środa, 30 października 2013
Harry (Część1)
- Daj mi świety spokój, Harry - krzyknełam i trzasnełam drzwiami od swojego pokoju. Mieszkałam wraz z bratem i jego kumplami. Mama twierdząc, że powinnam spędzić wiecej czasu z Liamem, za jego zgaoda wysłaął mnie do niego na całe dwa miesiące. Wszystko w najlepszym porządku, jednak jeden minus mojego pobytu tutaj. Harry. Jest wobec mnie strasznie nie miły i celowo obraża mnie na każdym kroku. Smieje się z wszystkiego co robie i docina mi przy wszystkich. Bardzo mnie to boli jako człowieka, ale staram się nie brac tego do serca i nie robic szumu. Nikt nie ma pojęcia jaką przykrosć sprawia mi lokowaty, a Liam nawet nie zauważył. Dzisiaj juz miałam dosc i podczas wspólnej kolacji, opuściłam jadalnie. W towarzystwie Louisa, Zayna, Nialla i Liama obrażał mnie w co drugim zdaniu. Weszłam do pokoju i poszłąm do łazienki, gdzie dałam upust emocją i ze złości na Harrego i na samą siebie ztrąciłam kilka buteleczek różnych szmponów. Oparłam się rękami o blat i patrzyłam w swoje odbicie.
- Złośnico. - Harry stał oparty o framuge drzwi i patrzył się na mnie z cwaniackim uśmiechem, którego z całego serca nie nawidziałam.
- Wyjdź, nie chce cie widziec. - wyszeptałam i odwróciałm głowę w przeciwną stronę. Z moich oczu poleciał łzy. Dlaczego on mnie tak podle traktuje?
- Dziewczyno, daj spokój. - jego ton głosu był zdecydowanie cwaniacki, pewny siebie i bez uczuciowy wobec mnie.
- Wyjdź!- krzyknełam, a Harry posłusznie opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie samą.
Szybko podeszłam do drzwi i zakluczyłam je, po czym wziełam bardzo długą kąpiel. Prze około dwie godziny próbowałam się zrelaksowac i zapomnieć o Harrym i jego zachowaniu.
Po kąpieli wsunełam się pod ciepła kołdrę i próbowałąm zasnąć, ale na marne. Wiercilam się na materacu łóżka, az wreszcie z niego zeszłam i naboso poszłam do pokoju Liama. Zapukałam cichutko w drewno drzwi, a gdy usłyszałam pozwolenie na ich otworzenie, weszłam do środka. Liam siedział na małej granatowej sofie i czytał jakąś książke.
- Liam, moge z tobą posiedzieć? - zapytałam siadając obok niego.
-Jasne, a cos się stało? - odłorzył książke na stoliczek i poprawił się, siadając wygodnie na kanapie. Siedziałam do niego bokiem i lepiłam wzrok w granatowy dywanik.
- Dlaczego Harry jest wobec mnie taki? - Wiem, ze dla Liama Harry to najlepszy przyjaciel, a nawet traktują się jak bracia. Oczywiście to nie znaczy, że Liam nie poświeca mi czasu ani uwagi, wrecz odwrotnie spędzamy ze sobą duzo chwil.
-Jaki? - zapytał, co udowodniło mi, że nie zuwarzył zachowania Hazzy wobec mnie.
- Nie chce psuć waszej przyjaxni, nie ważne. - wstałam i nie patrząc na brata wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchnii, gdzie zaraz pojawił się Liam.
- Co się stalo? Zrobił ci coś? - zapytał zdenerwowany i wymachiwał rękami. Myślałam, ze już poleci do lokawtego i zrobi awanture.
- Uspokój się. - podeszłam do niego i złapałam za ramiona. - Nic się nie stało.
Pocałowałam brata w policzek i zabierając butelke wody z blatu poszłam do pokoju, gdzie połorzyłam się na łóżku. Zasnełam w nocy, przez co rano było mi ciężko wstać. Jednak musiałam iść rano na zakupy, gdyż była moja kolej na tę czynność. Co tydzień idzie ktoś inny. Dzisiaj wypadło na mnie. Wstałam leniwie z łózka i podąrzyłam do łazienki, gdzie wziełam szybki i orzeźwiajacy prysznic. Gotowa na zakupy, wyszłam z sypialni i zeszłam na dół. W salonie spotkałam Lou i Zayna, którzy oglądali ulubiony program sniadaniowy. Przywitałam się z nimi i wszyłam z domu, udajac się w strone sklepu. Droga zajeła mi kilkanaście minut. Weszłam do ogromnego marketu i wyszukałam odpowiednia żywnośc, po czym zapłaciłam za nia i wyszłam. Przywykłam do tego, że czasme ktoś rozpozna we mnie siostrę czlonka najsłynniejszego zespołu na świecie, więc gdy zostałam poproszona o zdjęcie z małą dziewczynką, zgodziłam się. Przyszłam do sklepu ze starszym bratem, który był bardzo miły.
- Dziękuje. To było jej marzenie, spotkac kogoś od One Direction.- powiedział chłopak i wziął dziecko na ręce.
-W zasadzie jestem tylko siostrą Liama, ale miło mi. - uśmiechnelam się.
-Może masz ochote zjesc ze mna kolację? - zapytał
- Tak, chętnie. - powiedziałam i ugadałam sie z Kevinem, na dzisiaj o 19. Pożegnałam się i wszylam ze sklepu. O dziwo na podwórku strasznie wiało i padął niesamowity deszcz. Jednak na parkingu zobaczyłam prawdopodobnie auto Harrego. Podeszłam blizej, a z samochodu wysiadł Styles i zabrał ode mnie zakupy i wsadził je do bagażnika.
- Wsiadaj, a nie stoisz. - powiedział, gdy zamekając drzwi bagażnika zauwarzył, że wciaż stoje na parkingu cała przemoczona.
- Nie. - powiedziałam. Harry podszedł do mnie i złapał mnie za łokieć, co zabolało mnie troszeczę, wiec wyrwałam się mu.
- Dlaczego? - zapytał i odgarnął zmoczone loki z czoła. - Jesteś cala przemoczona, wsiadaj, ale juz!- wykrzyknął, a ja się troszeczkę wystraszyłam i wsiadłam do tego auta. Zapiełam pasy i oglądałam co dzieje się za oknem. Harry wsiadł do środka i mocno trzasnał drzwiami.
- Kto to był?- zapytał wsadzając klucze do stacyjki.
- Nie twoja sprawa. - wyszeptałam, nawet nie patrząc na niego.
- Spotykasz sie z nim?
- Umówiłam się z nim dzisiaj, a co ? - zapytałam donosnym głosem i odwróciłam się do chłopaka.
- NIe mam mowy. - powiedział zapinając pasy. Zaśmiałam się sarkastycznie.
- Śmieszny jestes. Nie zabronisz mi. Napewno nie ty. - psioczyłam na niego w myślach. Reszte drogi milczeliśmy, aż nareszcie dojechalismy do domu. Wysiadłam z auta i pobiegłam do domu, gdzie od razu poszłam się przebrać. Jak zaeszłam znów na dół, w kuchnii siedzieli wszyscy i rozpakowywali zakupy. Nie zauważyłam jedynie Hazzy, ale przynajmniej nie musze go oglądac. Usiadłam na stołku i zajadaąłm się winogronem. Chłopcy coś gadali i śmiali się, a ja zastanawiałam się nad tym, dlaczego Harry tak zareagował na moje słowa dzisiaj w aucie. Co go to obchodzi?
- {TI} chce iść dzisiaj na randkę z jakimś narkomanem. - usłyszałam za sobą ten ochrypły głos, którego nie moge zniesć do samego początku.
- Co? - Liama, aż zapowietrzyło. - Zapomnij dziewczynko. - popukał się po głowie i dał mi do zrozumienia, ze nigdzie dzisiaj nie wyjde.
- Liam to nie prawda.
- Znam go?
- Raczej nie.
- To nie ma mowy.
- Ale Liam..
- Nie ma tematu. Jeżeli pójdziesz, wracasz do domu. Koniec, kropka. - powiedział ze złościa w oczach. Odwróciłam się przodem do Hazzy.
- NIenawidze cie. - wykrzyknełam na cały dom i pobiegłam do siebie.
Mocno trzasnełam drzwiami i zjechałam po nich.
Za chwilkę poczułam jak ktoś chce je otworzyć, dlatego wstałam i sama je otworzyłam. Na korytarzu stał Liam.
- Co ty sobie wyobrażasz? - zapytał.
Siemka myszki:>
Wróciłam do domu z internatu i jestem mega zmęczona, chociaż sama nie wiem czym. Jednak postanowiłam dodoac dla Was część o Hazzie. NIe martwcie się kolejne części z Niallem pojawią się nie długo. Dzisiaj na polskim dostałam 9 na 25 puntków z wypracowania. FEST! Zła była na siebie i sądze, że moja ocena była nie sprawiedliwa w porównaniu do innych prac. A ostatnio miałam takie szczeście. Mianowicie na geografi pani pytała nas wszystkich państw i stolic świata <uroki technikum> i ja szczerze to olałam totalnie stolice i nie uczyłam się ich. Wylosowałam kraje: Kazachstan, Filipiny, Ghana, Egipt i wskazałam poprawnie. Miałam jeszcze powiedzieć jakiego danego kraju jest stolica, a moim wylosowanym krajem była....IRLANDIA..! ha ha. PER-FECT.♥ tyle wygrać.
Pozderki:** Pamiętac o komentarzach. Kocham Was. :*
sobota, 26 października 2013
NIALL #21. cz4
Część 3
Niall chwycił moją roztrzęsioną dłoń i pocałował ją bardzo delikatnie. Jakby miał tym pocałunkiem możliwość złamania kości. Moje serce ogarneła ciepła fala.
-Przepraszam. - wyszeptałam, a on rozlorzył ramiona i mocno mnie przytulił. Nie było mnie stać na większe przeprosiny. Nie wiedziałam jak dobraćsłowa.
- Zabieram Cie. Od dzisiaj będziesz ze mna. Nie pozwole Cię skrzywdzić. - Powiedział i odsunął się ode mnie. Splótł nasze palce i objął mnie ramieniem. Poszliśmy wtuleni do jego samochodu. Otworzył mi drzwi, a ja wślizgnełam się do wielkiego auta, usiadajac na miejscu pasażera. Po chwili w fotelu obok zasiadł Horan i odpalił silnik. Ciągle się uśmiechał i zerkał na mnie lub na jezdnię.
- Przestań się tak patrzeć.- zaśmiał się i wbił mi wskazujacy palec w rzebra. Zapiszczałam i zaczełam się śmiać. - Boże dziekuje. - powiedział kierując słowa ku górze.
- Za co? - zapytałam ze zdziwieniem i całkowicie zamilkłam czekając na odpowiedź. NIall akurat przejeżdżał przez jakieś ruchliwe ulice, dlatego zatrzymał nas nieduży korek.
- Że mi Cię oddał. - powiedział jak by to było bardzo oczywiste. Moje policzki zapłoneły, dlatego się odwróciłam i przyglądałam się przechodniom na ulicy. Usłyszałam tylko śmiech Niall i jego usta na moim ramieniu. To było jak wisienka na torcie. Nie potrzebowałam niczego więcej, tylko jego. Po chwili dojechaliśmy do wielkiego domu, gdzie z wyglądu zewnętrznego zmieniło się wyposażenie ogrodu. Zamiast, jak dobrze pamiętam kilku krzewów róż i paru drzew, dzisiaj zastałam kręte chodniczki otoczone kwiatami i mnóstwo drzew. Niall zaprowadził mnie pod machoniowe drzwi i je otworzył kluczykiem.
- Przeciez to ..- zaciełam się, bo na małym korytarzu, na czarnym wieszaku zobaczyłam moją bluzę. Ta sama, którą zostawiłam u Nialla w ten dzien, kiedy miał okazję pozbawić mnie życia.
- Twoja bluza, tak. Czekała na ciebie. - zaśmiał się i chwytajac mnie za ręke, zaprowadził do kuchnii. Usiadłam na wysokim krzesełku i przyglądalam się ruchom chłopaka, który najwyraźniej zaczynał robić kolacje.
- Jutro o 11 musze iść do pracy, ale nie martw się. Wykorzystasz wspaniale te kilka godzin.- powiedział i podchodząc do mnie wyjął z tylnej kieszeni portfel i wyszukał w nim kilka papierkowych pieniędzy.
-Nie, ja nie chce. - zaprzeczyłam i odsunełam dłoń Nialla od siebie.
- Nie masz tu rzadnych rzeczy. - powiedział. Miał racje.
- Oddam Ci to. - wziełam od chłopaka pieniadze i szybko przeliczyłam. 900.
Resztę wieczoru rozmawialiśmy przy pysznej kolacji, w której pomogłam chłopakowi. Mieliśmy nie mało zabawy, gdy Niall upaprał się sosem pomidorowym.
- Chyba czas spać. - powiedział Niall i pomógł mi wstać z kanapy. Poszliśmy do jego sypialnii, a Niall dał mi kilka jego rzeczy, które mogłam sobie wziąść. Po ciepłym i relaksującym prysznicu wyszłam z łazienki.
Było mi bardzo zimno, więc szybko pokonałam trase do sypialnii. Stałam w drzwiach i patrzyłam na Nialla jak leząc pod kołdrą już prawie zasypia.
- Przyjdziesz czy mam iść po ciebie? - zapytał nie otwierając oczu. Zachichotałam pod nosem i weszłam do łózka, gdzie przytulona do chłopaka zasnełam.
Rano obudził mnie budzik Nialla. Usiadłam na łóżku i przeciągnełam się.
-Niall. Obudź sie. - wyszeptałam. Nie reagował. - Horan. Twój budzik - powiedziałam swojm naturalnym tonem, aż wkurzona wykrzyknełam na cały pokój, aby wstawał. Chłopak z wielką nie chęcią otworzył oczy i widzac mnie uśmiechnął się szeroko.
- już przed 10? - zapytał , gdy pokazałam mu mały zegareczek. Zaśmiałam się i podziwiałam jak Nialler biega po pokoju jak szalony. Wybiegł z pokoju, a po chwili wrócił juz gotowy do wyjścia.
- Lece. Pa. Miłęgo dnia. - podszedł do mnie i pocałował w policzek. Odszedł od łóżka zabierając plecak z fotela.
-Niall. ! - wykrzyknełam, a on wychodzac z pokoju wychylił się i wzrokiem zapytal o co chodzi.
Przygryzłam dolną wargę i zaczesałam dłonią włosy do tyłu. Niall wrócił się do mnie i pocałował.
- Trzymaj. Teraz to też twój dom. - uśmiechnął się i jeszcze raz szybko pocałował. Po chwili usłyszałam zatrzaskujące się drzwi. Dła mi klucze...
Minał miesiąc a Niall, który ciągle powtarza mi jak bardzo jestem dla niego ważna i jak mnie kocha, nie chce powiedziec swiatu o mnie. Nigdy nie miałam okazji poznac nawet chłopców z zespołu, a przeciez sa niczym bracia. Nie chciałam się narzucać, więc zostawiłam sprawe tak jak była, chociaz czulam się z tym nie zręcznie. Po trzech miesiącach udalo mi sie poznac przyjaciół Horana, a nawet kilka osób z dalszego otoczenia. Ostatnio, podczas śniadania calkowicie przypadkiem wylalam dzbanek herbaty na spodnie Nialla. Na szczęścia nie była goraca, ale Horan bardzo na mnie krzyczał. Powiedział, że jestem nienoramlna i że nie potrafię nawet dzbanka położyc na stół. ...To tylko jakies stare dresy...Siedziałam przy stole, a na przeciw mnie siedział Horan i starał sie wyczyśćić spodnie. Wciąż mruczal coś pod nosem. Pewnego dnia, gdy wychodził rano do pracy powiedział, że wróci przed 18, ale nie było go. Dochodziła 21, a ja martwiłam się i dzwoniłam tysiąc razy do niego, ale za kazdym razem odrzucał połączenie. Kiedy pojawił sie w domu po pierwszej w nocy, tłumacząc sie zasiedzeniem u Harrego przy piwie. Taka sytuacja zdarzala sie coraz częściej, a alkoholu we jego krwi przybywało równomiernie do łez w mojch oczach.
Hejka słońca. Dzisiaj zapierdziel mam jak nie wiem co. Mam naklejke big bena w pokoju..jaram się :> Jakoś wczoraj opuściła mnie wena. Ale dzisiaj łapcie Imagin z ...(znowu) Horanem. Przewiduje jeeeeeszcze kilka czescie. Mam pewnien pomysł na to.. Mam nadzieję, ze mi się uda. :D Pamiętac o komentarzach, bo dzięki nim wiem, ze macie do mnie jakiś szacunek. :**
Niall chwycił moją roztrzęsioną dłoń i pocałował ją bardzo delikatnie. Jakby miał tym pocałunkiem możliwość złamania kości. Moje serce ogarneła ciepła fala.
-Przepraszam. - wyszeptałam, a on rozlorzył ramiona i mocno mnie przytulił. Nie było mnie stać na większe przeprosiny. Nie wiedziałam jak dobraćsłowa.
- Zabieram Cie. Od dzisiaj będziesz ze mna. Nie pozwole Cię skrzywdzić. - Powiedział i odsunął się ode mnie. Splótł nasze palce i objął mnie ramieniem. Poszliśmy wtuleni do jego samochodu. Otworzył mi drzwi, a ja wślizgnełam się do wielkiego auta, usiadajac na miejscu pasażera. Po chwili w fotelu obok zasiadł Horan i odpalił silnik. Ciągle się uśmiechał i zerkał na mnie lub na jezdnię.
- Przestań się tak patrzeć.- zaśmiał się i wbił mi wskazujacy palec w rzebra. Zapiszczałam i zaczełam się śmiać. - Boże dziekuje. - powiedział kierując słowa ku górze.
- Za co? - zapytałam ze zdziwieniem i całkowicie zamilkłam czekając na odpowiedź. NIall akurat przejeżdżał przez jakieś ruchliwe ulice, dlatego zatrzymał nas nieduży korek.
- Że mi Cię oddał. - powiedział jak by to było bardzo oczywiste. Moje policzki zapłoneły, dlatego się odwróciłam i przyglądałam się przechodniom na ulicy. Usłyszałam tylko śmiech Niall i jego usta na moim ramieniu. To było jak wisienka na torcie. Nie potrzebowałam niczego więcej, tylko jego. Po chwili dojechaliśmy do wielkiego domu, gdzie z wyglądu zewnętrznego zmieniło się wyposażenie ogrodu. Zamiast, jak dobrze pamiętam kilku krzewów róż i paru drzew, dzisiaj zastałam kręte chodniczki otoczone kwiatami i mnóstwo drzew. Niall zaprowadził mnie pod machoniowe drzwi i je otworzył kluczykiem.
- Przeciez to ..- zaciełam się, bo na małym korytarzu, na czarnym wieszaku zobaczyłam moją bluzę. Ta sama, którą zostawiłam u Nialla w ten dzien, kiedy miał okazję pozbawić mnie życia.
- Twoja bluza, tak. Czekała na ciebie. - zaśmiał się i chwytajac mnie za ręke, zaprowadził do kuchnii. Usiadłam na wysokim krzesełku i przyglądalam się ruchom chłopaka, który najwyraźniej zaczynał robić kolacje.
- Jutro o 11 musze iść do pracy, ale nie martw się. Wykorzystasz wspaniale te kilka godzin.- powiedział i podchodząc do mnie wyjął z tylnej kieszeni portfel i wyszukał w nim kilka papierkowych pieniędzy.
-Nie, ja nie chce. - zaprzeczyłam i odsunełam dłoń Nialla od siebie.
- Nie masz tu rzadnych rzeczy. - powiedział. Miał racje.
- Oddam Ci to. - wziełam od chłopaka pieniadze i szybko przeliczyłam. 900.
Resztę wieczoru rozmawialiśmy przy pysznej kolacji, w której pomogłam chłopakowi. Mieliśmy nie mało zabawy, gdy Niall upaprał się sosem pomidorowym.
- Chyba czas spać. - powiedział Niall i pomógł mi wstać z kanapy. Poszliśmy do jego sypialnii, a Niall dał mi kilka jego rzeczy, które mogłam sobie wziąść. Po ciepłym i relaksującym prysznicu wyszłam z łazienki.
Było mi bardzo zimno, więc szybko pokonałam trase do sypialnii. Stałam w drzwiach i patrzyłam na Nialla jak leząc pod kołdrą już prawie zasypia.
- Przyjdziesz czy mam iść po ciebie? - zapytał nie otwierając oczu. Zachichotałam pod nosem i weszłam do łózka, gdzie przytulona do chłopaka zasnełam.
Rano obudził mnie budzik Nialla. Usiadłam na łóżku i przeciągnełam się.
-Niall. Obudź sie. - wyszeptałam. Nie reagował. - Horan. Twój budzik - powiedziałam swojm naturalnym tonem, aż wkurzona wykrzyknełam na cały pokój, aby wstawał. Chłopak z wielką nie chęcią otworzył oczy i widzac mnie uśmiechnął się szeroko.
- już przed 10? - zapytał , gdy pokazałam mu mały zegareczek. Zaśmiałam się i podziwiałam jak Nialler biega po pokoju jak szalony. Wybiegł z pokoju, a po chwili wrócił juz gotowy do wyjścia.
- Lece. Pa. Miłęgo dnia. - podszedł do mnie i pocałował w policzek. Odszedł od łóżka zabierając plecak z fotela.
-Niall. ! - wykrzyknełam, a on wychodzac z pokoju wychylił się i wzrokiem zapytal o co chodzi.
Przygryzłam dolną wargę i zaczesałam dłonią włosy do tyłu. Niall wrócił się do mnie i pocałował.
- Trzymaj. Teraz to też twój dom. - uśmiechnął się i jeszcze raz szybko pocałował. Po chwili usłyszałam zatrzaskujące się drzwi. Dła mi klucze...
