wtorek, 1 października 2013

NIALL#21 cz.1

Uciec. Najdalej z tego okropnego miejsca, które w każdym calu aż buzuje od przemocy, złości i gniewu. Uciec od ciągłych krzyków, które przez kolejny tydzień odbijaja sie w głowie. Biegni dziewczyno i zaczni żyć, a nie istnieć.









Biegłam ile siły w nogach, aby zostawić za sobą to co złe. Droge oświecały mi przyuliczne latarnie, które nadawały Londynowi nastroju. Małe krople spadające z wysokiego nieba, skupiały się na chodnikach i ulicach tworząc kałuze, po których od czasu do czasu przebiegiwałam. Po moich włosach kapało mnówstwo kropel, a ubranie już dawo przemokło, co sprawiało, że mojm ciałem zawładneły dreszcze. Kosmyki włosów falowały, pod wpływame prędokści jaką miałam. Gdzie bieglam? Nie wiem, ale jak najdalej.
Nie mając juz siły zaytrzymałam się przy budce telefonicznej, z której miałam zamiar zadzwonić do cioci. Musiałam sie gdzieś zatrzymać. Chociaz i tak juz jest dawno po 23. Dogarnełam włosy dlonią i wyszukałam w kieszeni monety. Swietnie. Cztery monety na dłoni zmartwiły mnie. Wsadziłam jedną z nich w urządzenie i wykręciłam numer do siostry mojej mamy, która dawno juz odeszła. W domu była tylko i wyłcznie przemoc, dym papierosów i puste butelki. Nareszcie usłyszałam głos cioci w słuchawe, więc przywitałam się z nią i przedstawiłam jej sytuacje w której się
znalazłam. Moja iskierka nadziej zgasła, gdy ciocia powiedziała, że od tygodnia jest na wakacjach z rodziną, gdzieś na wschodzie Stanów Zjednoczonych. Doskonale. 
Rozłączyłam się i odłorzyłam słuchawkę na miejsce. Usiadłam pod daszkiem budki telefonicznej. Podciągnelam kolana pod brode i schowalam twarz w dłonie. 
-Przepraszam. - z rozmyślenia wyrwał mnie głos jakiegoś chlopaka, który stał nade mną. 
- Tak? - zapytałam i spojrzałam na osobę. Był może 5 cm wyższy ode mnie, blond włosy. Miał ubraną szarą bluzę z kapturem, jakieś czarne dżinsy i czarne spotrowe buty. 
- Chiałbym skorzystać z telefonu. - poinformował mnie chlopak, a ja jak na zawołania wstałam. 
- O sorry. - otrzepałam spodnie i przesunełam się w bok udostępniajac miejsce osobie. 
Przelorzyłam morke włosy na lewe ramie i znów na moje ciało spłyneło milion kropel deszczu. mimo wolnie zadrżałam. Chciałam już iść znajść jakieś schornienie na dzisiejszą noc. 
- Poczekaj. Potrzebujesz pomocy? - zapytał chłopak trzymajac dłoń na słuchawce, wpatrując się we mnie.
- Dam sobie rade.- uśmiechnełam się do niego. Nie zna mnie ani mojej historii a martwi się jak nikt dotąd.
-Prosze weź. - wyciągnął do mnie dłoń, na której ulożone były banknoty. 
- Nie potrzebuje twojch pieniędzy. Jak masz ich za dużo to daj do domu dziecka albo coś. - Powiedziałam i skrzyżowałam rece, skulając się i idac w swoją stronę. 
Opuściałam towarzystwo blondyna i szłam w strone....całkowicie mi nie znaną. Nawet deszcz nie robił na mnie już wielkiego wrażenia. I tak byłam cała mokra i ubrudzona. Po 10 minutach marszu chodnikiem, chciałam przejśc na druga stronę ulicy. Przeszłam obok zaparkowanego auta i wyszłam na jezdnie. Deszcz wydawał głośne dźwieki, a ilość kropel uniemożliwiała dokładne widzenie czegokolwiek. Przechodzac przez ulice, będąc na środku jedni zobaczyłam światła samochodowe i pisk opon.
Odskoczyłam do tyłu i upadłam. Światła samochodu oślepiały mnie. Chciałam wstać. 
- Nic Ci nie jest? - Poczułam obecnośc jakiegoś człowiek, a po głosie poznałam, ze jest to ten sam chłopaka co pod budką telefoniczną. Wciąż siedziałam na asfalcie, a ten kucnął obok mnie i odgarnął włosy z twarzy. 
- Chodź, zabiorę cię do domu. Gdzie mieszkasz?- zapytał. 
- Nie mam domu. - Powiedziałam, a jego oczy powiększyły sie minimalnie. 
- To pojedziemy do mnie. Co ty na to? Nie bój się mnie. NIe zrobie ci krzywdy. - wstał i podał mi dłoń. Przełknełam głośno ślinę i ze strachem podałam mu dłoń. Gdy już pomógł mi wstać pojechalisy do jego domu. Całą drogę milczał.
-Mam nadziej, że mnie nie wywieziesz do jakiegoś lasu. - uśmiechnełam się, drżąc z zimna. 
- Na tylnym siedzeniu jest koc. - usmiechnął się zerkając na mnie przez chwilkę, ale wrócił do patrzenia na ulicę. Bez wahania wziełam cieplutki kocyk i się w niego wtuliłam. Pachniał męskimi perfumami. Zaciągnełam sie zapachem. 
- To jak? Opowiesz mi coś o sobie? - zapytał. 
- Co chciałbyś wiedziec? 
- Najlepiej wszystko. Skąd jestes? jak się nazywasz? Czy się uczysz? 
- Jestem {TI}, chodzę do liceum. Chciałabym kiedyś być fotografem. Pochodze z Polski, ale po odejściu mamy przeprowadziłam się z ojcem tutaj.
- To dlaczego błąkasz się po mieście w nocy?
- Długa historia i bardzo nudna. A ty? Kim jesteś?
- Niall Horan. Nie ucze się. Raczej pracuje.
- A gdzie?
- A śpiewam tu i tam. Taka raczej mało ciekawa praca.
- Rozumiem.
- To tu. Wycieczka zakończona.
- To twój dom?
- Tak, a co, zły?
- Jest przepiękny. - Przedemną stała wielka willa z pięknym ogrodem, który był cały w krzewach róż. Był za razem nowoczesny jak na młodego chłopaka przystało, ale również klasyczne i staroświeckie detale się pojawiały. wszystko ze sobą grało. Niall zaparkował w garażu swoje auto. Wyszedł z niego i przebiegł na około, aby otworzyć mi drzwi.  


LOLLA;> - Cześć kochanii. Znów ja. ;D I to razem z Horanem. xD 

Jak tydziń leci? Mam nadzieję, że jest wporządku i dajecie rade. Musicie, co nie.. ? 

Jak ten miesiac szybko minął, niemożliwe.. o.O

Piszcie jak oceniacie pierwszą część Horanka. pa. Mam akurat angielski i mam tytul rodzialu 1D. Hahha

3 komentarze:

  1. Zapowiada się fajnie ;D. W szkole jakoś leci w tym tygodniu mało sprawdzianów z czego się ogromnie ciesze xD do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny imagin, czytam twojego bloga ciągle....super piszesz, czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń