Proszę byś przed snem spojrzał w niebo i pomyślał o mnie, że jestem, żyję i zasypiam pod tym samym niebem, co Ty. Skoro nie mogę być przy Tobie to przynajmniej możemy dzielić te chwile i a nuż uda nam się sprawić, by nasza miłość trwała wiecznie.
Dziś jeden z ważnych dla mnie dni. Dzień, który powinien należeć do mnie,
a moje marzenia powinny się spełniać. To już dziś moje kolejne urodziny, które spędzę sama. Nie dosłownie, bo mama z pomocą mojej przyjaciółki zorganizowały mi małe przyjęcie dla najbliższych osób. Wiedział, że nie dam rady świętować i bawić się, gdy tysiące kilometrów stąd, na gorącym słońcu, wśród kłębów kurzu walczy o życie osoba nadająca mojemu życiu kolor. Osoba dająca mi bezgraniczne szczęście i miłość, które mimo rozłąki nie opuściły mojego serca. Człowiek, który rozumie mnie bez słów i jest moim odzwierciedleniem. Jestem z niego dumna i podziwiam jego odwagę, ale chciałabym go mieć obok. Od 4 miesięcy, codziennie rano przeglądając pocztę boje się, że otworzę list, a w nim powiadomienie o śmierci mojego słoneczka. Stop! Nie! To nie możliwe. Niall żyje!!
Moja najlepsza przyjaciółka wraz z mamą zrobiły mała kolację, gdy ja kolejny dzień przesiadywałam w zakluczonej sypialni przy zgaszonym świetle. Ile bym dała, aby mnie przytulił lub tylko pokazał się tylko na moment, aby miała pewność, że z nim wszystko dobrze. Pomyślałam, że nie powinnam tu siedzieć, a należałoby pomóc w przygotowaniu posiłku dla mnie, mojej przyjaciółki, babci, mamy i taty. Nie chciałam imprezy. Nie w takim ciężkim czasie. Podniosłam się z ciemnobrązowych paneli i pociągnęłam dolną część bordowo-granatowej bluzy z motywem oka, którą do niedawna nosił Niall. Materiał zakrył górną część szarych dżinsów, a nogi rozjeżdżały się po panelach przez niebieskie, pluszowe skarpetki. Otworzyłam drzwi i poczułam przyjemny zapach pieczonego kurczaka. Schodząc do kuchni na parterze spięłam swoje loki w kucyka i po chwili znalazłam się w towarzystwie mamy oraz Lilly, które zajęte żwawą rozmową nie zauważyły mojej osoby. Blat kuchennych mebli zastawiony był mnóstwem produktów spożywczych, a wnętrze piekarnika wypełniał lekko brązowy kurczak. Lilly zaczęła powoli sprzątać po kuchennych perypetiach, a zamykająca lodówkę mama nareszcie mnie dojrzała.
- Świetnie, że przyszłaś. Pomożesz nakryć do stołu ? - zapytała przechodząc obok myjącej jasnobrązowy blat Lilly, która na mnie spojrzała uśmiechając się miło. Potwierdziłam to wymuszonym uśmiechem, po czym wyjęłam ze stojącej w korytarzu szafy biały obrus. Zaniosłam go do jadalni, która była oddzielona od kuchni jedynie kuchenną wyspą w dwoma krzesełkami. Rozłożyłam materiał na drewnie, po czym dłońmi naprostowałam go. Zabrałam ze stojącej obok komody mały dzbanek z bukiecikiem róż, który podarował mi tata i wróciłam do kuchni po naczynia, a gdy było już wszystko gotowe na prośbę krzątającej się po kuchni mamy zawołałam resztę domowników. Schodząc po schodach przed babcią i tatem zobaczyłam jak mama przynosi do jadalni tort. Szczerze nie miałam o nim pojęcia, a nawet ta tradycja wyleciała mi z głowy. Kolorowe ciasto z już powbijanymi woskowymi patyczkami na srebrnej tacy zostało wniesione do jadalni, a mama zapaliła odpowiednią ilość świeczek. Podeszłam do stołu na, którym niespodzianka czekała na zdmuchnięcie świeczek. Obok mnie w uśmiechem stali moi najbliżsi.
- Pomyśl życzenie i do dzieła. - powiedział tata przytulając swoja ukochaną żonę.
- Tylko rozsądne. - zaśmiała się babcia.
- Jasne. - uśmiechnęłam się do babci i zastanowiłam się czego potrzebuję. - Mam. - powiedziałam i przybliżyłam twarz do płomyczków, aby razem z dymem odleciał mój wiek i rozpoczął się nowy etap. Zaciągnęłam się powietrzem, które zawierało zapach mieszanki słodkości tortu, woni bukietu róż z lekką nutką pieczonego kurczaka. Gdy nadszedł odpowiedni czas płomienie na woskowych słupkach zachwiały się od siły wydechu, aby następnie zniknąć. Chcąc wyprostować swoje ciało, poczułam duża dłoń na lewym biodrze, a ciepłe usta na prawym policzku. Po czułym geście zobaczyłam go. Po kilku miesiącach rozłąki, znów byłam obok niego. Moje marzenie. Za kilka sekund mogłam go przytulić, pocałować i zatrzymać obok siebie na zawsze. Momentalnie kilkadziesiąt łez szczęścia popłynęło z moich oczu, a z gardła wydobył się głośny pisk. Wpadłam w jego silne ramiona, nogami oplątując jego ciało. Brak jego głosu, dotyku a nawet zapachu doprowadzał, każdą moją komórkę do czystego szaleństwa. Teraz czułam się jak we śnie, z którego nie miałam zamiaru się budzić. Po chwili moje nogi ponownie dotknęły podłogi, a ja bez przeszkód mogłam pocałować jego uśmiechnięte usta. Jego mundur w różne odcienie zieleni świadczył, że wrócił dosłownie przed momentem. Wtulona w niego nie miałam zamiaru się od niego odsunąć. Słyszałam jego bicie serca i ciepłe pocałunki w czoło, przez co czułam, że żyje. Byłam nowo narodzona.
- Tęskniłem. - powiedział całując mój mokry od łez policzek.
- Nie zostawisz mnie juz? - zapytałam kładąc lewy policzek na jego obojczyk.
- Nigdy. Każdego dnia dziękowałem Bogu, że Cię mam. Nie poddałem się, bo wiedziałem, że na mnie czekasz i kochasz. - powiedział wycierając łzy jak i mi, tak i sobie. - Mam dla ciebie niespodziankę. - powiedział odsuwając się ode mnie, po czym podciągając delikatnie nogawki wojskowego munduru uklęknął na jedno kolano. Zakryłam usta dłońmi i wiedząc co teraz się stanie i czekałam. Blondyn wyjął z kieszeni małe czerwone pudełeczko i otwierając je przede mną pozwolił napawać się widokiem najpiękniejszego pierścionka jakiego dane było mi zobaczyć. Jego delikatność, prostota i piękny złoty kolor rozkochały mnie w sobie.
- Nawet tam w Afganistanie nie bałem się jak teraz. Możesz mi odmówić, ale też możesz uczynic mnie najszczęśliwszym człowiekiem. Po tym co razem przeszliśmy, nie poddaliśmy się, a ty wciąż jesteś idealna. Nic Cię nie załamie. Nie jesteś moja motywacją do życia, bo to ty jesteś moim życiem. Wyjdziesz za mnie? - zapytał ocierając pojedynczą łzę na swoim policzku. Nie dałam rady. Chociaż w głowie krzyczałam i piszczałam w niebo głosy, w rzeczywistości nie potrafiłam nawet się poruszyć. Ostatecznie udało mi się poruszać głową na TAK! Niall wstał i zabrał z mojej twarzy moja dłoń zakładając na nią biżuterię. Zniszczę wszystko co stanie nam na drodze do szczęścia. Pokonamy czas, miejsce, akcje.
Hejo. ;D A mnie natchnęło na to coś i tadaaaa! Byłam dzisiaj w kinie na WKRĘCENI i bardzo polecam. Mi się bardzo podobał :> Oczywiście nie zapomniałam o naszej małej wielkiej tragedii i składam szczere słowa współczucia w sprawie Magdy. Dziękujemy za wszystko kochanie i niedługo się zobaczymy :* Pamiętajcie, że możecie wyszukać mnie na twitterze : @Ragga1D.
Mozecie także zamawiać dedykacje, pisać z kim chcecie kolejne opowiadanki :) całuje serdecznie :**
Cudowny:* Aż się wzruszyłam. To jest naprawdę piękne! Nie mam zielonego pojęcia skąd masz takie nieziemskie pomysły. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego , ale imaginy z Niallem wychodzą Ci najlepiej. Już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania z Horankiem oraz następnej części z Li. Właśnie obejrzałam film Wkręceni. Jest świetny dzięki. Mam nadzieję, że już czujesz się lepiej. Jak nie to zdrówka życzę i oczywiście ogromnej weny :* <3
OdpowiedzUsuńPs. Czy mogę prosić o dedykację do kolejnego imagina ?:*
Niall to moje największe słońce z całej piątki i może dlatego to z nim jest mi najwygodniej pisać. Jestem już zdrowa własciwie, ale dziękuje i wzajemnie. ::) Film świetny co ? Ku** to jest noga szyji<<<< KINO..hahaha
UsuńOczywiście,że dedykacja będzie dla cb.
Zajebisty omomomomomom, dawno się tak nad jakimś imaginem nie zachwyciłam :)
OdpowiedzUsuńNie wieże !! Taki świetny :D popłakałam się ;( idealny to za mało powiedziane ... Życzę weny :*
OdpowiedzUsuń♥
UsuńJezu , jakie świetne *.* pisz dalej , błagam ♥
OdpowiedzUsuńO Bosz.... cuuudowny *.* kochaaam cię za tego imaginaa ♥♥♥
OdpowiedzUsuńidealny <3
OdpowiedzUsuńMeg ××
♡♥♡♥♡ *__*
OdpowiedzUsuńJejciuś wspaniały <33333333
OdpowiedzUsuńOmg omg omg *.*
OdpowiedzUsuń!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zajebisty ;*** Uwielbiam twoje imaginy ;***
OdpowiedzUsuń