Weszłam do pokoju i usiadłam na rogu łózka. Schowałam twarz w dlonie. Źródełko znów odnalało swoją drogę, a łezki tworzyły na policzkach rózne krzywe ścieżki.
-Halo?- zapytałam, gdy po pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk komórki. Był to Alan, który poprosił mnie o spotkanie jutro i pomocy z zakupami. Alan czasami zachowuje się jak przyjaciółka a nie przyjaciel.
~
- Ciesze sie, że już jestes. - uśmiechnął się Alan, gdy na przywitanie pocałowałam go w policzek.
-Idziemy? - zapytałam, ciągnąc go za rękaw bluzy do budynku, gdzie zgodnie z planami miało czekać na nas zakópowe szaleństwo.
- P-p-poczekaj. - wyrwała mi sie z lekkiego uścisku i poprawił naciągnięty rekaw.
- Co jest?- zapytałam.
- Nie chcę cię okłamywać. Nie chodzi tu o zakupy. - jego mina była wystraszona.
- Jak nie zakupy to może kino? - zapytałam nakrecona, bo chciałam porobic coś dzisiaj ciekawego i usunąc z pamięci Harrego.
- {TI} pomysł zaproszenia cię tu nie jest mój. - powiedział i nagle, jak za pomocą zaklecia zza moich pleców wyłonił sie Styles.
- Dajcie mi spokój. - krzyknełam na nich oboje i już chciałam odejść, a raczej odbiec w strone najblizszego autobusu, jednak Harry był szybszy i złapał moją dłoń.
- Prosze. - błagalnym wzrokiem przebijał mnie na wylot- Możemy pogadac? - zapytał.
- Przepraszam śpiesze się.
~
- Panno {TN}. Czy zamierza Pani uczestniczyć w lekcji? - głos nauczyciela, który uformował zdanie tylko dla mnie, dało mi do zrozumienia, że moje zachowanie i całkowita nie uwaga przykuło jego uwagę. Nie interesowało mnie nic. Nie miałam siły. Głowa płoneła, a mięsnie w całym ciele jakby poprostu znikły.
Dłonie spoczywały na blacie ławki, która była zajeta tylko prze ze mnie. Głowa powoli opadała w dół, tak samo jak powieki.
- Panno {TN}! - Kolejna porcja głosu nauczyciela. Ale jakby w oddali, gdzieś naprawde daleko.
-Prosze iśc do dyrektora-ora, natychmiast-ast-ast! - Wstałam, ale bez silne ciało nawet nie potrafiło wykonać ruchu. Potykałam sie o włsane nogi, ale chyba niezauważalnie, gdyż w odchłanii w mojej głowie wciąż słyszałam cichy i kilkakrotnie powtarzalny głos nauczyciela, trujacego o jakiś wzorach matematycznych. Ciemno.!
*Oczami Harrego*
{TI} nigdy nie podpadala nauczycielom, a teraz odstawia takie szopki? Co ona kombinuje?
Zaraz, przeciez ona ledwo stoi na nogach.
- Panie profesorze. - Na moje zawołanie matemetyk odwrócił się od tablicy i spojrzał na mnie zza wielkich szkieł w czarnej oprawce. Wskazałem na ,,Panne {TI}'' , a wraz z nauczycielem, kazda para oczu w klasie powędrowała za chwiejnymi sladami mojej..znajomej?przyjaciółki? Sam nie wiem..
Dziewczyna podparła się rękę o pierwszą ławkę srodkowego rzędu, która aktualnie świeciła pustkami. Druga jej dłoń powędrowała na jej czoło.
- {TI} wszystko dobrze?- matematyk zadał jej pytanie, ale ona nawet nie drgneła.
Wstałem i przechodząc pomiędzy ławkami zmierzałem ku dziewczynie, a ta osuneła się na podłoge. Podbiegłem do niej. Miała zamknięte oczy i lekko uchylone usta.
- {TI}!
~
Moja głowa!
Otworzyłam leciutko oczy i ujrzałam znany mi już doskonale gabinet szkolnej pielęgniarki, która była siostra mojego taty. Zawsze szczególnie dbała o mnie jako ucznia tej placówki. Wiedziała dobrze, że jestem podatna na choroby.
- O słoneczko. Obudziłas się. - uśmiech wkradł mi się na twarz, gdy zobaczyłam uradowaną ciocie w białym fartuchu.
- Co sie stalo? - zapytałam i wspiełam sie do pozycji siedzącej.
- Straciłaś przytomność na lekcji, dlatego tu jestes.- kobieta usiadla obok mnie. - TI pamiętaj. Musisz dbać o siebie bardziej niż wszyscy.
-Wiem. Jak się tu znalazłam?- zapytałam.
- Harry cię przyniusł.
~
-Cześć. Przyszedłem dać ci zeszyty. - zza drzwi wyłoniła się lokowata głowa Harrego, który pierwszy raz od dłuższego czasu wypowiedział do mnie kilka słów na raz.
Od tygodnia leze w łóżku w goraczką, zapaleniem płuc, bólami mięśni. Harry przyniósł mi zadanie, bo Alan jest na wycieczce, a Harry przez złe oceny nie mógł w niej uczestyniczyć. Pogorszył się w nauce od naszej kłutni, ale nie czuje się przez to winna. Podobno ma małe szanse na zdanie do następnej klasy. Prze te 3 miesiące naszych napiętych kontaków duzo się zmieniło, ablo moze nie tak dużo. Choruje coraz częściej. Wiem. Znam przyczynę. Mój organizm jest akatowany na wszystkie sposoby, a ja już nie mam sił aby się bronić.
- Cześć Harry. Proszę wejdź. - zachęciłam chłopaka do usiadnięcia na łózku, gdzie przeleze jeszcze długo lub to ostatnie chwile w nim.
- Nauczyciele przekazują dla ciebie pozdrowienia, a klasa daje ci mały prezencik, na poprawe humoru. Z torby oprócz książek wyjął pluszaka ośmiesznej minie.
- Podziękuj im. Harry musimy pogadać. - przysunełam sie do niego bliżej, miałam wrażenie, ze się poruszył, że odsunie się. Jednak nie.
- Wiem.
- Chciałam cię bardzo przeprosić. Za to, ze cię uderzyłam, za to, że krzyczałam.
- Cicho już dziewczyno. - zaśmiał sie Harry i objął mnie. Mogłam wtulic się w niego. Poczułam jak całuje moją głowe i ściska mocniej.
- Tęskniłam. - powiedziałam, nie odrywajac się od niego.
- Ja tez i to bardzo. Kocham cie najbardziej na świecie.
- Wiesz, jesteśmy przyjaciółmi, musimy darzyć sie miłosćią. - zasmiałam się.
- Nie to miałem na myśli. {TI}, pamiętasz jak kiedyś w przedszkolu przysięgalismy sobie dozgonna przyjaźń?
Pokiwałam glową na znak, że się zgadzam i doskonale pamiętam tą chwilę.
- Ona mi nie wystarcza. A jedyne co żałuje, to to, ze tak niedawno zraniłem cie, bo odrzuciłem ciebie i twoją miłość. Przepraszam. - Zacisnełam dlonie na jego bluzie, ale mój uścisk stawał się coraz bardziej lżejszy.
*Oczami Harrego*
- TI? - zapytałem, gdy czulem jak w moich ramionach ciało dziewczyny staje sie bezwladne. Odsunąłem ja do siebie na kilka centymetrów, a jej twarz była blada.
Oczy zamkniete. Usta rozchylone. Dłoń, która przed kilkoma miutami zaciskała moją bluze, teraz zwisa bezwładnie. Potrząsnąłem delikatnie dziewczyną. NIC? NIC!
- TI? Co ty wyprawiasz? - zmartwiłem się, gdy jej głowa leciutko osuneła sie do przodu, uniemozliwiając mi widok jej twarzy.
Połorzyłem ją na łóżko. Jej ciało było coraz bardziej bladsze i zimniejsze.
- Harry..- usłyszałem cichy szept za sobą. Wstałem z łózka i przy drzwiach zobaczyłem zaplakaną mame mojej przyjaciólki. - Była chora. Walczyła, ale śmierć była silniejsza.
- CO?! - krzyknałem i upadłem obok ciała dziewczyny, która wyglądała jakby slodko spała. - Słoneczko, obudź się, prosze. To nie prawda, otwórz oczy i pokaz im, ze to nie prawda.- trzymałem ja za dłoń i całowałem w nią. Mimo mojego błagania, ona wciąż śpi do dnia dzisiejszego, chociaz mineło kilka dobrych lat. Ja i Alan zawsze będziemy pamiętać o nasszej małej siostrzyczce, która stała sie dla mnie słoneczkiem, ale teraz także aniołkiem. Snie o niej czasami. W tym snach jest zawsze uśmiechnięta i radosna, czyli taka jak pamiętam.
WITAM! ;>
Zgodnie z obietnic, jak co weekend przyszedł czas na kolejna, a tym przypadku ostatnią część przygód Harrego. Kto przypuszczał, ze zakończy się śmiercią?
Może macie jakies propozycje na kolejne imaginy? Albo macie może chęci na dedyki? Zapraszam serdecznie do przedstawienie swojch przemyśleń w komentarzach, za które z gory dziekuje. Wielkie dzieki również za 7000 wejściówek!!! Thank you ..:**