niedziela, 18 czerwca 2017

Shawn cz 2

- Shawn ? - zawołała dziewczyna na co się odwróciłem.
- Tak ? - uśmiechnąłem się do Niej.
- A kiedy ? - zapytała zawstydzona bawiąc się kawałkiem fartucha. Wygląda jak aniołek kiedy się rumieni. Jest taka urocza, malutka.
- Kiedy tylko zechcesz. Kończysz o 21, będę czekał.- stwierdziłem szczęśliwy. Mój brzuch wypełniło stado szalonych motyli.
- Ale to miał być obiad. - zaśmiała się.
- W takim razie, będzie obiadokolacja. - powiedziałem i pomachałem jej na pożegnanie. 
Moje emocje są w takim stanie, że nie potrafię go opisać. Nie dotarło do mnie to, że Cassie się ze mną umówi. Od tak dawna na to czekałem. Muszę się opamiętać, bo czeka mnie praca w studio, a w takiej sytuacji dam z siebie wszystko. Wyszedłem z pokoju i udałem się do windy, a następnie będąc na parterze przeszedłem do busa. Z daleka słyszałem krzyk fanów, a będąc już za drzwiami rozszalały się flesze aparatów. Zobaczyłem ochroniarzy, którzy dbają o moje bezpieczeństwo, ale również i moich fanów. Nie pozwolę nikogo skrzywdzić. Przedarłem się przez tłum rozdając kilka autografów. Kilka pamiątkowych zdjęć i mnóstwo uścisków. Po chwili znalazłem się w busie i już byłem w drodze do studia. 
*Cassie* 

Cały dzień nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca, wszystko leciało mi z rąk i w dodatku David miał swoje humorki. Na szczęście zaraz przerwa i odpocznę chociaż 20 minut. Przy kanapce postanowiłam zadzwonić do Amandy. 
- Cassie, nie zgadniesz co się stało. - odebrała moje przyjaciółka. 
- No, ja też mam Ci dużo do opowiedzenia. - stwierdziłam, jednak Amanda zaczęła opowiadać. 
- Leo zaproponował mi stanowisko menadżera. Wyższa pensja, firmowy telefon i samochód, rozumiesz to ? - zawołała mi do słuchawki. 
- To rewelacja, Amanda. Gratuluję. - ucieszyłam się, bo ona na prawdę zasłużyła na to. Jest dobrym pracownikiem i na pewno dobrze sprawdzi się na nowym stanowisku. 
- Jestem taka podekscytowana, że nie masz pojęcia. Dzisiaj po pracy musimy to uczcić. - powiedziała i już wiedziałam co ma na myśli. 
- No widzisz, w tej sprawie dzwonie. Bo umówiłam się już i chciałam Ci powiedzieć, że wrócę trochę później. - wyjaśniłam. 
- Umówiłaś się? - zapytała Amanda. - Cassie, umówiłaś się ?! - krzyknęła do telefonu, ąż odchyliłam słuchawkę od ucha.
 - Tak, ale to nic takiego. Serio. - zaśmiałam się nerwowo. 
- Cassie, kłamiesz. Kim on jest ? Jak ma na imię ? - zaczyna się...
- Nic Ci nie powiem, pogadamy w domu. Wrócę później, nie czekaj na mnie z kolacją. Kocham Cię. - powiedziałam wysyłając buziaka do telefonu i rozłączyłam się. Korzystając z tego, że mam jeszcze kilka minut wolnych to postanowiłam poszukać czegoś w internecie na temat Shawna. Przeglądałam stronę za stroną, czytałam komentarze i wyznania miłości od fanek. To takie miłe i niesamowite co piszą o Nim dziewczyny z całego świata. 
- Cassandra ! - Usłyszałam głos Davida i wróciłam do pracy. Dzień dłużył mnie się niemiłosiernie. Zamiast myśleć o pracy, myślałam o spotkaniu. Aż nadeszła moja ostateczna godzina. Po oddaniu rzeczy do szatni, pożegnałam się z innymi pracownikami i wyszłam na parking. 
Gdzie ja mam czekać? Co ja mam w sumie powiedzieć? O Boże, przecież On na pewno zapomniał o tym wszystkim a ja się przejmuję. Minęło kilka minut, a ja nadal byłam sama na parkingu. Jedynie kilku pracowników z kuchni wyszło do domów. 15 minut, coraz ciemniej i zimniej. On zapomniał na pewno. 
Wyjęłam kluczyki z kieszeni i zaczęłam uwalniać mój rower, po czym poczułam lekkie poklepanie w ramie. Odwróciłam się wystraszona i zobaczyłam postać w kapturze i czapce z daszkiem. 
- Shawn ? - zapytałam niepewnie. 
- Tak. - spod daszka zobaczyłam Jego twarz. Tak, to był Shawn. 
- Gotowa ? - zapytał mnie z uśmiechem. 
- Nie, bo nie wiem na co. - stwierdziłam niepewnie. 
- Obiadokolacja ? Co Ty na to ? Sam wszystko zamówiłem. - zaśmiał się zawstydzony. - Chodź. - złapał delikatnie za moją dłoń. 
- Czekaj, a mój rower ? - zapytałam. 
- Odwiozą do domu. - powiedział po czym pociągnął moją dłoń już pewniej. Zobaczyłam jak znajomy mi już ochroniarz zabiera mój pojazd do busa.
- Zapraszam, nie bój się. - powiedział otwierając mi drzwi do auta. Nie taniego i nie obleśnego auta. To Beyonce wśród aut. Coś niesamowitego. Bałam się usiąść, że pobrudzę czy coś. 
- Śmiało. - chłopak zachęcił mnie, ale nic nie pomogło. Nie chciał robić z siebie kretynki, więc wsiadłam do środka jakbym weszła do fabryki porcelany..
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam Shawna, gdy usiadł za kierownicą. 
- Znam bardzo fajną restauracje. Jest niedaleko. Mają tam przepyszne rzeczy. 
- Rozumiem. - powiedziałam i zaglądałam dokąd jedziemy. 
- Denerwujesz się, prawda ? - zapytał 
- Może trochę. - kłamca ze mnie, bo chciałam uciec. Czułam się wyjątkowo, ale każdy ruch przyprawiał mnie o dreszcze. Jak przy dobrym horrorze, albo co gorsza, jak przy nieodebranych połączeniach od mamy. 
- Cassie, czuję się okropnie, że się boisz. Na  prawdę tego nie chcę. Chciałem, żebyś czuła się dobrze. Nie mam zamiaru Cię straszyć i stresować. Jeśli coś będzie nie tak, to proszę mów mi o wszystkim. - Powiedział poważnie i powiem Wam, że zrozumiałam, że te wszystkie opinie na Jego temat są prawdziwe. Ludzie, którzy być może nigdy nie widzieli Shawna na oczy, wiedzą jaki jest. 
- Jestem trochę zestresowana, ale wszystko jest dobrze. 
- Jesteśmy na miejscu. - uśmiechnął się po czym wskazał palcem na mały budynek jak z filmu. Przeurocza restauracja z ogromną werandą. Mnóstwo polnych kwiatów, girlandy z żarówek, niesamowity zapach dań. 
- Witamy Państwa, stolik już czeka. Zapraszam za mną. - przywitała Nas młoda kobieta w białej koszuli. Zaprowadziła Nas do stolika przy dużym oknie z widokiem na przepięknie oświetlony ogród. 
- Za chwilę podamy przystawki. 
- Jasne, dziękujemy. - uśmiechnął się chłopak po czym chwycił z butelkę szampana. 
- Shawn? - zapytałam zmieszana. 
- Tak ? - spojrzał na mnie z uśmiechem. 
- Mogę być szczera ? 
- Tak, oczywiście. 
- Nie chcę służbowego zachowania, słodzenia  sobie i udawania. - powiedziałam otwarcie. 
- Pizza ? - zaśmiał się odstawiając butelkę szampana. Pokiwałam głową z ogromnym uśmiechem. - Poproszę o zmianę menu. - powiedział do kelnera. 
- Słucham ? 
- Największa pizza z podwójnym serem i szynką. - powiedziałam do mężczyzny. 
- Już się robi. - uśmiechnął się i odszedł. 
- Cassie, bardzo się cieszę, że tu jesteś 
- Ja też. Coraz bardziej. 
- Opowiesz mi coś o sobie ? 
- Zależy co już o mnie wiesz, a ponoć jest tego spora lista.
