poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Louis część 3.

Dzień 5.
Nareszcie piątek i za kilka godzin upragniony przez każdego ucznia weekend. Jedni planowali zająć się nauką, inni zaś rozmyślali nad odpowiedni film lub miejsce na spacer z ukochana osoba. Jeszcze inna czesc rówieśników TI i Louisa z niecierpliwością czekała na wieczorną piątkową i sobotnią imprezą w różnych klubach w mieście i poza nim. Paczka Lou jak zawsze w piątek planowała wybrać klub w mieście, gdzie od kilku miesięcy bawią się z innymi tego typu ludźmi. Wracając do czasu aktualnego. Jak na razie każdy planuje, ale siedzi uwięziony w klasach, w przypadku klasy Lou i jego sąsiadki w matematycznej.
Lou nigdy nie miał problemów z tym przedmiotem, ale dzisiaj przy tablicy nie potrafił rozwiązać nawet najprostszych równań. Na pozytywną ocenę nie miał co liczyć.
- Louisie, dobrze się czujesz? - zapytała jego nauczycielka. Chłopak odłożył kredę na jej miejsce i smętnym wzrokiem spotkał zmartwione oczy kobiety.
- Nie do końca. - nie kłamał. W jego głowie nastał bolący moment, jakby wciskające się w nią ludzkie palce. Mięśnie napinały się mimowolnie, oczy błyszczały, a powieki opadały ciężko, jeszcze z wielką niechęcią się otwierały.
- Może lepiej wróć do domu. Zadzwonię do twojej mamy. - stwierdziła, a chłopak obrócił się na pięcie i skierował do ławki, aby zabrać swój plecak. Wyszedł z klasy nawet nie żegnając się z kolegami. Z szafki zabrał kilka książek i dżinsową kamizelkę. Chwilę później był w drodze do domu, jadąc swoim samochodem. Jechał ostrożnie, aby nie spowodować wypadku. Wysiadając z auta przed domem poczuł się jeszcze gorzej. Oparł się dłońmi o maskę samochodu i starał się nabrać sił.
-Louis? - usłyszał chłopięcy głos przed sobą. Podnosząc z ledwością głowę zobaczył młodszego sąsiada, którego poznał wczoraj.
- Daniel. - powiedział cicho.
- Wszystko dobrze ? - zapytał. Mały chłopiec nie dostał odpowiedzi, jednak do towarzystwa dołączyła się jego starsza siostra. Podeszła do niego i kładąc dłonie na ramiona, chciała zachęcić do powrotu do domu. Jednak widok Louisa zmartwił ją nieco.
- Lou, co Ci jest ? - zapytała z troską.
- Nie wiem. - wyszeptał odchodząc od auta i kierując się w stronę furtki. Mozolnie ją otworzył i osunął się na ziemię.
- Lou! - krzykneła dziewczyna i podbiegła do chłopaka.
- On ma to samo co ty? - zapytał wystraszony chłopiec.
- Idź po tatę, ale biegiem! - powiedziała ignorując pytanie Daniela. Zamarła, gdy doszło do niej pytanie jej brata. To nie możliwe, Lou jest zdrowy- wmawiała sobie.
- Co się dzieje ? - usłyszała pytanie kobiety w drzwiach w domu Tomlinsonów.
-Niech zadzwoni Pani po karetkę! - krzyknęła dziewczyna. - Lou, słyszysz mnie? - pytała. Nie odpowiadała. Nie był przytomny.
- Louis, proszę. - błagała głaskając jego policzka.


