poniedziałek, 24 lutego 2014

Louis

- Idziesz z Nami na miasto ? - zapytała promienna mama przy kolacji. Wraz z nią i
tatem siedziałam przy stoliku w hotelowej restauracji i obserwowałam przez duże okno mrok na pustej, zamkniętej plaży. Księżyc idealnie współgrał z milionami małych gwiazdek, a kolorowe lampki i roślinność stwarzały przytulną atmosferę.  
- Nie chce mi się. - powiedziałam smętnie. Jestem tutaj od kilkunastu godzin, a nuda sięga już na ekstremalny poziom. Niby jest wiele atrakcji, które przykuły moją uwagę, ale czuję się nieco samotna, mimo, że jestem z rodzicami. 
- Jak chcesz. - wtrącił tata i wraz z mamą wstali od stołu. Mama szybko dopiła resztkę soku pomarańczowego, a zadowolony z posiłku tata założył na szyję etui ukrywające aparat. 
- Tylko uważaj na siebie. Wrócimy przed 23. - powiedziała mama całując moje czoło. 
Uśmiechnęłam się sztucznie i wróciłam do bawienia się kuleczką groszku na talerzyku. HIszpańscy faceci w błękitnych koszulach i białych fartuszkach na biodrach krzątali się po sali co chwilę zaczepiając każdą młoda dziewczynę w stołówce. W tle panował gwar rozmów, śmiechów i trzask naczyń. Znudziło mi się takie siedzenie i bezsensowne gapienie się na przygotowania do imprezy. Nagle nabrałam ochoty na spacer. Długi i pozwalający mi poznać zakamarki terenu hotelu. Porywczo wstałam z krzesełka i zahaczyłam stopą o nogę stolika. Zamknęłam oczy i czekałam na ból. Jednak zamiast przykrego spotkania z kafelkami poczułam ciepłe ramiona oplatające moje ciało. Odruchowo złapałam się za ramiona tej osoby i szybko otworzyłam oczy. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz młodego bruneta. 
- Wszystko ok? - zapytał stawiając nas do pionu. Zawstydzona odsunęłam się od niego. 
- Tak. Dzięki. - uśmiechnęłam się. Muszę iść. - powiedziałam i chciałam go wyminąć. Nigdy nie byłam dobra w flirtowaniu, a każde z moich podchodów kończyło się klapą. Totalnie się ośmieszałam nie tylko w oczach chłopców, ale też przy swoich i ich znajomych. 
- Śpieszysz się gdzieś? - zapytał chłopak odwracając się i śledząc mnie wzrokiem.
- Właściwie to idę na spacer. - stwierdziłam naciągając podwijającą się dolną część czarnej bokserki na dżinsowe spodenki z kilkoma dziurami. 
- Nigdy wcześniej Cię tutaj nie widziałem. - uśmiechnął się. Był pewnym siebie w swoim zachowaniu i postawie ciała. 
- Przyjechałam dzisiaj rano. - odpowiedziałam zakładając rękę na rękę. To prawda, chciałam być obojętna. I w sumie tak było. Mimo jego uprzejmości, kultury i uroku osobistego nie urzekł mnie, aż do stanu oszołomienia mnie. 
- Może masz ochotę na moje towarzystwo ? - zapytał niepewnie. 
- Szczerze to chciałam przemyśleć kilka spraw. - powiedziałam. 
- To nie będę przeszkadzał. - uśmiechnął się. 
- Może innym razem. - rzekłam wkładając dłonie do tylnych kieszeni spodenek. 
- Pewnie. - uśmiechnął się i uderzając dłonią o dłoń zaczął się cofać do tyłu. 
Uśmiechnęłam się sztucznie i także chciałam podążyć w swoją stronę. 
- Poczekaj. - brunet wrócił w poprzednie miejsce. 
- Słucham ? - ja również się odwróciłam i z zaciekawieniem się wpatrywałam w chłopaka.
- Mogę poznać chociaż twoje imię? - zapytał. 
- Jestem TI. - uśmiechnęłam się. 
- Louis, miło mi. - podał mi dłoń, a ja delikatnie ją chwyciłam. Niespodziewanie pocałował zewnętrzna jej część przez co oblałam się rumieńcem. Spojrzał na mnie, a ja czułam jak cała moja twarz czerwieni się. 
- Muszę iść. - powiedziałam zabierając dłoń z jego uścisku. Nie dam się omotać kolejnemu facetowi. TI nie zakochuje się w chłopakach, to oni zakochuję się w TI

Witajcie kochani. 
Ważna sprawa. Na tym zakończyć czy dać koleją część. W sumie to sama nie wiem. 
Może chcecie dedykację?? Zapraszam. 
Przypominam o moim drugim blogu http://dirtysoundfiction.blogspot.com i moim nowym twitterze @DirtySoundPL bo mi tamtego zablokowali..bez komentarza. 

Mimo, że to sprawiło mi mała przykrość to patrzcie co mam. ..
. Kasjerka w sklepie się troszkę ze mnie śmiała, bo się popłakałam..Ale taki to już los Directioner:) 

Pamiętajcie, że Was kocham i bardzo dziękuję za komentarze do poprzednich imaginów :)

Pozdrawiam gorąco w nieco cieplejszej niż Polska Holandii :***



 te dwa zdjęcia (te na dole i u góry) są dla siebie ważne. Jedno bez drugiego traci sens. Już tłumaczę. Zdjęcie na górze przedstawia widok z pewnej wieży. Może Wam się wydawać, że to zwykły zachód słońca nad morzem i latarnia. Ale za tą dużą wodą jest Londyn! Na dolnym zdj macie dowód. Tak blisko a tak daleko.


4 komentarze:

  1. fajne! ;D
    ja osobiście czekam na next ;))

    zapraszam do mnie http://majkka72.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !! Kocham Twoje imaginy :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie jakbyś dala następna czesc :) jesteś genialna :*
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Imagin świetny :) że płakałaś to się nie dziwię bo też bym płakała :* a zdjęcia fajne :)

    OdpowiedzUsuń