środa, 21 maja 2014

Zayn część 1

-Cześć ! - krzyknęłam wchodząc do domu Malik jak do swojego. Nie odezwał się słowem, ale zignorowałam to i zanosząc dwie torby z zakupami do  kuchni nuciłam sobie pod nosem. Odstawiając siatki na blat podkręciłam głośność radia, gdzie leciała akurat skoczna piosenka. Podrygując do melodii zaczęłam rozpakowywać produkty. - Zayn!? - krzyknęłam zaczynając być niespokojna. Znowu cicho, więc zostawiając swoją pracę poszłam na poszukiwanie chłopaka.

- Malik, do cholery, gdzie jesteś ? - zapytałam zaglądając do każdego pokoju po kolei, ale w ani jednym nie znalazłam mojej zguby. Ostatnim pomieszczeniem była jego sypialnia, gdzie niepewnie weszłam, po tym jak nie usłyszałam pozwolenia na wejście, gdy zapukałam. Wieczór sprawił, że pomieszczenie opętał zmrok, ale zamieszczony na niebie księżyc pozwalał mi na dostrzeżenie kilku obiektów. Drzwi prowadzące na balkon były otwarte, a lekki wiatr poruszał białymi firanami. Przechodząc przez pokój odsłoniłam materiał i weszłam na piękny balkon, o którym Zayn marzył. Zobaczyłam jak siedzi zawinięty w czerwony, puszysty koc między kilkoma poduszkami na kanapie.
- Tutaj jesteś. - ucieszyłam się, ale on nawet nie mruknął pod nosem, ani nie spojrzał na mnie. Siedział wgapiony w tętniące życiem miasto. Uśmiech szybko zszedł z mojej twarzy, a pojawiło się raczej zmartwienie.
-Wiesz.. - zaczął naglę, po czym na kilka sekund zamilkł. - Wiesz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką? - zapytał.
- Co to za pytanie? - zadziwiłam się stojąc w tym samym miejscu.
- Nigdy mnie nie zostawiłaś. W żadnej sytuacji. - powiedział spoglądając na mnie.
- Zayn, co jest ? - zapytałam podchodząc do niego i kucając obok niego.
- Nic, zupełnie nic. - stwierdził.
- Chodź, jest zimno. Zrobimy kolację. - uśmiechnęłam się do niego łapiąc jego zmarzniętą dłoń, a on tylko odesłał uśmiech i wstał z kanapy. Otulając mnie ręką pocałował w policzek.
- Za co to ? - zapytałam uśmiechnięta, dalej tkwiąc w jego ramionach.
- Bez okazji. Po prostu. - stwierdził podnosząc ramię zniżając do niego głowę.
- Idziemy jeść- powiedziałam ciągnąc go do kuchni, gdzie w mgnieniu oka powstała pyszna kolacja, którą zjedliśmy podczas rozmowy o wszystkim, i tak na prawdę o niczym. Zauważyłam, że Zayn jest jakiś taki nieobecny, przez co i ja nieco posmutniałam. Odłożyłam widelec na talerz i wstałam od stołu. 
- Zayn, co się dzieje? - zapytałam stojąc nad nim i kładąc mu dłoń na ramie. 
- Zły dzień. Pozmywam. - stwierdził i szybko odszedł od stołu zabierając kilka naczyń do kuchni.
Zabrałam resztę i poszłam za nim. 
- Problemy w pracy ? - spytałam, bo martwiłam się bardzo. Może mogłabym mu pomóc, rozweselić go jakoś. 
- Nie. - mruknął pod nosem, wkładając naczynia do zmywarki. 
- No to może ...- zamyśliłam się. - Zakochałeś się nieszczęśliwie? - zapytałam i usłyszałam dźwięk tłuczonych naczyń. 
- Musisz wiedzieć wszystko?! To moja sprawa, więc się nie wpieprzaj, słyszysz ?! - wykrzyczał do mnie z furią. Pierwszy raz od naszej 7 letniej przyjaźni na mnie nakrzyczał. Wiem, że Zayn jest uważany za osobę agresywną, która nie panuje nad sobą i jest zawsze i wszędzie chętny do bójki. Nie raz mnie przed nim ostrzegali, że kiedyś jeszcze ja od niego dostanę, ale ja nie widzę w nim złego człowieka. Przy mnie panuje nad emocjami wobec mnie i innych. Jednak nie tym razem. Mimo, że wystraszyłam się jego krzyku, wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi. Nie on. Nie mnie. Byłam pewna, że nic mi nie grozi, że nie podniesie na mnie ręki, ale zabolały mnie jego słowa. Nie miał przede mną tajemnic, tak jak ja przed nim. 
- Pójdę już. - powiedziałam stanowczo. Nie uroniłam łzy. Zawsze obiecałam sobie, a nawet Zaynowi, że nie będę płakać przez chłopaków, więc mam uronić łzę przez niego? Nigdy. Wyszłam z kuchni i w szybkim tempie znalazłam się w korytarzu. 
- Ti poczekaj. - usłyszałam już łagodny głos Malika, który podążył za mną. Nie odezwałam się słowem, tylko nadal kierowałam się do wyjścia. - Stój. - powiedział łapiąc mnie za biodra i ciągnąc, abym odwróciła się do niego przodem. 
- Co ? - zapytałam plącząc ręce na brzuchu. 
- Przepraszam. - przytulił się do mnie otulając moje ramiona swoimi.- Nie powinienem krzyczeć, ale mam okropny dzień i nic mi nie wychodzi. - stwierdził odsuwając się ode mnie.
- Martwię się po prostu. - stwierdziłam. 
- Wiem, wiem. Przepraszam. - powtórzył. 
- Muszę już iść, jutro znowu robię za nianię. - powiedziałam przypominając sobie o mojej dorywczej pracy na weekendy. 
- Odwiozę Cię. - stwierdził i zabrał z wieszaka swoją skórzaną kurtkę i założył buty. Wsiedliśmy do jego samochodu i słuchając cicho grającej muzyki, kierowaliśmy się do mojego domu. 
- Masz wieczorem czas? - zapytał zatrzymując się przy domku, gdzie ja wraz z moimi przyjaciółkami mieszkamy już prawie 2 lata. 
- Mam wolne, a co ? - zapytałam odpinając pas. 

- Chciałbym..- przełknął głośno ślinę, zaciskając dłonie na kierownicy. Wlepiłam w niego wzrok i czekałam, aż skończy. 
- Zayn. - powiedziałam. Miałam wrażenie, jakby się zaciął. 
- Umówisz się ze mną na randkę ? - otrząsnął się, a mnie wbiło w fotel. 

11 komentarzy:

  1. O matko :o jakie świetne :)) zapowiada sie wspaniale :D nie da się ukryć ze jestem ciekawa odpowiedzi ze strony Ti ( mnie :p ) .. Czekam na nn i życzę weny <3 A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Już nie mogę się doczekać następnego. ;D Jesteś Boska;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny. jestem zachwycona! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko cudowny*,*

    OdpowiedzUsuń