niedziela, 5 stycznia 2014

Niall (część 7- Ostatnia)

Po zakupach pojechałyśmy do domu, a tam zaczęłam poszukiwania Nialla. Po
przechadzce do posesji Horanów zastałam go na tarasie, grającego na gitarze świąteczne piosenki. Nie zauważył mnie, więc postanowiłam podłożyć szybko pakunki pod świąteczne drzewko i wrócić po chwili do chłopaka. Stałam za nim kilka chwil napawając się muzyką. Po cichu usiadłam obok niego na kolorowym kocu na niskim murku.
- Słyszałem twoją rozmowę z moją mamą. - powiedziała uderzając palcami o struny. - Dziękuję za twoje słowa.- spojrzałam na niego, a on na mnie. 
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem, więc co się dziwisz? - zaśmiałam się. 
- Nikt nie rozdzieli naszej przyjaźni. - stwierdził, przez co aż w duchu krzyknęłam.
- Jasne. - powiedziałam i położyłam swoja głowę na jego ramieniu. 
- Mogę Ci coś powiedzieć? - zapytał.
- Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. - odpowiedziałam nie podnosząc głowy. 
- Dokładnie rok temu byłem w Tobie po uszy zakochany, ale wyjechałaś do Polski na święta, a potem nie miałem odwagi. - powiedział, a ja zerwałam się i spojrzałam na niego. 
- Na serio? - uśmiechnęłam się. Miałam ochotę zeskoczyć z tego murku i zacząć krzyczeć, a nawet tańczyć ze szczęścia.  
- No tak. - powiedział zawstydzony spuszczając głowę i brzdąkając na strunach. 
- A teraz? - zapytałam niepewnie. 
- Co teraz? 
- Czy teraz, czy nadal tak jest? - bałam się, jakbym przygotowywała się na cios ostrym nożem. 
- Nie bój się, przeszło mi. - zaśmiał się, a mi serce pękło na kawałki raniąc każdy mięsień i myśl. Poczułam nadchodzący wodospad łez, więc zeskoczyłam z murku i pobiegłam do środka, gdzie minęłam Maurę. 
- TI co się stało ? - zapytał, ale ja nie potrafiłam sopjrzeć nawet jej w oczy, chociaż niczemu nie zawiniła. 
**NIALL**
TI szybko uciekła do domu, a mnie zaczęło trapić jej zachowanie, więc postanowiłem sprawdzić co się z nią dzieje. Tyle dobrego dla mnie robi w ostatnim czasie i zaśmieca sobie życie przeze mnie. Przeszedłem przez próg, a w salonie zatrzymałam mnie mama.
 -Niall coś jej powiedział ? - zapytała podpierając się dłońmi na biodrach z miną wojskowego pułkownika. 
- Nic. - powiedziałem zatrzymując się.
- Dlaczego płakała? 
- Płakała? - byłem zaskoczony. 
- Tak, a widziałam, że rozmawialiście. 
- Powiedziałem jej tylko, ze kiedyś mi się podobała - powiedziałem rumieniąc się. Cały świat wie o nielicznych krepujących sytuacjach z mojego życia, ale ja wciąż jestem normalnym chłopakiem, a rozmowa z mamą o dziewczynach zawsze mnie krępuje. 
Sam nie rozumiem swojej logiki.- A jak zapytał czy dalej tak jest to powiedziałem, że nie i poszła.
- Niall, dziecko. - zaśmiała się mama. - Domyślam się, ale ty dowiesz się tego, jak ona ci to powie, albo sam pomyśl. - dodała i znikła w głębi kuchni. 
Zdezorientowany, z uczuciem, że oboje coś ukrywają usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłonie. TI w życiu mi nie powie o co chodzi, bo zawsze chce udowodnić, ze potrafi walczyć sama ze wszystkim co ja spotka złego. Nie tak, że mi nie ufa, bo zawsze czym prędzej, czym później się o wszystkim dowiem. Postanowiłem sam pogłówkować, jednak po głębszych przemyśleniach wciąż byłem na starcie. 
**TI**
Barbara i ta piękna miłość zmieniła moje życie w szarość. Zamilknąć czy wstać i dać o sobie znać? Wierzyłam, że Horan będzie szczęśliwy, ale co do osoby, która da mu to szczęście miałam wątpliwości. Cały dzień starałam się uniknąć Horana i jego dociekliwości, więc wyszłam na mały spacer po okolicy. Idąc uliczkami myślałam o Niallu i o jego dzieciństwie, gdzie był zwykłym chłopczykiem w czerwonym kostiumie teletubisia. Nastała ciemność, a chłód owiał moje ciało, więc zakończyłam dalszą drogę i tymi samymi uliczkami wróciłam do domu. Od razu skierowałam się do kuchni, skąd dochodził dźwięk tłukących się naczyń oraz głośna rozmowa Maury i Denise. 
- Mogłabym w czymś pomóc? - zapytałam podchodząc do kuchennej wyspy. 
- TI- krzyknęła Maura na mój widok. - Martwiliśmy się.- stwierdziła przyprawiając jakąś irlandzką potrawę. 
- Przepraszam. - powiedziałam z widocznym smutkiem. 
- TI możemy porozmawiać? - usłyszałam za sobą głos blondyna, po czym się odwróciłam, ale bezsłownie powróciłam do pierwotnej postawy. 
- Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. - burknęłam w końcu. 
- Choć. - powiedział łapiąc mój łokieć i ciągnąc w stronę wyjścia. 