Minał miesiąc a Niall, który ciągle powtarza mi jak bardzo jestem dla niego ważna i jak mnie kocha, nie chce powiedziec swiatu o mnie. Nigdy nie miałam okazji poznac nawet chłopców z zespołu, a przeciez sa niczym bracia. Nie chciałam się narzucać, więc zostawiłam sprawe tak jak była, chociaz czulam się z tym nie zręcznie. Po trzech miesiącach udalo mi sie poznac przyjaciół Horana, a nawet kilka osób z dalszego otoczenia. Ostatnio, podczas śniadania calkowicie przypadkiem wylalam dzbanek herbaty na spodnie Nialla. Na szczęścia nie była goraca, ale Horan bardzo na mnie krzyczał. Powiedział, że jestem nienoramlna i że nie potrafię nawet dzbanka położyc na stół. ...To tylko jakies stare dresy...Siedziałam przy stole, a na przeciw mnie siedział Horan i starał sie wyczyśćić spodnie. Wciąż mruczal coś pod nosem. Pewnego dnia, gdy wychodził rano do pracy powiedział, że wróci przed 18, ale nie było go. Dochodziła 21, a ja martwiłam się i dzwoniłam tysiąc razy do niego, ale za kazdym razem odrzucał połączenie. Kiedy pojawił sie w domu po pierwszej w nocy, tłumacząc sie zasiedzeniem u Harrego przy piwie. Taka sytuacja zdarzala sie coraz częściej, a alkoholu we jego krwi przybywało równomiernie do łez w mojch oczach.
Hejka słońca. Dzisiaj zapierdziel mam jak nie wiem co. Mam naklejke big bena w pokoju..jaram się :> Jakoś wczoraj opuściła mnie wena. Ale dzisiaj łapcie Imagin z ...(znowu) Horanem. Przewiduje jeeeeeszcze kilka czescie. Mam pewnien pomysł na to.. Mam nadzieję, ze mi się uda. :D Pamiętac o komentarzach, bo dzięki nim wiem, ze macie do mnie jakiś szacunek. :**
wtorek, 22 października 2013
NIALL #25
Dedykacja dla Pałki, która mnie podnosi na duchu kazdego dnia. Jest ostatnio czesto smutna i ma kiepskie dni, wiec na pocieszenie i poprawę humoru proszę bardzo kochanie:*
Biel sukni widoczna z daleka. Długi welon wraz z koronkowym ternem ciagnął sie po bordowym dywanie.
Obcasy pantofelków lekko słyszalnie tupoczą. Dłoń coraz mocniej zaciska bukiet róż. Uśmiech i zdenerwowanie nie schodzą z twarzy. Błękitne oczy aż świecą. Szła po szczeście.
~
Siedzieli przy cieple domowego kominka i wtuleni w siebie, popijali goracą czekolade. Siedzieli w ciszy. Do szczescia potrzebne było im tylko wzajemne towarzystwo i uśmiech drugiej osoby. To w ten dzień wyznali sobie miłość.
~
Z każdym krokiem. Z kazdym metrem, który przebyła. Z każdą sekundą, była coraz bardziej świadoma, że wie co robi. Swojm uśmiechem promieniała. Starsza kobieta w rózowej garsonce z kwiecistym kapeluszem. Młody chlopak w granatowym garniturze. Blond kobieta z dwójka dzieci przy boku. Wszyscy. Wszyscy obserwują, jak, niczym bielutki obloczek zmierza do swojego księcia z bajki.
~
W najtrudniejszych chwilach, jakimi były choroby czy upadek na dno. W sytuacjach, w których wydawałoby się, ze brakuje wyjścia i racjonalnego wyjasnienia. W kazdym problemie, kłopocie i zmartwieniu. Nie opuszczali siebie. Wyciagneli dłon, a druga osoba ją chwytala i razem, czasami resztkami sił, osiagali cel. Ona i On. Razem wierzyli, że z wszystkiego wyjdą bez opresji.
~
Nie mógł nawet zerknąć. Pocierał spocone ze stresu dłonie, gdzie za chwile pojawi sie nowa i zdecydowanie najwazniejsza biżuteria. Czarny garnitur idealnie dopasowany, a biala koszula i kremowy krawat tworzyły wspaniałą kombinacje. Blond wlosy, gdzie przewijały się ciemniejsze pasma, podniesione na mocny żel. U Niego rowniez uśmiech.
~
Rozumieli sie bez słów. Czasem one przeszkadzały im. Do szczęścia nie było potrzebne powiedzenie słowa ,,kocham''. Wystarczył im mały, subtelny gest, jakim jest pocalunek, a juz wiecej do szczęścia nie potrzebowali. Mówili czynami, nie słowami.
~
Już jej droga się zakończyła, a on mógł ujrzeć swojego prywatnego anioła. Nie widział jeszce jej piękniejszego wydania.
~
Jak u wszyskich zakochanych. Było dobrze, ale było tez źle. Jednak robili wszystko i walczyli, aby wiekszość ich wspólnego zycia obracała się w pozytywny sposób. Ufali sobie i nie rzucali podejrzeń o złe zamiary. Wyznawali szczerze to co lezalo im na sercu. Cierpliwie znosili wzajemne humorki.
~
Nie liczylo się nic, poza nimi oboje. Najwazniejsi i najpiękniejsi. Przed obecnością rodziny, przyjaciół, znajomych. Na tle Boskiego istnienia. Wyznali szczere uczucie. Silne. Nie rozerwalne.
Kazda mloda para wypowiada te same slowa, lecz kazda para wypowiada je w inny sposób. Z innymi, prawdziwymi i szczerymi uczuciami. Tam. Głęboko z serca plynace uczucia.
~
Poza milością, łączyła ich przyjaźń. Mieli w sobie wzajemne oparcie. Dla obojga z nich, nie ma na świecie rzeczy nie do zrobienia. Jezeli byli razem, mogli nawet gory przenosić. Brali za siebie wzajemną odpowiedzialność.
~
Pieczęć najwazniesza. Nie mająca istnienia w przyszłości, ponieważ trwa dosłownie chwilkę. Jednak jest to moment, w którym całą swoja miłosc potwierdzajac. Pierwszy, najważniejszy pocalunek małzeński. Państwo Horan.
~
Kochali wszystkie wady i zalety swojch połówek. Nie interesowalo ich zdanie innych. Potrafili być promienni i pełni życia w kazdy ponury dzień. Gromadzili wiele wspomnień. Do ich albumu mogą wpisać kolejne wazne wydarzenie.
tak mnie jakoś natchneło na to cudo. Ah ta moja skromność. No ok. Na to cos. E tam :D Jak tam u Was? Wszystko gr i tańczy? Patrcie co nazbierałam do kolekcji w motywami londynu. :D
sobota, 19 października 2013
NIALL #21. cz3.
Cz.2
Po chwili otworzyłam oczy i przeciągnełam się. Zamrugalam kilka razy, aby przyzwyczaić się do ostrości nocnej lampki i ekranu telewizora. Podniosłam głowe z ramienia Nialla i spojrzałam na niego. Z wielkim uśmiechem, przyglądał mi się.
-Długo spałam.? - zapytałam siadając na kanapie po turecku i układając koka z rozczochranych włosów.
- Jakąś godzinkę.- uśmiech nie zchodził z jego twarzy, wiec i ja się uśmiechnełam. - Dlaczego błakałas się sama po miescie? - jego pytanie szybko rozgoniło mój lekki uśmiech, który i tak zdarzał się raz na pewien czas. Nie miałam powodów do jego obecności.
- Wracałam od znajomych i zabładziłam, poprostu. - nie mogłam mu ot tak powiedziec prawdy. Przeciez mógłby pomyśleć, że ja też jestem czarnym charakterem. Może i w moim domu nie było kolorowo, a jezeli pojawiła się jakaś barwa, to zadymiał ja papieros lub ochlapał alkohol. Może nie wychowałam się w domu, gdzie zawsze jest ład i porządek. Może nie miałam szczesliwego dzieciństwa i zdarzało mi sie ukraść to i owo. Może nie doświadczyłam miłośći rodzicielskiej ani przyjacielkiego wsparcia. Jednak, nie jestem taka sama jak ci ludzie, przy których dorastałam. Wiem co to szacunek do drugiego człowieka.
- Jezeli tak mówisz. - uwierzył. Moje szczeście.
~
Rano obudziły mnie promienie słońca, ogrzewające moją bladą twarz. Niall kazał mi spąć w jego łóżku, a on sam poszedł do salonu na sofe. Nie czułam się z tym dobrze, ze okłamuje go, a jeszcze korzystam z jego domu jak z własnego. Wstałam i poszłam do łazienki, gdzie ubrałam się w moje rzeczy z wczoraj, które przez noc wyprały sie i wyschły. Uczesałam włosy z koka i wróciłam do pokoju, aby posprzatać za sobą. Po posłaniu łóżka, zeszłam na dół. Idąc na palcach, schodzac schodek po schodku, zobaczyłam chlopaka lezacego jeszcze na kanapie. Podesżłam bliżej i zobaczyłam, ze on jeszcze spi. Wyglądał jak dziecko. Delikatnie przykryłam go kocem i zblirzyłam swoją twarz do jego, całując leciutko rumiany policzek.
Niall otworzył oczy i od razu się uśmiechnął.
- Jaka miła pobudka- powiedział przeciągając się i podnoszac na łokciach.
- Chciałam się pożegnać i podziękowąc za twoją pomoc.
- Ale jak to? Myślałem, ze zostaniesz jeszcze. A śniadanie? - wstał z łózka i poprawił spadające dresy i zaczesłam blond włosy do tyłu.
- Zjem coś na mieście. Musze wracać. Dziekuje. - powiedziałam i wycofałam się z pokoju, idac w stronę drzwi. Tak na prawdę to pewnie pójde w miasto, znjade jakies schronienie. Śniadaniem to najem się jedynie w myślach.
~
-Przeprszam. - powiedziałam do człowieka, na którego wpadłam na skrzyżowaniu dróg w centrum miasta.
-Nie szkodzi. - już chciałam iść, tam gdzie zasze o tej porze dnia. Do magazynów, które dawno zosatły opuszczona. To swietne miejsce na nocleg. - {TI} ? - teraz już wiem. To przeciez Niall. To już dwa lata od czasu, gdy zawitał w moim życiu na jeden dzień, ale został w pamięci na lata.
- Pomyłka.
- Nie. To na pewno ty. NIe pamiętasz mnie? To ja, Niall.
- Skad wiesz, ze to ja?
- Twoje oczy codziennie mi się śnia. Dlaczego nie odezwałaś sie póżniej. Długo Cię szukałem. Ale bez skutku.
- Przepraszam, ale musze iść. - mimo, że od życia dostałam kilka lekcji to wciąż byłam bardzo wrązliwą i nieśmiałą osobą. Nie potrafiłam czasemsobie poradzić z tym wszystkim. Moja psychika upadla.
Po moim policzku poleciały łzy. Szybko wyminełam chłopaka i wytarłam mokre drózki.
- Poczekaj. Dlaczego płączesz? Czy ja zrobiłem coś złego? - zapytał, wbiegając mi w drogę.
- Dlaczego ci tak zalezy? Nie możesz tak poprostu przyjąć przeprosin i żyć szczęsliwie, bez problemów.?
- Martwiłem się o ciebie. Chyba w ten jeden, krótki dzień zdąrzyłaś mnie w sobie rozkochać. Dlateo tyle czasu poswięciłem na odnalezienie ciebie, Wciąż jestes dla mnei wazna.
- To nie ma sensu. - wyszeptałam pomiędzy głebokimi oddechami i ponownie wyminełam chłopaka odchodzac na kilka metrów.
- Bo?!- chciał wyjasnień. Był w dziwnej sytuacji, rozumiem.
Przystanelam na moment i odwróciłam się napotykajac oczy Horana. Byly pewłne takiego żalu, smutku.
- Chcesz wyjaśnień? - zapytałam. - Prosze bardzo. Jestem własciwie bezdomną dziewczyną, bez grosza przy duszy, która mieszkała w patologii. Już zadowolony? - teraz już łzy stworzyły wodospad. Nie miałam sił, a w mojej głowei rodziła się myśl o poddaniu się i powiedzeniu sobie, że przegrałam. NIall nie wiedział co ma powiedzięc. Widziałam jego wahanie i zastanawianie się. Układał w glowie zdania.
- Niall, przepraszam. Nie chciałam mieszać w twojm życiu. - powiedziałam szczerze. Prosto w serca. Nie wiem czy mi wybaczy, ale wątpie. Tyle czasu myślał o kimś kogo właściwie nie zna. O oszustce.
-Jeżeli myślisz, że ważne dla mnei jest to kim jestes, a nie jaka jesteś to się grubo mylisz. NIe obchodzi mnie to gdzie się wychowałaś i gdzie mieszkałas. Interesuje mnie twója przysżłośc, bo swoja zamierzam spędzić z tobą i zrobie wszystko, abyś ty swoja spędzila ze mną. Od tej chwili zaczniesz nowe życie. Ja też. Razem.
Zabieram cie stąd. NIgdy więcej ci nie pozwole oddejsc, słyszysz? Jestes dla mnei wazna i kocham cie.
takie troszke...bleee. Jednak na więcej mnie nie stac.. O matko. Staczam sie na dno..
Najgorszy imagin w historii najgorszysz imaginów.
Jak tam leci? Dobre oceny? U mnie suuuper. A moze jest ktoś zamieszkujacy internat?
Pamiętajcie o moim TT. :D IamLolls
Po chwili otworzyłam oczy i przeciągnełam się. Zamrugalam kilka razy, aby przyzwyczaić się do ostrości nocnej lampki i ekranu telewizora. Podniosłam głowe z ramienia Nialla i spojrzałam na niego. Z wielkim uśmiechem, przyglądał mi się.
-Długo spałam.? - zapytałam siadając na kanapie po turecku i układając koka z rozczochranych włosów.
- Jakąś godzinkę.- uśmiech nie zchodził z jego twarzy, wiec i ja się uśmiechnełam. - Dlaczego błakałas się sama po miescie? - jego pytanie szybko rozgoniło mój lekki uśmiech, który i tak zdarzał się raz na pewien czas. Nie miałam powodów do jego obecności.
- Wracałam od znajomych i zabładziłam, poprostu. - nie mogłam mu ot tak powiedziec prawdy. Przeciez mógłby pomyśleć, że ja też jestem czarnym charakterem. Może i w moim domu nie było kolorowo, a jezeli pojawiła się jakaś barwa, to zadymiał ja papieros lub ochlapał alkohol. Może nie wychowałam się w domu, gdzie zawsze jest ład i porządek. Może nie miałam szczesliwego dzieciństwa i zdarzało mi sie ukraść to i owo. Może nie doświadczyłam miłośći rodzicielskiej ani przyjacielkiego wsparcia. Jednak, nie jestem taka sama jak ci ludzie, przy których dorastałam. Wiem co to szacunek do drugiego człowieka.
- Jezeli tak mówisz. - uwierzył. Moje szczeście.
~
Rano obudziły mnie promienie słońca, ogrzewające moją bladą twarz. Niall kazał mi spąć w jego łóżku, a on sam poszedł do salonu na sofe. Nie czułam się z tym dobrze, ze okłamuje go, a jeszcze korzystam z jego domu jak z własnego. Wstałam i poszłam do łazienki, gdzie ubrałam się w moje rzeczy z wczoraj, które przez noc wyprały sie i wyschły. Uczesałam włosy z koka i wróciłam do pokoju, aby posprzatać za sobą. Po posłaniu łóżka, zeszłam na dół. Idąc na palcach, schodzac schodek po schodku, zobaczyłam chlopaka lezacego jeszcze na kanapie. Podesżłam bliżej i zobaczyłam, ze on jeszcze spi. Wyglądał jak dziecko. Delikatnie przykryłam go kocem i zblirzyłam swoją twarz do jego, całując leciutko rumiany policzek.
Niall otworzył oczy i od razu się uśmiechnął.
- Jaka miła pobudka- powiedział przeciągając się i podnoszac na łokciach.
- Chciałam się pożegnać i podziękowąc za twoją pomoc.
- Ale jak to? Myślałem, ze zostaniesz jeszcze. A śniadanie? - wstał z łózka i poprawił spadające dresy i zaczesłam blond włosy do tyłu.
- Zjem coś na mieście. Musze wracać. Dziekuje. - powiedziałam i wycofałam się z pokoju, idac w stronę drzwi. Tak na prawdę to pewnie pójde w miasto, znjade jakies schronienie. Śniadaniem to najem się jedynie w myślach.
~
-Przeprszam. - powiedziałam do człowieka, na którego wpadłam na skrzyżowaniu dróg w centrum miasta.
-Nie szkodzi. - już chciałam iść, tam gdzie zasze o tej porze dnia. Do magazynów, które dawno zosatły opuszczona. To swietne miejsce na nocleg. - {TI} ? - teraz już wiem. To przeciez Niall. To już dwa lata od czasu, gdy zawitał w moim życiu na jeden dzień, ale został w pamięci na lata.
- Pomyłka.
- Nie. To na pewno ty. NIe pamiętasz mnie? To ja, Niall.
- Skad wiesz, ze to ja?
- Twoje oczy codziennie mi się śnia. Dlaczego nie odezwałaś sie póżniej. Długo Cię szukałem. Ale bez skutku.
- Przepraszam, ale musze iść. - mimo, że od życia dostałam kilka lekcji to wciąż byłam bardzo wrązliwą i nieśmiałą osobą. Nie potrafiłam czasemsobie poradzić z tym wszystkim. Moja psychika upadla.
Po moim policzku poleciały łzy. Szybko wyminełam chłopaka i wytarłam mokre drózki.
- Poczekaj. Dlaczego płączesz? Czy ja zrobiłem coś złego? - zapytał, wbiegając mi w drogę.
- Dlaczego ci tak zalezy? Nie możesz tak poprostu przyjąć przeprosin i żyć szczęsliwie, bez problemów.?
- Martwiłem się o ciebie. Chyba w ten jeden, krótki dzień zdąrzyłaś mnie w sobie rozkochać. Dlateo tyle czasu poswięciłem na odnalezienie ciebie, Wciąż jestes dla mnei wazna.
- To nie ma sensu. - wyszeptałam pomiędzy głebokimi oddechami i ponownie wyminełam chłopaka odchodzac na kilka metrów.
- Bo?!- chciał wyjasnień. Był w dziwnej sytuacji, rozumiem.
Przystanelam na moment i odwróciłam się napotykajac oczy Horana. Byly pewłne takiego żalu, smutku.
- Chcesz wyjaśnień? - zapytałam. - Prosze bardzo. Jestem własciwie bezdomną dziewczyną, bez grosza przy duszy, która mieszkała w patologii. Już zadowolony? - teraz już łzy stworzyły wodospad. Nie miałam sił, a w mojej głowei rodziła się myśl o poddaniu się i powiedzeniu sobie, że przegrałam. NIall nie wiedział co ma powiedzięc. Widziałam jego wahanie i zastanawianie się. Układał w glowie zdania.
- Niall, przepraszam. Nie chciałam mieszać w twojm życiu. - powiedziałam szczerze. Prosto w serca. Nie wiem czy mi wybaczy, ale wątpie. Tyle czasu myślał o kimś kogo właściwie nie zna. O oszustce.
-Jeżeli myślisz, że ważne dla mnei jest to kim jestes, a nie jaka jesteś to się grubo mylisz. NIe obchodzi mnie to gdzie się wychowałaś i gdzie mieszkałas. Interesuje mnie twója przysżłośc, bo swoja zamierzam spędzić z tobą i zrobie wszystko, abyś ty swoja spędzila ze mną. Od tej chwili zaczniesz nowe życie. Ja też. Razem.
Zabieram cie stąd. NIgdy więcej ci nie pozwole oddejsc, słyszysz? Jestes dla mnei wazna i kocham cie.
takie troszke...bleee. Jednak na więcej mnie nie stac.. O matko. Staczam sie na dno..
Najgorszy imagin w historii najgorszysz imaginów.
Jak tam leci? Dobre oceny? U mnie suuuper. A moze jest ktoś zamieszkujacy internat?
Pamiętajcie o moim TT. :D IamLolls
poniedziałek, 14 października 2013
NIALL #24
-Cześć Wam.- Zawołałam, gdy przekroczyłam próg drzwi. Rzuciałam kolorowa torbę obok wieszaka, na którym zawisła moje bluza. Zdjełam trampki kopiąc je w róg
korytarza i poszłam do salonu, gdzie na wielkich kanapach siedzieli moi przyjaciele. Wszyscy przywitali się ze mna jakimiś cichymi, pojedynczymi słówkami i rozeszli sie po całym domu.
- Ide do siebie. - powiedziałam i zabierając garść żelków z miseczki na stoliku, poszłam po schodach na górę. Otworzyałam drzwi i położylam się na materacu łóżka, zajadając kolorowe gumisie. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Prosze. - odparłam i podniosłam się do pozycji siedzacej. Zza drewnianych drzwi wyłoniła się blond czupryna.
- Możemy pogadać? - zapytał Niall i niesmialo sie uśmiechnął. Poklepałam dłonia miejsce obok siebie dając mu znak, że się zgadzam. Niall jest moim najlepszym przyjacielem, a wlasciwie jest dla mnie jak starszy brat. Nigdy na mnie nie krzyknąl, nawet jak mialam pełną świadomość, ze go irytowałam. Był zawsze ze mną w chwilach, gdy było xle i to bardzo. Rozumiał mnie jak nikt inny.
Horan powoli wszedł do pokoju, zamykajac delikatnie drzwi i usiadł na łózku obok mnie.
- Więc? Stało się coś? - Zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Sam nie wiem.- jego minimalny uśmiech opuścil buźke. Wlepił wzrok w poduszki, którymi zaczął się bawic. Widząc jego smutek i zły humor, moje serce pękało. Wziełam poduszkę z jego rąk i delikatnie rzuciłam w obok, a następnie dotknełam jego policzka, unoszac jego głowe do góry. Zajrzalam w jego błekitne oczy i uśmiechnełam się.
- Niall? Nie smuć się, proszę. - przysunełam się i wtuliłam w ramiona przyjaciela. Przytulił mnie od razu, głaszcząc jedną dłonią moją głowę.
- Wyprowadzam się. - powiedział ledwie słyszalnie, ale jego usta były bardzo blisko mojego ucha.