- Wcale nie. Wiem skąd jesteś, czym się zajmujesz. I wiem, że jesteś bardzo urocza jak się denerwujesz. 
- Czyli prawie wszystko, bo jestem bardzo nudną osobą. Nie mam fantastycznego życia towarzyskiego i nie jestem szaloną nastolatką.
Rozmawialiśmy długo, a może nawet za długo. W restauracji zostaliśmy tylko my, a wskazówki były już dawno po 23. Zjedliśmy pizzę, tak jak mówił - było smacznie, a ja myślę, że było jeszcze bardzo romantycznie. Nie chciałam, żeby tak było, jednak wyszło jak wyszło. Klimat miejsca, czarujący uśmiech Shawna sprawił, że czułam się jak na wymarzonej randce z lat dziecinnych. 
Po kolacji Shawn zaproponował mi spacer, jednak ulewa pokrzyżowała Jego plany i poprosiłam o odwiezienie do domu. Duzo emocji jak na jeden dzień. 
- To tu. - wskazałam palcem na wielorodzinny dom, którym paliło się tylko jedno światło-  Amanda czeka na relacje z mojego spotkania. 
- Odprowadzę Cię, poczekaj. - stwierdził a ja wiedziałam w kościach, że to nie wróży nic dobrego, w zasadzie to nie wróży czegoś co chcę. 
-Nie musisz, na prawdę. - powiedziałam łapiąc za klamkę drzwi samochodu. Jednak nic z tego, w 3 sekundy przebiegł wokół auto i pomógł mi wyjść. 
- Jak prawdziwy dżentelmen. Dziękuję. - zaśmiałam się. 
- To ja dziękuję. To była fantastyczna randka. 
- Randka ? - zdziwiłam się. 
- Jeśli mężczyzna z kobietą spotykają się, poznają, spędzają ze sobą czas to jest to randka. - wyjaśnił udając poważnego. 
- Mam inną definicję niż Ty, Shawn. - zaśmiałam się, po czym poczułam jak chłopak szybko przysuwa mnie do siebie i składa na moich ustach delikatny pocałunek. 
- Tak, fantastyczna randka. - powiedziałam rozpływając się w emocjach. 
- Najlepsza na świecie. - stwierdził i pocałował moją dłoń po czym z uśmiechem odszedł do auta. 

*Amanda*
O cholera jasna. Nie wierzyłam własnym oczom. To jakiś żart, czy może ja jeszcze śpię? 
Patrzyłam przez okno na Cassie i tego chłopaka i wręcz zazdrościłam. Ze szczęścia aż podskoczyłam. Cassie jest delikatna osobą, która potrzebuję faceta z krwi i kości. Takiego, który Ją ochroni, zadba o moje maleństwo i będzie Ją kochał nad życie. Zobaczyłam jak się żegnają, a moja przyjaciółka wchodzi do środka. Przebiegłam mieszkanie w ułamek sekundy, aby już w drzwiach wypytać o szczegóły. Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam Cassie. 
- Hej, jak dzień ? - zapytała spokojnie. Odwiesiła klucze na haczyk i zmieniła buty na wygodne papcie. 
- Cassie ! - zawołałam.
- No co ? - udawała, że nie rozumie. - Idę zrobić sobie herbaty, chcesz też ? - zapytała.
- wszystko widziałam, nie wymigasz się tak łatwo. Opowiadaj. - powiedziałam ciągnąc jej rękę aby usiadła przy stole razem ze mną. 
- To nic wielkiego. - zarumieniła się jak buraczek. 
- Dziewczyno, kogo chcesz oszukasz. Twarz Ci płonie, uśmiechasz się jak opętana. 
- Może trochę. - przyznawała się powoli, ale wyduszę z Niej coś jeszcze.
- Jak ma na imię? 
- Shawn.
- Ale super, tak jak Shawn Mendes.- zawołałam uradowana. - Moja kuzynka Go kocha i suszy mi głowę, bo ponoć jest w mieście, a ona bardzo chce go zobaczyć. - wspomniałam i aż na samą myśl mnie zemdliło, bo moja kuzynka na prawdę przesada. Cassie zamilkła i uśmiechnęła się głupio.
- O Mój Boże ! - zerwałam się z krzesełka. 
- Tak. - powiedziała Cassie zakrywając twarz.
- Cassandra, nie żartuj sobie ze mnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz