piątek, 4 kwietnia 2014

Liam

 Jak ona mogła mi to zrobić?! Przecież byłyśmy przyjaciółkami. A on? Byliśmy razem przez trzy lata, a on mi takie świństwo robi. Kochałam go, ale widocznie on mnie nie. Zapłakana kierowałam się w stronę parku. Przebiegłam obok wielkiego dębu, a potem przemknęłam przez zarośla. Znajdowałam się na małej polance nad strumykiem. To było moją własną oazą spokoju, miejscem przemyśleń, zmartwień oraz schronieniem, dającym poczucie bezpieczeństwa. Usiadłam na skale, leżącej przy potoku. Wzięłam do rąk kilka kamyczków, znajdujących się nieopodal. Próbowałam robić kaczki, ale za dobrze ich nie umiałam. Po głowie w kółko krążyły wspomnienia sprzed kilku minut. Łzy lały się niemiłosiernie po moich policzkach, tworząc każda swoją własną ścieżkę. Rękawami wycierałam twarz. W tym momencie musiałam wyglądać jak siedem nieszczęść. Napuchnięta twarz, czerwone oczy i rozmazany makijaż. Zaczęłam głośno oddychać. Dech, wydech, dech, wydech. Po chwili się uspokoiłam. Wstałam i szłam w stronę krzewów. Zaraz potem byłam już po drugiej stronie. Kierowałam się w stronę domu. Ludzie mijali  mnie, dziwnie się przy tym patrząc. Nie dziwię się im. Niecodziennie widzi się dziewczynę z napuchniętą twarzą i rozmazanym makijażem. Szłam spokojnie, gdy nagle ktoś na mnie wpadł.
- Uważaj jak łazisz - warknęłam zła. Wstałam i otrzepałam ubranie.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię - nawet nie spojrzałam na mojego oprawcę, a za nami rozległ się pisk. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął. Biegliśmy, a za nami poruszały się jakieś piszczące dziewczyny. W biegu dokładniej przyglądałam się chłopakowi. Był brunetem, wysokim brunetem. Na sobie miał koszulkę z motywem jakieś flagi, która opinała jego mięśnie. Nie zauważyłam, że stanęliśmy w jakimś ciemnym zaułku. Brunet przycisną mnie do ściany. Czułam jego oddech na mojej szyi. Poczułam dreszcz, przechodzący po całym moim kręgosłupie. Przymknęłam oczy. Po chwili nie czułam ciężaru chłopaka i otworzyłam powieki.
- Jeszcze raz przepraszam. Tak poza tym jestem Liam, a ty?- chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem.
- TI.
- Płakałaś - stwierdził. Popatrzyłam w jego oczy, nic nie mówiąc. Jedynie lekko skinęłam głową. Miał brązowe oczy, co ja mówię. Jego oczy były koloru czekolady, mlecznej czekolady. Mojej ulubionej. - Co się stało? - zapytał łagodnie.
- Nic godne uwagi - odparłam.
- Chyba nie płaczesz z byle powodu. To musiało być coś ważnego. - rzekł. 
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - uśmiechnął się promiennie i skinął głową. - Mój chłopak mnie zdradził z moją najlepszą przyjaciółką. Znałam się z nimi od przedszkola, a byłam z nim przez trzy lata - chłopak przytulił mnie.
- Żadna kobieta nie jest warta takiego dupka. Chodź, już ciemno się robi, odprowadzę cie do domu, dobrze? - powiedział.
- Nie jesteś żadnym gwałcicielem lub pedofilem? - spytałam się.
- Naprawdę zadałaś tacie takie pytanie? - spytała się mnie Emily, nasza córeczka.
- Tak - odparłam. - A teraz mi nie przerywaj, jak chcesz wiedzieć więcej.
- Nie jestem - zaśmiał się, a ja z nim. Wyszliśmy z zaułka i kierowaliśmy się w stronę mojego domu, znaczy się ja kierowałam. Liam odprowadził mnie, a ja zaproponowałam, żeby został napić się herbaty lub kawy, odmówił, ale wymieniliśmy się numerami telefonów. Spotykaliśmy się, a po tygodniu przedstawił mi resztę zespołu. Po czterech miesiącach jego starań o mnie zostaliśmy parą, a po roku oświadczył się mi. Moi rodzice, jak i Liama byli szczęśliwi z tego względu. Po ślubie dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży. Li był bardzo szczęśliwy, że wybiegł na ulicę i zaczął krzyczeć, że zostanie ojcem. Nasi sąsiedzi się dziwnie na niego patrzyli.
- Mam dziwnego tatę - stwierdziła Emily. Uśmiechnęłam się do niej. - Dziwnego, ale kochanego.
- Awww - usłyszałam za sobą. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam męża, stojącego w progu pokoiku córeczki. Wstałam, pocałowałam ją w czółko i zanim zgasiłam lampkę, powiedziałam ciche "dobranoc". Ruszyłam za Liam'em w stronę naszej sypialni. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Po skończonym prysznicu, położyłam się do łóżka.
- Nie wiem, jakie było moje życie zanim spotkałem ciebie i zostałem ojcem - usłyszałam, zanim Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.
______________________________________________________
 Zniszczyłam końcówkę, ale mam nadzieję, że Wam się spodobał. To jest mój pierwszy imagin na tym blogu, a ja nie jestem jeszcze "oświadczona" za bardzo, więc proszę o zrozumienie. Za jakiekolwiek błędy PRZEPRASZAM <3 // pandzia danielka

4 komentarze:

  1. Jest świetne :D bardzo się podoba,wcale nie zepsułaś końcówki,czekam na więcej :p :*
    Życzę weny :* A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zniszczyłaś końcówki :). Imagin jest wspaniały :D. Podoba mi się to jak piszesz, nie zauważyłam powtórzeń, a jeżeli takowe są to jest ich bardzo mało. Świetnie opisujesz to, co się dzieje. Dzięki Twojemu bogatemu słownictwu chce się czytać to, co napisałaś. Dzięki poprawnemu użyciu interpunkcji imagin jest przejrzysty, a czytanie nie sprawia problemu. Z treści z łatwością można wyczytać emocje, nawet, jeżeli nie są one bezpośrednio podane :). Mam nadzieję, że Twoje kolejne imaginy będą równie wspaniałe, a ja z przyjemnością będę mogła je komentować :). Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń