niedziela, 15 czerwca 2014

Zayn część 2 ostatnia

część 1.

Jak usłyszałam, że chce się ze mną umówić, pomyślałam o kolejnym żarcie, które kochał mi robić. Czekałam, aż wybuchnie śmiechem, ale jego wyraz twarzy nie zapowiadał tego. Zayn jest dobrym aktorem i nie raz potrafił udawać przez długi czas, tylko po wkręcenie kogoś. Jednak coś mi mówi, że tutaj nie ma co się śmiać. 
- Powtórz. - powiedziałam cicho, nadal nie wierząc co on mi zaproponował. 
- Przepraszam, nie chciałem. Mogłem nic nie mówić. - stwierdził przecierając dłońmi do udach. Jego mięśnie aż się napinały, twarz była dla mnie obca. Jakby coś go opętało i ze wszystkich sił próbuje się przeciwstawić tej tajemniczej bestii. 

- Nie przepraszaj. - powiedziałam nieco zmieszana. Aż zaschło mi z gardle z nerwów i musiałam zwilżyć usta językiem. 
- Pojadę już. - nie patrzył na mnie. Oparł dłonie na kierownicę i czekał, aż sobie pójdę. Popatrzyłam na niego, a jego zęby aż zgrzytały od mocnego zacisku szczęki. 
- Zayn, ja. - zaczęłam. Chciałam chwycić jego ramie, ale zauważył to i odsunął się. 
- Nie TI, to było głupie z mojej strony. Nie powinienem się pytać. - powiedział powoli się rozluźniając. 
- Ale zapytałeś i ja się zgadzam. - powiedziałam uśmiechając się lekko. Na moje słowa Zayn zareagował jak żołnierz na rozkaz. Jego oczy, które nareszcie skierował na mnie aż zaświeciły. 
- Nie boisz się ? - zapytał, a jego smętny wyraz twarzy przerodził się w dobrze mi znaną, uśmiechniętą buzię. 
- Może troszkę, ale chcę. Zgadzam się. - powiedziałam pewna siebie. Tak na prawdę bałam się odrobinkę więcej. Może randka okazać się idealna, taka najlepsza ze wszystkich randek na świecie i w historii. Jednak ona może też wybudować między nami mur, który ani ja ani Zayn nie będziemy mieć sił lub odwagi rozwalić. Kto nie ryzykuje ten nie żyje. 
- Przyjadę po Ciebie o 18, co ty na to ? Zabiorę Cię gdzieś, ale to niespodzianka. - stwierdził zadowolony z takiego obrotu sprawy. 
- Jasne. - uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka w policzek. Zabrałam swoją torbę i wyszłam z samochodu. Idąc do drzwi odwróciłam się i pomachałam Malikowi, a ten posługując się klaksonem pożegnał się i po chwili znikł za rogiem. Zadowolona przyspieszyłam kroku i omijając co drugi schodek dotarłam pod drzwi, które jak zawsze były otwarte. Weszłam do środka, a widząc Sarę i Liz na kanapie, przyłączyłam się do ich maratonu filmowego. 
~
Od 10 minut szukam głupiej bluzki, która będzie odpowiednia na dzisiejszą randkę. Zayn nie powiedział, gdzie mnie zabiera i to był błąd, że nie wydusiłam z niego ani maleńkiej informacji. Nie potrafię wyszukać czegoś odpowiedniego. Stojąc w ręczniku przed szafą, której większa część jest na podłodze usłyszałam pukanie do drzwi, ale nie odezwałam się ni słowem. 
- Sara poszła do chłopaka, zamówić pizzę? - zapytała Liz, która wychyliła się przez drzwi, jedną dłonią trzymając się drzwi a drugą ściany. 
- Ja też wychodzę. - stwierdziłam wciąż grzebiąc w szafie. 
- Randka ? - ucieszyła się dziewczyna wchodząc do środka. 
- Tak. - odpowiedziałam przykładając niebieską bluzkę do ciała i oglądając się w lustrze w szafie. 
- Co to za szczęściarz? Chwal się. - naciskała siadając na łóżku i bacznie mnie obserwując. 
- To Zayn. - wypowiedziałam jak najszybciej i najmniej słyszalnie. Bałam się jej kazań, że możemy utracić przyjaźń, że ogólnie to nie powinno się dziać. Odliczałam do tego momentu, a ona po prostu klasnęła dłońmi i się zaśmiała. - Co ? - zapytałam zdziwiona. 
- Nareszcie. Aż napiszę to Sarze. - była taka zadowolona. 
- Nareszcie? - zapytałam odrzucając niebieski materiał na stos przymierzonych już ubrań. 
- Ja i Sara od rok już się zastanawiamy kiedy Ty i Zayn będziecie parą. - wyjaśniła stukając w ekran komórki. 
- To randka, a nie związek. Nadal się przyjaźnimy. - stwierdziłam. 
- Tak, tak. Pogadamy jutro.- zaśmiała się. 
- Dlaczego mi nie powiedziałyście ? - zapytałam nieco oburzona. 
- Byś się opierała, że nie, a uwierz mi to widać. - powiedziała. 
- Niby co widać ? - zdziwiłam się. 
- Jak na siebie patrzycie. Jesteście wręcz dla siebie stworzeni. Nie ukryjesz tego przed nikim. On z resztą też..A gdzie idziecie ? - schowała komórkę do kieszeni ogrodniczek i podeszła do mnie, podnosząc ubrania. 
- Nie wiem, niespodzianka. Liz, nie mam ubrań. Nie mogę przecież iść w tych ciuchach. Widział mnie we wszystkim. - powiedziałam wskazując na stos materiału na podłodze. 
- A to ? - zapytała wyjmując z szafy wieszak. 
~
Podjechałem pod dobrze znany mi mały dom, gdzie zaparkowałem auto na podjeździe przed budynkiem. Zatrąbiłem dwa razy, a po chwili w drzwiach ujrzałem TI. Wyszedłem z samochodu i podążyłem ku niej. 
- Cześć, ślicznie wyglądasz. - powiedziałem widząc ją. Nie ta biała, koronkowa bluzka czy jej gęste loki zaplątane w warkocz robiły wrażenie. Najpiękniejszy był jej uśmiech, taki prawdziwy i zaraźliwy. 
- Cześć Zayn, dziękuję. - zawstydziła się nieco. Zeszła po schodach i podała mi dłoń, którą chwyciłem i zaprowadziłem do samochodu. Otworzyłem jej drzwi, a po chwili sam siedziałem obok. 
- Mogę wiedzieć gdzie mnie zabierasz ? - zapytała. 
- Możesz. - powiedziałem wymijając samochód na ulicy. 
- Gdzie jedziemy ? - zaśmiała się. 
- Niespodzianka. - stwierdziłem. NIe zamierzałem jej powiedzieć tuż przed końcem drogi. 
- Zayn. - uderzyła mnie lekko w ramie, po czym spojrzała przez okienko. Po jej stronie widać było zachód słońca. Wpatrywała się jak w obrazek. 

- Randka w wesołym miasteczku ? - zapytała widząc z parkingu ogromny plac, gdzie stało wiele urządzeń i maszyn. Kolorowe światełka w stoiskach, śmiechy dzieci i dorosłych, zapach popcornu, waty cukrowej i hot dogów aż bił po nosie. 
- Mam plan B. - stwierdziłem gasząc silnik. 
- Żartujesz? - zapytała uradowana, a ja się tylko zaśmiałem. Wyskoczyłem z auta i szybko je okrążając otworzyłem dziewczynie drzwi. 
- Zapraszam. - powiedziałem podając jej dłoń, a ona ją kurczowo zacisnęła i poszliśmy w stronę widowiska. 
- Jak tu ślicznie. - zachwycała się. Widok robił niesamowitą atmosferę. Wszędzie atrakcję, konkursy i nagrody. 
- Zagramy ? - zapytałem wskazując na jeden z kramów. 
- Jasne, ale nie masz szans. - zaśmiała się. Zapłaciłem starszemu panu, a ja i TI dostaliśmy 5 piłeczek i mieliśmy trafić do pudełeczka. Pierwsza była kolejka TI. 
- Boże dopomóż. - zaśmiała się i rzuciła. Trzy na pięć szans udało jej się trafić  Krzyknęła radośnie, gdy dostała za to 320 punktów. Uradowana stanęła obok i wpatrywała się w moje dłonie. 

- Jak Cię pokonam to coś muszę dostać w nagrodę. - stwierdziłem wymierzając piłeczką w pudełko. 
- Niespodzianka. - powiedziała, a widząc mój pierwszy, udany rzut zmarszczyła czoło. 
Oczywiście. Szykuj się. - wycelowałem i kolejny rzut idealny. Kolejny i kolejny. 
- Nie. Oszukujesz. - krzyknęła łapiąc moją dłoń, podczas rzutu. Przez to nie rzuciłem do celu, ale i tak wygrałem. 
- I kto tu oszukuje ? - zapytałem łapiąc jej biodro i przysunąłem ja do siebie. 
- Chcesz nagrodę? - położyła swoje dłonie na moich ramionach, a gdy pokiwałem głową na "tak" pocałowała mnie. - Idealne wczorajsze pytanie. - zaśmiała się i ponownie złączyła nasze usta. Miała rację. To najlepsze pytanie jakie zadałem kiedykolwiek wcześniej. NIe takie w całym życiu, bo jeszcze zostało mi zadać jej takie, które połączy nas na wieki, puki śmierć nas nie rozłączy. 

Kochani. 
Ja zaczynam już wakacje, więc spodziewajcie się tutaj częstych nowości. 
Zapraszam i dziękuję. Zostawcie komentarze :) 

8 komentarzy:

  1. Ale to był stres .. Ufff.. Dobrze że się zgodziła :D :D urocza randaka :3 ja dziołcha będa czekać na więcej :D :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Juhu !! Ja już nie moge się doczekać ! Kocham cie słońce :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochan jesteś ! A co do tych parunastu słów na górze ... zabijasz mnie ♥♥♥ aha i mam pytanie kiedy będzie nowy rozdział fiction rebel ? :** weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Postaram się jak najszybciej. Myślałam, że olewany jest tamten blog, bo wejścia były tak małe, że czasem ich wgl nie było. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWIETNE !
    ŚWIETNE !
    ŚWIETNE !

    OdpowiedzUsuń