Pdrewałam się od niego i ze zdziwieniem spojrzałam na niego.
- Zwariowałes? Gdzie? Dlaczego? - zeszlam z łózka i zaczełam nerwowo chodzic po pokoju.
- Zakochałem się i musze wyjechac. - On równiez wstał i próbował mnie złapac za dłoń, ale ja nie pozwoliłam mu na to. - Musze, rozum mnie.
- Nie, Niall. Nie rozumiem. Przez dziewczyne zostawiasz chlopców? Mnie? - Usiadłam na łózku tyłem do niego, a on szybok podszedł do mnie i kucnął przede mną.
- {TI} spójrz na mnie. - wyszeptał, a ja podnioslam na niego swoje załzawione oczy. Wziął kilka głebokich oddechów i zwilżył usta. - To ty.
-Co ja? - zapytałam, przecierając dlonią po policzkach, na których spłyneło kilka łez.
- To ty jestes tą dziewczyna, która kocham. -Spojrzał na mnie z uczuciem, którego niegy nie mogłam zobaczyć w jego niebieskich, pięknych źrenicach.
- Ty żartujesz? - zaczełam podejrzewac, ze to znowu głupi żart uknuty przez chlopców. - Pomysł Chłopaków?- zapytałam.
-Nie, ja mówie całkowicie powąznie. - wstał i podszedł do drzwi. - Wiem, że ty nigdy nie pokachałabyś mnie, dlatego nie chce cirepieć i wyjeżdżam. - Po którkim wytłumaczeniu pouścił mój pokój, a ja nie wiedzac co mam o tym myśleć usiadłam obok łózka, opierajac się o nie. Zamknełam oczy i wspominałam wszystko co razem przeszliśmy. W kącikach oczu zbierały się źródełka łez, które z kazdym wspomnieniem poszerzalo swoj zasięg. Przeciez to nie możliwe. JAkim cudem on mnie pokochał jako dziewczyne? Przeciez zawsze zachowywał się wobec mnie jak brat. A może to tylko moje wyobrażenie.? Moze w tych wszystkich gestach było zaklęte słowo kocham? Przed oczami miałam wszystkie nasze szczere rozmowy. Czułe gesty, które dawały mi poczucie, że jestem kimś waznym i cennym. Analizowałam wszelkie spotkania, podczach których zawsze rozśmieszął mnie do łez i uatrakcyjniał nudne wieczory. Wspominalam to jak za każdym razem, gdy potrzebowałam jego pomocy on mi ją dawał. Przypomial mi się kazdy jego szczery uśmiech na mój widok. Zatracajac się w spomnieniach, zasnełam siedząc obok łóżka.
Obudzilam się i zerknełam na zegarek. Podniosłam się z puchatego dywanu i rozmasowałam, bolący kark. Poprawiłam włosy, zwiazując w koka i podeszłam do drzwi, którymi wyszlam na korytarz. Udałam się do Nialla pokoju. Zapukalam w drzwi, ale nie pozwolił mi na wejście. Nacisnelam klamke, a ona opadła na dół, otwierajac drzwi. NIe ma go! Ani żadnej jego rzeczy! Wyleciałam z pokoju i pobiegłam do salonu. Na litość boską.! Pustka. Pobiegłam do szafeczki, gdzie leżały zapasowe klucze do naszego Vana. zabrałam je i ubrałam tylko trampki, aby nie tracić bardzo waznego dla mnie czasu. Wsiadłam w samochód i udałam sie na najbliższe lotnisko, a po drodze dzwoniąc do chlopców. Nikt nie raczyl odebrać polaczenia. Gdy byłam już na miejscu, wbieglam do budynku i zaczelam szkuać znajomych mi twarzy. Pytalam ludzi czy nie widzieli osób, podobnych do opisu, który im podawałam. Jedna starsza Pani powiedziała, że widziała młodego wytatuowanego mulata na końcu budynku przy odprawie bagadzowej do Dublina. Pewnie chodziło jej o Zayna, a to by się zgadzało, bo Niall chciałby leciec do rodzinnego domu w Irlandii. Podziękowałam i pobiegłam ile sil w nogach do mojego celu. Zblirzajac się do niego, zobaczyłam chłopaka z burzą lokow na głowie i ciemnowłosego mulata, którzy wraz z dwoma chłopakami
odchodzili od stanowiska. Liama pierwszy mnie zobaczył i chciał coś powiedzieć, ale ominełam ich. Biegłam ile sił w nogach. Widziałam jak Niall juz oddaje swój paszport.
- Niall! - krzyknelam, a on odwrócił się trzymajc dokument wciaż w dłoni.
-{TI}. - cicho wypowiedział moje imie, a ja przywarłam do jego ciała, zawieszajac rece na jego szyji i chowając twarz w jej zagłębieniu.
- Nie możesz tego zrobic.Kocham cię. Nie zostawiaj mnie samej, prosze cię. -wypowiedziałam to co lezalo mi na sercu. Niall objął mnie i mocno przytulił, unoszac mnie do góry.
- Chyba robimy mały korek. - powiedział i popatrzył na kilkadziesiąt osób wokól nas.
- Facet. Dziewczyna wyznaje ci miłośc a ty się martwisz o kolejke? - zapytał z wyrzutami jakiś starszy mężczyzna. Wszyscy się zaśmialiśmy, a po chwili ja i Niall zatoneliśmy w pocałunku. Oboje uśmiechneliśmy sie przez pocałunek.
-Kocham cie- Niall pocałował mnie jeszcz raz i odstawił na ziemię. Zabral swój bagarz i chwycił mnie za eke. wyszliśmy w objęciach z budynku. Zakochani i szczesliwi.
Witam:)
Oto imagin z Horankiem, nad którym bardzo przyjemnie mi się pracowało, gdyż przy okazji sprawdzałam TT i w ciągu kilku minut zaobserwowało mnie około 80 osób. Czuję sie slawna :) Hahah, jasne. Marzenia!
Ale wracajac do imaginów...Nie mam omysłu na kolejne cześci Horana (NIALL#21), jednak nie martwcie się, jakoś i cos wykombinuje. Pierwszy raz mi się tak zdarzylo. Wkopałam się. XD Kolejna sprawa: Co tak biednie w komentarzach ? Serio? Tyle Was to kosztuje? A mi to sprawia na serio wielką radośc. Nawet ,,fajnie'' daje mi satysfakcję. Nie chce was przymuszac, ale poprostu przykro mi troszeczkę. Sprawa następna: pierwsze zdjęcie Nialla, Zayna i Liama. Normalnie mam zgon.
Pozdreki. Lolla.
piątek, 11 października 2013
Liam #23
- Możemy pogadać? - Głos Liama przerwał wir myśli, który skupiał się głównie na rozwiązywaniu pracy domowej. Wychyliłam się zza stosu notatek, kartek i róznokolorowych zeszytów oraz książek.
- Liam, możemy pogadac później? - zapytałam wracając do poprzednich zajeć. Poprawiłam małe, czarne okulary na nosie i zwilrzyłam językiem spierzchnięte usta. Liam zamknął drzwi do sypialnii i usiadł na łóżku obok mnie. Wyjął z mojej dłoni zapisane karty z zapiskami ostatniej lekcji biologii.
- Prosze cie, to dla mnie ważne. - był dziwny, a raczej nie mogłam do końca zrozumieć o co dokładnie mu chodzi i jaki jest cel naszej rozmowy, jednak wiedziałam, ze będzie ona poważna. Pokiwałam więc głową na zgode i poskładałam wszystkie edukacyjne przybory na nierówny stos na szafce nocnej. Przysunełam się bliżej chłopaka i z zaciekawieniem i lekkim uśmiechem spoglądałam na niego.
-Zamieniam się w słuch. - zamiast słów dostałam delikatny pocałunek w wewnętrzną strone dłoni, po czym pogładził ją po swojm policzku.
- Pamietasz jak mówiłem ostatnio, że bardzo cię kocham i chciałbym Cie za wszelką cene bronić?
-Jasne, ze tak.
- Ja wyjeżdżam na misje. Przepraszam, ale w pewien sposob będe mógł Cie bronić. - mój swiat się zawalił, a on się poprostu uśmiecha. Odsunełam się od niego i zeszła z łóżka tak szybko jak to możliwe. Załzawione oczy.
*
- Kocham Cie. Nie zapomnij o tym. O mnie. - Stałam wtulona w ramiona chlopaka, w których nie zagrażało mi dosłownie nic. W naszym małym domku siedziała cała najbliższa rodzina i przyjaciele, którzy bardzo cenią chęci Liama, ale kazdy z nich skrywa w sobie strach. Ja mam go w nadmiarze. Liam pożegnał się już z bliskimi, ale przy nikim nie płakał tak jak przy mnie. Wiedziałam, że kazda ta łza wiele go kosztuje. Odsunełam się od niego i spojrzałam w jego oczy, które przepełniała nadzieja i wiara, ze za kilka miesięcy znów staniemy w swojch objęciach i bedziemy się tylko cieszyć, a nigdy więcej smucić ani płakac. Przejechałam dłonią po mundurze, które widok mnie paraliżował i odbierał wszystko.
- Jestem z Ciebie dumna. Obiecaj mi, że za te pare miesiecy znów mnie przytulisz.
- Obiecuje. Już za toba tęsknie. Jesteś moja, pamiętaj.- Na ostateczne pożegnanie dostalam czuly pocalunek w czoło. Liam pomachal wszystkim i sięgnał po swój plecak. Wypowiedział ciche kocham cię i zniknął za drzwiami. Wraz z hukiem zatrzaskującego się kawałka drewna, upadłam na podłoge i płakałam. Skuliłam sie i z zakrytą twarzą wyładowywałam swój smutek poprzez wylewanie miliona łez. Poczulam ciepły dotyk na ramieniu i spojrzalam przed siebie. Zobaczylam zaplakaną mame Liama, ktróra bez slowa usiadlo naprzeciwko mnie i bardzo mocno mnie przytuliła. Głaskała moje włosy i kołysała mnie to w prawo to lewo.
*
,, {...} Uwarzaj na siebie, słoneczko. Kocham cie z calego serca i bardzo tęsknie. Za wszystkim co się działo kazdego dnia. Najbardziej za twojm uśmiechem, wiec zrób mi przysluge i ciągle się uśmiechaj.
Pamiętaj jeszcze tylko 22 tygodnie i bede z tobą. Kocham cie. Liam. ''
Kolejny list. Kolejne łzy. Mineło juz 3 tygodnie bez niego, a ja wciąż pamiętam odglosy jego śmiechu. Tego ciepła kryjącego się pod jego kazdym dotykiem. Codziennie, kilka razy na godzine zadaję sobie pytanie dlaczego wybrali jego. Kara za grzechy? Może. Schowałam karteczke do szafki nocnej i połorzyłam się na łóżko. Przejechałam dlonią po pustym miejscu, gdzie właśnie teraz powinien lezec mój caly świat. Boje się. Boje się poprostu kazdego czynu. Najgorsza jest ta swiadomośc, gdy dzwonek do rzwi lub sygnał komorki rozbrzmiewa w domu. Modlę się, aby to nie był gwóźdź do trumny.
*
- Jak sie czujesz? - zapytała mnie mama, po tym jak zamieszkała ze mną wraz z moim tatą. Nie wytrzymałabym tej pustki i ciszy panującej w domu. Mama podeszła do łózka i przeczesała moje wlosy, które nie były w najlepszym stanie, ale nie interesowało mnie to.
- Mamo, on wróci prawda? - zadaje jej to pytanie kazzdego dnia, a ona zzawsze odpowiada, że innej opcji nie ma. Jednak z kążdym dniem jej głos jest inny. Brakuje nadzieji.
- Chodź do kuchnii. Zrobiłam herbate. - pokiwałam głową na zgode i leniwie wyszłam spod cieplej kołdry, pod którą spędzilam wiekszość czasu od wyjazdu Liama. Innym miejscem była mała, lecz bardzo wygodna laweczka na balkonie naszej sypialnii. Poprawiłam rozczochrane wlosy, zaczesując je do tyłu i upinając je kolorowa gumeczką. Mama triumfalnie się uśmiechneła i poszła pierwsza. Wyszłam zaraz po niej, napotykając na ścianie korytarzu mase zdjęć i pamiątek, które kolekcjonowaliśmy od kilku lat. Nie będąc razem, ale tylko dażąc się przyjaźnią zbieraliśmy pamiątki, które dla nas były bez cenne, ale dla innych były poprostu pierdolami. Przeszłam przez korytarz nieodrywając wzroku od kolorowych zdjęć, na których robimy głupie miny, te z wakacji oraz te z rodzina i przyjaciółmi. Nareszcie dorardłam do kuchnii, gdzie mamie towarzyszył tata. Siedzieli oboje przy stoliku, popijając herbatę.
- Masz ochotę na małe wakacje? - wypalił tata, gdy zasiadłam obok niego na krzesełku.
- Liam tam walczy o życie swoje, moje, wasze. Nikt nie ma pewności czy wróci, a ja mam jeździć na wakacje? - zapytałam wykrzykując najgłośniej jak potrafie. Spojrzałam na tatę, który zmieszany posmutniał.
-Ja chcialem tylko..przepra.
-To je przepraszam. NIe powinnam. Chcecie dla mnie jak najlepiej, a ja was tak podle traktuje. Tylko, że każda minuta mojego życia jest cała przepelniona takim strachem, że czasami nie daje rady.
*
,,[...] Odliczasz razem ze mna? To już 16 tygodni do naszego spotkania. Tak bardzo bym chciał się do ciebie przytulić. Chyba cie nie wypuszcze z ramion przez kilka dni.
Już nie mogę sie doczekać. Pamiętam obietnice i dalej się jej trzymam. Wróce. Obiecuje Ci. Będziemy szczęsliwi. Weźmiemy ślub i załorzymy rodzinę. Kocham cię. L. '' odłorzyłam kartke na stoliczek w salonie i przyryłam się kocem. Chciałam zasnąć, ale wciąż miałam przed oczami uśmiech Liama, którym mnie zawsze czarował. Chciałabym zasnąć i obudzić się za 16 tygodni.
*
- Córcia obudź się. - cichy glos mojej mamy wyrwał mnie ze snu. Otworzyałam oczy i zobaczyłam jak kobieta nachyla się nad moim lóżkiem.
- Co się stało? - zapytałam przerażona. Nie chciałam dopuszczac do siebie mysli, ze coś z Liamem nie tak i zaraz mama powie mi, ze odszedl juz na zawsze.
- Chodź ze mną.- odchyliła moja zieloną kołdre i pomogła mi wstac. Spojrzałam na zegarek i okazało się, że dawo po północy. Za radą mamy nalorzyłam ciepla bluze i dresowe spodnie. Wyszlam z nią z pokoju, zadajac wiele pytań i idac na oślep. Nie mogłam nic wydusić od mamy, więc poddalam się.
Zanim doszłyśmy do salonu, ta zasłoniła mi oczy opaska i pomogła wyjść przed dom. Dotykajac wszystkiego, aby nie przewrócic się, poczułam materiał. Kurtka? Pod placami poczułam kilka zimnych przypinek. Przez chwilkę stałam nieruchomo, trzymając dłoń przy sercu, które biło bardzo mocno. Czułam je dokładnie. Zakryłam usta drugą dłonia. Po kilku sekundach zdjęłam opaskę i ujrzałam moje szczeście. Mój świat. Bez zastanowienia rzuciałm się w objecia Liama, który podniółsł mnie i obrkecił dookoła. Wciąż powtarzałam, że go kocham.
-Prosze cię nie zostawiaj mnie już. Dotrzymaj obietnicy i bądź zawsze przy mnie i mnie kochaj z całego serca. - zapłakana pocałowałam jego uśmiechnięte usta.
Koniec.
Hejka kochane.:D
Jak się Wam powodzi w szkole? Dobrze? Oceny jakie? :D
U mnie nawet idzie. Dużo nowych znajomości mam : > Do domku na 4 dni przyjechałam - szaleństwo. :)
Nie mam jakoś weny na dokończenie Cześci o Niallu, ale bez obaw. :*
A co sadzicie o tym? Jak wypadło smutno- radosne opowiadanie o Liamku? Troszeczkę mało Payna? Walcie. ps. Sorki za bledy. ps2. kocham te piosenkę♥
Pozderki :** LOLLA @IamLolla -SmileLolla
sobota, 5 października 2013
NIALL #21 cz.2
Część 1
Gdy już już weszlismy do wnętrza budynku, gdzie uroczy blodnyn pomieszkuje, zaprowadził mnie do łazienki, gdzie zostawił mnie samą na środku ogromnego pomieszczenia, mogącego równać się z łaźniami w pięcio gwiazdkowych hotelach. Zniknął za ogromnymi brazowymi drzwiami, a ja oglądałam każdy szczegół i detal łazienki. Nagle w pomieszczeniu znów zawitał promiennie uśmiechniety chłopak, który przyniósł śnieżno białe reczniki i jakieś ubrania. Położył wszystko na bezowym blacie, który wspaniale współgrał z jasnobrazowymi dodatkami.
- Tam na połce są wszelkie płyny i szampony, a gdyby było ci zbyt zimno w tym co ci przyniosłem to w tej szafce jest szlafrok. Zdradze ci sekret, jest bardzo cieplutki. - wraz z wszystkim radam, otrzymałam równiez wesoły uśmiech. Po chwili znów bylam sama w pomieszczeniu, więc postanowiłam iśc za radami Nialla. Pozbyłam się przemoczonych i brudnych ubrań, wrzucając je do pralki. Stanełam naprzeciwko lustra, w którm zobaczyłam, że po moim dzisiejszym makijazu zostały tylko delikatne plamy pod oczami, a włosy sterczały na kązdą możliwą stronę. Nie mając ochoty oglądac się w takim stanie, weszłam pod prysznic. Odszukałam wśród kilku buteleczek poukładanych na półeczkach, żel pod prysznic. Pachniał wisniami. Następnie szampon, również o zapachu wiśnii. Po kąpieli owinełam się w bialutki ręcznik, a włosy zaplątalam w drugi materiał. Zerknełam co Niall naszykował dla mnie na przebranie. Koszulka koloru zielonego z napisem FREE HUGH, czarne dresowe spodnie, które zapewne sa jego własnością. Ubrałłam się, a następnie rozpuściłam mokre włosy i je rozczesałam. Posprzatalam za sobą i już chcąc wyjść, wróciłam przed lustro sprawdzajac swoj wygląd. Odsunełam się od szafek i poczochrałam włosy, że z przyklapniętych i prostych, stworzyłam bujne i krecone. Wyszłam na korytarz i na wejsciu uderzył mnie zapach pizzy. Na samą won mój brzuch wydał ggłośne odgłosy, wiec poszłam za śladami. Doszłam do salonu, gdy usłyszałam wołanie z najprawdopodobniej kuchnii. Szybko pobieglam do niej i zobaczylam siedzącego w części jadalnej, chłopaka z wielkim pudełkiem pizzy na stole.
- Zapraszam do stołu. - Niall wyczuł moją niepewność i nieśmiałość, więc podszedł do mnie i łapiąc za dłoń, przyciągnął do stolu. Usiedliśmy i zaczeliśmy jesc.
- Dziękuje, że tyle dla mnie robisz, ale jedno mnie zastanawia.
- Co takiego?
- Dlaczego właściwie tyle dla mnie robisz?
- Trudne pytanie, ale sadze, że jezeli ty potrzebujesz pomocy, a ja moge ci ją dac, to chyba mnie do czegoś zobowiązuje.
- Nie boisz się?
- Czego niby?
- No wiesz. To że ty jesteś taki dobry i kochany to nie zanaczy, ze kazdy taki jest i mozesz na tym ucierpiec.
- Sądzisz, że jestem kochany? - na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Nie zmieniaj tematu.
- Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ze komus w taki sposób pomagam, ale chyba nie mam się czego bać. Nie wyglądasz na jakąś wariatkę, która wyciągnie zaraz zza pleców noż i mnie zadźga. - na te słowa oboje się zaśmialiśmy.
- To miał być komplement ? - zapytałam wycierając dłonie w kolorowe serwetki.
- Nie. - jego smiech zamilkl, a na twarzy pojawiła się powaga. - Masz przepiękne oczy. - automatycznie wlepiłam wzrok w chłopaka, a on siedział na przeciwko mnie i trzymał ręce na stole, opierając ciało na łokciach.
- Są zwyczajne. - nieśmialo się uśmiechnełam i zerwałam nasz kontakt wzrokowy.
- Są nadzwyczajne. - miedzy nami zapadła cisza.- Zostaniesz?
- Słucham?
-Pytam czy zostaniesz naa noc tutaj ?
- NIe, nie chce ci przeszkadać i tak już duzo mi pomogłeś, za co ci bardzo dziękuje. Własciwie to sie będe juz zbierać. - zeskoczylam z wyższego krzesełka.
- I gdzie pójdziesz? - obok mnie pojawił się Niall.
- Zawsze coś się znajdzie.
- Oboje wiemy, że nic się nie znajdzie. Zostajesz i koniec. Nie pozwole ci się szwędac po mieście samej. Tu jest bezpieczniej. Sam bym cię rozjechał. - na te słowa wybuchłam śmiechem i spojrzałam na blondyna, który wpatrzywal się we mnie. - Bawi
cie to, że rozjechalbym cie jak żabe? - zaśmiał się, a ja momentalnie przestalam być taka radosna. Uderzyłam go w ramie, a on zpowazniał i patrzył z mina malego i bezbronnego szczeniaka.
- Pożałujesz. - stwierdził i zaczął przybliżac sie do mnie.
-Nie boje sie ciebie, nic mi nie zrobisz. - mimo, ze się go nie bałam to automatycznie cofałam się w tył. Nagle zerwalam się i wybiegłam z kuchnii. Jednak będac w połowie salonu poczułam ciepło wokół pasa i powędrowałam ku górze. Niall zaniósł mnie wokoło podłóżnej kanapy i posadził na niej. Zaczół mnie łaskotać, aż popłakałam sie ze śmiechu. Chcąc się wyrwać z jego objęć, szarpnełam sie i oboje spadlismy na kanapy. Wylądowałam na Niall, az to on na podłodze.
- Złąź.
- Ale nie będziesz mnie łaskotać?
-Nie, obiecuje.
Wstalismy śmiejąc się. Usiedliśmy na kanapie, gdzie przed chwilką zostałam torturowana falą łaskotek. Niall zaproponował obejrzenie jakiegoś brytyjskiego programu tanecznego, więc rozsiadłam sie wygodnie na sofie, a obok mnie on. W pewnej minucie poczułam jak zmęczenie bierze górę, a moje powieki zamykają się. MOja głowa napotkała ramie chłopaka, a potem poczulam jak przytula mnie do siebie.
No witam. :D
Jestem chora, boli mnie głowa, z oczu łzy mi lecą.. jak mam katar to zawsze tak jest ; /
zdaje sobie sprawę, ze ta część jest słaba, ale nie stac mnei na więcej w takim stanie.
Jeszcze raz dziękuje bardzo wszystkim, którzy czytają i pozostawiają komentarz. Jesteście wspaniali. A ci, którzy czytają, ale nie chce im się napisac chociażby słowa, to tez dla Was ida podziękowania. Mimo, że boli mnie widok rónicy w ilości wejść a w ilości komentarzy jakie pozostawiacie po sobie to nie usune bloga, a lepiej. Postaram się być jeszcze lepsza. Nie poddam się. Napewno nie teraz, tu.. Jednak pamiętajcie, że za każdy komentarz od siebie stwarzacie u mnie coraz większy uśmiech i poczucie, że robie wszystko dobrze. ; )
A jak u Was w szkołach ? Oceny dobre, mam nadzieje. A jezeli złe, to nie martwcie sie, ale pamiętajcie, ze nauka tez ważna w zyciu. Zycze Wam dobrych ocen, miłego weekendu i zdrówka, które mnie zawiodło :>
Gdy już już weszlismy do wnętrza budynku, gdzie uroczy blodnyn pomieszkuje, zaprowadził mnie do łazienki, gdzie zostawił mnie samą na środku ogromnego pomieszczenia, mogącego równać się z łaźniami w pięcio gwiazdkowych hotelach. Zniknął za ogromnymi brazowymi drzwiami, a ja oglądałam każdy szczegół i detal łazienki. Nagle w pomieszczeniu znów zawitał promiennie uśmiechniety chłopak, który przyniósł śnieżno białe reczniki i jakieś ubrania. Położył wszystko na bezowym blacie, który wspaniale współgrał z jasnobrazowymi dodatkami.
- Tam na połce są wszelkie płyny i szampony, a gdyby było ci zbyt zimno w tym co ci przyniosłem to w tej szafce jest szlafrok. Zdradze ci sekret, jest bardzo cieplutki. - wraz z wszystkim radam, otrzymałam równiez wesoły uśmiech. Po chwili znów bylam sama w pomieszczeniu, więc postanowiłam iśc za radami Nialla. Pozbyłam się przemoczonych i brudnych ubrań, wrzucając je do pralki. Stanełam naprzeciwko lustra, w którm zobaczyłam, że po moim dzisiejszym makijazu zostały tylko delikatne plamy pod oczami, a włosy sterczały na kązdą możliwą stronę. Nie mając ochoty oglądac się w takim stanie, weszłam pod prysznic. Odszukałam wśród kilku buteleczek poukładanych na półeczkach, żel pod prysznic. Pachniał wisniami. Następnie szampon, również o zapachu wiśnii. Po kąpieli owinełam się w bialutki ręcznik, a włosy zaplątalam w drugi materiał. Zerknełam co Niall naszykował dla mnie na przebranie. Koszulka koloru zielonego z napisem FREE HUGH, czarne dresowe spodnie, które zapewne sa jego własnością. Ubrałłam się, a następnie rozpuściłam mokre włosy i je rozczesałam. Posprzatalam za sobą i już chcąc wyjść, wróciłam przed lustro sprawdzajac swoj wygląd. Odsunełam się od szafek i poczochrałam włosy, że z przyklapniętych i prostych, stworzyłam bujne i krecone. Wyszłam na korytarz i na wejsciu uderzył mnie zapach pizzy. Na samą won mój brzuch wydał ggłośne odgłosy, wiec poszłam za śladami. Doszłam do salonu, gdy usłyszałam wołanie z najprawdopodobniej kuchnii. Szybko pobieglam do niej i zobaczylam siedzącego w części jadalnej, chłopaka z wielkim pudełkiem pizzy na stole.
- Zapraszam do stołu. - Niall wyczuł moją niepewność i nieśmiałość, więc podszedł do mnie i łapiąc za dłoń, przyciągnął do stolu. Usiedliśmy i zaczeliśmy jesc.
- Dziękuje, że tyle dla mnie robisz, ale jedno mnie zastanawia.
- Co takiego?
- Dlaczego właściwie tyle dla mnie robisz?
- Trudne pytanie, ale sadze, że jezeli ty potrzebujesz pomocy, a ja moge ci ją dac, to chyba mnie do czegoś zobowiązuje.
- Nie boisz się?
- Czego niby?
- No wiesz. To że ty jesteś taki dobry i kochany to nie zanaczy, ze kazdy taki jest i mozesz na tym ucierpiec.
- Sądzisz, że jestem kochany? - na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Nie zmieniaj tematu.
- Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ze komus w taki sposób pomagam, ale chyba nie mam się czego bać. Nie wyglądasz na jakąś wariatkę, która wyciągnie zaraz zza pleców noż i mnie zadźga. - na te słowa oboje się zaśmialiśmy.
- To miał być komplement ? - zapytałam wycierając dłonie w kolorowe serwetki.
- Nie. - jego smiech zamilkl, a na twarzy pojawiła się powaga. - Masz przepiękne oczy. - automatycznie wlepiłam wzrok w chłopaka, a on siedział na przeciwko mnie i trzymał ręce na stole, opierając ciało na łokciach.
- Są zwyczajne. - nieśmialo się uśmiechnełam i zerwałam nasz kontakt wzrokowy.
- Są nadzwyczajne. - miedzy nami zapadła cisza.- Zostaniesz?
- Słucham?
-Pytam czy zostaniesz naa noc tutaj ?
- NIe, nie chce ci przeszkadać i tak już duzo mi pomogłeś, za co ci bardzo dziękuje. Własciwie to sie będe juz zbierać. - zeskoczylam z wyższego krzesełka.
- I gdzie pójdziesz? - obok mnie pojawił się Niall.
- Zawsze coś się znajdzie.
- Oboje wiemy, że nic się nie znajdzie. Zostajesz i koniec. Nie pozwole ci się szwędac po mieście samej. Tu jest bezpieczniej. Sam bym cię rozjechał. - na te słowa wybuchłam śmiechem i spojrzałam na blondyna, który wpatrzywal się we mnie. - Bawi
cie to, że rozjechalbym cie jak żabe? - zaśmiał się, a ja momentalnie przestalam być taka radosna. Uderzyłam go w ramie, a on zpowazniał i patrzył z mina malego i bezbronnego szczeniaka.
- Pożałujesz. - stwierdził i zaczął przybliżac sie do mnie.
-Nie boje sie ciebie, nic mi nie zrobisz. - mimo, ze się go nie bałam to automatycznie cofałam się w tył. Nagle zerwalam się i wybiegłam z kuchnii. Jednak będac w połowie salonu poczułam ciepło wokół pasa i powędrowałam ku górze. Niall zaniósł mnie wokoło podłóżnej kanapy i posadził na niej. Zaczół mnie łaskotać, aż popłakałam sie ze śmiechu. Chcąc się wyrwać z jego objęć, szarpnełam sie i oboje spadlismy na kanapy. Wylądowałam na Niall, az to on na podłodze.
- Złąź.
- Ale nie będziesz mnie łaskotać?
-Nie, obiecuje.
Wstalismy śmiejąc się. Usiedliśmy na kanapie, gdzie przed chwilką zostałam torturowana falą łaskotek. Niall zaproponował obejrzenie jakiegoś brytyjskiego programu tanecznego, więc rozsiadłam sie wygodnie na sofie, a obok mnie on. W pewnej minucie poczułam jak zmęczenie bierze górę, a moje powieki zamykają się. MOja głowa napotkała ramie chłopaka, a potem poczulam jak przytula mnie do siebie.
No witam. :D
Jestem chora, boli mnie głowa, z oczu łzy mi lecą.. jak mam katar to zawsze tak jest ; /
zdaje sobie sprawę, ze ta część jest słaba, ale nie stac mnei na więcej w takim stanie.
Jeszcze raz dziękuje bardzo wszystkim, którzy czytają i pozostawiają komentarz. Jesteście wspaniali. A ci, którzy czytają, ale nie chce im się napisac chociażby słowa, to tez dla Was ida podziękowania. Mimo, że boli mnie widok rónicy w ilości wejść a w ilości komentarzy jakie pozostawiacie po sobie to nie usune bloga, a lepiej. Postaram się być jeszcze lepsza. Nie poddam się. Napewno nie teraz, tu.. Jednak pamiętajcie, że za każdy komentarz od siebie stwarzacie u mnie coraz większy uśmiech i poczucie, że robie wszystko dobrze. ; )
A jak u Was w szkołach ? Oceny dobre, mam nadzieje. A jezeli złe, to nie martwcie sie, ale pamiętajcie, ze nauka tez ważna w zyciu. Zycze Wam dobrych ocen, miłego weekendu i zdrówka, które mnie zawiodło :>
piątek, 4 października 2013
Zayn #22
Z kubkiem ciepłej herbaty siedziała na kanapie w salonie w domu, który dzieliła wraz z, jak nazywała go kiedyś, miłością jej życia. Dzisiaj już tak nawet nie ma odwagi pomyśleć, a co dopiero wypowiedziec na głos te słowa. Z każdym łykiem w zielonym kubeczku ubywało napoju, tak jak z każdym krzykiem i odbiciem jego dłoni na jej ciele ciepłego i słodkiego uczucia, niczym ta herbata w zimny wieczór. Puste naczynie odstawiła na szklany stolik, obok sofy. Wraz z dźwiękiem, który wydało denko kubka uderzając o szkło mebla, ona usłyszała głośny huk za plecami. Wrócił i znów będzie krzyczał, szarpał, a może nawet uderzy. Jej myśli powoli zmierzały ku zakończeniu tych cierpień, ale bała się. Bała się jeszcze wiekszego bólu, który jest w stanie sprawić osoba, która zapewniała ją o bezpieczeństwie, miłości i szacunku dla niej. Nie ma śladu już po dawnym Zaynie, którego tak ceniła, kochała. Przy którym czuła sie wyjątkowo. Odwróciał głowe w stronę chlopaka, który z widoczną złością odwieszał swoją szarą bluże na wieszak w korytarzu. Nawet nie zdjął obowia, chociaz tyle sie napracowała przy dzisiejszych porządkach ich mieszkania, które miało być dla niej schronieniem, a stało się największym koszmarem.
Przeszedł obok niej do kuchnii, nie wypowiadając słowa, nawet nie patrząc na dziewczynę. Zresztą to i tak dobrze, że chociaz wrócił. Albo w sumie to mógłby nie wracać.
- {TI}! - na sam dźwięk jej imienia, który rozbiegł się po mieszkaniu, wprawił ją w nieograniczony strach.
Wstała i udała się do kuchni, gdzie on stał, opierając się o blat kuchennej wysepki. Ubrana w szare zaduże dresowe spodnie, zawiązane różową wstążeczka na biodrach, czarną koszulka z długim rekawem, wlepiła wzrok w białe skarpetki na swojch stopach.
- Tak?- zapytała zerkając na mulata, który na jej pytanie równiez pierwszy raz dzisiaj na nia spojrzał. Na jej widok odłorzył butelke wody na blat i podeszedł do niej.
- Co to jest?- zapytał dotykając dłonią jej policzka, a kciukiem przejeżdżajac po sinej plamie pod okiem.
- Zostaw. - nie chciała spojrzeć mu w oczy. Nie miała siły znów spotykac tę złą fale bijącą z jego ciemnych źrenic, w których kiedyś rozpływała się.
- Co to do cholery jest?! - krzyknął jej w twarz i szarpnął za ręke. Jakim cudem? Przecież zakryła swoje bolesne blizny rekawem, ale on jednak jest sprytniejszy.
- Przestań Zayn, to boli. - wyszeptała, gdy zacisnął dłoń na jej łokciu.
- A to boli? - jego dłoni spoczela tera na jej nadgarstku, na którym ,,rysowała''.
Zasyczała z bólu. Ugieły się jej kolana, a w oku zakręciła łza.
- Odpowiedz. - jego głos byl wypełniony jadem, a palce coraz mocniej zaciskał na świeżych i starych ranach, które od kilku miesięcy zdobiły ciało dziewczyny.
- Nie krzywdź mnie, prosze. - wyszeptała i zamkneła oczy, spodziewając się kolejnych porcji cierpienia jakie da jej Zayn, lecz nie czuła nic. Uścisk na jej nadgarstku stał się delikatny. Spojrzałam na Malika, a w jego oczach nie zobaczyła już szarej plamy przysłaniającej promiennej iskierki. Przyłorzył jej ręke do ust i pocałował lekko, tak aby nie sprawić..bólu? Dał jej już go tak wiele, przyzwyczaiła się. Jednak pozwolił jej znów poczuć bezpieczeństwo bijące od niego. Każda blizna i świeża rana otrzymały pocałunki. Wtulił ją w swoje ramiona. Nie bała się już, nie miałą czego. W jego ust usłyszała dwa słowa, których istnienie dawono wylecialo jej z głowy, ale na nowo zamieszkały w ich sercach i głowach. dom nie był już dla niej więzieniem, obozem karnym. Chętnie wracała do domu. Zapanował tam spokój, szczęście i kazdy centymetr był przepełniony miłoscią, a na ich wtarzach zawsze był szczery uśmiech.
Kochane. !
Mimo to, że rani mnie widok 2-3 komentarzy przy masie wejść to postanowiłam nie usówać bloga. !!!
Dziękuje za miłe komentarze od dziewczyn, które postanowiły zostawić po sobie ślad na moim blogu. Dzięki wielkie dziewczeta :*
Dlaczego nie usuwam? Odpowiedź jest prosta. Za wiele mnie to kosztuje. Nie potrafie nie pisac. A jezeli mam pisać tylko dla kilku osob to wązne jest i to. A głównym powodem jest szaleństwo za chłopcami.
Jutro powinnam dodać kolejną część o Niallu:) Tu łapcie poprzednia -> NIALL #21 cz. 1. Jestem chora, więc ciężko wymyśleć mi coś fajnego, wiec nie zabijajcie za tą denną jednopartówkę z Zaynem. POZDERKY.
środa, 2 października 2013
zawieszony!
zawieszam bloga! Powód jest chyba oczywisty. Przy kilkudziesieciu wejściach 1 ! Komentarz. Cuezko mi tak zawieszać i tak dalej, bo pisanie sprawia mi przyjemnosci, ale jeżeli a nikt nie docenia to FEST. Nie jest mi milo jak wchodze na statystyki a tam jeden komentarz. Jeżeli nadejdzie taka potrzeba to poprostu przestane pisać, ale nie usunę bloga, bo zabardzo sie nad nim napracowalam przez prawie pól roku, ale jak widać niepotrzebnie.przykro..
wtorek, 1 października 2013
NIALL#21 cz.1
Uciec. Najdalej z tego okropnego miejsca, które w każdym calu aż buzuje od przemocy, złości i gniewu. Uciec od ciągłych krzyków, które przez kolejny tydzień odbijaja sie w głowie. Biegni dziewczyno i zaczni żyć, a nie istnieć.
Biegłam ile siły w nogach, aby zostawić za sobą to co złe. Droge oświecały mi przyuliczne latarnie, które nadawały Londynowi nastroju. Małe krople spadające z wysokiego nieba, skupiały się na chodnikach i ulicach tworząc kałuze, po których od czasu do czasu przebiegiwałam. Po moich włosach kapało mnówstwo kropel, a ubranie już dawo przemokło, co sprawiało, że mojm ciałem zawładneły dreszcze. Kosmyki włosów falowały, pod wpływame prędokści jaką miałam. Gdzie bieglam? Nie wiem, ale jak najdalej.
Nie mając juz siły zaytrzymałam się przy budce telefonicznej, z której miałam zamiar zadzwonić do cioci. Musiałam sie gdzieś zatrzymać. Chociaz i tak juz jest dawno po 23. Dogarnełam włosy dlonią i wyszukałam w kieszeni monety. Swietnie. Cztery monety na dłoni zmartwiły mnie. Wsadziłam jedną z nich w urządzenie i wykręciłam numer do siostry mojej mamy, która dawno juz odeszła. W domu była tylko i wyłcznie przemoc, dym papierosów i puste butelki. Nareszcie usłyszałam głos cioci w słuchawe, więc przywitałam się z nią i przedstawiłam jej sytuacje w której się
znalazłam. Moja iskierka nadziej zgasła, gdy ciocia powiedziała, że od tygodnia jest na wakacjach z rodziną, gdzieś na wschodzie Stanów Zjednoczonych. Doskonale.
Rozłączyłam się i odłorzyłam słuchawkę na miejsce. Usiadłam pod daszkiem budki telefonicznej. Podciągnelam kolana pod brode i schowalam twarz w dłonie.
-Przepraszam. - z rozmyślenia wyrwał mnie głos jakiegoś chlopaka, który stał nade mną.
- Tak? - zapytałam i spojrzałam na osobę. Był może 5 cm wyższy ode mnie, blond włosy. Miał ubraną szarą bluzę z kapturem, jakieś czarne dżinsy i czarne spotrowe buty.
- Chiałbym skorzystać z telefonu. - poinformował mnie chlopak, a ja jak na zawołania wstałam.
- O sorry. - otrzepałam spodnie i przesunełam się w bok udostępniajac miejsce osobie.
Przelorzyłam morke włosy na lewe ramie i znów na moje ciało spłyneło milion kropel deszczu. mimo wolnie zadrżałam. Chciałam już iść znajść jakieś schornienie na dzisiejszą noc.
- Poczekaj. Potrzebujesz pomocy? - zapytał chłopak trzymajac dłoń na słuchawce, wpatrując się we mnie.
- Dam sobie rade.- uśmiechnełam się do niego. Nie zna mnie ani mojej historii a martwi się jak nikt dotąd.
-Prosze weź. - wyciągnął do mnie dłoń, na której ulożone były banknoty.
- Nie potrzebuje twojch pieniędzy. Jak masz ich za dużo to daj do domu dziecka albo coś. - Powiedziałam i skrzyżowałam rece, skulając się i idac w swoją stronę.
Opuściałam towarzystwo blondyna i szłam w strone....całkowicie mi nie znaną. Nawet deszcz nie robił na mnie już wielkiego wrażenia. I tak byłam cała mokra i ubrudzona. Po 10 minutach marszu chodnikiem, chciałam przejśc na druga stronę ulicy. Przeszłam obok zaparkowanego auta i wyszłam na jezdnie. Deszcz wydawał głośne dźwieki, a ilość kropel uniemożliwiała dokładne widzenie czegokolwiek. Przechodzac przez ulice, będąc na środku jedni zobaczyłam światła samochodowe i pisk opon.
Odskoczyłam do tyłu i upadłam. Światła samochodu oślepiały mnie. Chciałam wstać.
- Nic Ci nie jest? - Poczułam obecnośc jakiegoś człowiek, a po głosie poznałam, ze jest to ten sam chłopaka co pod budką telefoniczną. Wciąż siedziałam na asfalcie, a ten kucnął obok mnie i odgarnął włosy z twarzy.
- Chodź, zabiorę cię do domu. Gdzie mieszkasz?- zapytał.
- Nie mam domu. - Powiedziałam, a jego oczy powiększyły sie minimalnie.
- To pojedziemy do mnie. Co ty na to? Nie bój się mnie. NIe zrobie ci krzywdy. - wstał i podał mi dłoń. Przełknełam głośno ślinę i ze strachem podałam mu dłoń. Gdy już pomógł mi wstać pojechalisy do jego domu. Całą drogę milczał.
-Mam nadziej, że mnie nie wywieziesz do jakiegoś lasu. - uśmiechnełam się, drżąc z zimna.
- Na tylnym siedzeniu jest koc. - usmiechnął się zerkając na mnie przez chwilkę, ale wrócił do patrzenia na ulicę. Bez wahania wziełam cieplutki kocyk i się w niego wtuliłam. Pachniał męskimi perfumami. Zaciągnełam sie zapachem.
- To jak? Opowiesz mi coś o sobie? - zapytał.
- Co chciałbyś wiedziec?
- Najlepiej wszystko. Skąd jestes? jak się nazywasz? Czy się uczysz?
- Jestem {TI}, chodzę do liceum. Chciałabym kiedyś być fotografem. Pochodze z Polski, ale po odejściu mamy przeprowadziłam się z ojcem tutaj.
- To dlaczego błąkasz się po mieście w nocy?
- Długa historia i bardzo nudna. A ty? Kim jesteś?
- Niall Horan. Nie ucze się. Raczej pracuje.
- A gdzie?
- A śpiewam tu i tam. Taka raczej mało ciekawa praca.
- Rozumiem.
- To tu. Wycieczka zakończona.
- To twój dom?
- Tak, a co, zły?
- Jest przepiękny. - Przedemną stała wielka willa z pięknym ogrodem, który był cały w krzewach róż. Był za razem nowoczesny jak na młodego chłopaka przystało, ale również klasyczne i staroświeckie detale się pojawiały. wszystko ze sobą grało. Niall zaparkował w garażu swoje auto. Wyszedł z niego i przebiegł na około, aby otworzyć mi drzwi.
LOLLA;> - Cześć kochanii. Znów ja. ;D I to razem z Horanem. xD
Jak tydziń leci? Mam nadzieję, że jest wporządku i dajecie rade. Musicie, co nie.. ?
Jak ten miesiac szybko minął, niemożliwe.. o.O
Piszcie jak oceniacie pierwszą część Horanka. pa. Mam akurat angielski i mam tytul rodzialu 1D. Hahha
Subskrybuj:
Posty (Atom)