zmianie planów.
-No i załatwione. Jedziemy do ,,Raf Club''.
-Przeciez to klub w stylu street dance. - wtrącił sie Mood.
-No wiem i dlatego zapraszam was wszystkich.
Każdy krzyknął na znak zgody na propozycje wspólnej imprezy.
-Więc, mozesz się przebrać.
-A ty? Garnitur u takim miejscu to conajmniej obciach.
-Ja mu cos pożycze.- krzyknął Tony i zabrał Horana do siebie.
ZoeMoodHannahGina pojechali taxi, a ErikTonyJaNiall autem mojego chłopaka.
Po 20 minutach jazdy, dojechaliśmy na miejsce. Gdy weszliśmy do klubu, uliczny klimat dawał sie we znaki.
Dym, swiatła, neonowe rysunki tarcerzy na scianach, Swiecące w ciemnosci wzory na parkiecie. Wszyscy zasiedlismy w duzej lozy, na fioletowych sofach. Erik, Mood i Gina poszli po drinki, a mnie za ramię pociągnął Tony.
- Spójrz tam. Na bar.
-Przeciez to ,,Sean Zoon''.
-No wiem i chyba tu ida.
Gina i reszta wrócili z napojami, a Horan zapytał się toma kto to ,,sean Zoon"
Ten zespół taneczny to nasz najwiekszy wróg. Od zawsze rywalizujemy. Oni sa niebezpieczni, nie tylko w tancu. Przyszedł czas na porządzenie na parkiecie, więc ja i Niall tańczyliśmy razem obok reszty. Oczywiście w tym klubie nie tańczy sie jak w każdym innym. Tu przychodza sami Street dancer, wiec ..
Widzę, że Gina i Hannah, właśnie wygrały pojedynek. To pewna forma pokazania że to ty tu rządzisz. Pojedynek wystawia się komuś i w solówkach pokazuje swój talent. Erik tez nie jest dlużny jakiemuś typkowi. Gdy razem z Niallem podrygując do muzyki oglądalismy pokazy pojedynków, ktoś z siłą pociagnął mnie za ramie. Odwróciłam sie i zobaczyłam Rona, który jest szefem ,,Sean Zoon''.
- Daj mi spokój, ron.
-Nie. Wyzywam cię na pojedynek. Tu i teraz.
- Nie.
-Wymiekasz. ?
Po tych słowach przypomniałam jak zawsze mnie upokarzał. Wiedział, że zatańcze. Więc to zrobiłam.
Dj ogłosił nasz pojedynek, bo każdy w mieście wie, że Ja i Ron to wrogowie do śmierci. Nie nawidze go. Odebrał mi własną wole, bo to dzieki niemu w moim zyciu były narkotyki i alkohol.
Gdy muzyka rozbrzmiała pokazałam na co mnie stac. Na poczatku nie szło mi tak jak jemu. Nie dawał mi szansy na rozpoczecie tańcza, ale udało mi sie. I wygrałam.
- I co masz jeszcze jakiś problem?
-Słuchaj { TI}. To nie koniec. Załatwie ciebie albo kogos z tej twojej popapranej paczki.
Odszedł, a do nas przyszli znajomi Nialla.
-Hej, Harry .
-Jestem {TI} .
Kilka minut i poznałam w ten sposób wszystkich. Poszlismy usiaśc i pogadać. Chłopcy opowiadali o sobie, a ja o sobie. Po kilkugodzinnej rozmowie ikilku drinkach, ja i moja paczka wrócilismy do domu. Niall nie mógł iść do mnei, bo Lou i Harry zapili się i musiał ich pilnowac.




Mam nadziej, że sie podoba i bedziecie wpadać. Na poprzednim blogu miałam ponad 1000 wejsc, więc nie było was mało. Myśle, że kazdy wie o co chodzi.  A jak nie to przypominam, że ten blog, bedzie kontynuowany tutaj. Zapomniałam hasła do tatego. ( Ja i mój mózg) I nie mam jak wejsc wiec zakozyłam ten blog, na który zapraszam. 

czwartek, 23 maja 2013

Niall cz.3


CZ 1 I 2


-Który ? Ten ? -Gina pokazała na przystojnego blondyna o błekitnych oczach, ktory był łudzaca podobny do ....Jamsa?
Bez zastanowienia ruszyłam z dziewczynami do domu i tam spokojnie wszystko przemyslałam. Odwiedziłam różne strony internetowe i oglądałam zdjęci tego Nialla z plakatu.
- Może to przypadek- Zoe chciwła mnie pocieszyć.
-Zoe, chciala bym, ale...- Znalazłam ciekawą informację. Pisało, że teraz zespól nagrywa w studio w Londynie. Szybko zebrałam sie i z Hannah, Giną i zoe pojechałyśmy pod studio.
Kilka fanek z koszulkami z logo zespołu, krzyczało. Każda z nich miała plakaty i mazaki. Najwidoczniej czekały na autografy. Ja nie po to tu przyjechałam. Chce to wszystko wyjaśnić.
Po kilku minutach zza rozsuwanych, szklanych drzwi wyłoniło się dwóch, dobrze zbudowanych facetów w garniturach.
-Idzie ochrona, więc za chwilkę powinien wyjąść ten koles - Szturchneła mnie Zoe i pokazała na tych typów.
Tak jak mówiła moja przyjaciółką, po chwili wyszło 5 chłopaków. Fanki krzyczały głośno, przepychały się, ale z małą pomocą Zoe przepchałam sie na sam przód. Chwileczkę potem stanełam oko w oko z blondynem. Chyba mnie nie poznał.
-Chcesz autograf ? - zapytał chowając oczy pod daszkiem czapki.
-Chce wyjaśnień. - Zdziwiony chłopak podniósł na mnie swoje zdziwione oczy.
-{TI} ja ci to wyjaśnie.
- Co zakład? Żart? Zemsta? No co? -mówiłam dość spokojnie, a moje znajome staneły za mną.
-Nie to nie tak.  Poprostu nie chciałem ci mówić kim jestem, bo chciałem abyś pokochała mnie za to jaki jestem.
- Pokochała?
-Tak. Codziennie, gdy tylko mogę przychodze na rynek i oglądam jak tańczysz. Czasami widzę cię w parku, jak biegasz. Przychodze tam, bo mam nadzieje, że ty tez tam bedziesz. Przepraszam, jeżeli cię zraniłem.
-Aha to powiedziałbys mi prawdę, gdzie? Przy ołtarzu. ?
-To było głupie i chore. Załuje tego i prosze wybacz mi.
-Nie mogę. Nie potrafie ci zaufać.
Odwróciłam się na pięcie i razem z kumpelami poszłam w strone domu. Gdy odchodziłam słyszałam tylko krzyk mojego imienia.
Na drugi dzień po pobudce, ubrałam się
Zeszłam do sali prób i zaczełam mały samotyny trening. Za chwilkę bez słowa dołączyła do mnie cała zgraja.
W śmiechu i dobrych humorach wygłupialiśmy się i tańczyliśmy. Wyczerpani usiedliśmy przed tv i oglaaliśmy wiadomości. W pewnej chwili zszokowana, przawie zapomniałam o oddychaniu.
-Tony, daj to głosniej.
Z prętkościa światła chłopak podgłośnił.
- Wczoraj przed studio, gdzie powstaja hity zespolu One Direction, doszło do małego incydentu. Mianowicie Niall Horan, jeden z wokalistów zespołu, kłucił sie z pewna młoda dziewczyną. Czy to nowa para.? Dlaczego Horanek się nie chwali takim skarbem? Z relacji swiadków, ich rozmowa nie była zbyt przyjemna. Podobno dziewczyna domagała się wyjaśnień pewnej sprawy, a nasza gwiazda okłamała dziewczyne. Oj Niall. - prezenterka zaśmiała się i rozpoczeła kolejny temat.
- Co? - krzyknął Erik.
-Sama chciała bym wiedzieć. ?
-Przeciez to ty byłas na tym filmie prawda? - zapytał Mood.
-Tak. Przepraszam, ale nie mam nastrooju. - nikt się nie odezwał, a ja opuścilam pomieszczenie i poszłam na dach, gdzie zaprowadził mnie kiedys James, a właściwie to Niall.
Usiadłam na murku na szczycie budynku i zaczełam rozmyślac, gdy dostałam sms. Odczytalam : ,, Chcę z Toba porozmawiać. Na spokojnie. Gdzie jesteś ?- Niall '' Odpisałam : ,,A może ja nie chce.''
Szybko dostałam odpowiedź : ,, Zalezy mi na tobie. Gdzie jesteś '' Odpisałam, ze siedze na dachu, tam gdzie zatańczyłam w chmurach. Po jakiś 20 minutach usłyszałm za soba ciche dyszenie. Odwróciłam sie i zobaczyłam Nialla.
- No więc jestem. Biegłem ile sił, abyś dlugo nie czekała. Więc przejde do rzeczy. Jestem kretynem, że cię tak potraktowalem i żałuje tego. Nie wiem jak mogłem ci to zrobic. Oszukałem cię i nie przyznalem sie kim jestem bo nie wiedziałem jak na to zareagujesz.
- Nie jestem egoistką i mam uczucia wiesz.?
-Wiem i dlatego przepraszam. - Chłopak przyblizyl się do mnie.
-Ja mam ci zaufac?
- Postaraj sie - Obiął mnie i pocałował.
- Postaram się. - uśmiechnełam się szeroko.
Po tym dniu ja i Niall staliśmy się parą, ale nie oficjalnie. Nie chcemy rozgłosu i nie potrzebnych problemów.
Dzisiaj ja i ekipa zaczynamy próby do zbliżajacego się konkursu.