sobota, 25 stycznia 2014

Liam (część 3)

DEDYKACJA DLA : Nicolaa Horan

- Nic nie mów. - rzekła Katy przytulając mnie do siebie. Oplotłam ja ramionami i
starałam się uspokoić szum w głowie. 
- Pomóż mi stąd uciec Katy. - błagałam ją. Nie mogłam ani sekundy dłużej tu spędzić. 
- Chcesz tego? - zapytała odsuwając się ode mnie, zerkając w moje oczy. 
- Ślubu nie będzie. Nie kocham go. - powiedziałam stanowczo, wierząc w swoje siły. W tym momencie wiedziałam, że nie będę pomiatana przez nikogo, a moja chęć pomocy rodzinie była raczej nie na miejscu skoro mój los ich nie obchodził. Liczył się tylko materialny zysk na ich korzyść, a nie moje uczucia czy chociażby poziom szczęścia. 
- A co z Liamem? - zapytała Katy. 
- Chciałabym mu powiedzieć prawdę. Uciec z tego miejsca razem z nim i nie przejmować się tym co było. - powiedziałam opierając ręce na niskim murku. 
- Choć. - powiedziała ciągnąc moją dłoń. 
- Gdzie? 
- Do Liama. 
- Zwariowałaś? Co ja mu powiem? 
- Prawdę, sama powiedziałaś, że tego chcesz. 
- Ale to trudniejsze niż ci się wydaje. 
- Chcesz tu zostać? Chcesz być wykorzystywana i poniżana? 
- Liam mnie wyśmieje. 
- Jeżeli to zrobi to nie był Ciebie wart. 
- Masz rację. Najpierw muszę stać się singielką. - powiedziałam, gdy wśród ludzi, kwiatów, stolików i krzeseł ujrzałam mojego jeszcze narzeczonego. Czułam jak złość bierze nade mną przewagę. Idąc pewnym krokiem ominęłam zdziwioną moją postawą przyjaciółkę i weszłam do środka odgarniając białe firany. Pobiegłam do garderoby po drodze zdejmując wysokie obcasy i koszulę. Szybko zastąpiłam mój elegancki strój szarą bokserką i trampkami oraz czerwonymi spodenkami. Katy w ten czas zaczęła pakować moje najpotrzebniejsze rzeczy do workowatej torby, a gdy byłyśmy gotowe do opuszczenia domu szybko zbiegłyśmy na parter. 
- Weź torbę i idź do samochodu. Wyjedziesz nim z garażu i poczekasz na mnie przy bramie wjazdowej. - powiedziałam oddając jej torbę i kluczyki do mojego czerwonego range rovera. 
- Dobrze. - przyjaciółka przytuliła mnie i zabierając moje rzeczy znikła za schodami. Ja wzięłam kilka głęboki oddechów i przygotowywałam się na trudną rozmowę. Idąc w stronę drzwi prowadzących na taras zobaczyłam Jesy, która była pokojówką. Szła zalana łzami.
- Jesy. Co się stało ? - zapytałam. 
- Liam, ten mechanik to mój brat i wspólnie zarabiamy na utrzymanie domu rodziców, a twój ojciec za namową Edwarda go zwolnił. - odpowiedziała szlochając. 
- Co? - krzyknęłam na cały dom, o ile można go tak nazwać. Psychiatryk brzmiało by lepiej. 
- TI pomóż nam. proszę - powiedziała, a ją mocno przytuliłam. Po chwili ominęłam dziewczynę i pobiegłam na taras. Zobaczyłam Edwarda wraz z moim ojcem rozmawiających za tłumem szwędających się dookoła ludzi między stolikami i krzesłami. Przecisnęłam się przez pracowników, którzy z uśmiechami witali się ze mną. Jednak nie miałam czasu na witanie się z nimi, więc zignorowałam ich. 
- TI przyszłaś nadzorować pracę? - zapytał Ed, a ja zamachnęłam się uderzając jego policzek zewnętrzną stroną dłoni. 
- Co ty wyprawiasz? - zapytał zdziwiony. 
- To koniec/
- Jak to koniec? - zapytał ojciec. 
- Co ty wygadujesz? - Ed był również zdziwiony. 
- Odchodzę. Ślubu nie będzie. - powiedziałam. 
- Dziecko, zwariowałaś. - zaśmiał się nerwowo ojciec. 
- Ciszej, bo ktoś usłyszy. Przestań kombinować. - powiedział zdenerwowany Ed. 
- I niech słyszą. - powiedziałam odwracając się przodem do zamieszania. - Uwaga. Oświadczam, że ślub zostaje odwołany. - krzyknęłam. Zdezorientowani pracownicy zatrzymali się wlepiając we mnie wzrok. 
- Pracujecie dalej, to taki żart. - zaśmiał się mój narzeczony. 
- Nie! - krzyknęłam. - Nie ma i nie będzie ślubu. - powiedziałam zdejmując pierścionek i z hukiem kładąc go na pobliskim stoliku. 
- Idziesz do tego mechanika? - zapytał. 