Dzień 7

Nici z imprezowego weekendu. Louis od dwóch dni jest pod stałą opieką mamy i non stop leży na kanapie w salonie. Teraz wysłuchuje litanii ojca. Przez ostatnie dni chłopak nic nie jadł, mało spał, nie miał czasu na to, wszystkie myśli wirowały wokół tej dziewczyny. Raz martwił się, że dzieje się u niej źle, ale bywały moment, gdy zadawał sobie pytanie 'dlaczego? Dlaczego się przejmuję?'. Nie znalazł odpowiedzi. Podsumowując jego teraźniejsze myśli, one też nie skupiały się na słowach ojca, który próbował przemówić do jego rozsądku. On wybrał dumanie nad nią. Próbował sobie przypomnieć poczucie jej maleńkiej dłoni na policzku. Jej zmartwionego głosu i głośnych oddechów. 
-Louis!?- wyrwał go głos ojca, który uderzył delikatnie, ale stanowczo dłonią o stolik w salonie. 
- Co ? - zapytał nareszcie wracając na ziemię i spoglądając na ojca. 
- Powiedz Nam co jest przyczyną tego, że nie jesz, nie pijesz, nie sypiasz. Non stop chodzisz zamyślony, twoja matka i ja się martwimy. Nawet twoje siostry zauważyły twoją zmianę. - stwierdził. 
- Wydaje Wam się. - zaprzeczył chłopak i zrzucając koc próbował wstać. 
- Siadaj! - krzyknęła mama wchodząc do pokoju, rzucając szmatką o stolik. - Masz problemy w szkole? - zapytała siadając obok syna i głaszcząc po plecach. 
- Nie, jest dobrze, przecież ciągle masz kontakt z wychowawczynią. - odpowiedział podpierając łokcie na udach i patrząc przed siebie. 
- Może kłótnia z przyjaciółmi ?- Zapytał mężczyzna, jednak jego syn pokiwał przecząco głową. - Louis, do cholery. Co się chłopie dzieje ?!- krzyknął, ale chłopak nic nie powiedział, tylko schował twarz w dłonie. 
- Synku, czy to jakaś dziewczyna ? Zakochałeś się ? - dopytywała kobieta próbując wydostać na zewnątrz jakiekolwiek informację. 
- Tak! Zadowoleni ? - nie czekał na odpowiedź tylko szybko ulotnił się do swojej sypialni, zaszywając się pod kocem ze słuchawkami na uszach. 


Dzień 8. 
Spokojnym krokiem zmierzała w stronę domu Louisa, ponieważ jako osoba najbliżej mieszkająca ma za zadanie dostarczyć koledze notatki. Wiedziała, że mimo wielu przyjaciół na szkolnym korytarzu w ten czas zostanie sam, a tematów i zadania nikt mu nie przyniesie. Omijając swój dom weszła na posesję Tomlinsonów, a po kilku krokach zapukała do drzwi. Otworzyła jak zawsze uśmiechnięta sąsiadka. 
- Dzień dobry, ja przyniosłam Louisowi zeszyty. Jutro po szkole je odbiorę. Proszę. - Ti podała kilka notatników kobiecie, a ona nawet nie drgnęła. 
- Może sama mu je zaniesiesz ? - zapytała.
- Czemu nie? Od razu zapytam jak się czuje. - uśmiechnęła się dziewczyna wchodząc do środka. Mimo, że mieszka kilka metrów dalej nigdy nie była tutaj. Nie było okazji. 
- Jesteś Ti, prawda ? - zapytała nie pewnie, na co dziewczyna przytaknęła. - Jego pokój jest na górze. Kolorowe drzwi na samym końcu korytarza. - wyjaśniła i zniknęła prawdopodobnie w kuchni skąd wydobywał się idealny zapach ciasteczek. Zabierając swoje rzeczy Ti kroczyła ku sypialni Louisa. Tydzień temu obrażał ją, a dzisiaj chodzi po jego domu, a zaraz zobaczy jego środowisko. Podchodząc do odpowiednich drzwi zapukała cichutko, ale nie słyszała pozwolenia od chłopaka. Czynność powtórzyła kilka razy, aż w jej głowie nie narodziła się myśl o pozwoleniu sobie samej na wejście. Uchyliła drzwi i zobaczyła prawdziwy męski pokój, z którego można wynieść wiele informacji na temat jego mieszkańca. Ti stwierdziła, że ma do czynienia z fanem piłki nożnej, komiksów i szelek, który lubi dobra muzykę i komedie. Na półce na końcu pokoju zobaczyła kilka ramek, więc podeszła i przyglądając się z ciekawością wzięła jedną do rąk. 
- To z wakacji.- usłyszała głos przerywający totalną ciszę, przez co o mało nie upuściła szklanej ramki. 
- Lou. - odłożyła rzecz na miejsce. - Ja..Nie. Przepraszam. Nie powinnam tak wchodzić. - dziewczyna widocznie speszyła się jego obecnością. 
- Nie szkodzi. Pewnie zrobiłbym to samo. - uśmiechnął się. 
- Przyniosłam Ci zeszyty. Przepisz, a ja jutro po nie przyjdę. - powiedziała kładąc na łóżko stosik notatek. 
- Wróciłaś ? - zapytał niedowierzanie. 
- Yhym. - przytaknęła. - A Ty jak się czujesz? - zapytała. 
- Dobrze. Jutro też wrócę. Jeden dzień to...Dlaczego mi się tak przyglądasz? - zapytał zestresowany. Ta rozmowa wiele go kosztuję nerwów, ale stara się opanować. 
-Wydaję Ci się. - stwierdziła sztucznie się uśmiechając. 
- TI? Możesz mi coś powiedzieć ? - zapytał podchodząc do niej. W myślach wmawiał sobie, że żyje się raz i nie może się bać. 
- Co takiego ? - przez to, że był blisko ona zadarła nos do góry. 
- Co Ci jest ? Nie kłam. - zapytał, na co dziewczyna odwróciła wzrok i wyszła bez pożegnania. Zbiegła szybko po schodach i śladu po niej nie było. 



Cześć zajączki. Jak ? Najedzeni? Ja chyba z 20 jajek zjadałam. Kocham je. :) 
A jak dzisiaj? Oblani byliście ? u mnie było tak : 
* 11 ja jeszcze po imprezie śpię, a tu nagle*
-Klaudia wstawaj
*Kolega stoi nade mną*
- Spadaj
- Mam Cię tutaj oblać?
- Będziesz to sprzątał.
* zerwał ze mnie kołdrę, a drugi do pokoju wszedł. Wynieśli mnie za ręce i za nogi na schody przed domem. Ja w samej koszulce i spodenkach. Ludzi pełno na ulicy a ja ryj drę ostro. Całe wiadro lodowatej wody mi wylali na głowę, ale zdążyłam jednego przytulić i troszkę był mokry. * Także dzień udany. Pozdrawiam tą epicką ekipę, która dzisiaj krążyła autami po wsi xD 


Pamiętajcie o komentarzach. Czy to dla Was takie trudne? Raczej nie, a dla mnie to motywacje i dużo uśmiechu. 
_____

ZAPRASZAM DO ODSZUKANIA MNIE POD TYM LINKIEM 
Możecie mnie zapraszać do grona znajomych, będzie mi bardzo bardzo miło :) Napiszcie tylko w wiadomości, że jesteście czytelnikami "I AM DIRECTIONER" :) 
Chciałabym mieć z Wami dobry kontakt, porozmawiać czasami <3 Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba się ze mną skontaktuję. Czeka na nią niespodzianka !! Pozdrawiam ciepło i do następnego ♥









9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie,nie. Dowiesz sie w swoim czasie!
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Za dużo już opowiadań o anoreksji na innych blogach. Po co aż tak smutno? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest polowa opowiadania jak na obecna chwilę, więc wiele moze sie wydarzyć. Faktycznie nie jest to radosny temat tego poeta, ale kazdy ma byc wesolutki?? Czasami napisze, abyście mogli sie uśmiechać do ekranów, ale mam pomysly na nieco ponure opowiadanie. Smutniejsze. Nikt nie wspominał o anoreksji,więc nie wiem w czym problem :D
      Pozdrawiam ^.^

      Usuń
  3. Jest bardzo fajne :) czekam na nn :*
    A co do świąt to dużo jedzenia a poniedziałek bardzo mokry :p
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next ?? :)
    @2002_dosia :***

    OdpowiedzUsuń
  5. zostałyście nominowane do Libster Blog Award! :D mój blog : http://staystrongforyourdreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń