czwartek, 19 czerwca 2014

JANOSKIANS - DANIEL CZĘŚĆ 2 ost.

Zapakowałam telefon i kluczyki od auta do kieszonki torebki, po czym przewiesiła jej pasek przez ramię. 
Pogłaskała ukochanego po włosach i pocałował jego czoło. Przez kilka sekund stała jeszcze nad nim i przypatrywała się mu. Jak mogliśmy doprowadzić do tego wszystkiego ? - pomyślała. 
Gdyby została zapytana czy żałuje decyzji o rozwodzie pewnie by się zawahała przy odpowiedzi jak zestresowany uczeń przy tablicy. Przełknęła ślinę i powoli odwróciła się ku wyjściu. W drzwiach zobaczyła swojego znajomego. 
- Mike, co Ty tu robisz ? - zapytała opierającego się o framugę drzwi mężczyznę. 
- Przyszedłem zobaczyć jak oboje się macie. - powiedział przejęty i sprytnie odbił się od framugi. 
- Jeszcze się nie wybudził. Ale jest coraz lepiej. - wyjaśniłam patrząc na Daniela. 
- A jak Ty się czujesz ? - zapytał z troską podchodząc do łózka. 
- Fizycznie dobrze. - powiedziałam. 
- A psychicznie ? - spojrzał na mnie. 
- Średnio. Mike, wiesz to troszkę śmieszne, bo zazwyczaj starałam się uspokoić rodzinę każdego pacjenta, a sama wpadam w czarną dziurę. - stwierdziła biorąc z krzesła brązowy płaszczyk, który przewiesiła przez rękę. 
- Idziesz gdzieś ? - zapytał. 
- Tak, muszę załatwić kilka spraw. - powiedziała. - Do zobaczenia. - uśmiechnęła się sztucznie i opuściła salę. Popchała masywne drzwi, a jej włosy rozwiał ciepły, ale porywisty wiatr. Doszła do samochodu, otworzyła drzwi i wsiadła za kierownice. Rzuciła swoje rzeczy na fotel obok i opierając dłonie o kierownice położyła na niej również czoło. Zaczęła płakać, dręczyć się i obarczać winą, chociaż to nie ona zawiniła tylko nieostrożność jej męża na zakręcie. Męża, którego straci, nie przez wypadek, ale rozwód. Sytuacja przerastał ją już przed tymi zawiłymi operacjami, oddaniem nerki, co akurat było dla niej najmniejszym problemem. Oddałaby mu nawet serce, aby tylko żył. Przed jej oczami pojawił się taki niewidzialny dla innych krótki film, który pokazywał ich szczęśliwe, a przede wszystkim wspólne życie. Pozbierała swoje myśli i uspokoiła się. Ruszyła ze szpitalnego parkingu prosto do domu. Weszła do środka i zdała sobie sprawę jak rzadko tu bywa od kilku dni. Wszystko takie szare, wręcz bijące kującym zimnem. rzuciła torebkę na sofę w salonie, gdzie również wylądował jej płaszczyk, a ona sama poszła do sypialni. Zabrała z pokoju potrzebne rzeczy i leniwie udała się do łazienki. Zmęczenia dawało się we znaki, a bolący kręgosłup od ciągłego przesiadywania na krześle dniami i nocami aż prosił się o relaks. Weszła do wanny, gdzie odpoczywała, jak to będzie. Mimo, że jej wiedza medyczna pozwala jej samej określić pozytywny stan zdrowia Daniela, to ma pełną świadomość, że jeszcze kilka miesięcy i przestaną być małżeństwem. Muszą przestać, bo szpital uzna ją za oszustkę, co może nieść za sobą poważne konsekwencje. TI zerwała się jak poparzona wrzątkiem, mimo chłodnej już wody i jak najszybciej przygotowała się do normalnego, wyjściowego stanu. Frędzle jej bluzki falowały za biegającą kobietą po pokojach, a w walizce pojawiało się coraz więcej rzeczy, aż była ona wypełniona po brzegi. TI ubrała brązowe botki i płaszczyk, po czym wraz z walizką wyszła z domu. Pojechała znów do szpitala, gdzie zostawiła na półce obok łóżka Daniela klucze do już jego domu. Pocałowała go po raz ostatni w usta i cichym " kocham Cię " pożegnała go. Mijając kolegów i koleżanki z byłej pracy, którzy próbowali z nia porozmawiać, zapytać jak się czuje, po prostu wyszła ze szpitala. Wsiadła w samochód i pojechała do siostry. Erika mieszkała około 280 km dalej, więc przed TI długa droga. 
~
Poprawiłem krawat, który najchętniej bym zdjął i podpalił zapalniczką. Czekałem na rozprawę rozwodową. Dzisiaj pierwszy raz od kilku miesięcy spotkam TI. Z wypadku pamiętam jedynie tego lisa, który mi przebiegł drogę i dźwięk karetki. Zaopiekowała się mną moja mama i brat, z którymi mieszkam po wyjściu ze szpitala. Zastanawiałem się codziennie gdzie jest i co robi moja żona. Pewnie była u kogoś z rodziny, ale chciałem dać jej spokój. W końcu to jej wykrzyczałem, po raz ostatni przed wypadkiem. Przez to nawet nie mam czasu na myślenie kto oddał mi swoją nerkę, bo w szpitalu nie mogę udzielić mi tej informacji. 
- Daniel. - usłyszałem swojego brata, który jako również mój przyjaciel zgodził się mnie dzisiaj tutaj wspierać. Spojrzałem na niego, a on kiwnął głową w stronę schodów. Zobaczyłem na nich TI. Szła, jak zawsze elegancka. 
- Dzień dobry TI. - powiedziałem wstając o kulach, które towarzyszą mojej złamanej nodze. 
- Witaj. - uśmiechnęła się. - Jak się czujesz?  - zapytała. 
- Bywało lepiej. - stwierdziłem, a drzwi do sali się otworzyły. Z nich wydobyła się mała postać kobiety, która nas zaprosiła do środka. 
~
Wyszli z sali .. zadowoleni ? Nie, jak można być zadowolonym z utraty ukochanej osoby? Szaleństwo. Ani TI, ani Danielowi honor i strach nie pozwolił na zrezygnowanie z rozwodu, więc już nie są na siebie skazani do końca życia. 
- Powodzenia Daniel. - powiedziała stojąc na korytarzu. 
- Wzajemnie. Napisz czasami co u Ciebie. Dobrze ? - zapytał nieśmiało. 
- Oczywiście. Ty też napisz jak będziesz potrzebował czegokolwiek. - stwierdziła i machając mu odeszła wraz z siostrą. 

----------------
Pierwszy raz od pewnego czas smutny imagin.. Ale nie pasowało by mi tutaj inne zakończenie. Tak, tak. Nie będzie kolejnej części. 
Za to szykuje się kolejna postać do imagina. :) 

4 komentarze:

  1. Fajny! Niech nadtępny będzie z Niallem . Fajnie by było gdyby miał kilka części ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej.... Genialny <33

    OdpowiedzUsuń