- Nie twój interes. 
- Co on ci może dać? 
- Może nic, może więcej niż ty. 
- Jesteś zwykła egoistką. - krzyknął mój ojciec. 
- Nie interesuje mnie wasze zdanie. Za chwilę zniknę stąd i więcej się nie zobaczymy. Chyba, że zmądrzejecie. 
- Nigdzie nie pójdziesz. A już na pewno nie do tego szczeniaka. - powiedział. 
- Liam. 
- Nie ważne i tak nie pójdziesz. - powiedział łapiąc moją dłoń i szarpiąc mnie weszliśmy do pałacu. W holu nie był nikogo poza mną i Edwarda. Mój ojciec złagodził sytuację na tarasie tłumacząc moje zachowanie niewinnym żartem. Gdy znalazłam się w murach moje ciało owiała zimna fala powietrza. Dłoń Eda wciąż ściskała w dużą siła mój nadgarstek, a jego oczy aż płonęły złością. 
- To boli. - powiedziałam, a on momentalnie się odsunął, aby po kilku sekundach oddać z większą siłą mój cios w jego policzek. Pod wpływem ciosu upadłam na zimną podłogę, łapiąc się za obolałe miejsce. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. W pewnej chwili zobaczyłam jak zostaje odepchnięty ode mnie przez kogoś. Obok mnie pojawiła się Jesy. 
- Wszystko ok ? - zapytała. 
- Tak. - odpowiedziałam i z pomocą dziewczyny wstałam. 
- Nigdy więcej jej nie uderzysz. - krzyknął Liam uderzając z pięści Eda, który tak jak ja pod uderzeniem upadł. Liam jakby w hipnozie okładał go pięściami. 
- Stój. Liam przestań. - krzyczałam.
- Dość. Liam będziesz mieć problemy. - krzyczała jego siostra. 
- Zabijesz go. - krzyczałam. Podeszłam do niego i złapałam jego twarz w dłonie. Zmusiłam go do spojrzenia na mnie. 
- Przestań. Proszę. Boje się Ciebie, gdy taki jesteś. 
Nie odpowiedział tylko zdyszany przytulił mnie do siebie. 
- Uciekajmy. - powiedziała Jesy. 
- Jesy idź do głównej barmy tak jest Katy, czeka na mnie. Pojedziesz z nią do domu. 
- A wy ? 
- Ja i Liam pojedziemy zaraz za Wami. Wezmę moje drugie auto. 
Po chwili już siedziałam w czarnym BMW, a za kółkiem siedział Liam. Jechaliśmy w stronę Londynu, a z każdym km więcej się działo na ulicach. Wzrastał ruch i barwy otoczenia. 
- Skąd wiedziałeś, że jestem w holu z Edem?
- Jesy przybiegła do mnie i powiedziała, że byłaś bardzo zdenerwowana jak się dowiedziałaś o moim zwolnieniu i poszłaś do ojca i Eda. A gdy zobaczyłem jak cię uderzył wpadłem w furię. 
- Nigdy nie wybaczę sobie tego, że pozwoliłam sobie na takie potraktowanie i to na twoich oczach. 
- O czym ty mówisz? 
- Zerwałam zaręczyny. 
- Dlaczego? 
- Dzięki Tobie. 
Liam skręcił i zaparkował na parkingu jakiegoś hotelu. 
- Jak to dzięki mnie? 
- Szłam zerwać zaręczyny, a po drodze spotkałam Jesy i opowiedziała mi wszystko. Uderzyłam go, a on się zdenerwował. 
- Nie wiedząc o zwolnieniu szłaś zerwać z Edem ? 
- Tak. 
- Bo? 
- Bo cię kocham idioto. Myślisz, że po co przychodziłam do warsztatu? Nie wiem o tobie dużo, ale tak już jest i nic nie poradzę. 
- Ti ja..
- Nic nie mów. Przepraszam. Zapomni o tym. Zawieziesz mnie do Katy? Tam zatrzymam się na kilka tygodni. Auto jest twoje. Rekompensata za utratę pracy. Zniknę, obiecuję. Nigdy mnie nie zobaczysz. Zachowuje się okro...- spełnienie najskrytszych marzeń. Pocałunek z Liamem. Świat się zatrzymał. 
- Będę mówił. Nie zapomnę. Nie zawiozę cię do Katy, tylko do siebie. Auto jest nadal twoje. Znajdę pracę i będzie dobrze. Nie pozwolę Ci zniknąć. Chcę codziennie Cię widzieć obok siebie, rozumiesz? 
- Jak to ?
- Tak to, że od 2 miesięcy jadałem śniadanie na ławce obok garażu naprzeciw okna i cię obserwowałem. Widziałem jak pijesz herbatę z beżowej filiżanki. Jak przychodziłaś do warsztatu za każdym razem bałem się, że coś ci się tam stanie. Gdy zjadłaś ze mną obiad w altanie byłem najszczęśliwszy. Jak zobaczyłem, że ten idiota cię uderzył miałem ochotę go zabić. Widziałem twój uśmiech i miałem prawie palpitacje serca. 
- To znaczy, że..
- Kocham Cię i chcę, żebyś była w moim życiu na zawsze. 


KONIEC

hej miśki:) Jak tak ? Gdzieś wyjeżdżacie na ferie< ten kto ma  >?
U mnie nic ciekawego. A u was coś się dzieje? 
Może ktoś chce dedykacje? Piszcie śmiało. 
Dzięki za miłe komentarze i oby więcej :) 
Do następnego. 

12 komentarzy:

  1. Ooooo..cudowny
    Jeden z lepszych, jesteś niesamowita :**
    Jakbym mogła prosić to jakiś pozytywno-romantyczny z Louisem ;)
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. Kolejny będzie właśnie taki z Lou specjalnie dla ciebie.
      Dziękuję za miłe słowa

      Usuń
    2. Dziękuję :* zasługujesz na takie slowa w pelni, jesteś cudowna :***
      Natalia

      Usuń
  2. Ja bym prosila o Niallu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozytywny :D bardzo fajne zakończenie *.*
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To uzależnia!!!! Kocham kocham kocham kocham!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. *.* Ogromnie dziękuje za dedykacje! Imagin jest nieziemski. Idealne zakończenie. Jak z bajki. Szczerze mówiąc jeszcze do końca nie przyswoiłam sobie jak niesamowita jesteś i jaki wielki posiadasz talent. Z każdym nowym imaginem mnie zaskakujesz. Co tu dużo mówić jesteś po prostu wyjątkowa i niezastąpiona <3 Niecierpliwie czekam na następne opowiadanie z Niallem. Buziak, życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwww *_* cudo ..!

    OdpowiedzUsuń