- Nie. - wyrwałam się- Dlaczego zawsze musi być tak jak ty sobie życzysz? Zawsze muszę jeść, pić, oglądać, słuchać, robić i mówić to co zechcesz?. Nie jestem twoje marionetką. - wykrzyczałam, a potem widząc jego minę wyszłam z kuchni i udałam się do jego pokoju. Usiadłam obok łóżka i zaczęłam płakać. Nie chciałam go ranić, a nawet nie wiem jak diabeł mnie podkusił do tego, że mu to powiedziałam. Usłyszałam ciche pukanie do pokoju, a po chwili poczułam czyjąś obecność. 
- Wszystko w porządku ? - usłyszałam łagodny głos Denise, która usiadła obok mnie. 
- Nie powinnam mu tego mówić. - stwierdziłam, a ona mnie przytuliła. 
- Rozumiem Ciebie i twój świat. Jeden z Horanów też mnie omotał. - zaśmiała się. 
- Skąd wiesz? - zapytałam odrywając się od niej i patrząc w jej oczy. 
- Widzę to jak się na niego patrzysz. Robisz dla niego niesamowicie dobre rzeczy. I widzę jak reagujesz na Barbarę. - stwierdziła. 
- Obiecaj mi, że on się nie dowie. - powiedziałam z lekkim strachem.
- Ode mnie nic się nie dowie. - powiedziała kładąc dłoń na sercu. - Chodź. - powiedziała wstając.
-Gdzie? - zapytałam.
- Na pyszne kakao i kawałek ciasta, które dzisiaj zrobiłam. Jutro wigilia i nie możesz się smucić. - podała mi dłoń, którą z uśmiechem złapałam i razem wróciłyśmy do kuchni. Niall podobno został wysłany do pokoju Theo, więc nie musiałam go widzieć. 
Po rozmowie z kobietami położyłam się spać w łóżku Nialla, a zmęczenie wzięło górę i zasnęłam. Rano obudziłam się i po prysznicu oraz przebraniu w wygodny niebieski sweter oraz czarne spodnie zeszłam do salonu, gdzie mały Theo konsumował śniadanie, Niall oglądał świąteczne filmy razem z karmiącym maluch Gregiem. Przywitałam się i poszłam do kuchni, gdzie zjadłam płatki z mlekiem, a potem poszłam pomóc w przygotowaniach do dzisiejszej wigilii. Do oczekiwanej przez wszystkich odpowiedniej godziny, gdy zasiądziemy do stołu pomagałam w przygotowaniach oraz pakowaniu prezentów Maury. 
**NIALL** Zapakowałem wszystkie prezenty dla rodziny, po czym przebrałem się w czarne spodnie oraz białą koszulę z podwiniętymi rękawami. Mój mały chrześniak chciał już otwierać prezenty, więc musiałem go przypilnować. Gdy siedziałem z nim na kanapie i zajmując go kolorowymi zabawkowymi autkami zobaczyłem TI. W pięknej piaskowej sukience na szerokich ramiączkach do kolan. Stukot czarnych szpilek dziewczyny odbijał się jak echo w mojej głowie, a jej gęste loki falowały w powietrzu. Hipnoza ogarnęła moje myśli, moje serce, moją duszę. 
- Pięknie wyglądasz. - stwierdziłem wybudzając się z chwilowej śpiączki, w której byłem po prostu we śnie. 
- Dziękuje. -powiedziała rumieniąc się, przez co próbowała zakryć swoje różowe policzki za bujnymi lokami. 
- Przypilnujesz go chwilę? - zapytałem wskazując na malucha. 
- Tak. - powiedziała i usiadła obok dziecka uśmiechając się do niego i zabawiając zabawkami. Ja za ten czas poszedłem na górę, aby zabrać stos prezentów, które po chwili znalazły się z innymi pakunkami pod choinką. 
Po kilku minutach do nakrytego stołu zasiedliśmy cała rodziną i w przyjaznej, miłej atmosferze zjedliśmy kolację. Mieliśmy okazje też skosztować polskich świątecznych potraw, a każdy z nas miał wymalowany uśmiech na twarzy, co radowało moje serce. Siedziałem i przypatrywałem się każdemu, a świąteczne piosenki w tle dawały piękniejszy nastrój. Nareszcie nadszedł czas prezentów, więc wszyscy przenieśliśmy się do salonu i zasiedliśmy na kanapie. Ja miałem zaszczyt rozdania pakunków. Postanowiłem nie ruszać pudełeczek z imieniem mojej kochanej przyjaciółki. Mama,Denise, Greg, Theo oraz ja odpakowaliśmy swoje prezenty. Największe zamieszanie było przy prezencie dla Theo od wujka Nialla, ponieważ dałem mu małe Jordany. 
- TI, możesz podejść? - zapytałem ją,  na co ona zerkając na wszystkich podeszła do mnie z lekki uśmiechem. Podałem jej małe pudełeczko, a ona zerkając na mnie niepewnie je otworzyła, po czym szybko spojrzała na mnie ponownie. 
- Niall to jest przepiękne. - powiedziała wyjmując z pudełeczka złoty łańcuszek.
-Ale to nie ode mnie. - stwierdziłem. - To od wszystkich,  ale nie ode mnie. 
Podziękowała każdemu mocnym uściskiem, po czym założyła piękną biżuterię. 
- TI. - powiedziałem, gestem głowy zachęcając ją do podejścia do mnie. Ona z wielkim uśmiechem podeszła i stanęła na przeciw mnie na środku salonu. 
- To jest mój prezent. - powiedziałem wskazując na sufit, a dziewczyna zerknęła na niego. Jej źrenice się poszerzyły, gdy zobaczyła jemiołę. Spojrzałem na nią, a po chwil ona na mnie, po czym mocno przysunąłem ją do siebie i pocałowałem. Po chwili oderwałem się od niej.
- Kocham Cię. - powiedziałem.

Oni mogą żyć, ale tylko razem,
nie rozdzielaj ich nie odzieraj z marzeń,
muszą ciągle iść na granicy tchnienia,
cienka linia określa sens ich istnienia


____________________________
Hejka Kochani. To już koniec. Ostatnia część tego opowiadania, a ja myślę, że chyba czas was poinformować, ze blog będzie głównie poświęcony Horanowi. Z nim najlepiej mi się pisze, bo mam do niego sentyment. Ale oczywiście z Harrym, Liamem, Lou i Zaynem tez pojawią się imaginy. Cóz, jutro wracam do szarej rzeczywistości, a we wtorek każdy z nas niestety muszą iść do szkół, więc powodzenia. :**

10 komentarzy:

  1. Matko *,* cudowne zakończenie <3 ehh no i koniec słodkiego lenistwa :c Tobie też życzę powodzenia w szkole :) Pozdrawiam Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakończenie jak z bajki *.* genialne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. o rzesz w dupfe kufa genialne *O* ale słowa nie oddadzą zajebistościtego imagin o kuuuufaaaa <33333333333333333 kocham wielbie uwielbiam jak mort stopy króla juliana XDD <3333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. *__* Nieziemski! Idealne zakończenie. Historia jak z bajki. Nie mogę się już doczekać kolejnego opowiadania z Niallem.

    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. C_U_D_O_W_N_Y ××

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział i cały imagin jest GENIALNY! Zakończenie było idealne :) Miałam ochotę pacnąć Nialla w łeb, bo jak można być tak głupiutki żeby się nie domyśleć, ze ta dziewczyna go kocha! No, ale główka jednak zaczęła mu pracować, trochę późno, ale jednak ;p
    Już nie mogę się doczekać Twoich następnych imaginów no i dalszych części Louisa ;) Życzę Ci duuuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń